Minęło już kilka dni, odkąd uczniowie wrócili do Hogwartu. Większość wkręciło się już w wir szkolny. W tym i ja.
Pewnego wieczoru na kolacji przez przypadek usłyszałam, jak Hermiona, Harry i Ron rozmawiają na temat jakiegoś smoka oraz Nicolas’a Flamela. Postanowiłam się dołączyć. Usiadłam bliżej Hermiony.
- Nie rozmawiajcie lepiej na taki temat przy wszystkich. – powiedziałam trochę ciszej. – Przyjdźcie o jedenastej do pokoju wspólnego. – wstałam i wyszłam.
Skierowałam się w stronę błoni. Stałam nad jeziorem dobre poł godziny, a może nawet i więcej. Gdy zrobiło mi się już trochę zimno udałam się do mojego dormitorium. Miałam wielką nadzieje, że nie spotkam nikogo na swojej drodze, a tym bardziej nauczycieli. Ale jak to ja, musiałam kogoś spotkać. Na moje nieszczęście był to Snape.
- Black – warknął – Co ty tu robisz tak późno?
- Ale panie profesorze nie ma jeszcze ciszy nocnej. – odpowiedziałam ze spokojem.
- Zarobiłaś sobie właśnie szlaban. W piątek o 18.
Powiedział, jakby nie dotarło to, co do niego powiedziałam. Postanowiłam, że nie będę się odzywać. Ja tylko przytaknęłam i poszłam do wcześniej zamierzonego miejsca. Po krótkiej chwili dotarłam do portretu Grubej Damy.
-Hasło?
- Caput Draconis. – odpowiedziałam i weszłam do środka.
W środku nikogo nie było. Do mojego spotkania było jeszcze trochę czasu. Więc postanowiłam, że pójdę po książkę i poczekam na nich. Z dormitorium wzięłam pierwszą lepszą książkę. Tą książką okazała się książka o animagii.
W pewnej chwili usłyszałam kroki. Wyczułam, że jest to Hermiona.
- Nie skradaj się Hermiono. – zaśmiałam się
- Skąd ty to wiedziałaś? – spytała Hermiona.
- A gdzie chłopcy? - zignorowałam jej pytanie.
-Idą.- wskazała na schody prowadzące do sypialni dla chłopców.
Harry i Ron podeszli do nas, przywitali się i usiedli na kanapach. Przez dłuższą chwilę między nami była cisza, lecz nikt z nas jej nie przerwał.
- Po co wam informacje na temat Flamela? – odezwałam się
Dzieciaki popatrzały się na chwilę na siebie i po chwili przytaknęli.
- Mamy pewne podejrzenia… - zaczęła Hermiona - …że na trzecim piętrze może być coś, co należy do Nicolas'a Flamela.
- Snape chce to ukraść – powiedział Harry.
- Haha - zaśmiałam się - Posłuchajcie. Ja nie lubię Snape’a, ale wątpię, że to on chce ukraść kamień.
- Ale mamy dowody. – odezwał się Ron.
- Jakie? - zapytałam.
- Pamiętasz noc duchów i jak pokonałaś trolla? – zaczął Harry, a ja przytaknęłam – Wtedy, gdy nauczyciele wbiegli zauważyłem, że Snape ma rozwaloną nogę. Jakby coś go ugryzło.
- Potem przez kilka dni kulał na tą nogę. – dodała Hermiona.
- A poza tym grzebie w czarnej magii. – dodał Ron – No i czarował miotłę Harry’ego.
- Co chcecie zrobić? – spytałam po chwili.
Dzieciaki znów spojrzały się na siebie i przytaknęły.
- Gdy będzie taka potrzeba obronić kamień. – powiedział pewnym głosem Harry.
- Jeżeli będziecie chcieli pomogę wam.
Między nami zapadła cisza. Widziałam, że Hermiona zbiera się, aby coś powiedzieć.
- Larriso, mam dwa pytania. Skąd wiedziałaś o trollu? Chłopcy mówili mi, że nikt za nimi nie szedł.
- Powiem wam coś w sekrecie. Niewiele osób o tym wie. W Hogwarcie tylko Fred, George i nauczyciele. – przerwałam – Widzę przyszłość. Cos na zasadnie wizji. Dlatego wiedziałam, że Harry dostanie się do drużyny, czy też widziałam trolla w łazience.
- Super – podsumował Ron
- A drugie pytanie? – spytałam
- Dlaczego nam pomagasz?
- Bo gryfoni trzymają się razem. - odpowiedziałam - Dobranoc. - powiedziałam i poszłam do swojego dormitorium.