— Pospiesz się, ty mała gnido! — Niski i pretensjonalny głos rozległ się po korytarzu niewielkiego mieszkania. — Ile można brać prysznic?! Zaraz zleję się w gacie.
Jeongguk, dziewiętnastoletni student architektury, westchnął przeciągle i o mało nie przewrócił się na wilgotnych kafelkach ciasnej łazienki, gdy w pośpiechu zakładał ubrania na swoje mokre ciało. Dzielenie dwupokojowego lokum z zawistnym, niecierpliwym i wścibskim Taehyungiem, było główną wadą jego idealnego życia. Najlepsze oceny na roku, gromadka miłych znajomych, wspierająca rodzina, cudowny wygląd, idealne ciało. Jeon miał to wszystko, więc od zawsze dawał dla świata równie dużo. Wolne chwile spędzał na nauce, aby jego rodzice zawsze byli z niego zadowoleni i nigdy nie musieli wstydzić się za swojego syna, a gdy zaspokoił apetyt na wiedzę, udzielał się charytatywnie w przeróżnych organizacjach lub ćwiczył na siłowni.
Za to jego lokator... on był zupełnym przeciwieństwem ułożonego Jeona. Bezpośredni, szczery do bólu, leniwy, a przede wszystkim wścibski niczym monitoring osiedlowy dwudziestotrzylatek wykorzystywał każdą, nawet niewielką okazję, aby uprzykrzyć życie swojego młodszego kolegi z mieszkania. Jedynym, co tak naprawdę szanował, był jego ukochany piesek, który w żadnym stopniu nie potwierdzał dobrze znanej wszystkim reguły, jakoby każdy pupil miał być podobny do swojego właściciela. Jeongguk wiedział, że gdyby chciał zemścić się na Tae za wszystkie przykrości, mógłby chociażby pod nieobecność starszego zawieźć jego kundla do rodziców na wieś i powiedzieć chłopakowi, że Yeontan tragicznie zginął pod kołami rozpędzonej ciężarówki, pozostawiając za sobą tylko niewielką plamę krwi. Była to największa słabość Kima, ale dziewiętnastolatek był zbyt dobry i zbyt słaby na tak brutalną zemstę.
Dodatkowo największym problemem Gguka był fakt, że nad niewielką żądzą zemsty górowało w nim uczucie chorego zauroczenia w stosunku do starszego lokatora. Bardzo dokładnie pamiętał ten cudowny dzień, gdy z rodzicami przyszedł obejrzeć pokój do wynajęcia i w drzwiach przywitał ich onieśmielająco piękny blondyn, trzymający na rękach grzeczną, puchatą kulkę, a gdy tylko się odezwał, Jeon poczuł niebezpieczną falę gorąca przechodzącą przez jego ciało. Z trudem powstrzymał się przed stanięciem na środku korytarza i ślinieniem na widok seksownej twarzy Taehyunga oraz jego wyjątkowo krągłych pośladków.
Mężczyzna był dla Jeongguka ucieleśnieniem wszelkich fantazji erotycznych i nawet gdy po kilku dniach wspólnego mieszkania okazało się, że charakter Tae w żadnym stopniu nie pokrywa się z jego wyglądem (no, może nie licząc momentów, w którym bawił się z Yeontanem), to fakt ten w żadnym stopniu nie był w stanie powstrzymać świeżo upieczonego studenta przed ciągłym fantazjowaniem o jego ponętnej pupie. Za dnia dawał sobą pomiatać, by w nocy, jęcząc w poduszkę imię blondyna, oddawać się niecnym czynom ipsacji.
— Hyung, daj mi jeszcze sekundę. Muszę się ubrać — odpowiedział grzecznie, słysząc powtarzające się walenie pięścią w drzwi łazienki.
To nie tak, że Taehyung jakoś szczególnie nienawidził Jeongguka. On najzwyczajniej w świecie mu zazdrościł. Był od niego młodszy, a miał wszystko. Dobre oceny, pieniądze, przyjaciół, śliczną buźkę i to kurewsko podniecające ciało. Tae czuł się niczym wyposzczony piętnastolatek, gdy tylko brunet postanawiał przechadzać się po mieszkaniu w samych bokserkach, ale swoje narastające napięcie seksualne regularnie przeradzał w agresję. W życiu nie przyznałby się nawet sam przed sobą, że jego wzrok zbyt często ląduje na kroczu Jeona, że nagminnie oblizuje wargi, gdy tylko chłopak pojawia się w tym samym pomieszczeniu albo że coraz częściej myśli o tym, jak bardzo ma ochotę wkraść się do jego pokoju w środku nocy i zrobić mu loda.
— Jesteś jak baba, Gguk — rzucił Kim, przepuszczając w drzwiach speszonego Jeona, po którego ciele nadal spływało kilka kropelek wody. — Moja mama spędza w kiblu mniej czasu niż ty.
— Przepraszam... — odbąknął, przeciskając się w wąskim korytarzu między Taehyungiem a jego rozbieganym psiakiem.
Blondyn miał dość nawet tego, że Jeongguk był dla niego miły i grzeczny, pomimo znęcania się nad nim psychicznie, jak i fizycznie. Nie rozumiał, dlaczego choć raz nie odpyskuje na jakąś kąśliwą uwagę lub po prostu nie strzeli mu w pysk za to, że podjada jego obiady albo bez pytania wprasza się do pokoju. Wkurzało go to do granic możliwości, bo przez to pieprzony Jeon wydawał się jeszcze większym ideałem i aniołkiem, który nawet głupim i wrednym ludziom okazywał swoje miłosierdzie.
Taehyung przygryzł wargę i bezmyślnie podłożył nogę przechodzącemu obok dziewiętnastolatkowi. Chłopak z trudem utrzymał się w pionie, ale przy okazji upuścił niewielką stertę ubrań, którą niósł po kąpieli do pokoju. Ciuchy rozsypały się na podłodze, a na twarzy Jeongguka pojawiły się oznaki ogromnego zawstydzenia, gdy tylko ujrzał na widoku swój niewielki, różowy wibrator, który wcześniej skrzętnie zawinął w znoszoną koszulkę dla niepoznaki.
— Tannie, nie! — wrzasnął dwudziestotrzylatek, gdy tylko zauważył, że jego najukochańszy piesek z zainteresowaniem podbiega w stronę leżącej na podłodze zabawki erotycznej.
Szybkim ruchem podniósł wibrator i w ostatniej chwili powstrzymał swojego psa przed chwyceniem go w zęby, po czym zszokowany spojrzał na młodszego chłopaka. Gguk, ze spuszczonym wzrokiem i twarzą ukrytą w zbyt długiej grzywce, drżącymi dłońmi zbierał swoje ubrania. Nie miał pojęcia, co powiedzieć ani jak się zachować, bo nigdy w życiu nie czuł się tak upokorzony. Dopiero gdy do jego uszu dotarł cichy dźwięk wibracji, podniósł się i nie patrząc w oczy Taehyunga, odezwał się cicho:
— Oddaj mi to...
— Kurwa, Jeon — prychnął, a kącik jego ust mimowolnie podniósł się do góry. — Przed chwilą miałeś to w dupie, a mój pies omal nie pomylił tej zabawki z gryzakiem.
Jeongguk poczuł, jak do jego oczu w nieopanowany sposób napływają łzy. Miał dość i czuł, że miarka właśnie się przebrała, ale z całego serca nie chciał dawać Taehyungowi satysfakcji. Wiedział, że chłopak jest zakompleksiony. Większość swojego czasu spędzał w domu, a na uczelni ledwo dawał sobie radę. Rozumiał, że jego lokator wyżywał się na nim, bo sam nie potrafił nawet usmażyć jajecznicy, a zamiast w normalny sposób zapytać się, czy Jeongguk chciałby nauczyć go gotować albo wyjść z nim na drinka, bo nie ma zbyt wielu znajomych, to Tae unosił się dumą i traktował go w niczym śmiecia, gdy tylko miał gorszy humor.
Pamiętał dokładnie, gdy pewnego wieczoru wypili trochę za dużo, a Taehyung zaczął wypłakiwać się w jego ramię. Żalił się, że nie ma przyjaciół, że tak naprawdę został mu tylko Tannie, bo rodzina od dawna nie utrzymuje z nim kontaktu. W tym momencie Jeon zrozumiał, że nie chodzi tylko o tyłek starszego, czy nawet o jego przystojną twarz. Powoli zakochiwał się w tym okropnym Taehyungu, który czasami, gdy miał dobry humor albo gdy dostał pod nos smaczny posiłek, był cholernie uroczym i milutkim chłopakiem, za którym serce bruneta goniło jak oszalałe. Nie miał pojęcia, dlaczego nie potrafił przestać, nawet wtedy, gdy był poniżany, obrażany, pospieszany czy wyśmiewany. Nie był w stanie logicznie wytłumaczyć sobie, dlaczego zakochał się w takim małym dupku, gdy wokół niego kręciło się wielu innych, milszych i bardziej wartościowych ludzi. Może było tak dlatego, ponieważ Jeongguk cały czas, nawet w najdrobniejszych gestach, potrafił dostrzec również tę lepszą stronę Kima. Jego rozkoszny uśmiech, troskę o swojego pupila czy ogromną wrażliwość, którą chował gdzieś pod wielką, ochronną skorupą, a która wychodziła z niego podczas oglądania filmów romantycznych i przy smutnych piosenkach, gdy dyskretnie ocierał łzy z policzka.
— Taehyung — zaczął, próbując wyrwać z ręki starszego zabawkę erotyczną, którą blondyn bawił się, zmieniając dowolnie częstotliwość wibracji — oddaj mi to, proszę...
Uczucie niewielkiej satysfakcji ogarnęło ciało Kima, gdy usłyszał cichutki i drżący głos chłopaka. Pomimo tego, że był o wiele lepiej zbudowany od niego, to teraz zachowywał się jak mały, bezbronny dzieciak, co z początku wydało się dla Tae nawet zabawne. Jednak gdy zobaczył na policzku młodszego kilka spływających powoli łez, rzucił beznamiętnie wibrator w jego stronę i udał się do łazienki.
— Następnym razem uważaj, jak łazisz, bo jeszcze mi psa otrujesz, albo coś — powiedział obojętnie, zamykając drzwi.
Taehyung spojrzał w lustro i ułożył chłodne dłonie na rozpalonych policzkach. Cieszył się, że w korytarzu świeciła jedynie niewielka lampka, która nie była w stanie oświetlić jego twarzy na tyle, aby Jeongguk mógł dostrzec rumieńce, którymi oblał się na samą myśl o tym, co młodszy robił w łazience jeszcze kilka minut temu. Wyobraźnia dwudziestotrzylatka zaczęła pracować na najwyższych obrotach i miał wrażenie, że zwariuje, jeśli za chwilę nic nie zrobi ze swoim rosnącym w bokserkach problemem.
Ciekawe, co by powiedziała jego mamusia, gdyby dowiedziała się, że jej ukochany synalek lubi pieprzyć się w dupsko rozhulanym do wściekłości, różowym wibratorem — pomyślał, zrzucając z siebie wszystkie ubrania.
Wtedy w głowie Kima zrodziła się cudowna idea. Biorąc prysznic, całkowicie zapomniał o łzach Gguka i czym prędzej postanowił zrealizować swój podły plan. Czysty i pachnący, założył na siebie tylko puszysty, błękitny szlafrok i bez zapowiedzi z impetem wparował do pokoju Jeona.
— Mógłbyś nauczyć się wreszcie pukać? — zapytał Jeongguk, z dezaprobatą spoglądając na zadowolonego z siebie Taehyunga.
Brunet siedział na krześle przy biurku, przeglądając wiadomości w internecie i chociaż wyglądał na zobojętniałego, w środku aż z niego kipiało. Myślał o tym, jak długo jeszcze będzie męczył się w towarzystwie Tae i czy nie warto na poważnie rozważyć zmiany lokum. Z drugiej strony jednak nie chciał opuszczać chłopaka, ponieważ nie dość, że był w nim zadurzony, to wiedział, jaki jest nieporadny. Uważał, że Taehyung nie poradziłby sobie bez niego i znów wróciłby do złych nawyków żywieniowych, spędzając każdy wieczór w samotności przy jedzeniu okropnych zupek chińskich.
— Może chcesz mnie nauczyć, co Gguk? — rzucił i stanął za chłopakiem, kładąc dłonie na jego barkach. — Pokażesz mi, jak to się robi?
— Yy... No wiesz, podchodzisz do drzwi i... — Jeon zachłysnął się własną śliną, gdy dotarło do niego, o czym tak naprawdę mówił jego chory współlokator.
Cichy śmiech rozległ się po niewielkim pokoju oświetlonym słabym światłem i powieszonymi na ścianie lampkami, które dodawały klimatu całemu pomieszczeniu. Tae usiadł okrakiem na kolanach Jeongguka, który z rozdziawionymi ustami wpatrywał się w jego oczy. Onieśmielał go nawet fakt, że ich twarze znajdywały się bardzo blisko siebie, nie wspominając o tym, że chłopak siedział na nim w wyjątkowo dwuznacznej pozycji. Nigdy wcześniej nie byli tak blisko, co najwyżej czasami Taehyung zasypiał, opierając głowę na ramieniu Jeongguka, gdy oglądali razem filmy. Nawet to zdarzało się bardzo rzadko, bo dni, w których Tae był miły dla swojego współlokatora, należały do tych wyjątkowych, dających dziewiętnastolatkowi nadzieję na to, że gdy kolejnego ranka wstanie z łóżka, będzie mógł podziwiać uśmiechniętą twarz starszego, a nie wysłuchiwać jego przytyków czy marudzenia.
— Do drzwi? Chyba coś ci się pomyliło, Jeonggukie — zaśmiał się, spoglądając prowokująco na młodszego. — Wiesz, brałem przed chwilą prysznic i tak sobie myślałem... co by powiedzieli twoi rodzice, gdyby ktoś przypadkowo wysłał do nich taką malutką wiadomość o tym, że ich cudowny syn jest pedałem i lubi zadowalać się w samotności kolorowymi zabaweczkami ze sklepu erotycznego.
Jeon poczuł nieprzyjemny ścisk w gardle, gdy do jego uszu dotarły słowa Kima. Nie sądził, że chłopak jest na tyle okrutny, aby wygadać się o głupim wibratorze jego rodzicom. Mimo wszystko jednak nie mógł do tego dopuścić, bo wolałby się chyba zabić, niż tłumaczyć rodzinie ze swoich upodobań łóżkowych.
— Hyung, nie możesz im powiedzieć. — Przełknął głośno ślinę, spoglądając z niedowierzaniem na uśmiechającego się diabelsko blondyna. — Poza tym, ledwo cię znają i masz ich numery tylko na wypadek, gdyby się coś stało!
— A chcesz się przekonać? Uwierz mi, że mogę i powiem, jeśli... — Taehyung przejechał językiem po ustach i w nieprzyzwoity sposób przygryzł wargę, mierząc Jeongguka wzrokiem, począwszy od oczu i kończąc na kroczu, poświęcając temu miejscu więcej uwagi. — Jeśli dziś nie będziesz grzecznym chłopcem.
Mina, jaka pojawiła się na twarzy bruneta, była dla niego niczym miód, jak cudowna nagroda czy wymarzony prezent na święta. To zmieszanie, połączone z zawstydzeniem i niewielkim pożądaniem, które Taehyung dostrzegał w pięknych, czarnych oczach Jeongguka, działały na niego prowokująco, jednocześnie wywołując w nim coraz większe podniecenie. Doskonale wiedział, że Jeon na niego leci, że ślini się jak kundel, widząc jego ciało, a dzisiejszy dzień tylko utwierdził go w tych przekonaniach. Chciał wykorzystać całą sytuację i miał wrażenie, że jeśli w ten wieczór nie poczuje w sobie Jeongguka, to chyba oszaleje z niezaspokojenia. Był spragniony jego ciała i chciał słyszeć, jak młodszy chłopak skomle pod nim niczym bezbronny szczeniak, gdy przywiąże go do łóżka i będzie ujeżdżał do nieprzytomności. Chciał widzieć, jak ten idealny i grzeczny dzieciak zostanie zbrukany, gdy wreszcie zrobi coś, czego nie powinien. Wiedział, że jeśli sam pierwszy nie sprowokuje Jeona, to nigdy nie wylądują w łóżku, dlatego miał zamiar skorzystać z okazji, którą los podsunął mu prosto pod nos.
— Ale ty zawsze jesteś grzeczny, prawda? — kontynuował Tae, odsłaniając swoje uda okryte puszystym materiałem. — Dlatego przez calutki wieczór będziesz mnie słuchał i robił to, co mówię, a nikt nie dowie się o twoim różowym przyjacielu, jasne?
Jeongguk pokiwał twierdząco głową i z powątpiewaniem spoglądał na zadowoloną twarz swojego współlokatora. Nie dowierzał w to, co właśnie się działo, ale nie zaprotestował, gdy długie palce Taehyunga chwyciły jego dłonie, po czym ułożyły je na delikatnie okraszonych słońcem udach, które tylko w minimalnym stopniu były przysłonię błękitnym materiałem w okolicy krocza, pozwalając tym sposobem na pozostawienie resztek przyzwoitości zaistniałej sytuacji. Blondyn z całej siły zacisnął ręce Jeona na swoich nogach, wydając przy tym syknięcie, wynikające z połączenia satysfakcji i niewielkiego bólu. Dziewiętnastolatkowi nie trzeba było wiele, więc gdy poczuł przyjemną fakturę wrażliwej skóry Tae i zorientował się, że ten nie ma na sobie zupełnie nic, oprócz powoli zsuwającego się z ramion szlafroka, był już cholernie twardy. Twarz i ciało tego seksownego chłopaka miał teraz jak na wyciągnięcie ręki, a może nawet bliżej. Czuł na sobie jego ciężar, przeszywający wzrok i prowokujący zapach.
I to nie tak, że Jeongguk chciał, aby sytuacja rozwinęła się tak szybko. Marzył o tym, aby jego relacja z Taehyungiem stała się wreszcie normalna. Wyobrażał sobie ich wspólne wyjścia do kina, wieczorne spacery czy weekendowe wycieczki. Chciał stworzyć z nim normalny związek, ale zbyt bardzo się go bał, aby powiedzieć mu o swoich uczuciach. Oczywiście, prawie każdej nocy po jego głowie snuły się nieprzyzwoite myśli, ale sądził, że seks powinien być kolejnym etapem ich cudownego związku, a nie okazją do szantażu.
Jednak wbrew wszelkim pozorom, Jeon Jeongguk był tylko człowiekiem, a nie cudownym, nieskalanym aniołem zesłanym na ziemię. Był zwykłym dziewiętnastolatkiem, więc gdy na jego kolanach siedział roznegliżowany, kuszący go, rozpalony mężczyzna, miał najzwyczajniej w dupie fakt, czy to, co robi, jest poprawne. Czuł pod swoimi palcami jędrne uda Kima, które prowadziły do jeszcze ciekawszych miejsc na ciele blondyna. Jeongguk chciał zobaczyć je w całej okazałości, a nie tylko pod materiałem jakichś wstrętnych, luźnych spodni, które Taehyung nosił każdego dnia. Chciał dotknąć jego cudownych pośladków, wycałować je, gryźć i lizać, a na samą myśl o tym dostawał zawrotów głowy.
— Wiesz, tak się zastanawiam — zaczął cicho Tae, przysuwając wargi do ucha młodszego — czy masz może jeszcze jakieś inne, ciekawe zabaweczki.
Blondyn przejechał palcem po szyi Gguka, po czym zszedł z jego kolan i zaczął przechadzać się po pokoju. Z uśmiechem zaglądał pod łóżko i sprawdzał, czy coś interesującego znajduje się w szafkach bruneta.
— Hyung, przestań, proszę. — Nie spodobało mu się, że Taehyung grzebie w jego prywatnych rzeczach, więc wstał i chwycił za dłoń starszego, subtelnie odciągając go od szuflad z bielizną.
— Miałeś być grzeczny, nie pamiętasz? — Wyrwał się z delikatnego uścisku Jeona i otworzył najniższą szafkę, w której znajdowały się skarpetki i pudełko po butach.
— Nie mam nic więcej, przestań przeglądać moje rzeczy! — uniósł się, próbując za wszelką cenę odwieść Kima od zajrzenia w nieszczęsną szufladę.
Taehyung nie był aż takim debilem, aby nie domyślić się, że w tym niepozornym pudełeczku z pewnością znajduje się coś zdecydowanie ciekawszego niż kolejne pary skarpet. Szczególnie wskazywało na to niepokojące zachowanie Gguka, który nagle zaczął podnosić głos, chociaż zawsze był niczym oaza spokoju i nawet najgorsze zagrywki nie były w stanie wyprowadzić go z równowagi. Gdyby tylko chodziło o szufladę z bielizną, dziewiętnastolatek z pewnością nie zareagowałby tak porywczo, gdy Tae wyciągał tekturowe pudełko na dywan.
— Och. — Tylko tyle zdołał wyrzucić z siebie Taehyung, gdy jego oczom ukazała się urocza kolekcja zabawek erotycznych.
Jeongguk płonął ze wstydu, gdy jego współlokator z zaciekawieniem oglądał kolorowe dildo, kulki analne, różniące się rozmiarem wibratory i... plug, zakończony puchatym, czarnym, króliczym ogonkiem. Jak na złość, Taehyung zainteresował się właśnie tą ostatnią, najbardziej rozkoszną zabawką, która doprowadziła Jeona na skraj zażenowania. Wiedział, że teraz już na pewno nie będzie miał życia, że chłopak będzie naśmiewał się z niego przy każdej najbliższej okazji. Chciał zapaść się pod ziemię, widząc zaskoczoną, ale i podekscytowaną minę Kima.
— Mówiłeś, że nie masz nic więcej — powiedział blondyn, rzucając na łóżko nieopodal żel nawilżający, plug, sporej wielkości dildo i jeden z wibratorów o pokaźniejszych rozmiarach. — Ggukie... Obiecałeś być grzeczny, prawda?
— T-tak — zająknął się, gdy starszy podszedł bliżej i objął go, ściskając z całej siły jego umięśnione pośladki.
Nie wiedzieć czemu, zachowanie Taehyunga, jego sposób mówienia i to, że w tak łatwo zawstydzał Jeongguka, działały na dziewiętnastolatka wyjątkowo mocno. Podobała mu się stanowczość Kima i nigdy nie spodziewałby się, że odkryje w sobie małego masochistę, który odczuwa intensywne podniecenie, będąc poniżanym przez swojego wrednego lokatora. Widział również, jak bardzo Taehyunga kręci panowanie nad całą sytuacją, więc postanowił, że całkowicie mu się podporządkuje. Chłopak rozpalał go tak bardzo, że cokolwiek by zrobił, Jeon był w stanie oddać mu się w każdym calu. Może i nie do końca powinien mu ufać, bo Tae miewał swoje humorki, ale w tej chwili nie potrafił myśleć racjonalnie. Chciał tylko dotykać tego cholernie perfekcyjnego ciała, jak i czuć dłonie starszego na sobie. Niecierpliwił się na jakikolwiek kontakt fizyczny z chłopakiem, więc gdy poczuł jego zaciskające się palce na swoich pośladkach, jęknął cicho i odchylił głowę do tyłu.
— Więc chyba rozumiesz, że zasłużyłeś na karę, prawda? — Śmiejąc się, popchnął bruneta na łóżko i chwycił wiszące na krześle dwa krawaty. — Gdzie chciałeś się tak wystroić? Idziesz do opery i robiłeś przed wyjściem jakieś przymiarki?
Taehyung usiadł okrakiem na przestraszonym Jeongguku i zaczął przyglądać się jego stonowanym, nudnym krawatom. Sama myśl, że za chwilę ten przystojny chłopczyk będzie przywiązany nimi do metalowej ramy łóżka, wprawiała go w iście szatański nastrój, a ukryta pod materiałem spodenek męskość Jeona, wbijająca się w jego pośladki, tylko potęgowała chęć rzucenia się na bruneta czym prędzej.
— Karę? — Bez przerwy spoglądał na twarz Kima, która malowała na sobie cały wachlarz dziwnych, nieobliczalnych emocji. — N-niedługo mam egzamin, więc ostatnio przeglądałem moje krawaty i koszule...
— Super — skwitował Tae, pochylając się nad brunetem. — Wiesz, w sumie stwierdziłem, że może nie będę cię związywał i w ogóle, będziesz mieć więcej swobody, ale trochę mnie wkurwiłeś tym kłamstwem. Dlatego najpierw mnie troszkę przygotujesz, a później... Później sobie popatrzysz, Ggukie.
Młodszy chłopak nie zdążył wydusić z siebie słowa, bo od razu po swojej wypowiedzi Taehyung złożył intensywny pocałunek na jego ustach. Dało się wyczuć w nim sporą nutkę agresji i Jeongguk wiedział, że w zachowaniu starszego nie doszuka się tej nocy ani grama troski, a tym bardziej miłości. Blondyn chciał go pożreć. Zabawić się, doznać całkowitego spełnienia i wykorzystać Jeona do cna. Jego pocałunek był zachłanny, namiętny, a z czasem ich wargi spotykały się rzadziej, niż języki. Tae pomrukiwał prosto w usta Gguka, który starał się równie mocno, co jego współlokator, by sprawić mu przyjemność. Młodszy miał wrażenie, że zanim dojdzie do konkretów, to żałośnie spuści się w spodnie, czując na swoim kroczu poruszające się stanowczo biodra dwudziestotrzylatka.
Głośny i wysoki jęk bólu rozległ się po pokoju, gdy Taehyung wgryzał się w klatkę piersiową bruneta, niby przypadkowo zahaczając o sutki. Ssał je i lizał, ale o wiele częściej ciągnął je z całej siły zębami, doprowadzając Jeona do szaleństwa. Pomimo tego, że nie był jeszcze przywiązany, to ani razu nie próbował odepchnąć niezrównoważonego Kima, sprawiającego mu do tej pory wiele bólu, który w pewien obezwładniający sposób łączył się ze szczególnym uczuciem przyjemności.
Żądza zemsty panowała nad Taehyungiem o wiele bardziej niż chęć pieprzenia się z przystojnym Jeonem. Oczywiście, że jego męskość i tyłek domagały się w tej chwili szczególnej uwagi. Resztkami sił powstrzymywał się jednak od zdarcia z Gguka ubrań i rzucenia się na niego niczym wygłodniały zwierzak, bo wiedział, że taka okazja do podręczenia młodszego nie zdarzy się zbyt prędko kolejny raz. Chciał słyszeć to głośne błaganie o dotyk i wymowne kwilenie, gdy w końcu kutas Jeona zanurzy się w najsłodszym punkcie jego ciała.
— Wiem, że pewnie wolałbyś być posuwany przeze mnie, ale dziś zabawimy się troszeczkę inaczej — zaczął Tae, odwracając swoją pozycję; jego usta znajdowała się teraz centralnie przed kroczem Gguka, a on sam, gdy zrzucił z siebie niebieski szlafrok, przycisnął na chwilę swoje pośladki do twarzy chłopaka i zaczął rozbierać go do naga. — Jednak nie musisz się o nic martwić, bo równie mocno zadbam o twoją pupcię.
Prawdę mówiąc, Taehyung był w wielkim błędzie. Na różnorodność swoich fantazji erotycznych Jeongguk nie mógł narzekać, wyobrażał sobie bowiem ich seks na tyle sposobów, że chyba byłby w stanie napisać o tym książkę. Może i myślał czasem, jak to jest być po stronie pasywnej, ale o wiele częściej jego umysł nawiedzały obrazy leżącego pod nim bezbronnego Kima. Zazwyczaj jednak wyobrażał sobie zbliżenia będące zwieńczeniem ich związku, pełne czułości i troski o partnera. Mimo tego, gdy mięciutkie pośladki blondyna na chwilę odebrały mu zdolność oddychania, nie był w stanie narzekać na swoje położenie i zaistniałą sytuację. Jego umysł i ciało domagały się uwagi, a skoro chłopak sam przyszedł do jego pokoju i zaproponował mu seks, nie miał zamiaru narzekać.
Przez chwilę nawet śmieszył go nieco fakt, że Tae był tak zadowolony ze swojego planu szantażu, że nawet nie zauważył, że Gguk również czerpie z jego zagrywki dużo satysfakcji. Racja, nie podobało mu się, że zrobił to tylko dlatego, aby go rozwścieczyć, ale sądził, że gdyby nie był nim chociaż trochę zainteresowany, z pewnością nie zaproponowałby czegoś takiego. Tak, Jeongguk od zawsze łudził się, że te krótkie i niepewne spojrzenia Taehyunga skierowane w jego stronę, to tak naprawdę nie urojenia, tylko niewielkie oznaki tego, że podobał się starszemu. Widział, że wzrok chłopaka zatrzymuje się na jego ciele dłużej, szczególnie gdy przemykał z łazienki do pokoju w samej bieliźnie lub gdy zapomniał o założeniu koszulki z rana. Z początku myślał, że Kim tylko się z nim droczy, ale dzisiejszy wieczór coraz bardziej przekonywał go, że jednak coś jest na rzeczy.
A może Tae był po prostu zwykłym nimfomanem i chciał zaspokoić swoje potrzeby? Tego Jeongguk nie wiedział, ale był pewien jednego — jeśli blondyn nie uspokoi się choć w minimalnym stopniu, to jego szczytowanie będzie tragicznym finiszem ich zbliżenia, które nawet porządnie się nie rozpoczęło. Tak jak myślał, Tae stronił od pocałunków i czułości, zabierając się praktycznie od razu do konkretów. W głębi serca Jeon oczywiście liczył na całusy, malinki na szyi i inne subtelne pierdoły, ale Kim w żadnym stopniu nie miał zamiaru spełniać tych oczekiwań. Wiedział, wręcz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że młodszy chłopak woli jego potulną i uroczą stronę, więc za nic w świecie nie chciał mu jej pokazywać. Chciał go zbesztać, poniżyć i przy okazji zaspokoić się za wszystkie czasy seksualnej abstynencji. Może gdzieś na dnie jego nadpsutego serduszka znajdowały się zalążki uczuć w stosunku do Jeongguka, ale w tamtym momencie z pewnością nie zdawał sobie sprawy, że one również odegrały istotną rolę w decyzji, jaką podjął tego dnia.
— Ach, hyung! — jęknął głośno Jeon, gdy niespodziewanie poczuł w sobie zimne, spore dildo, którym Taehyung bez zapowiedzi zaczął poruszać w szaleńczym tempie. — Chwila, p-poczekaj.
Pozycja, w której się znajdował, nie ułatwiała tak naprawdę niczego. Leżał na plecach i czuł przez to w sobie jeszcze większy opór, bo starszy tylko delikatnie ugiął jego nogi w kolanach, aby łatwiej było mu wykonywać szybkie, miarowe i posuwiste ruchy. Z drugiej strony cieszył się, że jeszcze niedawno pod prysznicem bawił się swoim ulubionym wibratorem, bo wątpił w to, że Kim zadbałby o prawidłowe przygotowanie go przed penetracją kolorową zabawką. Po chwili zrozumiał jednak, że było to iście chorym paradoksem, bo w końcu, gdyby nie zaspokajał się wcześniej w łazience, pewnie w ogóle nie doszłoby do sytuacji, w której leżał pod swoim współlokatorem, który pieścił go analnie, oblizując się na widok jego zniecierpliwionego penisa. Taehyung był jednak nieugięty i za każdym razem, gdy Jeongguk podnosił swoje biodra i próbował dosięgnąć jego ust, odsuwał swoją głowę i śmiał się okrutnie, pomrukując z zadowolenia.
— Nie ma na co czekać, Ggukie, ty też powinieneś się mną zająć — odpowiedział, podając mu żel intymny.
Kimowi na chwilę obecną wystarczały tak naprawdę coraz głośniejsze jęki młodszego i jego zdesperowane ruchy, które wręcz krzyczały „weź go do ust". Widział jego drżące uda i słyszał jego zagubiony głos, co doprowadzało go do pewnego rodzaju ekstazy, ale gdy w końcu poczuł, że Jeongguk delikatnie drażni jego wejście pojedynczym, wilgotnym palcem, westchnął z zadowolenia i postanowił okazać choć krztę litości. Przejechał językiem wzdłuż męskości Jeona i powoli zassał się na jego czubku, nie zaprzestając zabawy z tylnymi partiami chłopaka. Jednocześnie delektował się przyjemnym uczuciem niewielkiego wypełnienia połączonego z charakterystycznym bólem, powoli zaczynając dobrowolnie nabijać się na wskazujący palec młodszego.
A Jeongguk... On powoli tracił zmysły, gubił się w jakimkolwiek postrzeganiu rzeczywistości, gdy Tae w idealny sposób zsynchronizował ruchy swojej dłoni z intensywnym zasysaniem się i lizaniem jego członka. Resztkami sił poruszał już dwoma palcami i wgryzał się w pośladek blondyna, aby zachować resztki godności i choć w niewielkim stopniu zagłuszyć wysokie dźwięki, które wydawał bez opanowania. Po raz pierwszy w życiu czuł podwójną przyjemność, którą jego ciało z ledwością potrafiło znieść. Wiedział jednak, że jeszcze chwila, a urocza buźka Kima zostanie splamiona przez jego zbliżający się niebezpiecznie orgazm.
— Tae! — krzyknął pomiędzy coraz donośniejszymi jękami, które w nieopanowany sposób wydobywały się z jego ust. — Przestań, b-bo ja zaraz...
Jednak blondyn nie miał zamiaru go posłuchać i gdy tylko usłyszał kwilenie Jeona, będące niczym najsłodsza melodia dla jego uszu, przyspieszył, poruszając głową w górę i w dół jak szurnięty. Spełniały się teraz jego najskrytsze marzenia, więc czuł się wręcz niebiańsko, mogąc wreszcie z całej siły ssać i lizać przyrodzenie Gguka, jednocześnie słysząc jego błagalny ton i histeryczne jęki. Od dawna miał niebywałą ochotę na obciągnięcie młodszemu, więc gdy wreszcie mógł spełnić swoje pragnienie, czuł się jak dzieciak, który właśnie dostał na imieniny lizaka o ulubionym smaku. Nie mógł jednak zbyt długo nacieszyć się penisem Jeona w swoich ustach, ponieważ został brutalnie zepchnięty na bok silnym ruchem ręki młodszego.
— Co jest, kurwa?! — Taehyung spojrzał zawiedziony na oddychającego w szaleńczym tempie bruneta i sięgnął po przyniesione wcześniej krawaty. — Nie pamiętasz, co mi obiecałeś?
— Hyung, j-ja prawie doszedłem — powiedział cicho, patrząc z przerażeniem i ekscytacją w oczach na wściekłego Kima.
— Chciałem ci już odpuścić, ale jak widać, nie potrafisz się zachować — rzucił, skrupulatnie przywiązując Jeongguka za nadgarstki do łóżka.
Tae mocno zacisnął więzy i ucieszony ucałował mokry od potu policzek Jeona, po czym wstał na chwilę z łóżka, aby po kilku sekundach pojawić się na nim z niewielką, przezroczystą, gumową zabawką w kształcie penisa, zakończoną przyssawką. Widząc, że dziewiętnastolatek delikatnymi ruchami próbuje wyszarpnąć swoje dłonie z uwięzi, spojrzał na niego z dezaprobatą i kontynuował wypowiedź:
— Lepiej się uspokój, bo pożałujesz, jasne? — Taehyung poczekał, aż chłopak przytaknie, po czym włożył w jego usta przyniesione wcześniej dildo od strony przyssawki. — Tak jak mówiłem, teraz będziesz baardzo grzecznie patrzył, nie będziesz się wiercił, jęczał ani próbował wyswobodzić. Tylko nie zapomnij zacisnąć mocno buźki.
Kończąc swoją wypowiedź, blondyn przełożył nogę nad głową Jeona i już po chwili powolnym ruchem nabijał się na trzymane przez młodszego w ustach dildo. Palce zacisnął na jego klatce piersiowej i czując znajome uczucie rozciągania od środka, warknął przeciągle, rozkoszując się tym szczególnym doznaniem. Czuł się przyjemnie wypełniony, ale nadal nie usatysfakcjonowany, bo to, co tak naprawdę chciał mieć między swoimi pośladkami, znajdowało się w tej chwili przed jego oczami. Wiedział, że zimna i nieprzyjemnie sztuczna zabawka erotyczna nie zastąpi mu cudnej męskości Jeona, która była twarda właśnie przez niego i teraz pulsowała niecierpliwie z tęsknoty za ciepłym wnętrzem ust Kima. Mimo tego silna wola Taehyunga miała się bardzo dobrze, a ujeżdżanie sztucznego penisa trzymanego przez Gguka w ustach, było dla niego równie ciekawym doświadczeniem. Co chwila zmieniał prędkość i sposób poruszania się, pojękując cicho z zadowolenia.
Za to Jeongguk mógł tylko patrzeć. Oglądać dorodny tyłek Tae, który co jakiś czas nie tylko przygniatał jego twarz, ale także miażdżył skutecznie resztki zdrowego rozsądku. Nie sądził, że w swoim życiu zazna równie cudownego widoku, jak znajdująca się w tak niewielkiej odległości od jego oczu ta cudowna pupa, o której marzył każdej nocy. Tracił nad sobą panowanie i z jednej strony dziękował starszemu, że postanowił go związać, bo w innym przypadku chyba rzuciłby się na niego i zaczął pieprzyć bez opamiętania jak jakiś wyposzczony i niewyżyty królik.
Niby wiedział, że Kim jest temperamentnym mężczyzną, ale prędkość i sposób, w jaki poruszał przed nim biodrami, była dla Jeona istną zgubą. Jedyną myślą, która bez chwili wytchnienia krążyła po jego głowie, był fakt, że lada moment między tymi najpiękniejszymi pośladkami na świecie znajdzie się jego penis. Nakręcało go to tak mocno, że z każdą mijającą sekundą coraz intensywniej poruszał swoimi biodrami w górę, błagając tym sposobem Tae, aby chociaż dotknął ręką jego najczulszego punktu na ciele.
Tortury bruneta połączone z pierwszorzędnymi widokami zakończyły się jednak po kilku minutach zabawy starszego, gdy zszedł on z Jeongguka i ucieszony wyciągnął z jego warg przezroczystą zabawkę. Chłopak zaczął łapczywie połykać powietrze i z nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w śliczną twarz swojego współlokatora, którą w przepiękny sposób okalały mokre od potu włosy. Nie był w stanie wydusić z siebie słowa, ale wiedział, że jeśli za chwilę blondyn nie pomoże mu w osiągnięciu orgazmu, to popadnie w jakiś chory obłęd.
— Ggukie, teraz posłuchaj uważnie — powiedział Tae, sięgając po wybrany wcześniej wibrator i żel nawilżający. — Nie dojdziesz, dopóki ci nie pozwolę. Nie waż się nawet myśleć o tym, do czasu, aż nie usłyszysz mojej zgody.
— Oszalałeś! — wrzasnął, próbując wyrwać swoje dłonie i uwolnić się czym prędzej. — Rozwiąż mnie, Tae. Proszę!
Dziewiętnastolatek był pewien, że nie nie zniesie nawet minuty pieszczot, a sam nie wiedział, czego spodziewać się po nieobliczalnym Kimie. Dodatkowo słowa chłopaka działały na jego umysł zupełnie odwrotnie i zamiast powstrzymywać go od zbliżającego się niebezpiecznie wytrysku, tylko bardziej go nakręcały.
— Zamknij się! — uniósł się i z otwartej dłoni z całej siły klepnął udo Jeongguka, oblizując przy tym swoje wargi. — Bądź grzeczny, Jeon, bo w innym przypadku będę pieprzył twoją obolałą dupę do samego rana, patrząc z uśmiechem, jak płaczesz, błagasz mnie o litość i tracisz przytomność.
Po tych zdaniach Gguk już sam nie wiedział, czy z tej dwójki to on nie jest większym wariatem. Zbereźne słowa Taehyunga działały na niego jak najlepszy afrodyzjak i zamiast czuć przerażenie i strach, z każdą chwilą gromadziło się w nim coraz większe zniecierpliwienie połączone z nieopisaną fascynacją. Mógłby nawet dać pieprzyć się starszemu bez końca, ale gdy na swoim gorącym członku poczuł zimny lubrykant, zrozumiał, że chłopak ma wobec niego inne plany.
— Pamiętaj, co ci powiedziałem — rzucił Tae, przejeżdżając paznokciami od szyi młodszego aż po biodra, po czym złożył na jego ustach krótki pocałunek.
Później, siedząc okrakiem na Jeonie, wysuniętą do tyłu ręką, dwudziestotrzylatek powoli wsunął niewielki wibrator między jego pośladki. Chłopak stęknął i gdy poczuł w sobie słabe drgania, zauważył, że to dopiero początek jego tortur, będących połączeniem nieziemskiej przyjemności z nutką przerażenia. Taehyung, cały czas wsuwając zabawkę we wnętrze Gguka, z grymasem na twarzy próbował go dosiąść, przymykając z bólu powieki. Penis Jeona z trudem wciskał się w jego wnętrze, ale Tae uporczywie i stanowczo przesuwał swoje ciało w dół, a gdy w końcu udało mu się całkowicie usiąść na chłopaku, jęknął nisko z zadowolenia, delektując się wrzącym uczuciem, które rozpychało go od środka. Po chwili zaczął powoli poruszać biodrami, zdając sobie sprawę z tego, że posiadanie w sobie rozpalonej męskości Jeona jest czymś bezbłędnym, o milion razy lepszym niż pieprzenie jakiejś sylikonowej zabawki.
Dziewiętnastolatek zrozumiał za to, że pieszczenie jego tyłka i obciąganie było tak naprawdę przedsmakiem tego, co teraz zaoferował mu napalony Taehyung. Czuł się jak w najpiękniejszym i najbardziej sprośnym śnie, gdy wibrujące urządzenie pieściło jego prostatę, a w tym samym czasie rozochocony blondyn skakał na nim jak porypany, warcząc i mrucząc nisko niczym wygłodniały tygrys. Jeongguk miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Chciał chwycić starszego za talię i przycisnąć go do swoich bioder z całej siły, kończąc w nim to fenomenalne zbliżenie. Mógł jednak tylko patrzeć, jak chłopak rżnie go do upadłego i składać modły, aby jakimś cudem za kilka sekund nie spuścić się żenująco w cieplutkie wnętrze blondyna.
— J-już nie mogę! — pisnął Gguk, wpatrując się w hipnotyzujące ruchy Tae. — Nie wytrzymam więcej... Zejdź z-ze mnie, proszę!
Taehyung doskonale wiedział, że młodszy chłopak nie zniesie zbyt długo tempa, które nadawał, ale omal sam nie doszedł, gdy usłyszał jego zdesperowany ton i zobaczył pałętający się dookoła wzrok, który nie potrafił zatrzymać się w jednym punkcie. Oczywiście nie miał zamiaru schodzić z szalenie wyjącego Jeona, a gdy dostrzegł, że od szczytowania chłopaka dzieli dosłownie milimetr, przyspieszył jeszcze bardziej i zintensyfikował ruchy swoich bioder.
Dźwięki będące połączeniem głośnego płaczu i jęków rozkoszy rozeszły się po mieszkaniu młodych studentów. Łzy Jeona mieszały się z jego potem, a on sam nie rozumiał, jakim cudem jego ciało jest w stanie znieść tyle przyjemności. Czuł, że jeśli dzikie ujeżdżanie Taehyunga potrwałoby jeszcze chwilę, to chyba umarłby na zawał w wieku dziewiętnastu lat, w najbardziej kompromitującej sytuacji na świecie. Miał wrażenie, że sięgnął nieba, ale gdy zobaczył zawiedzioną minę blondyna, przypomniał sobie, że cała sytuacja prędzej wygląda jak wyciągnięta prosto z czeluści piekła.
— Jeonggukie... Jak mogłeś — powiedział z zawodem w głosie, cały czas siedząc na chłopaku, jednocześnie powoli wyciągając z niego wibrator. — Nie widzisz, że nie zdążyłem się nacieszyć? Nawet nie doszedłem, a ty...
— Przepraszam — rzucił przestraszony, czując okropny wstyd. — Nie chciałem, a-ale ty...
— Ja?! Miałeś być grzeczny, a doszedłeś we mnie, Gguk. — Taehyung powolnym ruchem podniósł się i poczuł, jak ciepłe nasienie Jeona powoli spływa wzdłuż jego uda. — Jestem zawiedziony... i brudny, ty niezdarna ciamajdo. Ale nawet nie licz na to, że to już koniec. Teraz mnie ładnie wyczyścisz i chwilkę sobie odpoczniesz, a później dalej się pobawimy.
Jeon próbował złapać oddech i zastanawiał się, jakim cudem za chwilę ma być gotowy na kolejną rundę. Jasne, był młody i może nie było to dla niego czymś niemożliwym, ale gdy zrozumiał, co blondyn miał na myśli przez „wyczyszczenie", zdał sobie sprawę, że nie dostanie tak naprawdę ani chwili wytchnienia od dotykania i lizania jego obłędnego ciała. Tyłek Taehyunga kolejny raz zmysłowo opadł na twarz bruneta, a on sam poczuł w ustach smak własnego nasienia. To doznanie było dziwne, ale nie był w stanie protestować. Nie dość, że jego nadgarstki wciąż tkwiły uwiązane na ramie łóżka, to tak naprawdę czuł, że pieszczenie językiem Kima w miejscu, które przed chwilą tak rozkosznie zaciskało go i oplatało z każdej możliwej strony, było kolejnym, cudownym doznaniem, które miał okazję przeżyć tej nocy. A sam Taehyung udoskonalał tę niezwykłą sytuację, wydając ze swoich napuchniętych warg upojne dźwięki zadowolenia. Język Jeona sprawnie poruszał się między jego pośladkami, muskając delikatnie najczulszy punkt, co było dla niego miłą odmianą i okazją, aby się uspokoić.
Kim, pomimo swojej ogromnej pewności siebie, którą prezentował w łóżku, przed chwilą również o mały włos nie otarł się o szczytowanie. Młodszy chłopak działał na niego w bardzo intensywny sposób, a gdy patrzył na jego zagubioną twarz w trakcie rytmicznego nabijania się na jego członka, wiedział, że już kolejnego dnia zatęskni za emocjami, które wzbudzało w nim ciało Gguka. Blondyn rozumiał, że tu nie chodziło tylko o czysty popęd seksualny. Nigdy nie przyznał tego nawet przed sobą, ale uwielbiał, gdy dziewiętnastolatek się o niego troszczył. Był zbyt dumny i napuszony, więc nigdy nie okazał mu nawet najmniejszej oznaki wdzięczności, zachowując się tak, jakby nienawidził go z całego serca. Z jednej strony mogło się tak wydawać, ale negatywne emocje wobec Jeongguka wcale nie były oznaką jego uczuć. Był najzwyczajniej w świecie zagubiony, nie akceptował siebie i własnego położenia w życiu, więc wszystkie negatywne odczucia wobec własnej osoby sukcesywnie przelewał w zawiść i złość w stosunku do niewinnego człowieka. Taehyung każde ukłucie w okolicy serca czy stado rozwścieczonych motyli biegających po jego żołądku, gdy Gguk traktował go w miły sposób, traktował jako oznakę zazdrości i odrzucał myśl, że najzwyczajniej w świecie często czuje pustkę, bo niszczy nawet najmniejszy uprzejmy gest otrzymany ze strony bruneta.
— I jak, podobało ci się? — rzucił Tae, przyciskając z całej siły swoje pośladki do twarzy Jeongguka, by tym sposobem na chwilę odebrać mu możliwość normalnego oddychania.
Po kilku sekundach blondyn ostatni raz poruszył biodrami i zszedł z Jeona, po czym z żądzą w oczach zaczął wpatrywać się w jego ubrudzone usta. Z początku nawet miał ochotę się roześmiać, ale gdy zobaczył wzrok Gguka, to zrozumiał, że nie poczuł się on upokorzony. Kręciło go to równie mocno, co samego Taehyunga, ale starszy dopiero teraz zorientował się, że jego plan legł w gruzach. Mimo tego nie miał zamiaru powstrzymywać się przed kontynuacją ich fascynującego zbliżenia, więc z uśmiechem na ustach rozwiązał dłonie Jeona, z niecierpliwością czekając na to, co zrobi młodszy. Spodziewał się wszystkiego, nawet tego, że brunet po prostu wstanie, założy spodnie i ucieknie z mieszkania albo w szale zacznie dusić jego szyję. Nie sądził jednak, że pierwszym ruchem, jaki wykona Jeongguk, będzie złożenie na jego ustach głębokiego pocałunku. Czuł to. Czuł w ustach ten smak i zamiast odepchnąć chłopaka, przysunął jeszcze bliżej swoje ciało w jego stronę, po czym zaczął dogłębnie badać fakturę jego języka i wnętrze ust.
Ten brudny, ordynarny pocałunek był tylko krótką przerwą w ich intensywnym zbliżeniu, bo już po kilku minutach obściskiwania się, Taehyung odsunął delikatnie swoją głowę i szepnął:
— Połóż się na brzuchu i zegnij nogi.
Jeongguk poczuł w podbrzuszu mrowiące uczucie zniecierpliwienia, gdy tylko usłyszał jego słowa. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać, ale to chyba właśnie sprawiało, że ich stosunek był tak nieziemsko przyjemny i fascynujący. Po chwili wykonał polecenie i posłusznie leżąc na brzuchu, wydął swoją pupę w górę. Czekał, nie wiedząc tak naprawdę na co, choć najbardziej spodziewał się spełnienia wcześniejszych gróźb starszego. Na samą myśl o tym ponownie poczuł napływającą krew do swojej męskości, ale już po chwili zorientował się, że tej nocy między jego pośladkami nie zawita penis blondyna. Chłopak kolejny raz chciał go upokorzyć i tym razem po części się mu udało. Jeon całkowicie zapomniał o tym, jakim zainteresowaniem Taehyung obdarzył jedną z jego bardziej wstydliwych zabawek, ale gdy na swojej skórze poczuł lodowaty i twardy metal, wiedział, że jego tyłek został właśnie przyozdobiony uroczym, króliczym ogonkiem.
— Nie próbuj tego wyciągać — warknął Tae, składając soczystego klapsa na pośladku Jeongguka. — Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak zjawiskowo teraz wyglądasz. Aż mam ochotę zrobić ci zdjęcie.
— Przestań, błagam — rzucił zawstydzony, podnosząc się z kolan i spoglądając upodlonym wzrokiem na chłopaka.
Taehyung zaśmiał się lekceważąco i ułożył się dokładnie w tej samej pozycji, jaką przed chwilą przybrał jego współlokator, zaciskając swoje dłonie na ramie łóżka. Wypiął się tak mocno, jak tylko potrafił i z niecierpliwością zaczął poruszać swoją pupą, czekając, aż kolejny raz wypełni go to cudowne, jedyne w swoim rodzaju uczucie. Z całych sił pragnął, aby pustka, którą odczuwał, została błogo zastąpiona, a Jeongguk dokładnie zrozumiał aluzję kryjącą się za kuszącymi ruchami bioder blondyna. Sam nie był w stanie dłużej się powstrzymywać, więc stanowczym ruchem wsunął się we wnętrze Kima, zaciskając z całej siły dłonie na jego talii. Czuł jeszcze niewielką nadwrażliwość swojego penisa po wcześniejszym szczytowaniu, ale nie przeszkadzało mu to w powolnej, ale dokładnej penetracji starszego. Znów obezwładniało go to doskonałe doznanie, a gdy z każdym kolejnym ruchem zagłębiał się coraz bardziej w tym ciasnym i wilgotnym miejscu, to modlił się, aby ta chwila trwała wiecznie.
— Gguk, mocniej. — W głosie Kima dało usłyszeć się, że powoli traci panowanie nad swoim ciałem.
Poruszał biodrami, nadal chcąc kontrolować sytuację, ale nie było to już tak stanowcze, jak wcześniej. Powoli oddawał się Jeonowi, synchronizując swoje ruchy z tymi, które wykonywał młodszy, nie panując również nad swoim głosem. Pojękiwał cicho i bardzo zmysłowo, delektując się każdym ruchem, jaki w sobie odczuwał, doprowadzając Jeongguka kolejny raz na granice obłędu. Jednak gdy przy kolejnym pchnięciu brunet przypadkowo odnalazł wyjątkowy punkt Taehyunga, z jego ust wypłynęło głośne i długie jęknięcie. Dziewiętnastolatek zaczął wykonywać te same, miarowe i intensywne posunięcia, widząc, jak blondyn rozpływa się pod nim i całkowicie traci władzę nad własnym ciałem i zachowaniem. Chłopak utrzymywał swoją pozycję tylko dzięki trzymającym go mocno dłoniom Gguka, a sam był w stanie tylko wydawać z siebie wyjątkowo głośne i niskie dźwięki rozkoszy. Nie kontrolował się już nawet w najmniejszym calu i przestało go obchodzić to, czy wystarczająco upodlił młodszego tej nocy. Był w stanie myśleć tylko o tym nieokiełznanym uczuciu, które w najsłodszy sposób odbierało mu godność i rozum.
Po niedługim czasie jedna ręka Jeongguka wylądowała na klatce piersiowej starszego, a druga na jego pulsującej męskości. Chłopak podniósł go z pozycji leżącej i przycisnął jego ciało jak najbliżej swojego, cały czas posuwając go w sposób, jaki sprawiał mu najwięcej przyjemności. Jeon wiedział, że jego kolejny orgazm zbliża się wielkimi krokami, gdy ujrzał rozmarzoną twarz Taehyunga. Z opartą bezwiednie głową na jego ramieniu, zamkniętymi powiekami i rozchylonymi ponętnie ustami, pozwalał się mu pieprzyć, co jakiś czas mamrocząc jak w amoku, aby brunet poruszał się szybciej.
To wszystko było dla niego jak kolejny mokry sen, ale gdy do jego uszu dotarły krzyki Kima, będące połączeniem donośnych jęków i skomlenia, a uda starszego zaczęły trząść się niebezpiecznie pod wpływem wszechogarniającego go orgazmu, Jeongguk zacisnął mocniej swoją dłoń i sam wykonał ostatnie, najbardziej rozszalałe pchnięcia.
Jeszcze przez chwilę żaden z nich nie był w stanie ruszyć się z miejsca, ale w końcu brunet przejechał powoli językiem po szyi Taehyunga i subtelnym ruchem wysunął się z jego wnętrza. Mruknął cicho, wyciągając spomiędzy swoich pośladków króliczy ogonek i spojrzał zatroskany na starszego chłopaka, który opadł z sił na wymiętą do granic możliwości pościel.
— Hyung, wszystko dobrze? — zapytał, widząc spływającą po policzku blondyna malutką łzę, która po chwili zmieszała się z jego potem. — Boli cię coś? Przepraszam, chyba na końcu trochę przesadziłem.
Tae drżał, leżąc na łóżku Jeongguka i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w sufit. Przeżył właśnie swój najlepszy seks w życiu z tym wkurwiającym dzieciakiem, któremu ciągle tylko zazdrościł i życzył zakrztuszenia się kawą przy każdej, nawet najmniejszej okazji. Oczywiście, bo jakżeby inaczej, ten mały sukinkot musiał być dobry nawet i w pieprzeniu jego tyłka, ale nie było to dla niego wielkim zaskoczeniem. Chciał być zły, poirytowany, ale jedyne, co czuł, to wszechogarniające go spełnienie i nieopanowana potrzeba powtórki tego zdarzenia.
— N-nie, wszystko okej — rzucił, oddychając nierównomiernie, po czym zamknął swoje powieki i skulił się, obejmując poduszkę Jeona.
— Wstań, musimy się umyć — powiedział cicho Gguk, spoglądając z zatroskaniem na wymęczonego chłopaka. — Jak nie masz siły, to ci pomogę, no dalej.
Blondyn tylko pokiwał przecząco głową i zrobił smutną minkę, a głupie i naiwne serce Jeona zaczęło kolejny raz tego dnia walić w niebezpiecznym tempie. Nie był w stanie zmusić wycieńczonego Taehyunga do pójścia z nim do łazienki. Miał zbyt miękkie serce na jego zagrywki, więc sam wziął tylko szybki prysznic i gdy wrócił do pokoju, zaczął powoli oporządzać ciało śpiącego dwudziestotrzylatka. Chciał chociaż w niewielkim stopniu usunąć z niego ślady minionych zdarzeń, jednocześnie pozwalając mu drzemać na swoim łóżku, a gdy doprowadził do porządku jego ciało i pokój, ułożył się obok i zaczął podziwiać jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz. Tae wyglądał wtedy niczym mały cherubinek, a Gguk nie mógł nacieszyć się jego obecnością. Nie dość, że właśnie przeżył z nim fenomenalny seks, to teraz mógł spać z nim w jednym łóżku. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale nie miał zamiaru narzekać.
Poranek przyszedł o wiele prędzej, niż życzyłby sobie tego Jeongguk. Zdążył zmrużyć oczy dosłownie na kilka chwil, bo przez większość nocy był całkowicie pochłonięty dokładną kontemplacją urody Taehyunga. Przyglądał się każdemu detalowi jego twarzy, podziwiał cudowny kolor jego skóry i snuł palcami po rozjaśnionych włosach. Wiedział, że gdy tylko słońce pojawi się na horyzoncie, musi zdobyć się na odwagę i powiedzieć wreszcie coś, co tłukło się po jego głowie od kilku dobrych miesięcy. Bał się i to nawet bardzo. Nie wiedział, jak nieobliczalny chłopak zareaguje na jego słowa. Czy postanowi go wyśmiać, uderzy go z pięści w twarz i kopnie w krocze czy może uzna to za żart i całkowicie zignoruje? Był jednak pewien, że to najlepszy moment, aby w końcu to z siebie wyrzucić.
— Dzień dobry — powiedział cicho, nie szczędząc sobie uroczego uśmiechu, gdy tylko powieki Kima uniosły się do góry. — Jak się czujesz?
Tae ziewnął głośno i syknął z bólu, gdy podniósł się do siadu. Wiedział, czym kończą się takie nocne szaleństwa, więc nie miał zamiaru narzekać na swoją sytuację, ale jedyne, o czym teraz marzył, to gorąca kąpiel z bąbelkami.
— Powiedzmy, że nie najgorzej — rzucił zachrypniętym głosem, rozglądając się po pomieszczeniu. — Dlaczego nie kazałeś mi wrócić do mojego pokoju?
— Po wszystkim po prostu się położyłeś i nie chciałeś mnie słuchać — odpowiedział, zdając sobie sprawę z tego, że jeśli szybko nie ukróci tej dyskusji, to pewnie skończy się ona na kłótni i jego plan legnie w gruzach. — Ale nic się nie stało, hyung, nie przejmuj się. Wiesz, tak sobie myślałem...
— Co? — przerwał Tae, spoglądając podejrzliwym wzrokiem na twarz Jeongguka, gdy tylko poczuł na swojej ręce ucisk jego dłoni.
Po ciele bruneta przeszedł zimny dreszcz, gdy zauważył morderczą minę Kima, ale nie miał zamiaru się poddawać. Wiedział, że zrobi to teraz, albo nigdy, a poza tym zaczął już zdanie, więc nie było odwrotu. Taehyung nie dałby mu spokoju i wierciłby mu dziurę w brzuchu, nawet jeśli postanowiłby się wycofać.
— M-mam dziś wolne i może chciałbyś wybrać się ze mną na randkę? — powiedział niepewnym głosem, spoglądając z nadzieją na zszokowaną minę starszego.
— Na randkę?!
Tae wyrwał swoją dłoń z lekkiego uścisku i usiadł na brzegu łóżka, odwracając się plecami do swojego współlokatora. Miał ochotę go zwyzywać za ten idiotyczny pomysł, który wywołał na jego policzkach soczysty pąs, ale gdy tylko odwrócił głowę w stronę Jeona i zobaczył malującą się na jego twarzy rozpacz, zrozumiał, że tak naprawdę to on sam, a nie ten bezbronny dzieciak, był największym kretynem w tym pokoju.
— Wiesz... — kontynuował Taehyung. — Na r-randkę może nie mam dziś czasu, ale ostatnio byłem na spacerze z Yeontanem i widzieliśmy po drodze psią kawiarnię. Tannie bardzo się podekscytował i pewnie teraz niesamowicie mu zależy, żeby odwiedzić t-to miejsce...
Serce Jeongguka omal nie wyrwało się z jego piersi, gdy dotarły do niego słowa starszego. Miał ochotę skakać z radości, ale gdy poderwał się z łóżka, resztkami sił powstrzymał się od dziwnego zachowania, aby nie speszyć starszego chłopaka. Podszedł do blondyna i potarmosił beztrosko jego rozczapierzone włosy, po czym posłał mu serdeczny uśmiech.
— Jasne, to leć pod prysznic, a ja zajmę się resztą — powiedział, ciągnąc starszego za dłoń w stronę drzwi.
— Ach, i jeszcze jedno. — Taehyung odwrócił się na pięcie, stojąc w przedpokoju. — Skoro mnie zaprosiłeś, to ty stawiasz.
Gguk wyszczerzył swoje królicze ząbki i z trudem powstrzymał śmiech. Miał ochotę otworzyć okno i wydrzeć się na całe osiedle, że właśnie spełniają się jego najskrytsze marzenia i nie czuł nawet obawy przed tym, jak zachowa się jego ukochana wredotka, gdy będą zajadać się słodkim ciastem w uroczej kawiarni. Po raz pierwszy czuł, że jego uczucia mają szansę zakiełkować i ujrzeć światło dzienne, zostać odwzajemnione, dając mu tym samym nieopisane uczucie radości.
________________________________
Serdecznie dziękuję Wam za przeczytanie tego oneshota i mam nadzieję, że się Wam spodobał. Od jakiegoś czasu nawiedzała mnie myśl, aby napisać jakąś krótką historię i dziwnym trafem padło na tego oto smuta.
Napiszcie swoją opinię i czy się Wam spodobało, bo jestem tego bardzo ciekawa. Szczerze mówiąc, okropnie się stresuję, publikując to, bo tak naprawdę nie wiem, jak odbierzecie tego typu ficzka.
Trzymajcie się ciepło i jeszcze raz dziękuję. :*