Kilka dni później Ginny i Luna ponownie znajdowały się pod wielkim drzewem. Iskotki łąkliwe otoczyły kobiety z każdej strony. Luna wplotła dłoń we włosy przyjaciółki, która zadrżała z nerwów.
- Pragnęłam od tego uciec i nie zrozum mnie źle. Kocham Harry'ego. Ale ty... Nie zdawałam sobie sprawy, jak silne jest we mnie to uczucie, póki nie zobaczyłam cię tamtego wieczoru na przyjęciu... Pomyślałam sobie: ,,Boże, wygląda tak pięknie. Tak strasznie ją kocham... i tak bardzo jej potrzebuję''. Tak wiele lat czekałam, aż twoje uczucia dojrzeją. Aż ty zrozumiesz, że łączy nas coś... niesamowitego.
- Luna... nie wiem, w jaki sposób miałoby to niby działać - odparła z zakłopotaniem Ginny i położyła sobie dłoń na brzuchu. Luna uśmiechnęła się lekko i także dała tam dłoń. Jej ciepła skóra musnęła palców Ginny.
- Ja wiem - Luna zapatrzyła się w gwiazdy, a Longbottom podziwiała twarz wieloletniej przyjaciółki, która tyle lat skrywała swoje uczucia.
- Zmieniłaś się - powiedziała z powagą do Potter, a ta skinęła głową powoli.
- Mówiłam: wszystko dla Harry'ego - uśmiechnęła się blado i podniosła wzrok na migoczące w ciemnościach stworzonka wokół nich. - Ale gdzieś tam nadal, jestem dawną Luną, która wierzy w bajki.
- Którą pokochałam - szepnęła drżącym głosem Ginny, a Luna spojrzała na nią z uśmiechem.
- Nie wiesz w jaki sposób miałoby to działać? - Uniosła brwi, a rudowłosa niepewnie skinęła głową. Wtedy blondynka objęła ją jedną ręką w pasie, a drugą położyła na głowie piegowatej. - Pokażę ci.
Leciutko przycisnęła swoje wargo do ust Longbottom, a po chwili kobieta nieśmiało odwzajemniła ten ich pierwszy pocałunek.