Wysiadłem z samolotu. Zmiana strefy czasowej dawała o sobie znać. Odebrałem swój bagaż, pożegnałem się z chłopakami z kadry oraz trenerem. Poszedłem na strzeżony parking, gdzie czekał mój samochód. Zapakowałem torby do bagażnika. Ruszyłem w drogę do domu. Przemierzałem ulice Monachium, gdy w samochodzie rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Odebrałem. Po chwili w głośnikach zestawu samochodowego mogłem usłyszeć głos Richiego.
-Cześć skarbie - zaczął - dzwonię zapytać się tylko, za ile mniej więcej więcej będziesz w domu, bo chciałbym do ciebie wpaść.
-Możesz wpadać gdzieś za pół godziny, to zdążę się jeszcze ogarnąć - powiedziałem.
-Dobrze. Tęsknię.
-Ja też. Za chwilę się zobaczymy. Pa - rzekłem i zakończyłem połączenie.
Gdy stałem pod drzwiami swojego mieszkania zdziwił mnie fakt, że są one otwarte. Wszedłem po cichu do środka i udałem się do kuchni, gdyż tylko w tym pomieszczeniu paliło się światło. Zobaczyłem, że ktoś tam stoi. I w tym momencie strąciłem z szafki wazon. Postać odwróciła się słysząc hałas. Okazało się iż jest to Richard.
-Przestraszyłeś mnie - powiedziałem z wyczuwalną pretensją w głosie.
-Przepraszam. Chciałem zrobić ci niespodziankę - rzekł podchodząc do mnie, po czym namiętnie mnie pocałował. Jak ja go kocham.