DARKSIDE

By dezynwolturaa

10.8K 1K 103

Słysze tylko bicie swojego serca mino, że otacza mnie skandujący tłum. Teraz tylko liczy się tor. Strzał , sk... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26

12

353 24 1
By dezynwolturaa

Clarke gwałtownie wstała z łóżka pod wpływem walenia w drzwi do jej mieszkania. Ociężale wstała i przetarła siwą dłonią twarz. Była cała obolała ale jej to nie przeszkadzało. Ten stan pozwalał jej uporać się z bólem psychicznym. Jeszcze czuła wpływ wypitego przez nią, dnia poprzedniego alkoholu i zażytych tabletek. Wie, że nie powinna łączyć ze sobą tych używek. Wcześniej jej na sobie nie zależało, to teraz tym bardziej nie będzie. Dręczy ją, jej nadwrażliwe sumienie. Próbuje uciszyć je na wszelkie znajome jej sposoby, które uprzednio działały. 

Odtrąciła wszystkie niewygodne dla niej myśli i wstała. To był jej pierwszy dziś błąd. Zrobiło się jej czarno przed oczami, przewróciła się na podłogę uderzając w głowę. To były skutki uboczne stylu życia Clarke. Nie przejmowała się swoim zdrowiem, mało spała, dużo piła i ćpała. Sama o sobie mówi, że jest ćpunką. Było z nią źle. Teraz jest jeszcze gorzej. Powoli otworzyła oczy. Wstała bardzo powoli podpierając się ściany. Usłyszała po raz kolejny łomot w drzwi. Jej niezapowiedziany gość nieco się zniecierpliwił. Przyłożyła dłoń do bolącego miejsca na głowie. Poczuła znaczne ciepło i lepkość na palcach. W tym samym czasie otworzyła drzwi gościowi. Jej oczom ukazał się rosły mężczyzna. Przyglądała mu się, ale początkowo go nie poznała. Kiedy zdjął okulary i sięgnął po coś do wewnętrznej kieszeni marynarki, już wiedziała kim jest. Dziwne dla niej było, że ten człowiek akurat do niej zawitał. Zrobiła trzy kroki do tyłu. Mężczyzna wyciągnął broń i wycelował w Clarke. 

-Mam dla ciebie wiadomość.- odezwał się, a jego głos był niski, z rosyjskim akcentem. 

Clarke się spodziewała z jaką treścią. W pokoju dało się usłyszeć buczenie telefonu. Rosły Rosjanin skinął głową w kierunku dźwięku dając Clarke do zrozumienia, że ma odebrać. Wyciągnęła w jego kierunku dłoń, a drugą sięgnęła po kurtkę w kieszeni której, znajdował się jej telefon. Odebrała.

-Mów.- odezwała się pierwsza Clarke. 

-Mam dla ciebie nową fuchę. W sobotę ma być impreza przebierana w klubie. E... Nie pamiętam jak się nazywał.- odezwał się chłopak. 

-Słuchaj, nie mam teraz czasu.- zakończyła połączenie. 

-Na czym my to skończyliśmy. A.. tak.- powiedziała Clarke. Podbiegła do okna.

-Powiedz swojemu szefowi, że jest idiotą i niech spierdala.- powiedziała siedząc na parapecie, w jednej ręce trzymając jej ukochaną kurtkę. Sprawnym ruchem wydostała się przez okno, wchodząc na schody pożarowe. W tym samym momencie usłyszała wystrzał z broni i dźwięk rozbijanego szkła. Serce biło jej jak oszalałe. Clarke nie zdawała sobie sprawy z tego, że to mogła być jej głowa, a nie szyba. Schodziła po dwa stopnie w dół. Jak najszybciej umiała. Znalazła się na ulicy za blokiem. Oparła się o ceglaną ścianę. Wychyliła się zza ściny żeby sprawdzić czy nic więcej jej dziś nie zaskoczy. Pod drzwiami ubogiego bloku stało czarne auto. Wróciła na wcześniej zajmowane miejsce za ścianą. Ubrała kurtkę, zasunęła kieszeń w której miała telefon oraz klucze i trochę pieniędzy. Zaczęła biec. W drugą stronę. Biec na oślep, tam gdzie ją nogi poniosą. Skręcała w lewo, w prawo. Jednak warunki jej ciała nie pozwalały na tak długi bieg. Zatrzymała się. Poczuła jak jej głowa mocno pulsuje, stopy palą z bólu, a po plecach cieknie krew zmieszana z potem. Zaczęło się jej kręcić w głowie o wiele bardziej niż wcześniej. Przykucnęła przy ogromnym, zielonym,śmierdzącym śmietniku. Tu popełniła drugi błąd. Zamknęła oczy i już ich nie zdołała otworzyć. 

Leżącą w bocznej uliczce blondynkę zauważył pewien student. Przeraził się ogromnie widząc dziewczynę bez butów z rozciętą głową. Zadzwonił po karetkę i udzielił blondynce niezbędnej pomocy. Clarke słyszała wycie syren karetki. Nie zdołała jednak nic zrobić. Słyszała jak ratownicy zadają jej pytania. Nie zdołała na nie odpowiedzieć. Czuła jak przenoszą ją na nosze i powoli umieszczają jej bezwładne ciało na tyłach karetki. 

Kiedy się ocknęła, zaczęła kaszleć. Nie mogła złapać oddechu. Czuła jakby to powietrze było inne niż zawsze. Drażniące wręcz duszące. Przybiegła pielęgniarka niezwłocznie podając dziewczynie wodę w białym, plastikowym kubeczku z dystrybutora w rogu pokoju. Wypiła jego zawartość tak zachłannie, jakby nie piła od kilku dni. Kiedy się uspokoiła. Rozglądnęła się po pokoju. Była w szpitalu. Biel pokoju raziła ją po oczach. Nie była przyzwyczajona do tego typu pomieszczeń. Zawsze przebywała w ciemnych, zadymionych miejscach, oświetlonych bardzo słabym sztucznym światłem. Do takich miejsc zaliczało się także jej mieszkanie. Mieszkanie. Clarke pomyślała o nim i o sytuacji zaistniałej. Będzie musiała zmienić lokum. Kolejny raz w tym roku. Drugie mieszkanie. Nie spała w nim zbyt często, raczej używała jako przechowalnie dla jej niewielu rzeczy. Rzeczy. Kurtka. Pomyślała o tej cholernej kurtce. Dostała ją od ojca na 20 urodziny. Nie wychodziła bez niej nigdzie, zawsze była w pobliżu. Nie przejmowała się, że jest już zniszczona. Była jak relikwia. Zdała sobie sprawę z tego, że nie wie gdzie jest. 

-Gdzie jest moja kurtka?- wychrypiła w kierunku, akurat zmieniającej jej kroplówkę, pielęgniarki.

-Panienko, proszę się tym nie martwić. Przyniosę ją pani przy najbliższym obchodzie.-  odpowiedziała ciemnowłosa pielęgniarka w średnim wieku. Clarke mogła to stwierdzić po ukształtowanych, delikatnych zmarszczkach.

-No mam nadzieję.- burknęła wyglądając przez okno. 

Czuła, że zna te okolice. Była tu. Jednak nie pamięta kiedy. Okno było duże, dawało bardzo dużo światła. Nie wisiała nad nim żadna firanka, zasłona ani żaluzja. Było zwykłym wielkim oknem. Clarke pomyślała, że kiedyś chciała by się ustatkować i mieć takie okno w swoim domu, najlepiej w sypialni, aby co rano budziły ją promienie światła. Nagle ją olśniło. Tu leży Lexa. Nie konkretnie w tej sali ale w tym szpitalu. Wyrwała wenflon który miała wbity w lewą rękę. Wstała. Stopy niemiłosiernie ją piekły. Tak to bywa po biegu, po rozbitych szkłach i kamieniach wbijających w stopy. Wyszła z sali na korytarz. Wspomnienia minionej nocy nawiedziły jej głowę. Była tu. Była i patrzyła się na Lexę, która siedziała na łóżku skąpana w świetle księżyca. Poświata uwydatniała jej kości policzkowe i popękane usta. Dla Clarke była piękna. Nie liczyło się dla niej czy stoi na podium po wygranym wyścigu, czy własnie taka. Poobijana, siedząca na szpitalnym łóżku. Wtedy poczuła ukłucie. Ciężar. Ciężar jej sumienia. To przez nią tu była. Nigdy już nie będzie taka sama. Poczuła ogromną chęć aby zapalić. Szła korytarzem do wyjścia. W szpitalnej piżamie, na bosaka. Każdy krok sprawiał jej ból, na który calkowcie zasłużyła. Idąc zauważyła swoje odbicie w szybie jednego z pokoi pielęgniarek. Jej włosy były krótsze. Sięgały ledwo za uszy. Pielęgniarki musiały je obciąć aby zaszyć ranę na głowie. Zniknęło różowe ombre. Miała sine cienie pod oczami i strasznie suche usta. Nie przejęła się tym. Kontynuowała swój bolesny marsz. Przechodząc obok jednej z sal zobaczyła ją.

Lexa siedziała na łóżku patrząc się w stronę wyrwaną z gazety. To był artykuł o jej wypadku. Zdjęcia opis zdarzenia. Nikt nie chciał jej nic powiedzieć. W końcu starsza kobieta z łózka obok się nad nią zlitowała i wręczyła jej gazetę, mówiąc, że to będzie trudne dla niej. W artykule było napisane, że prowadziła pod wpływem narkotyków. Osoba przez którą zażyła narkotyk, została schwytana przez policje. Nic nie wiadomo o stanie zdrowia sportsmenki. Czy dobrze zapowiadająca się zawodniczka znów popłynie. 

No właśnie, czy popłynie. Sama nie wie. To jest kwestia czasu. Kwestia czy się przyłoży do rehabilitacji. Ale po co ? Straciła sponsorów. Leżała miesiąc w szpitalu w stanie śpiączki przez uraz mózgu. Clarke stała w drzwiach pokoju przyglądając się Lexie. Zauważyła czapkę którą zgubiła tej nocy. 

Spojrzenia Lexy i Clarke się spotkały. Obie przeszedł dreszcz. Jakby je coś łączyło. Tyle, że jedna z nich nie pamięta tej drugiej, a ta druga spowodowała, że Lexa jest tu gdzie jest.

-Znam cię.- powiedziała Lexa, ledwo słyszalnie.- Byłaś tu. Byłaś. Tej nocy. I wtedy trzy dni temu- wychrypiła Lexa.

-A ty jesteś cały czas w mojej głowie.- pomyślała Clarke.

-Kim jesteś?- zapytała Lexa.

Clarke zrobiła dwa kroki.

-Twoją fanką.- Clarke wykorzystała to, ze dziewczyna jak widać na załączonym obrazku jej nie pamięta. Nie pamięta, że to co się stało wydarzyło się przez nią. To było jej winą. Znów poczuła to ukłucie. 

-To ty jesteś tą od róż!- wypowiedziała Lexa na tyle głośno, ile mogła. Clarke zaczerwieniła się. Lubiła sprawiać uśmiech na twarzy dziewczyny. Teraz jej mała gra została zakończona.

-Jestem.- powiedziała po cichu próbując ukryć zaczerwienione policzki.

Patrzyły się na siebie przez kilka chwil. Kiedy Clarke zaczęła się wycofywać,  usłyszała głos Lexy.

-Odwieź mnie jeszcze.- usłyszała.

Clarke odwróciła się i wszyła.  Wróciła do swojej sali, zabrała kurtkę z krzesła, tego na którym zostawiła ją pielęgniarka. Opuściła szpital, ale nie na długo. Wróci tu. W nocy.


###


Chcę poznać wasze zdanie na temat tego opowiadania. Czy warto je kontynuować i jakie wątki chcielibyście aby zostały poruszone. x

Continue Reading

You'll Also Like

2.2K 78 14
15 letnia Hailie zaczyna wracać do swoich problemów z anoreksją oraz zaczyna się ciąć. Czy jej bracia się o tym dowiedzą? Jakie będą konsekwencje? ...
8K 342 27
-Wiesz Hailie, trzeba żyć bez względu na to, ile razy runęło nam niebo. Lex Monet to ta gorsza bliźniaczka. Ona i Hailie są jak ogień i woda. Dziewcz...
19.2K 570 50
- Ja też mam uczucia wiesz?? - powiedziałam wkurzona i smutna jednocześnie. Chłopak nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie jak wryty. postanowił...
18.5K 1.3K 59
Czy bolesny ból rozstania i porzucenia, pozwoli zapisać nowe strony w księdze życia ?