-Horan!
Usłuszałem krzyk dochodący z drugiej strony korytarza. Schowałem się za drzwiczki mojej szafki, mając nadzieję że trener mnie nie zauważy.
Niestety chyba Bóg się skapnął że jestem ateistą bo miał w dupie moje modlitwy.
- Horan, co się z tobą dzieje, nie było cię na treningu od tygodnia - mężczyzna spojrzał na mnie z zawodem.
Odwróciłem się powoli w stronę nauczyciela z mordem w oczach... Chciałbym. Tak naprawdę na mojej twarzy widniał najbardziej niezręczny uśmiech jaki świat widział.
- Przez cały tydzień miałem nocne warty... Ledwo co na lekcjach zostaje przytomny, treningi by mnie dobiły.
-No dobrze - westchnął - ale masz wrócić do pływania jak tylko twoja zmiana się skończy.
Ze srogą mina, odszedł w głąb korytarza. Co za chuj, jakby on zarywał nocki przez cały tydzień, nie był by w stanie nawet wrzeszczeć na tych biednych pływaków.
Zamknąłem szafkę i ruszyłem w stronę sali biologicznej. Ledwo trzymałem się na nogach i marzyłem tylko o tym żeby znaleźć się w łóżku. Lecz moje życie nie jest takie proste i muszę tu wysiedzieć siedem godzin. Super.
Louis siedział już w sali w ławce przed moją, nie zauważył mnie kiedy usiadłem i dobrze nie chce mi się teraz gadać, jestem zabardzo zirytowany.
Do klasy weszła nauczycielka i od razu zaczeła sprawdzać obecność. Kiedy wywołała moje nazwisko i odpowiedziałem " Jestem", wiedziałem że czeka mnie trudna rozmowa.
Brunet odwrócił się w moją stronę i uniesioną brwią.
- Coś ty się teleportował?
-Nie- uśmiechnąłem się kpiąco - to ty byłeś tak rozmarzony że mnie nie zauważyłeś.
-Ugh, dobra pogadamy po lekcji, masz mi wszystko opowiedzieć że szczegółami.
Zaśmiałem się kręcąc głową, kochany idiota.
***
-Jak myślisz, dlaczego ktoś miałby wyć w środku nocy... Może mają z kimś zatargi.
Brunet analizował moją spowiedź, jednocześnie jedząc swoją kanapkę.
- Możliwe, brzmiało to jak ostrzeżenie... Ugh, jeśli dzisiaj znowu pojawi się pół nagi, to nie ręcze za siebie.
-Nie dziwię Ci się- zaśmiał się - Ale musisz być nie dostępny, wiem że to będzie trudne, ale to on ma się o ciebie starać a nie ty o niego. Nie zjeb tego Niall.
Kiwnąłem głową i skupiłem się na kanpce. Lou ma rację, wszystko jest zależne od tego planu. Muszę się wziąść w garść, albo uciec się do najgorszego.
- Uśpię swojego wilka - spojrzałem brunetowi prosto w oczy.
- Tak się w ogóle da?
Pokreciłem głową śmiejąc się gorzko. On na nawet nie ma pojęcia do czego mój ojciec jest w stanie się uciec żeby nikt się nie dowiedział że jestem słabą omegą.
- Niestety.
***
Stoję w łazience, znowu patrząc w lustro, znowu próbuje to odwlec. Lou stoi w progu patrząc na mnie z żalem. Moje codzienne dawki "leków" są bolesne, ale nic nie równa się z tym co zaraz się że mną stanie.
Spojrzałem na przyjaciela i patrząc mu w oczy, wbiłem sobie strzykawkę prosto w serce. Czarny płyn rozprzstrzeniał się po moich żyłach, ciągnąc za sobą, potworny ból.
Z krzykiem padłem na kolana, po moich policzkach spływały łzy. Odepchnąlem Louisa który próbował mnie podtrzymać. Czarna plama zasłoniła mi obraz. Moje ciało opadło na zimną posadzkę, ale ja już nie czułem.
Nicość pochłonęła mnie kompletnie
LOUIS' POV
Niall leżał na podłodze, sztywny jak trup, jego gałki oczne były całkowicie czarne. Ostrzegał mnie że to nie będzie miły widok. Mówił że mam nie przychodzić. Ale ja się uparłem, i dobrze. Potrzebuje mnie tutaj bo co jeśli się nie wybudzi?
Mógłem go odwieźć od tego pomysłu, przecież nie nie jest warte jego śmierci. Wiem że on żyje, tłumaczył mi że to tylko tak wygląda. Ale coś może pójść nie tak prawda?
Leżałem z nim za zimnych płytkach od trzech godzin, zbliżała się już godzina jego zmiany, a on nadal był nie przytomny. Jak mogłem pozwolić żeby zrobił coś takiego?
Jestem okropny przyjacielem.
Postanowiłem sprawdzić czy coś się zmienia, ale nic. Zrobił się tylko bladszy. Każda żyła pod jego skórą była widoczna. Każda była czarna.
Mijała kolejna godzina, kiedy usłyszałem chrząknięcie. Odruchowo spojrzałem na blondyna, ale on leżał bez ruchu. Zorientowałem się że dźwięk dochodzi zz wejścia do łazienki.
Ojciec Nialla patrzył na mnie surowo z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Postaraj się go wybudzić, za dwadzieścia minut ma wartę.
Po tych słowach odwrócił się i odszedł.
Co za dupek! Jego syn leży nie przytomny a ten myśli tylko o tym że nie będzie miał zamiennika... Miałem ochotę go udusić i zadać mu ranę za każdy ból jaki mój przyjaciel musiał wycierpieć przez tego skurwiela.
Zwróciłem się w stronę blondyna, a na mojej twarzy wymalował się uśmiech. Jego oczy zaczynały nabierać normalnego koloru, a niebieskie tęczówki znowu były intensywne i błyszczące.
- O mój boże Nini, obudziłeś się! - krzyknąłem - Nie waż się mnie tak straszyć niegdy więcej...
Chłopak podniósł się z jękiem.
- Dziękuję że zostałeś ze mną - odezwał się bez płciowo- ale lepiej już idź, ja muszę zmienić Liama.
Jego oczy nie wyrażał nic prócz pustki, a ja wiedziałem że straciłem przyjaciela na czas działania tej pieprzonej mikstury.
Wow 804 słowa to chyba mój rekord 😂
Znalazłam ten gif, czy teraz mogę już umrzeć?
Enjoy🙃