Minęło kilka dni i nadszedł dzień przed świętami. Gdy Bella ostatnio była na Pokątnej, kupiła prezenty dla przyjaciół.
Isabella siedziała na kanapie z Syriuszem i Jamesem, tata Pottera siedział na krześle i rozmawiał z żoną, w między czasie czytając Proroka Codziennego.
-W końcu będziesz mieć normalne święta- powiedział James.
-James, nie wolno tak- skarcila go matka.
-To było to mnie?- spytała Bella.
James kiwnął głową, a jego rodzice westchnęli i kontynuowali rozmowę. Bella ziewnela.
-W sumie masz rację- oznajmiła po chwili- jakbyś był przez pięć minut na świętach u mnie i Syriusza to byś umarł z nudów i przez kilkanaście godzin tłukliby ci do głowy o mugolach i tak dalej. Mam nadzieję, że tutaj będzie trochę luźniej.
-O to się nie martw- powiedział Fleamont Potter- przez Jamesa atmosfera jest po prostu... Wspaniała?
Euphemia się zaśmiała i upiła łyk herbaty i otworzyła książkę, po czym zaczęła ją czytać.
Bella wstała o ósmej rano. Podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Powoli wstała i podeszła do komody. Jej włosy były rozburzone, ale po chwili Bella rozczesała je. Ubrała granatowy sweter i czarne spodnie i zeszła na dół. Po kuchni krzątała się pani Potter.
-Dzień dobry- przywitała się Bella.
-O witaj, Bella.
-Chłopacy nie wstali?
-Byłoby dziwnie gdyby wstali- zaśmiała się kobieta- pomożesz mi zrobić pierniczki?
-Jasne.
Bella podeszła do blatu i zaczęła wyrabiać ciasto.
-Przepraszam że spytam...
-Tak pani Potter?
-Skąd umiesz robić ciasto? Wiem że to nie miłe, ale z tego co wiem to w waszej rodzinie wszystkie posiłki robią skrzaty.
-No tak...- Bella uśmiechnęła się delikatnie- nauczyły mnie skrzaty. Gdy nie było rodziców to chodziłam to kuchni.
-Rozumiem. Dużo gotujesz?
- Nie za wiele, ale znam dużo przepisów.
-Może mi cos polecisz?
-Szarlotka, pierogi z jagodami, to moje ulubione.
-Mmm... Szarlotka... Smaki mojego dzieciństwa.
-Pani przynajmniej dzieciństwo miała...- powiedziała smutno Bella.
-Oj kochanienka... Jesteś jeszcze młoda. Masz jeszcze dużo czasu do dorosłości.
-Proszę pani. Gdyby pani wiedziała jak jest u mnie i u Syriusza w domu...