I lost my heart in your eyes

By larrryxziall

81.1K 5.6K 2.9K

Gdzie Louis gubi swój bagaż na lotnisku... I przy okazji poznaje miłość swojego życia. Wspaniałą okładkę wyko... More

1. Mój bagaż został zgubiony.
2. Może przejdźmy na 'ty'...
3.Słyszysz mnie?
4. To coś poważnego?
5. Tacy po prostu są Tomlinsonowie.
7. Masz fifę?
8. Zostajesz na noc?
9. Loueh, oddychaj.
10. Cholera, mam przerąbane.
11. Mnie to kręci.
12. Ha... Panie Styles.
13. To Zdjęcie Jest Dla Pani.
14. Nie będzie ślubu.
15. To odpowiedni czas.
16. To tylko emocje (epilog)
OBIECANE FF!
French || Larry
Fight for love

6. Będziesz świecić oczami przed tatą.

5K 347 99
By larrryxziall

Wiecie co robić, bym szybciej sprawdzała x (Ola też wie 😂😂😂)

Skrzypnięcie drzwi przebudziło Louisa, który i tak dość płytko spał. Czuł ramiona Harry'ego wokół siebie i zmrużył oczy widząc sylwetki rodziców w przejściu. Postanowił nic nie mówić, tylko mocniej przytulił się w silną pierś swojego chłopaka. Nie wiedział kiedy tak zasnęli, ale podobało mu się to.

- Shh Mark, przecież śpią - odparła cicho Jay.

- Myślisz, że będą razem? Wiesz, tak na poważnie? - spytał mężczyzna, obejmując swoją żonę.

- Mam nadzieję, bo Lou ostatnio chodzi wyraźnie szczęśliwszy - stwierdziła kobieta.

- A co sądzisz o Harrym? - ciągnął dalej mężczyzna.

- Wydaje się być porządnym facetem, jeśli Louis się dobrze z nim czuje, to jestem za nimi - przyznała.

- Chciałaś go umówić z Ianem, ale widzę jak bardzo uszczęśliwia go Harry. Do tego trzeba powiedzieć, że jest bardzo kulturalny i miły - mówił powoli i wyraźnie.

- Widziałam minę Lou, kiedy siedział koło Iana i nie sądzę, żeby to wyszło z resztą on jest sporo starszy - przyznała Jay, wiele razy swatali syna i nigdy nie wychodziło to na dobre.

- Możliwe, że masz rację kochanie - pocałował kobietę w czoło - Chodźmy do sypialni, dajmy im spać spokojnie.

- Wyglądają tak uroczo Mark - zdążyła, jeszcze skomentować.

Louis leniwie otworzył oczy i spojrzał na swojego chłopaka. Twarz bruneta była spokojna, a usta lekko rozchylone. Louis nie chciał go budzić ale wiedział, że musi to zrobić by starszy się przebrał.

- Harreh - potrząsnął silnym ramieniem.

- Mmmm - mruknął zamykając usta i zaciskając powieki.

- Kochanie - ciągnął dalej.

- Tak? - bąknął.

- Chodź się przebrać, jest strasznie niewygodnie - poprosił, głaszcząc ogolony policzek.

- Nie przeszkadza mi - odparł zachrypniętym głosem, próbując się przewrócić na bok, ale zrezygnował z tego.

- Harold - stawiał na swoim.

- Nie mam nic na przebranie - rzucił.

- Spokojnie, mam pare rzeczy dobrych na ciebie - zapewnił, jeżdżąc dłonią po ciele Stylesa.

- Skąd? - przetarł oczy.

- Czasami mam dni, gdy lubię topić się w ubraniach - wzruszył ramionami i pocałował Stylesa w policzek.

- Okej, okej wstałem - usiadł na łóżku, zwalając przy tym rękę szatyna.

Tomlinson zachichotał i sam wstał. Pokierował się do szafy, z której wybrał rzeczy dla siebie, a potem dla Harry'ego.

- Chcesz wziąć prysznic, czy coś?

- W sumie mógłbym - przyznał, poprawiając swoje loki.

- W takim razie zapraszam - podał mężczyźnie ciuchy i pokazał mu, że ma za nim iść.

Brunet poruszał się w wygniecionej koszuli i potarganych włosach. Louis zaprowadził go do swojej łazienki, gdzie naszykował ręcznik i nową szczoteczkę do zębów.

- Przygotowany na niespodziewanych gości? - zaśmiał się.

- Zawsze - zachichotał - Tam masz wszystkie płyny i chyba nie muszę ci więcej tłumaczyć co i jak - spojrzał na Harry'ego.

- Myślę, że dam sobie radę - zaśmiał się.

- Okej - uśmiechnął się i zostawił starszego w łazience.

Kilkanaście minut później z łazienki wyszedł brunet ze związanymi włosami, w czarnych dresowych spodenkach i białej koszulce, przez którą można było lekko dostrzec czarny tusz. Harry wyglądał tak domowo, to było kolejne zaskakujące wydanie Stylesa.

Louis przyglądał mu się z przegryzioną wargą, sam niedawno przyszedł z ogólnej łazienki i był ubrany, w krótkie spodenki i jakąś koszulkę.

- To będzie w porządku, że przenocuję? Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko? - dopytał.

- Byli tu - odparł z chichotem - Myśleli, że śpię ale wszystko słyszałem.

- Widzieli nas - zamarł.

- Tak, ale bądź spokojny - poklepał miejsce koło siebie na łóżku.

- Huh, spróbuję - położył się.

- Naprawdę cię lubią - przykrył ich ciała kołdrą.

- To dobrze - mruknął, przyciągając do siebie mniejszego.

- Co nie oznacza, że nie chcieli mnie umówić z Ianem - dodał zdegustowany - Ale kiedy cię zobaczyli to przystopowali.

- Ian był zdecydowanie starszy ode mnie - skrzywił się.

- Cóż, właśnie - pokręcił głową - Dla mnie ty jesteś w idealnym wieku.

- A ostatnio słyszałem jak mówiłeś, że jestem staruszkiem - zaśmiał się.

- Tak? Nie pamiętam - zachichotał w jego pierś.

- Pięć lat to nie za dużo - odparł.

- Idealnie, można powiedzieć - rysował wzory na jego lewej ręce.

- Przyjemnie - westchnął.

Louis ponownie powoli usypiał, czując przyjemne ciepło drugiego ciała, jak i silne dłonie, wokół swojego ciała. Harry również zasnął, mając młodszego tuż przy sobie.

~~~~

Louis jęknął, gdy ktoś potrząsnął jego ciałem.

- Co się dzieje? - spytał zaspany. Nie chciał otwierać oczu, sen był taki dobry.

- Louis, wstawaj - usłyszał dobrze znany sobie głos.

- Nie chcę - jęknął i przybliżył się do miejsca, gdzie czuł silne ciało.

- Lou jest po dziewiątej - w głosie Harry'ego było słychać lekką irytację.

Szatyn niechętnie otworzył oczy i spojrzał na swojego chłopaka. Nie rozumiał tonu jego głosu.

- Twoja mama tu była - westchnął.

- I? - odsunął się od mężczyzny.

- Powiedziała, że mamy zejść na śniadanie. - wydukał.

Młodszy głośno jęknął, nie miał ochoty wstawać, ale wiedział, że co się odwlecze to nie uciecze.

- Boisz się? - zagadnął do bruneta.

- Trochę? - powiedział niepewnie.

- Nie bój się - zachichotał i się wyprostował, odsłaniając przy tym kawałek skóry.

- Powinienem ubrać się w swoje ciuchy? - spytał, niepewnym głosem.

- Nie, jemy zawsze w piżamach - poinformował go.

- Okej, może to lepiej bo moja koszula wygniotła się całkowicie - westchnął.

- Znalazłbym coś dla ciebie - zachichotał i wstał. Spodenki idealnie eksponowały jego krągłości.

Harry, aż na chwilę zawiesił się, miał słabość do tyłka i bioder Louisa.

- Idziesz? - szatyn poprawił swoją zabłąkaną grzywkę.

- Tak, nie mam chyba wyjścia - zaśmiał się nerwowo.

Louis wystawił w jego stronę swoją drobną dłoń. Harry ujął ją i szedł potulnie za szatynem do jadalni, która znajdowała się na dole.

- Dzień dobry - Tomlinson się potulnie przywitał z rodzicami.

- Jesteście, świetnie - uśmiechnęła się Jay.

Mężczyźni usiedli po drugiej stronie stołu, koło siebie. Styles czuł się lekko nie swojo, rodzinne śniadania nie były dla niego codziennością, zazwyczaj jadł coś na biegu rano w biurze i popijał kawą zrobioną przez asystentkę.

- Na coś masz konkretnego ochotę, kochanie? - spytał troskliwie młodszy, łapiąc większą rękę pod stołem.

- Dam radę, kawa i tosty będą w porządku - przyznał.

- Dobrze, pójdę poinformować Mary - odparł z delikatnym uśmiechem.

Harry nie zdążył zareagować jak szatyna nie było już w pomieszczeniu. Właśnie został sam z rodzicami chłopaka.

- Harry, możesz tu czuć się jak u siebie w domu - Jay spojrzała na bruneta - Nie mamy też nic przeciwko byś tu spał - dodała z czułym uśmiechem.

- Dziękuję pani Tomlinson - uśmiechnął się delikatnie, dość nieśmiało.

- Ufamy ci - dodał Mark, nie bojąc się patrzeć wprost w zielone oczy.

- To dużo dla mnie znaczy - skinął Harry.

Louis wrócił do jadalni, niosąc dwie kawy. Dla Harry'ego, jak i taty.

- Dziękuję - brunet poczuł, jak trochę ciężaru znika z jego barków.

- Dzięki synku - szatyn odpowiedział im delikatnym uśmiechem i usiadł koło swojego partnera, okrążając przy tym stół. Nie miał jednak z tym problemu.

- Masz dziś wolne Harry? - spytała Jay, popijając swoją zieloną herbatę.

- Mam - potwierdził mężczyzna.

- Ja muszę jechać do firmy- westchnął Mark.

- A ja z tobą - pokręciła głową kobieta - Ale za to, macie całą posesje dla siebie.

- Mary zostaje - zauważył pan Tomlinson.

- Może dajmy jej wolne, niech odwiedzi wnuki - zaproponował Louis.

- Jak uważacie - mruknął Mark zaglądając do gazety, którą zawsze przeglądał przy śniadaniu.

- To nie tak, że nie potrafię gotować - zmrużył oczy na ojca i kiedy Mary zaczęła przynosić posiłek, poinformował ją o wolnym.

Zachwycona kobieta podziękowała im i po przygotowaniu wszystkiego, pożegnała się.

- I to lubię - szepnął Louis, uwielbiał, kiedy ludzie się uśmiechali.

Harry sam nie mógł się nie uśmiechnąć, widząc zadowolenie swojego chłopaka. Dorośli zaczęli jeść, co jakiś czas rozmawiając na przyziemne tematy. Rodzice Louisa szybko zniknęli by się przygotować do pracy, zostawiając przy tym parę samych.

- Więc, Hazz. Chcesz zostać? Nie wiem, czy miałeś jakieś inne plany... - szatyn zaczął zbierać brudne naczynia.

- Właściwie, miałem zamiar spędzić czas z tobą - przyznał.

- W takim razie się cieszę, bardzo - rozpromienił się i z kupką naczyń poszedł do kuchni. Brunet zebrał kubki i ruszył za nim.

- Dziękuję - mniejszy uśmiechnął się i rozsunął drugie piętro w zmywarce - Możesz je tutaj ułożyć, proszę?

- Jasne - pomógł młodszemu.

Louis po chwili wstawił zmywarkę. Umył ręce pod ciepłym strumieniem wody nad zlewem. Harry spacerował po kuchni, wszystko było takie nowoczesne i jednocześnie przytulne. Chciał mieć kiedyś dom.

- Jest ładna pogoda, co powiesz na basen? - szatyn podszedł do swojego chłopaka.

- Czemu nie - uśmiechnął się.

- Będziesz widział mój tyłek w pełnej okazałości -zaczął się śmiać - Zaraz znajdziemy ci jakieś kąpielówki, czy coś - złapał starszego i pociągnął za sobą.

Harry'ego wcięło na komentarz szatyna, zarumienił się dość mocno. W pokoju Louis znalazł jakieś spodenki dobre na starszego i podając je, spojrzał na mężczyznę

- Mam... Hazz, co ty taki czerwony?

- Umm. Ciepło jest, zdecydowanie ciepło - kaszlnął.

- Kłamiesz - pokręcił głową, nim wrócił do szafy i lekko pochylając się szukał swoich przylegających kąpielówek.

- Ja... Może się przebiorę - wskazał na łazienkę.

- Idź, idź - mruknął, nadal przeszukując ubrania.

Styles ochlapał twarz zimną wodą i przebrał się, zostawiając na sobie koszulkę. Louis zdążył się w tym czasie przebrać w pokoju. Tylko jedna rzecz ich odróżniała, szatyn był bez koszuli i trzymał dwa ręczniki w dłoniach.

- Okej, możemy iść - odparł, skanując ciało młodszego.

- W takim razie chodźmy - ruszył pierwszy, instynktownie poruszając delikatnie biodrami.

Dotarli do ogrodu, gdzie był basen i jakieś pięć czy sześć leżaków. Szatyn odłożył ręczniki przed basenem i spojrzał na swojego chłopaka. Styles w końcu zdjął koszulkę zostając w samych kąpielówkach.

- Nie powiem, twoje tatuaże są naprawdę ciekawe i do ciebie pasują - mniejszy oblizał usta, nim ostrożnie zaczął wchodzić po schodkach do wody.

- Twoje są dobre. Niektóre z moich są trochę nastoletnim buntem - zaśmiał się.

- Ja mam tak samo - mruknął, nim zaczął pływać.

Styles wszedł z nim jednak nie pływał tylko oparł się i obserwował młodszego. Mniejszy po dłuższej chwili pływania, podpłynął do swojego partnera.

- Już? - zaśmiał się.

- A dlaczego ty nie pływasz? - ułożył swoje ręce na karku starszego.

- Nie moja rzecz - mruknął.

- A co jest twoją rzeczą? - patrzył w zielone oczy, będąc tak blisko, widział w niektórych miejscach odcienie piwnego koloru.

- Patrzenie na ciebie - zaśmiał się.

- Oj Harold - dosięgnął jego malinowych ust.

Brunet ułożył dłonie na na gładkiej skórze niebieskookiego. Mniejszy rozłączył ich usta, by zaraz złożyć, krótki pocałunek na tatuażu jaskółki. Styles uśmiechnął się, trzymając ręce coraz niżej, na dole jego pleców. Louis wywrócił oczami, dobrze wiedząc co starszy chce zrobić, więc jednym ruchem sprawił, że brunet trzymał jego największe atuty.

Zielonooki uśmiechnął się pod nosem i zacisnął palce na pośladkach szatyna. Louis wypuścił ciężki oddech, jednak uśmiechnął się. Uwielbiał to, jak reagował na swojego partnera. A Harry cóż, kochał relacje Louisa i dlatego swoje usta ulokował na szyi młodszego.

- Oh... - jęknął i bardziej odchylił głowę, pierwszy raz coś takiego czuł. To było wspaniałe uczucie.

Brunet zrobił mu niedużą malinkę na samym środku szyi. Ten za to schował nos w jego szyi i westchnął.

- Co ty ze mną robisz, Harry...

- Nic wielkiego - zaśmiał się.

- Wcale - pokręcił głową delikatnie.

- Mogę ją poprawić jeśli chcesz. - zaśmiał się brunet i palcem dotknął już czerwonego miejsca.

- Jestem twój, rób co chcesz - szepnął.

- Będziesz świecił oczami przed tatą - rzucił.

- Jestem dorosły i mam chłopaka - ugryzł Harry'ego delikatnie, w miejsce między szyją, a barkiem.

- No chyba, że tak - syknął cicho.

Mniejszy zachichotał i puścił jego skórę.

- Też będę miał ślad - stwierdził.

- Tak i to spory - mruknął zadowolony.

- Oj Loueh - pokręcił głową.

- Harreh - odparł z chichotem, zdejmując duże dłonie ze swoich pośladków i wrócił do pływania.

Styles oparł się ramionami o brzeg basenu i dalej przyglądał się młodszemu. W takiej atmosferze mijały kolejne minuty. Przyjemna cisza i oni. Brunet, w końcu wyszedł z wody wytarł się i położył na leżaku.

Louis po kolejnych minutach miał dość i również wyszedł leniwie z wody, prostując się przy okazji z małym mruknięciem.

- Dobra zabawa? - rzucił Harry

- Bardzo - sięgnął po swój ręcznik i wytarł swoje ciało.

- Ja zdążyłem już wyschnąć - stwierdził.

- I nic nie pływałeś, leniu - użył się na leżaku koło Stylesa, odrzucając ręcznik na bok.

- Mówiłem, że to nie moja bajka - mruknął.

- Mmm... - mruknął, kładąc się na plecach.

- Zdecydowanie muszę kiedyś zamienić mieszkanie na dom - stwierdził zielonooki.

- Kiedyś to zrobisz - zapewnił z delikatnym uśmiechem.

- Nie widzę innej opcji - westchnął.

- Czemu wzdychasz? - spojrzał na niego kątem oka.

- Po prostu... Jest tak dobrze i spokojnie, zero pośpiechu, zero hałasu - wyliczał starszy.

- Dobrze tak odpocząć, prawda? - zauważył

- Zdecydowanie tego potrzebowałem - przyznał.

- W takim razie się cieszę - uśmiech wkradł się na jego twarz.

- Musimy następnym razem spędzić czas u mnie - przeciągnął się, spoglądając na Louisa.

- W sumie, nigdy u ciebie nie byłem - zauważył, samemu lekko zmieniając pozycję by spojrzeć na starszego.

- Mieszkanie, jak mieszkanie, ale jest dość nowoczesne - odparł.

- Czyli, chyba jesteś oszczędny - zauważył mądrze, poprawiając swoje mokre włosy.

- Staram się odkładać na spokojne życie później - odparł.

- To bardzo mądry krok - Louis usiadł na leżaku.

- Właśnie, wyślij mi to CV albo podrzuć to w przyszłym tygodniu przez biuro - przypomniał sobie.

- Wyślę, wyślę kapitanie. Ale niech pan dobrze je przeczyta - zagryzł dolną wargę, a jego oczy zabłyszczały figlarnie.

- O to się nie martw - uśmiechnął się.

- W takim razie, nie będę - obiecał.

- I myślę, że nie w kolejnym, ale jeszcze w następnym tygodniu będziesz mógł zacząć - mruknął.

- Nie mogę się doczekać - odpowiedział szczerze.

- Ja też - przyznał.

- Będziemy w jednym, ogromnym budynku- usiadł na leżaku Harry'ego.

- Będziesz po drugiej stronie korytarza - zaśmiał się.

- Serio? - zdziwił się.

- Tak, razem jeszcze z dwoma innymi pracownikami z działu tłumaczeń - odparł.

- To super i będę mógł sprawdzać, czy jakiś facet za często cię nie odwiedza - zaczął się szczerze śmiać.

- Oj zdziwisz się, ile osób przepływa przez moje biuro - rzucił.

- Oh nie - niebieskie oczy błyszczały.

- Mówię poważnie, są dni kiedy rzadko siedzę sam w gabinecie - przyznał.

- Zrozumiałem, w takim razie będę ostrożny z zazdrością - sięgnął po rękę Harry'ego i zaczął się bawić jego sygnetami.

- Nie musisz być o nikogo zazdrosny - mruknął.

- Jesteś pewny? - uniósł brew

- Bardzo - przyznał, nie zwracał uwagi na innych chłopaków, mając Louisa całego dla siebie.

- Spróbuję, ale nie obiecuję - pochylił się po jeden, krótki pocałunek. Brunet połączył ich usta i uśmiechnął się.

- Jednak w pracy, będziemy musieli uważać na okazywanie sobie uczyć - mruknął, w wąskie usta.

-Wiem, wiem. Będzie ciężko, ale dam radę, nie wiem jak ty - poprawił loczki bruneta.

- Tak, tak. Damy radę - mruknął.

- Co teraz robimy? - spytał ciekawy.

- Nie wiem, a coś proponujesz? - spytał.

Szatyn wydął dolną wargę zastanawiając się. Kompletnie nie miał pomysłu na ten dzień.

- Chyba, że chciałbyś pojechać do mnie? Przebrał bym się - zastanawiał się.

- Możemy, czemu nie. Mamy cały dzień - wzruszył ramionami.

- W takim razie ustalone. - kiwnął głową.

Postanowili się zebrać i pójść na górę do pokoju szatyna, by się przebrać. Bardzo szybko weszli po schodach, chcąc chociaż zdążyć przed sporymi korkami, co zapewne nie było możliwe...

~~~~
Kola💙

Continue Reading

You'll Also Like

33K 1.1K 26
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
50.1K 2.7K 70
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
133K 12.2K 72
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
59.5K 3K 101
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...