Do gangu Dyzmy trafiła zwykłym fartem. Po ucieczce ze zwiadowców, jedyne co miała przy sobie użytecznego to nóż. Nie miała planu co teraz zrobi.
Wtedy pojawił się on, kojarzył jej osobę, głównie z plotek jakie roznosiły się po obrębie murów, zaczęły się także pojawiać nagłówki w gazetach typu "śmierć cenionej pani kapitan" i spytał czy by nie chciała zacząć z nim współpracy.
Oczywiście się zgodziła nie widząc innego planu na przetrwanie.
Nie przyjaźniła się z nikim z gangu, wolała trzymać wszystkich na dystans i nie przywiązywać się; będąc przyzwyczajona do tego, że za chwile może stracić kogoś ważnego, a następnie cierpieć.
Jednak nikt z szajki, nie próbował zdobyć lepszej relacji z towarzyszami, każdy popełniał zbrodnie z jakiegoś powodu. Jedni by mieć za co żyć, inni by wykarmić rodzinę, wszyscy mieli jakiś argument.
Lecz zawsze potrafili znaleźć czas a pomóc drugiej osobie jeśli była taka potrzeba.
***
Rosie została zaprowadzona do innego powozu niż reszta jej towarzyszy. Wprowadziło ją to w dezorientację.
Mimo tego nie odzywała się ani słowem, wolała nic nie mówić, zamiast przez przypadek sobie jeszcze bardziej zaszkodzić.
Powóz, do którego weszła nie był pusty, siedział w nim generał Erwin Smith.
Przez pierwsze 5 minut, siedzieli sami na przeciwko siebie, nie odzywając się słowem.
Kiedyś byli przyjaciółmi. Spędzali ze sobą dużo czasu, jako że Rosie była kapitanem; często przebywała z nim i Hanji w biurze i dyskutowali na różne tematy.
- Wiedziałem, że żyjesz. - wyszeptał pod nosem Erwin
Dziewczyna tylko spojrzała na niego niezrozumiale.
- Kapitan Rosie Krieg. Nie wierzę, że tak po prostu by zaginęła. - wytłumaczył z uśmiechem na ustach
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytała oschle
- No więc twoi towarzysze najpewniej trafią do więzienia. Co do ciebie... Planuje cię znowu zgarnąć do naszego korpusu. - powiedział wpatrując się w jeden punkt
W odpowiedzi dziewczyna tylko westchnęła i wygodniej się ułożyła na siedzeniu.
- Nie mam wyboru? -
- Nie. O takim obrocie spraw zadecydował Darius Zackly. Nic nie poradzę. -
Powrót do przeszłości. Znowu zwiadowcy, jednak nie udało jej się uciec z tego bagna, a po prostu na nowo w nie wpada.
Chcąc zakończyć ten temat, zadała Erwina o coś co interesowało ją od dłuższego czasu.
- Powiedz Erwin, jak tam się w zwiadowcach układa po moim odejściu? -
- Twoje stanowisko przejął Levi Ackermann... -
- Tia, słyszałam "najsilniejszy żołnierz ludzkości" czy coś. - przerwała mu śmiejąc się pod nosem
- Tak, jego umiejętności, są na naprawdę wysokim poziomie. - zamyślił się - Hanji będzie szczęśliwa jak cię zobaczy, tęskni za tobą. Nie ma już komu gadać o tytanach. - zaśmiał się
Na myśl o pociesznej okularnicy Rosie mimowolnie się uśmiechnęła.
***
Po godzinie wreszcie dotarli do siedziby zwiadowców. Wiele ciekawskich spojrzeń kierowało się w stronę generała i "znajomej skądś" twarzy dziewczyny.
Erwin skierował się razem z Rosie do swojego gabinetu.
- Nie chcę, żebyś z tytułu kapitana od razu zeszła do zwykłego żołnierza. Planuje cię przydzielić do oddziału specjalnego, lecz wszystko w tej sprawie zależy od Levia. - powiedział szukając czegoś w papierach
- Yhm, Erwin nie lepiej powrócić do tego co było kiedyś? Znowu będę kapitanem, miło nam się wspólnie pracowało. - próbowała go przekonać
- Nie. Po tych twoich wszystkich wybrykach nie wyobrażam sobie ciebie od razu postawić na stanowisko kapitana. - przymrużył oczy
Rosie westchnęła słysząc jego sprzeciw.
Po chwili w gabinecie można było usłyszeć głośne otwarcie drzwi...