Z czasem zaczęłam brać coraz więcej zleceń, chcąc zapomnieć o bolesnych wspomnieniach z Zakonu, które nawiedzały mnie w snach i budziły w środku nocy, uniemożliwiając ponowne zaśnięcie. Taka teraz była moja codzienność.
Zarobiłam wystarczająco kredytów, by kupić porządny zestaw noży poukrywanych w różnych częściach mojego stroju. Dodatkowo załatwiłam sobie całkiem znośne dwa blastery, które trzymałam w pochwach po bokach mojego pasa. Nadal nie pozbyłam się tego uczucia pustki po mieczach świetlnych, ale broń palna prawie skutecznie je zastępowała.
Minęło kilka miesięcy, cieplejsze dni zastąpiły mroźną zimę. Ashla Taan stała się rozpoznawalna w środowisku łowców nagród i coraz więcej osób przychodziło do niej ze zleceniami. Praktycznie nie musiałam sama ich szukać, bo ludzie dobijali się o moją pomoc.
W miarę porządnie urządziłam swoje mieszkanie. Kupiłam ładny aneks kuchenny z jasnego drewna i nauczyłam się nie przypalać wody, małą białą toaletę doprowadziłam do stanu używalności i postawiłam duże, wygodne łóżko z czarną pościelą i poduszkami dokładnie tam, gdzie chciałam. Kolor ścian zmieniłam na burgundowy… I w końcu załatwiłam sobie porządny skuter. BARC stoi dumnie przy klatce schodowej i każdy nawet boi się na niego spojrzeć.
Jednak nic nie było w stanie wypełnić towarzyszącej mi samotności. Wszystko wydawało się puste i żadne z moich “osiągnięć” nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Bałam się wplątać w jakąś bliższą relację w ludźmi. Nadal czułam się zdradzona przez Barriss i odruchowo odpychałam od siebie wszystkich. Poza tym żyłam w podziemiu Coruscant, miejscu, gdzie nie można było nikomu zaufać. Otaczali mnie sami przestępcy, istoty zdolne do zrobienia wszystkiego dla pieniędzy… Ale czy właśnie nie stałam się taka jak one?
Uwięziłam się w swoim umyśle, wiodąc samotne życie. W dodatku od czasu wystąpienia z Zakonu coraz mniej używałam Mocy, aż w końcu całkowicie się odcięłam…
Zamknęłam oczy i pozwoliłam ręce spaść z krawędzi łóżka. Zaczęłam stukać pazurami o ramę, próbując odgonić natrętne myśli, ale z marnym skutkiem.
Zacisnęłam dłonie w pięści, z całych sił próbując skupić się na wyciszeniu… Ale jak mogłam to zrobić, skoro dookoła mnie tyle się działo? Kilkadziesiąt metrów od nas młodziki trenowały pod okiem mistrza Sinube. Chciałam dołączyć do nich i nauczyć się wszystkich technik walki mieczem świetlnym, a nie siedzieć na trawie i wsłuchiwać się w szelest liści jakiegoś drzewa!
- Ahsoka - powiedział Anakin ostrzegawczym tonem, gdy spostrzegł, że kompletnie nie uważam. Siedział po turecku naprzeciwko mnie, wpajając mi jakieś starożytne nauki o jedności z Mocą. Zwykle był zabawniejszy, ale teraz całkowicie opanowała go nuda i powaga. W sumie to nawet to samo, nie?
- Mistrzu… Dlaczego nie możemy trenować?
- Trening to nie tylko machanie mieczem świetlnym. To też ćwiczenie naszego połączenia z Mocą, Ahsoko. Dlatego skup się…
- Próbuję, ale nadal nic mi nie wychodzi! - sfrustrowana kopnęłam jakiś kamyk, co nie dało mi ulgi.
Uśmiech rozjaśnił twarz Jedi, gdy spojrzał na mnie z zagadkowym uczuciem w oczach. Zmarszczyłam brwi. Czy jego śmieszyła moja porażka?
- Chcesz jak najszybciej wykonać to ćwiczenie i wrócić do walki na miecze świetlne, a nie na tym to polega. Trening umysłu i ducha jest w pewnym sensie nawet lepszy od fizycznego, wiesz?
- Niby jak? - zapytałam wyzywająco, podciągając kolana do brody.
- Moc jest… piękna. Spaja całą Galaktykę i daje życie każdej istocie. Kiedy się w nią zagłębisz, możesz poczuć, jak delikatnie porusza liśćmi tego drzewa, a jednocześnie je wypełnia aż po brzegi. Jest spokojna i orzeźwiająca, i to właśnie ona wybrała nas, bo dzięki unikalnemu połączeniu z Mocą możemy być Jedi. To jest dar, Ahsoko, który powinniśmy wykorzystać jak najlepiej… A teraz skup się… Co czujesz?
Przemowa Anakina zadziałała na mnie inspirująco. Wzięłam głęboki oddech i skupiłam się na delikatnej bryzie muskającej koronę drzewa. Już zapomniałam o młodzikach, o mieczach świetlnych, liczyło się tylko to wspaniałe uczucie, którego mogłam doświadczyć…
Uderzyłam pięścią o poduszkę w niemej furii.
Właśnie dlatego już nie używałam Mocy.
_______
Hej, hej. Jest tu jeszcze ktoś...? Szczerze mówiąc, tym razem nie mam żadnej wymówki usprawiedliwiającej moją długą nieobecność. Po prostu nie miałam pojęcia, jak poprowadzić historię Ahsoki po odejściu z Zakonu i zaczęłam pisać drugą książkę ("Ostatni Black", jest na moim profilu, jakby ktoś chciał zajrzeć). Nie czytałam jeszcze "Ahsoki", więc okres pomiędzy The Clone Wars a Rebels jest dla mnie dużym wyzwaniem - nie mam niczego, na czym mogę się opierać, co oznacza rozpoczęcie przeze mnie całkowicie nowych rozdziałów, a w tym postaci, planet i wieeelu innych rzeczy... Ale kilka dni temu, gdy pojawił się zwiastun The Clone Wars i obejrzałam go kilkadziesiąt razy, gdy minął szok i przestałam płakać ze szczęścia... Przyszła wena. Tak po prostu. Więc teraz spokojnie możecie spodziewać się rozdziałów o wiele częściej niż raz na pół roku (raz na tydzień / dwa tygodnie ze względu na moją drugą książkę).
ThePureForce