Od mojego pierwszego spotkania z Judem minął rok. Teraz mam prawie szesnaście lat i chodzę do Akademii Królewskiej! Zgadnijcie, kto też?! Tak, pan Sharp we własnej osobie! Ale chyba o mnie zapomniał, bo nie rozmawiamy. I dobrze, bo jeszcze by mnie podrywał! Ale tak na żarty, a ja chyba go kocham, więc byłoby mi smutno.
Ogólnie dużo się zmieniło. Teraz jestem cicha no i zazwyczaj przygaszona. Prawie zawsze mi smutno, tylko grając w piłkę i spędzając czas z moją bff Rose nie jest. Mieszkam sama. Moja mama umarła kilka miesięcy temu i teraz nie żyje.
~8 miesięcy temu~
Siedzę w szpitalu i płaczę. Moja mama była w pracy i się utopiła. A teraz ja chyba zrobię to samo, ale we łzach, a nie wodzie z węża strażackiego. Nie kłamię! Był pożar, a ona utknęła w piwnicy i piła wodę i woda kapała z sufitu do jej szklanki. Zaczęła dusić się dymem, potem się zakrztusiła, upadła, a na podłodze było dużo wody strażackiej. I to wpadło jej do płuc. A teraz nie żyje i jestem sama. To moja wina, bo gdyby nie ja, to może by nie pracowała i by wciąż żyła! To wszystko brzmi jak żart, ale serio tak było. Mama zawsze miała takie "szczęście"...
- Nie płacz, perełko - przytulił mnie wujek. Pojechaliśmy do mnie do domu, gdzie czekał mój tata w hawajskiej koszuli i krótkich spodenkach. Obok niego stała napompowana, pewnie puszczalska blondyna w różowych obcisłych ciuchach. Miała platynowe blond włosy, mocną opaleniznę, ostry makijaż, wielką dupę i cyce jak donice, mały brzuch oraz gigantyczne usta. Szmata lecąca na hajs taty. Kolejna dziwka Barbie.
- Cześć kochanie! - przytulił mnie ojciec, na co zesztywniałam. Śmierdział alkoholem.
- Zostaw mnie! - odepchnęłam go. - Mama dopiero umarła, a ty już masz jakąś lafiryndę! - kij, że i tak nie mieszkał z nami od dawna.
- Słuchaj no, gówniaro! Więcej szacunku do ojca - uderzył mnie w brzuch, aż się skuliłam. - I nie obrażaj Jess!!!
- Spokojnie - uspokoił go wujek, a tamten się zatoczył.
- Jestem spokojny! - usiadł na kanapie.
- Ok, skoro tak twierdzisz...
Teraz wszyscy byliśmy już na kanapie. A ta zdzira zaczęła lepić się do niego. Chciało mi się wymiotować przez/na nich.
- No to gdzie chcesz teraz mieszkać?
- Kto? - zapytałam.
- No ty.
- No tu.
- Ale twoja mama nie żyje. Nie możesz mieszkać sama.
Na to chciało mi się płakać. Ale zaraz się ogarnęłam, bo zobaczyłam złośliwy uśmiech Jessicy. Nie dam jej ten satysfakcji.
- Dam radę.
- Nie! Zamieszkasz z nami na Hajawajawach! - wydarł się nagle mój ojciec.
- Gdzie?
- Na Hajawach! - znowu wrzasnął. - Głucha jesteś, suko?! - walnął mnie.
- Nigdy z Tobą nie pojadę! Tu jest mój dom i przyjaciele.
- Nie masz przyjaciół, nikt cię nie lubi!
- Nieprawda - zaprzeczyłam słabo. Poczułam łzy pod powiekami, ale nie dałam im wypłynąć.
- Ja cię lubię - przytulił mnie mój ukochany wujek. Ten to zawsze wie, czego potrzebuję. I za to go kocham.
- MomomomoMORDA, Alfonsie! - uciszył go tata.
- Alfredzie...
- Mam to gdzieś! Alfonsie, bo...
- Kochany mój miśku, nie chcę jej u nas w domciu z naszym szkrabem - zawołała płaczliwie blondyna. Tamten poklepał ją obrzydliwie po dupie z kiwnięciem głową na zgodę.
- Alfonsie, bo teraz będziesz opiekunem tej dziwki - splunął na mnie ten oblech i oboje wyszli.
- Przepraszam, perełko... - westchnął wujek.
- Nie twoja wina. Przynajmniej nie muszę z nimi mieszkać. Obleśni są.
- Nie mów tak, bo jeszcze usłyszą! No ale racja...
- No.
- Chcesz zamieszkać ze mną? - zaproponował.
Zamyśliłam się. Bardzo kocham wujka, jest super i byłby świetnym opiekunem! Ale nie chcę mu przeszkadzać. Wiem, że chętnie by mnie przyjął, ale chyba ciąży na mnie jakaś klątwa, bo wszyscy, z którymi mieszkam, umierają. Mama, chomik Wacław, patyczak Przemysław Ireneusz August Buford II... Nie, nie mogę mu pozwolić na to samo.
- Dam sobie radę, wujku, naprawdę!
- No nie wiem...
- Dam! Obiecuję!
- ...
- No ploooooseeee - zrobiłam po czy szczeniaczka.
- Niech ci będzie. Ale masz mnie często odwiedzać.
- Ok.
- I ja ciebie też.
- Ok.
- A w razie czego dzwoń.
- Ok.
- I jeśli nie będziesz grzeczna to zamieszkasz ze mną, czy chcesz, czy nie.
- Ok.
~Teraz~
No i mieszkam sama od tego czasu. Rachunki płaci tata, na jedzenie daje mi wujek, ale ubrania i wszelkie przyjemności opłacam sama (znalazłam pracę).
Co prawda nie ma tu Jude'a, ale uznałam, że powinniście wiedzieć, czemu Sky nagle stała się taka cicha... A pan Sharp pojawi się w następnym rozdziale i to w dość sporych ilościach, obiecuję!
Bonus news: mama Sky miała fryzurę śmierci.