Sobota 1983
Pov. Michaela
Ahh... Jaki to piękny dzień, kiedy budzą cię ciepłe promyki słońca a na dworze typowo jak w Ameryce jest wypchana skrzynka listami od listonosza. Ciekawe jakby było no nie wiem... 2020 roku? Ale to za jakieś 30 lat, narazie mi jest dobrze.
Pov. Elizabeth
Jej! Wstałam z łóżka i pobiegłam do kalendarza zerwać nowy dzień. Dzisiaj było tak pięknie i słonecznie! Spytam sie taty czy spotkam sie z Charlotte. Kiedy tak łaziłam po domu, nigdzie go nie widziałam.
-mamusiu? Gdzie tata? - zapytałam.
-skarbie on pojechał do Henrego - Mama sie uśmiechnęła.
-beze mnie!? - oburzyłam się.
Renata wzruszyła tylko ramionami i zaczeła oglądać jakąś gazete. Czemu on mnie nie wziął!? Ehh... Jak wróci to spytam narazie pójdę pobawić się z braćmi. Weszłam do pokoju Gabriela i zobaczyłam jak Axel go straszy tą swoją lisiastą maską.
-Hej chłopaki! - krzyknęłam
-O hej... Eliza - Axel spojrzał na mnie i ściągnął maske.
-co robicie?
-t-to co zwykle - Gabriel spojrzał na Axela ze strachem.
Pov. Williama
Stanąłem przed drzwiami mojego przyjaciela i zapukałem, ten otworzył mi i nawet nie zdążyłem się przywitać to już mnie tam zaciągnął.
-Witaj przyjacielu! To co? Jak zwykle przyszłeś się ze mną nachlać!? - Henry puścił mi oczko.
-Niee...no poprostu chciałem... Eemmm... - popatrzyłem na telewizor.
Dzisiaj w domu prubowałem go włączyć lecz pieprzony dziad podmienił pilot i przełączałem programy u sąsiada... Ehh a miałem obejrzeć mecz!
Pov. Henrego
Hmm widzę że William gapi sie na telewizor jakby miał mi go zarąbać, pewnie się u niego zepsuł...zbyt dobrze go znam.
-pewnie mecz chcesz obejrzeć heheh
-Taak... Skąd wiedziałeś? Hah - William się zaśmiał.
-nie ma sprawy! - uśmiechnąłem się.
Usiedliśmy na kanapie i włączyłem mecz. Przyniosłem dwie butelki wódki i piliśmy kibicując.
Pov. Emmy (żona Henrego ja wymyśliłam jej imię takie na szybko xD)
Jezu! Co tak hałasuje? Poszłam do salonu i zobaczyłam jak Henry i pan Afton drą się na mecz. Ehhh jakby żyć bez tego nie mogli. Aż nawet listonosz zaczął patrzeć zza okna. Westchnęłam i poszłam zmywać naczynia.