Tu entiendes | Neymar Jr

By minialeksiss

39.3K 1.1K 158

Zrozumienie. Wydaje się takie proste. Jednak spróbować zrozumieć to sztuka. Zrozum przyjaciółkę, która się wś... More

Bohaterowie
Prolog
I. Perfekcja
II. Niespodzianka
III. Afery, skandale, dziennikarze
IV. "Jestem w ciąży"
VI. Prezentacja
VII. Bruna Marquezine
VIII. Dziewica Maryja
IX. Sponsor
X. Wolny jak ptak
XI. Smutna przeszłość
XII. Nie łatwo je wyleczyć
XIII. "To nie randka"
XIV. Dzień, jak codzień
XV. Neyla
XVI. Jak zrobić kebaba
XVII. Filozofia Evana
XVIII. Psychiatryk dla uzależnionych
XIX. Nowy dom
XX. Przyjacielski wieczór
XXI. "Tak strasznie przepraszam"
XXII. "To, że tak mówi, nie znaczy, że tak jest"
XXIII. Świąteczne przygotowania
XXIV. "Żebyś nie była dziwką"
XXV. Bal
XXVI. Rodzinne kontakty
XXVII. Podróże małe i duże
XXVIII. Zmiana klimatu
XXIX. Słynna strefa friendzone
XXX. Ten z prezentami
XXXI. "Kocham Cię"
XXXII. Dziewczyna brata Rafaelli
XXXIII. Odwyk
XXXIV. Powroty
XXXV. Poker
XXXVI. Kłamstwo a tajemnica
XXXVII. LA liga
XXXVIII. Mecz
XXXIX. Zakład o Neymara
XL. Kryzys Thomasa
XLI. Miłosne rozterki
XLII. Kryzysu ciąg dalszy
XLIII. Rajskie życie
XLIV. Witaj Hiszpanio!
XLV. Thomas się otwiera

V. "Od kiedy jesteście jednością?"

1.2K 31 0
By minialeksiss

2 listopada 2012

Siedziałam właśnie z Thomem w kawiarence, w galerii handlowej i odpoczywaliśmy po ciężkiej przeprawie przez sto cztery sklepy. Poszłam odebrać nasze zamówienie, czyli dwa koktajle owocowe. Wróciłam do stolika.

-Nie sądzisz, że to wszystko jest trochę dziwne?- zapytał na wstępie.

-Nie bardzo wiem o czym mówisz.- uśmiechnęłam się.

-No, wiesz. To, że mieszkasz teraz u Daniego to nic, bo w końcu znacie się już te cztery lata.- wyjaśnił- No, a to, że Messi Cię do siebie przygarnął tak z dupy? Wiesz, myślałem o tym trochę i doszedłem do wniosku, że może to jakaś twoja daleka rodzina. Może nie jesteście do siebie podobni, ale to całkiem prawdopodobne. Co o tym myślisz?

-Thomas, bez niepotrzebnych spekulacji, proszę.- pokręciłam głową- To było dawno, a on powiedział, że to dużo bardziej skomplikowane i kiedyś mi wyjaśni. Daj spokój.

-No, ale co Ci szkodzi zapytać go o to. Przecież to żadna tajemnica.- stwierdził- Chyba, że się boisz.

-Nie boję się, niby czego?- oburzyłam się. Ten człowiek i ta rozmowa zdecydowanie zaczęła działać mi na nerwy.

-Bo gdyby Ci tego nie powiedział, to tak jakby Cię okłamał, a Ty tego nienawidzisz i musiałabyś go wtedy stracić.- wytłumaczył.

-Zapytam go i daj mi spokój.- wywróciłam oczami.

Zadowolony usiadł wygodniej na kanapie i zaczął zupełnie inny temat.

Po kilku godzinach zgodnie z obietnicą ruszyliśmy do domu Messiego. Nacisnęłam klamkę jednak nie ustąpiła. Usiedliśmy na schodkach przed wejściem i wyciągnęłam telefon.

Ja: gdzie jesteś? Mam sprawę

Na odpowiedź nie musiałam czekać bardzo długo, bo już po kilku chwilach mój telefon zawibrował.

Staruszek🐽: Anto rodzi, dawaj szybko!

Przeczytałam wiadomość na głos, a zaraz po tym następną z adresem szpitala, przez co i ja, i Johanson zaczęliśmy biec. Zadzwoniłam jeszcze do Alvesa, ale przypomniało mi się, że on i Pique byli na swoim męskim wyjeździe za miastem. No, czyli alkohol, zabawa, rozmowy do rana, łowienie ryb, cisza i spokój. Wystukałam, więc Bartre i powiedziałam mu żeby zabrał nas do szpitala. O nic nie pytał tylko oznajmił, że będzie za dziesięć minut.

Pół godziny później byliśmy pod ogromnym budynkiem. Wysiadłam najszybciej jak mogłam i pobiegłam do recepcji.

-Anotnella Roccuzzo.- rzuciłam.

-A pani to?- znudzona kobieta zerknęła w moją stronę.

-Siostra Lionela Messiego.- powiedziałam twardo.

-Trzecie piętro, sala czwarta.- oznajmiła.

Podziękowałam i szybkim krokiem ruszyłam we wskazanym kierunku.

-Leo!- przytuliłam go- Gdzie Anto? Czemu nie jesteś z nią?

-Nasze mamy są, ale dają radę.- wskazał głową na oszklone drzwi.

-Panie Messi?- właśnie z tej sali wyszedł uśmiechnięty lekarz- Moje gratulacje, ma pan synka.

-Synka?- jego twarz rozpromnieniała.

Ponagliłam go, aby poszedł, a sama usiadłam na jednym z tych niewygodnych, szpitalnych krzesełek.

Wiecie jak ja się cieszyłam? Lionel od kąd był z Tony wyglądał, jakby urodził się na nowo. Był taki szczęśliwy. Normalnie zwykłe rzeczy robione z nią były na miarę złota, z każdej się cieszył, jakby było to coś niesamowitego. Teraz za to był taki dumny. Chodził z wysoko podniesioną głową. I ja też się z nim cieszyłam. Anto była trochę jak taki anioł, a ich syn to taki malusi aniołek. Chyba, że będzie diabełkiem, ale dopóki Messi będzie się cieszył to oznacza, że ich pociecha jest super. Nieważne. Ważne, że świeżo upieczeni rodzice będą dumni i szczęśliwi.

Po kilku minutach Leo wyszedł z wielkim bananem na twarzy.

-Paula, mam syna. Naprawdę mam syna.- zauważyłam, że jego oczy były szklane.

Wzruszył się mój chłopaczyna. Chociaż ten mój chłopaczyna ma już dwadzieścia pięć lat.

-Jak mu dacie na imię?- zapytałam z uśmiechem.

Później się dopiero opamiętałam i go przytuliłam, gratulując.

-Myśleliśmy o Thiago lub Lucasie.- oznajmił wesoło.

Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy w stronę wyjścia, bo lekarz nam zabronił wchodzić do młodej mamy. Ona musi odpoczywać i nacieszyć się małym, bo znając życie zaraz zleci się pół klubu z partnerkami.

Przed szpitalem opowiedzieliśmy wszystko chłopakom. Dobra, raczej Leo opowiadał, a ja wtrącałam się, co jakiś czas i potakiwałam.

Następne kilka dni wyglądało podobnie. Rano ja zajmowałam się dziećmi Daniego, które na cały dzień jeździły do ich matki, podczas gdy on był na treningu. Później szliśmy do Messiego i we trójkę jeździliśmy do Anto.

Lionel pogodził się z tym, że spędzałam więcej czasu z Alvesem niż z nim, ponieważ to tam mieszkałam. Zgoda, nasz kontakt trochę się pogorszył, mniej gadaliśmy, mniej razem wychodziliśmy, ale to raczej było spowodowane szaleństwem wokół jego i Roccuzzo. Byli parą, mieli dziecko. Po prostu coraz mniej miejsca było dla mnie w jego życiu. Nie wiem czy to się nazywa zazdrość. Życzyłam mu zawsze jak najlepiej i nawet, jeśli w jego nowym życiu nie będzie miejsca dla mnie to dalej będę mu tego życzyć. Jednak wiedziałam też, że jest najważniejszą dla mnie osobą. Nauczył mnie kochać. Był moim pierwszym i najbliższym przyjacielem. Widział jak płaczę, cieszę się czy po prostu ma gdzieś wszystko i wszystkich. Marnowaliśmy dni na lenistwie, jedząc pizzę lub ciężko ćwiczylIŚMY. My, nie on sam.

Wracając. Od Antonelli szliśmy do klubowej restauracji, gdzie zazwyczaj siedzieliśmy do szesnastej. Następnie szliśmy do któregoś z chłopaków, aby pogadać lub obejrzeć u niego telewizję. Wieczorem wracaliśmy do domu, dzieci też wracały i razem siedzieliśmy dopóki one nie zasnęły. My natomiast spędzaliśmy czas na ogrodzie, pijąc wino. I proszę mnie źle nie zrozumieć: wino to taki przykład. No, mógł być też sok czy herbata, od czasu do czasu piwko lub nawet wódka.

Krótko mówiąc wpadliśmy w zwyczajną, nudną rutynę. Chcieliśmy z tym walczyć, ale jak bardzo się staraliśmy, tak bardzo nam nie wychodziło. Zaczynały się stwarzać jakieś dziwne spięcia. Kłóciliśmy się o najmniejsze głupoty. Tony była przeszczęśliwa, ale jak tylko wspominaliśmy o jakimś spontanicznym wyjeździe, robiła się strasznie nerwowa. Ja, Dani i reszta teamu trzymaliśmy się razem, Leo z Tony i Thiago razem.

Nie wiem jak to wyszło, ale w końcu zaczęliśmy się od siebie oddalać. Mniej rozmawialiśmy, a jak już nam się udało to nagle musiał iść do dziecka lub jechać, bo Tony dzwoni. Nie chciałam być zazdrosna, pokochałam ich synka od pierwszego momentu, ale nie wiedziałam jak to zatrzymać. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo, a w pewnym momencie zaczęłam się czuć jak obcy człowiek w jego domu, który przecież tak niedawno był mój.

14 stycznia 2013

To wszystko było powodem, dla którego właśnie siedzieliśmy w naszym salonie w prawie pełnym składzie. Graliśmy w karty i piliśmy alkohol. To było nasze oderwanie się od rutyny. Było mi przykro, gdy Leo odmówił. Nigdy tego nie robił. To był mój pierwszy piłkarski wieczór bez niego. Mogłabym wiele o tym opowiadać, ale najważniejsze z tego wszystkiego było to, że to nie był ostatni taki wieczór, bo zaczął zdarzać się coraz częściej.

-Mam alkohol.- oznajmił Geri, gdy otworzyłam mu drzwi.

-Chodź, wszyscy już są. Tylko Ty się guzdrasz, jak zawsze.- pociągnęłam go na ogród.

-A Messi jest?- spytał ciekawsko.

-Zgaduj.- wywróciłam oczami.

Wiecie kiedy ostatni raz rozmawiałam z Lionelem? Z miesiąc temu. Proponowałam mu spotkanie już kilka razy, ale w ostatnim momencie coś mu wypadało. Zapraszając go na grilla napisałam SMSa. Wszyscy przychodzili całą rodziną, więc i jemu tak powiedziałam. Jednak i tak nie mógł, bo akurat leciał do Argentyny na kilka dni. Miałam tego serdecznie dosyć. Przyjaźniliśmy się w pojedynkę. Właściwie to ja się przyjaźniłam. On miał rodzinę i zupełnie inny świat.

Powinnam się w końcu nauczyć, że nikt nie jest 'na zawsze'. Nikt ani nic, to muszę zapamiętać. Przestać tak myśleć. Wtedy mniej boli.

Spędziliśmy razem cudowne popołudnie i wieczór. Dzieciaki były wniebowzięte, mężczyźni czuli się jak ryby w wodzie. W niektórych przypadkach to nawet dosłownie. No, a my... Typowo, ploteczki.

-Paula, znalazł się ten jedyny?- zapytała roześmiana Anna.

-Ona nie wierzy w miłość, daj spokój.- upomniała ją Shak.

Dziękowałam jej w myślach, naprawdę nie chciałam po raz enty tłumaczyć tego samego. Ludzie tego nie rozumieli, a mi nie zależało, aby zrozumieli.

W końcu alkohol dał o sobie znać zbyt mocno. Podpici, bo nikt nie był pijany, przecież dzieci się bawiły blisko nas, zaczęli tańczyć i się wygłupiać jak nastolatkowie. Nagle usłyszeliśmy głośne pukanie, o ile nie walenie w drzwi. Dani spojrzał na mnie błagalnie. Miałam dobre serduszko, a on naprawdę dobrze się bawił, więc podniosłam się i ruszyłam do wejścia. Uchyliłam lekko drewnianą powłokę, a tam stał on.

Moje serce zabiło szybciej, choć karciłam się za to w myślach, jak mogłam.

-Pau, możemy pogadać?- zapytał.

Wyszłam i usiedliśmy razem na schodach.

-Musiałeś przyjść akurat dzisiaj? Dobrze wiedziałeś, że jesteśmy zajęci.- oznajmiłam ozięble.

-Od kiedy jesteście jednością?- zainteresował się.

-Co za różnica.- wzruszyłam ramionami.

-Chciałem przeprosić. Ostatnio wszystko zaczęło kręcić się wokół Tony i Thiago. Mógłbym Ci powiedzieć oklepany tekst w stylu "spróbuj mnie zrozumieć, mam rodzinę", ale to nie jest usprawiedliwienie. Zacząłem odtrącać ludzi, którzy są ze mną od dawna na rzecz nowego życia. Jednak zrozumiałem, że bez was to nowe życie wcale nie będzie lepsze, a chyba powinno. Jest szansa, że mi wybaczysz?- wlepił we mnie spojrzenie pełne nadziei.

-Wiesz od kiedy ja i Dani jesteśmy jednością?- pokręcił głową- Od kiedy straciłam Ciebie. Zmieniłeś się, Leo. Dziecko i partnerka to najważniejsze, co masz. Rozumiem to, ale nie rozumiałam, że przez nich chcesz stracić nas wszystkich. Nie przebolałabym tego.

-Zgoda?- uśmiechnął się niepewnie.

-Oczywiście, że tak.- przytuliłam się do niego- Ale więcej tak nie rób.

-Nigdy.- zaśmiał się.

-Może wejdziesz?- zaproponowałam po chwili ciszy.

Widziałam, że walczył z myślami. No tak, powinien do nich wrócić. Był im teraz potrzebny. Już miałam powiedzieć, żeby wrócił do rodziny, ale z jego ust wypłynęły te trzy pozornie nic nie znaczące słowa, ale dla mnie w tamtej chwili były na wagę złota.

-Jasne, czemu nie.

~ ~ ~ ~ ~
Hej wszystkim! Wlatuje piąteczka i nadal mam nadzieję, że będzie się podobać. Nie mam żadnych nowości, czyli nuda
Do zobaczenia następnym razem!
Buziaki!

Continue Reading

You'll Also Like

225K 7K 33
„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka...
11.6K 1.7K 11
Killian Sanders musiał wrócić do kraju z powodu odniesionych na froncie ran. Miał dopiero dwadzieścia pięć lat, a widział więcej ofiar niż chciałby p...
14.6K 1K 6
Historia Ariadny Pastorini nie mogłaby się zakończyć jedynie teatralną ucieczką i ułożeniem sobie dalszego, spokojnego życia w Nicei. Choć szczerze w...
69K 339 12
Pojedyńcze opowieści dla osób pełnoletnich o różnej tematyce.