Song została sprzedana razem ze swoim przyjacielem, który został sprzedany o sto tysięcy drożej.
Stojąc w jednym ze stanowisk koniowozu rozmyślała nad swoim życiem. Po aukcji poczuła się jakby ktoś zadał jej cios prosto w serce. Ludzie którzy obdarzyli ją miłością, sprzedali ją. Znowu to samo.
Znów mojemu sercu
Znów mojemu sercu, mówię dość
Ostatnie spojrzenie, które rzuciła na Black Roses Stud utwierdziło ją w przekonaniu, że nie zapomni o tym miejscu. O jego pracownikach, przyjaciołach, właścicielu, i oczywiście o koniach.
Chowam go w objęciu
Chowam go w objęciu, mówię chodź
Nagle, w jednej chwili wezbrała w niej złość i nienawiść. Ludzie zdradzili ją tyle razy, jak mogła uwierzyć, że tym razem będzie dobrze, że znalazła dom, że się nią zaopiekują? Jak mogła im zaufać?
Ciągle ślepo wierzy, że ten świat
Dobra skrywa więcej niż ma wad
A może to ona chciała tak myśleć? Moża to był zwykły wytwór jej wyobraźni? Ten, gdy coś nie jest idealne, ale chcemy aby na pozór takie było? I w końcu, sami zatracamy się w tych złudzeniach, że nie zauważami, że sami robimy sobie krzywdę, że to nas wyniszcza od środka, ale nie chcemy do siebie dopuścić myśli, że to jest jednak nie okej?
Wyciąga ufnie ręce
Ran przybywa więcej
Bez szans
Stracony dom w którym sie urodziła i wychowała, który obdarzył ją miłością i który już nie wróci, dwunastolatka która z jazdą konną miała styczność chyba tylko z symulatorami lub grami online, zarobkowa rekreacja, gdzie zwierzęta były traktowane jak maszynki do zarabiania pieniędzy, ciągle inna stajnia, inni ludzie, inne konie, inne miejsca, i ten ciągły ból i zastanawianie się czy ona naprawdę nie zasługuje na szczęście? Myśli Song kotłowały jej się w głowie, a jej serce galopowało w strone domu. Tylko którego?
Blizny zapisują przestrzeń
Tatuują miesięń któremu sił już brak
A co jeżeli los napisał jej taki scenariusz bez perspektyw na lepsze? Wiecznej tułaczki ze stajni do stajni, jak bezpański pies? Jedyne czego ją to nauczyło, żeby nie przywiązywać się tak do nowo poznanych koni i nie zacieśniać głębszych więzi niż "znajomi". W jej życiu przewinęło się już tylu takich "znajomych" że większości imion nie pamiętała.
Moknie całe w deszczu
Poszukując sensu w nas
W każdej stajni inny sprzęt, jeden dobry, dopasowany, drogi, inny po poprzednich posiadaczach byleby był i w miarę się trzymał, powycierany, czasami coś podwiązane sznurkiem. Niektórzy jeźdźcy o dobrym dosiadzie, delikatnych pomocach, nagradzający smaczkami wtedy kiedy trzeba, kiedy indziej dzieci, które nawet nie wiedziały co to kontakt, terepiące się w galopie jak wiewiórka po narkotykach lub zgrywające naturala sweet quniarki.
Dusi je ten strumień gestów
Rozpylony wokół jad
Jedyne o czym marzyła żeby wreszcie ktoś ją przyjął na stałe. Jeden jeździec, który poświęciłby jej czas, próbował dotrzeć do sedna problemu i razem z nią spróbować go zwalczyć. Który wreszcie by jej nie zostawił.
Zabiorę cię od zgiełku
Paranoi, lęków dosyć mam
Wreszcie pojazd się zatrzymał, a za chwilę rampa opadła ukazując nowy dom.
Uchronię cię od błędów
Do cichego zmierzchu, zdążymy w inny świat.