Hold My Hand - Tłumaczenie

By MissTranslation2019

467K 24.4K 36.9K

Wypadek podczas lekcji Eliksirów stał się brzemienny w skutkach. Harry i Draco zostali skazani na trzymanie... More

Zgoda na tłumaczenie
Rozdział pierwszy - Eliksir Połączenia
Rozdział Drugi - Splecione Dłonie
Rozdział Trzeci - Przeszkody
Rozdział Czwarty - Sprawy
Rozdział piąty - Prysznic
Rozdział Szósty - Nocne Aktywności (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵)
Rozdział Siódmy - Homo
Rozdział Ósmy - Śniadanie
Dziękuję
Rozdział Dziewiąty- Wyjawiony sekret
Rozdział Dziesiąty - Wyjaśnienia
Rozdział Jedenasty - Ślizgoni
Rozdział Dwunasty - Rysowanie
Rozdział Trzynasty - Śniadanie ze Ślizgonami
Rozdział Czternasty - Harry uderza Dziewczynę
Rozdział Piętnasty - Zakupy
Rozdział Szesnasty - Gry
Rozdział Siedemnasty - Ugody
Rozdział Osiemnasty - Śniadanie z Gryfonami
Rozdział Dziewiętnasty - Nauka
Rozdział Dwudziesty - Impreza w Paryżu
Rozdział Dwudziesty Pierwszy - Siniaki, Smoki i Szalone Suki
Rozdział Dwudziesty Drugi - Feliks i Walka na Jedzenie
Rozdział Dwudziesty Trzeci - Błogie Szczęście
Rozdział Dwudziesty Czwarty - Szczęście trwa krótko
Rozdział Dwudziesty Piąty - Niezręczny Obiad
Rozdział Dwudziesty Szósty - Śniadanie ze wszystkimi?
Rozdział Dwudziesty Siódmy - Wszyscy są homo, a Draco kocha wężomowę
Rozdział Dwudziesty Ósmy - Robienie Loda i Płatki Śniegu
Rozdział Dwudziesty Dziewiąty - Róże i Amazonia
Rozdział Trzydziesty - Ciągnięcie Za Włosy
Rozdział Trzydziesty Pierwszy - Dzień Bożego Narodzenia
Rozdział Trzydziesty Drugi - Różne Rodzaje Połączenia
Rozdział Trzydziesty Trzeci - Malfoy Manor
Rozdział Trzydziesty Czwarty - Dursleyowie
Rozdział Trzydziesty Piąty - Draco jest Homo i Wściekły ( Morderczy)
Rozdział Trzydziesty Szósty - Więź
Rozdział Trzydziesty Siódmy - Lęk
Rozdział Trzydziesty Ósmy - Większy lęk
Rozdział Czterdziesty - O!
Rozdział Czterdziesty Pierwszy - Nie wiem jak nazywać rozdziały LMAO
Podziękowania
Rozdział Czterdziesty Drugi - Plan
Rozdział Czterdziesty Trzeci - Misja
Opowiadania do wyboru
Rozdział Czterdziesty Czwarty - Nieznany Wszechświat
Rozdział Czterdziesty Piąty - Ostatni Rozdział
Rozdział Czterdziesty Szósty - Coraz bardziej gejowsko
Rozdział Czterdziesty Siódmy - Dobrze
Rozdział Czterdziesty Ósmy - Mamy ślub? MAMY!
Rozdział Czterdziesty Dziewiąty - Bardzo Potterowe Zakończenie
Rozdział Pięćdziesiąty - Posłowie

Rozdział Trzydziesty Dziewiąty - Racjonalność kontra Miłość

6K 390 346
By MissTranslation2019

Draco czekał w pokoju, aż zobaczył cień kierujący się ku niemu. Szybko rzucił Petrificus Totalus i odciągnął ich.

Po mniej więcej godzinie miał już wszystkich w Pokoju Życzeń. Rzucił Finite Incantatem.

Feliks podskoczył pierwszy. - Ty chuju! Zamierzam kurwa stąd wyjść!

Draco wskazał na niego swoją różdżką, a jego głos brzmiał śmiertelnie poważnie.

-Feliks, kurwa, tylko spróbuj się poruszyć, a przysięgam na Boga, rzucę na Ciebie Crucio. Siądź na pierdolonych czterech literach, zamknij pysk i słuchaj.

Inni usiedli powoli, gapiąc się na Draco.

-Co się dzieje, Draco? - zapytała cicho Lucinda.

Draco westchnął. - Wydaje mi się, że musimy się podzielić tym, co się dzisiaj stało.

******************

-O kurwa. - powiedział Ron. - Zostaliśmy przeklęci i zmanipulowani, żeby nienawidzić siebie nawzajem, żeby odwrócić się od wszystkich.

Seamus odwrócił się szybko do Deana i przytulił go.

-Cholera, przepraszam! - wykrzyczał.

Dean odwzajemnił uścisk. -Czy to znaczy, że wciąż jesteśmy razem?

-Taktaktaktak. - wymamrotał Seamus.

-Draco, gdzie reszta?  - zapytała Lucinda.

Tabitha przytaknęła.

-Harry jest przeklęty czy coś, żeby kochać Damona. - powiedział szybko Draco. - Widziałem to przez naszą mentalną więź. Wydaje mi się, że Pansy i Blaise też.

Neville ciężko odetchnął, lekko oparł się o Lunę, która go przytuliła.

-Dzięki Bogu. - wymamrotał. - Myślałem , że znienawidził mnie tak bardzo, że nawet nie zawracał sobie głowy zrywaniem ze mną.

Momentalnie Tabitha wstała, a szaleństwo kryło się w jej oczach.

-Zabiję tych sukinsynów! - zagrzmiała.

-Właściwie, to zamawiam przyjemność zamordowania Damona. - uciął Draco.

-A ja zamawiam Dianę. - dołożył Neville.

-Ludzie. - Lucinda powiedziała miękko. - Nikt nie będzie nikogo zabijał. Naszym priorytetem jest wydostanie reszty z zaklęcia.

Feliks westchnął. - Nie wierzę, że to mówię, ale ma rację.

Ron pochylił się. - Więc jaki jest plan?

************************

Rozdzielili się na grupy.

-Tabitha i Feliks mieli zająć Damona.

Lucinda i Luna miały odciągnąć Hermionę.

A Diana należała do Deana i Seamusa.

Draco, Neville i Ron kierowali się na misję ratunkową.

*********************

Tabitha westchnęła. - Dlaczego wszystkie nasz plany muszą być tak brutalne? Nie powinni nam pozwolić być partnerami.

Feliks wyszczerzył się i otwarł drzwi do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

- Kim Ty do cholery myślisz, że jesteś? - krzyknął przyciskając ją do drzwi.

-Nie wiesz, o czym do kurwy mówisz! - Tabitha odkrzyknęła i odwróciła ich tak, że teraz Feliks był przyciśnięty do ściany.

-Wiem dokładnie, o czym mówię! - Feliks znowu ją pociągnął, tym razem do tyłu, co spowodowało, że przewróciła się dokładnie na Damona. - Do cholery , przekląłeś mnie, a zachowujesz się jakbyś tego nie zrobił!

-Damon, odpierdol się. - warknęła Tabitha, tak jakby to nie ona na niego upadła. - Cholera, o czym Ty mówisz, ja bym Cię miała przekląć? To Ty mnie przekląłeś!

Damon mrugał, a Feliks zauważył, że Harry zniknął. Wyprostował się i zrobił delikatny ukłon. - Dziękuję za oglądanie naszego występu, "Wzburzeni najlepsi przyjaciele". Obawiam się, że teraz zostaniesz spetryfikowany.

Damon znowu mrugnął, wyjął różdżkę i wskazał nią na Feliksa. - Nie spetryfikujesz mnie.

-Nie, ja nie. - zgodził się Feliks. - Ale ona już tak.

-Petrificus Totalus! - wykrzyknęła Tabitha i Damon upadł.

Przytaknęła i przybiła Feliksowi piątkę. - Zamknijmy go w szafie.

Feliks wyszczerzył się. - Podoba mi się Twój sposób myślenia. 

************************

-Jesteś pewna, że jest to konieczne? - zapytała cicho Lucinda.

-Nie. - powiedziała Luna z uśmiechem. - Ale zawsze chciałam to zrobić.

Lucinda pomyślała przez chwilę i uśmiechnęła się do niej.

Luna wymamrotała hasło do dormitorium Gryfonów i pociągnęła Lucindę do drzwi, całując ją.

Obie zachowywały się tak, jakby nie zauważyły Pansy i Hermiony i opadły na kanapę, kontynuując obmacywanie.

-Luna! - Hermiona pisnęła wstając. -Lucinda, spadać z kanapy, próbuję tu siedzieć!

-Hermiona!- pisnęła. - Przepraszam, nie byłam świadoma tego, że tu jesteście!

-Tak, zarówno ja, jak i Pansy próbujemy tu siedzieć. - wykrzyknęła Hermiona.

-Pansy?- zapytała niewinnie Luna. - Gdzie jest Pansy?

Hermiona odwróciła się piszcząc, kiedy uświadomiła sobie, że Pansy tam nie było. Luna uderzyła ją Petrificus Totalus, a Lucinda pociągnęła ją do łazienki.

-Powinnyśmy sprawdzić co z nią.-powiedziała Lucinda.

-Powinnyśmy. - zgodziła się Luna.

-Ale wiesz, zrobiłyśmy swoje. W niczym więcej nie pomożemy. - dodała Lucinda.

Luna przytaknęła i kontynuowały obmacywanie.

********************************

Dean i Seamus schowali się za ścianą, podglądając rozmawiających ze sobą Blaise'a i Dianę. Siedzieli na parapecie.

-Założę się o 10 galeonów, że Tabitha i Feliks odciągnęli Damona udając, że się biją. - wymamrotał Seamus.

Dean przytaknął. - Jasne, A ja o 20 galeonów, że Lucinda i Luna zajęły Hermionę tym, że się obmacywały.

Seamus potrząsnął głową, obaj chłopcy się uśmiechali.

Dean położył delikatnie głowę na ramieniu Seamusa. -Cieszę się, że wróciliśmy do siebie. Tęskniłem za Tobą.

-Też za Tobą tęskniłem. Gotowy na uwolnienie Blaise'a od złej wiedźmy?

Dean przytaknął, celując swoją różdżką w Dianę.

-Petrificus Totalus. - wymamrotał.

Diana zesztywniała, jej oczy się rozszerzyły, a oni widzieli, jak Neville cicho odciąga Blaise'a.

-Moglibyśmy wrzucić ją do szafy.

Seamus parsknął. - Spędziłem pół mojego życia w szafach, Dean, mam ich dosyć. Przywieśmy ją na suficie do góry nogami.

*****************************************

Ron wyszeptał hasło do Pokoju Wspólnego Gryfonów, a drzwi się otwarły.

-Hermiona! - mówiła Lucinda. - Przepraszam, nie byłam świadoma tego, że jesteście tutaj!

Kiedy Hermiona mówiła coś w odpowiedzi, Ron sięgnął do kanapy, położył rękę na ustach Pansyi zaciągnął ją za kanapę.

Leżał tam do momentu, w którym Hermiona zesztywniała, a ktoś rzucił na nią Petrificus Totalus.

Wstał powoli i zaczął ciągnąć ze sobą Pansy, która kopała i się wyrywała, bo chciała się dostać do Hermiony.

Lucinda i Luna zaczęły się obmacywać, a on się pospieszył z wychodzeniem.

*************************************

Neville patrzył jak Blaise i Diana rozmawiają na parapecie.

Nic nie mógł poradzić na to, że czuł się zazdrosny, nawet jeśli wiedział, że to było tylko zaklęcie.

Co do cholery zajmuje Seamusowi i Deanowi tak długo? - pomyślał.

Nagle, Diana zesztywniała, a jej twarz zastygła w wyrazie szoku.

Neville wziął to za znak i wystrzelił, łapiąc rękę Blaise'a i ciągnąc go za sobą.

-Diana! - krzyknął Blaise. - Co się jej stało? Czy z nią wszystko w porządku?

-Wszystko okay z nią. - powiedział gorzko Neville. - Zapytała mnie wcześniej, czy mógłbym przyprowadzić Cię do sali Eliksirów. Ma dla Ciebie niespodziankę.

-Oh! - powiedział cicho Blaise. - Zatem w porządku.

**********

Draco patrzył jak Tabitha przyszpiliła Feliksa do ściany, a ten popchnął ją na Damona. Momentalnie ruszył i przykrył usta Harry'ego ręką i owinął rękę wokół jego talii. Wyciągnął go z pokoju i usłyszał jak Tabitha krzyczy- Petrificus Totalus!

-Chlra! - Harry znowu krzyknął w rękę Draco. Mocno ugryzł Draco, tak że blondyn krzyknął i zabrał swoją rękę.

-Gryzienie, Potter? Serio? - sapnął.

-Damon. - Harry powiedział bezgłośnie. - Ona skrzywdziłą Damona. Zabiję ją!

Zaczął się wyrywać z ramion Draco, ale ten trzymał go mocniej.

-Cholera, Potter, musimy iść do sali Eliksirów.

-Odpierdol się Malfoy ! - wrzasnął Harry. - Damon!

Draco popatrzył na niego. - Przestań Harry, tak naprawdę to go nie kochasz. Mogę to zobaczyć przez naszą mentalną więź.

-Mylisz się! - wrzasnął Harry. - Kocham go! Nie kocham Ciebie!

Drako lekko osłabił uścisk, kiedy to usłyszał i Harry dzięki tmeu uwolnił się i biegł.

Draco mrugnął, żeby powstrzymać łzy, wskazał swoją różdżką na Harry'ego i wyszeptał. -Stupefy.

Harry upadł na ziemię, a Draco podciągnął go.

-Chodź, dupku.

-Co Ty robisz? - Harry się wzdrygnął, próbując wyrwać swoją rękę.

Draco kontynuował podróż.

-Zamierzam zabrać Cię do sali Eliksirów, zamierzamy Cię naprawić, zamierzam powiedzieć Ci, dlaczego z Tobą zerwałem i wtedy możemy się poobmacywać w zależności od tego czy mi wybaczysz czy też nie.

-Jesteś szalony! - krzyknął Harry, próbując się uwolnić.

-Harry, czy pamiętasz, jak mnie kochałeś? - zapytał Draco.

Harry zamilknął zaskoczony. - Tak.

Draco uśmiechnął się lekko. - Jaka ona była?

Harry pomyślał o tym. - Była...surowa. Prawdziwa. Spojrzałeś na mnie, a tysiąc różnych emocji przemykało przez mnie w zaledwie sekundzie. Chciałem być Twój i chciałem, żebyś Ty był mój.

Byłem. - Pomyślał Draco. - A jaka ona była w porównaniu do Twojej miłości do Damona?

-Moja miłość do niego jest silniejsza.

-Ale jaka jest?

-Miłość. Kocham go.

-Nic innego nie czujesz? Nie myślisz, że to jest dziwne?

Harry zmarszczył brwi na te słowa, wyglądało na to, że jest w konflikcie z samym sobą. To co Draco przedstawił walczyło w nim z zaklęciem, a Draco czekał, żeby zobaczyć, które rozumowanie wygra.

Już prawie dotarli do klasy. Draco po prostu musiał rozkojarzyć go na chwilę dłużej.

-Ja... - Harry wyglądał na zbitego z tropu. - Ja nie mam na to wpływu. Kocham go. Ciebie też, ale jest to ukryte gdzieś głęboko. Tak, jakby było wciśnięte pod powierzchnię wody.

Serce Draco zatrzepotało na te słowa.

-Harry, jesteś zaklęty. - powiedział delikatnie.

Harry zmarszczył brwi. - Nie.

Draco westchnął, zatem jego rozumowanie przegrało.

-Nie, to nie było zaklęcie. Nikt mnie nie przeklął. Myślę.. myślę, że to było coś w moim napoju.

Draco się zatrzymał patrząc w szoku na Harry'ego.

-Nie myśleliśmy o Amortencji. - wyszeptał.

Harry spojrzał na podłogę oczami pełnymi niewylanych łez.

-Chcę go nienawidzić. - wyszeptał. - Jestem tak sfrustrowany, on podał mi to, ale nie mogę go nienawidzić. Kocham go.

Draco owinął ramię wokół ramion chłopaka, przyciągając go do siebie.

-Hej, w porządku. - wymamrotał. - Nasi przyjaciele nam pomogą.

Zbędnym byłoby mówić, że reszt była zaskoczona tym, że Harry nie krzyczał i nie kopał wchodząc do sali Eliksirów, jak to robili Blaise i Pansy.

-Zrozumiał, że jest pod wpływem eliksiru miłosnego. Wytłumaczył Draco. - Nie jestem pewien jak długo racjonalne myślenie będzie wygrywać z miłością, ale powiedział mi, że jego napój był jakiś dziwny.

-Eliksir. - wymamrotał Dean. - Nigdy nie myśleliśmy o eliksirze.

-Zamierzam go zabić. - warknął Ron.

Harry spojrzał na niego ostro z niebezpiecznym błyskiem w oku.

-Jeśli go zabijesz, będę używał Crucio tak długo aż oszalejesz.

W chwili, kiedy słowa wypłynęły z jego ust, Harry zamknął usta dłonią, przerażony.

-Przepraszam. - wyszeptał.

-W porządku. - miękko powiedział Ron. - Musimy się powstrzymać od obrażania i grożenia pewnym ludziom na ten moment.

Wszyscy zaczęli pracę. Tabitha, Feliks i Dean zaczęli warzyć odtrutkę. Neville uważnie pilnował Blaise'a , stojąc za jego krzesłem z różdżką w dłoni, żeby powstrzymać go od uwolnienia się z więzów. Seamus stał za Pansy w podobnym stylu. Ron poszedł poszukać Luny i Lucindy (na jego twarzy wykwitnął delikatny rumieniec, kiedy wspomniał, że wie gdzie są). Draco usiadł z Harry'm i patrzyli na to, co się dzieje.

-To trudne. - powiedział miękko Harry.  - Nie mogę przekonać mojego umysłu do pomysłu, że to zrobił. On jest...aniołem w moich oczach. Nie skrzywdziłby nawet muchy. Teraz oczywiście, racjonalność dyktuje mi co innego, ale ta cholerna mikstura sprawia, że naprawdę wierzę w to, że jest dobry.

Draco skupił się na emocjach Harry'ego, patrząc na to, jak błękit walczy z różem. Wrócił do realnego świata i smutno uśmiechnął się do Harry'ego.

- Racjonalne myślenie i miłość aktualnie walczą ze sobą na równej pozycji. Ale musisz zrozumieć, że jeśli miłość przeważy chociaż odrobinę, będziemy musieli związać też Ciebie.

Harry przytaknął. - Rozumiem. Podczas, gdy mamy czas, może wytłumaczyłbyś mi dlaczego ze mną zerwałeś?

-To dotyczy też Damona. - ostrzegł Draco. - Myślisz, że dasz radę to znieść?

Harry pomyślał przez chwilę. - Myślę, że tak. - odpowiedział.

-Dobrze, zatem Hermiona, Damon i Diana rzucili klątwy Imperiusa na różnych członków naszej paczki. Wtedy zmanipulowali ich tak, żebyśmy zaczęli się ze sobą kłócić i mówili mi, że na Ciebie nie zasługuję. Z tak wieloma osobami, które mi to mówiły, zacząłem w to wierzyć. Więc znalazłem Ciebie i zerwałem z Tobą wierząc, że jesteś ode mnie lepszy i zasługujesz na kogoś lepszego.

-A teraz? - zapytał Harry.

-Teraz wciąż wierzę, że zasługujesz na kogoś lepszego, ale jeśli pozwolisz mi wrócić, nigdy nie przestanę Cię kochać.

Harry drgnął na te słowa i zajęło mu chwilę zebranie się w sobie. - Ja... też Cię kocham. I myślę, że kiedy to się skończy, to chciałbym spotkać się z Tobą znowu. Znowu lekko zadrżał.

Draco przełknął ślinę. - Myślę, że powinniśmy zmienić temat naszej konwersacji. - powiedział żartobliwym tonem.

Drzwi się otwarły, Ron, Luan i Lucinda dotarli, wszyscy mieli zaczerwienione policzki. 

-Prawie skończyliśmy! - krzyknęła Tabitha.

-Dobrze. - burknął Seamus. - Chcę znaleźć tych sukinsynów i ich przekląć.

Harry wstał wściekle. - A spróbuj kurwa wskazać swoją różdżką w stronę Damona i jesteś martwy.

Draco szybko się poruszył, żeby stanąć przed Harry'm.

-Mikstura miłosna, Harry. - powiedział miękko. - Nie pozwól przegrać racjonalności.

Harry trochę się chwiał. -Trudno jest wciąż walczyć, kiedy wszystko czego chcę, to znaleźć go.

Draco przytaknął. - Wiem kochanie.

-Nie nazywaj mnie kochaniem, chamie. - Harry nagle warknął.

Draco zrobił krok w tył. - Przepraszam Harry. Racjonalność, pamiętaj, to eliksir miłosny.

Wyraz twarzy Harry'ego wciąż się zmieniał od zaskoczenia przez miłość, złość do desperacji.

-Kurwa. - wymamrotał. - Kurwa, kurwa, Draco musisz mnie związać, musisz mnie związać teraz!

Draco wskazał różdżką na Harry'ego i wyszeptał Incarcerous.

Liny szybko go obwiązały i upadł tylko po to, żeby zostać złapanym przez Draco.

-W porządku kochanie, mam Cię. - wyszeptał.

Ból był widoczny na twarzy Harry'ego, a potem wszystkie emocje zniknęły.

-Pierdol się. - wysyczał. - Nigdy Cię kurwa nie kochałem. GDZIE DO CHOLERY JEST DAMON!

Draco westchnął. - Zamknij się Potter.

Machnął różdżką  i jedwabny materiał zakneblował Harry'ego.

-Zboczone. - powiedział Blaise szczerząc się. - Czy w taki sposób traktujecie wszystkich gości? DIANA!

-Pansy gapiła się w podłogę.

-To tylko eliksir, to tylko eliksir, to tylko eliksir. - mamrotała.

-DIANA!

-Zamknij się do cholery. - krzyknęła. - Nikogo nie obchodzi Diana, gdzie jest Hermiona?

-Nikogo nie obchodzi Diana? - pisnął Blaise. - Och, zamierzam Cię zabić za to, Ty kurwo, Parkinson, tylko czekaj...

Lucinda szybko machnęła różdżką i oboje nastolatków zostało zakneblowanych.

-Perfekcyjnie. - wymamrotał Draco.

-Gotowe! - powiedziała Tabitha triumfująco, trzymając buteleczkę z ciemnoniebieskim płynem. Po obu jej stronach Feliks i Dean również trzymali buteleczki z tym samym płynem.

Feliks wręczył Draco eliksir, Dean podał swój Neville'owi.

Tabitha ruszyła pierwsza, sięgając ostrożnie ku Pansy. Wyjęła jej knebel.

-Ty suko! - krzyknęła Pansy. - Zabiję Cię!

-Wypijesz to, a ja pozwolę Ci znowu zobaczyć Hermionę. - odpowiedziała zimno Tabitha.

Oczy Pansy się rozszerzyły. - Dobrze.

Wypiła eliksir i zaczęła mocno kaszleć, zanim zakręciło się jej w głowie i zemdlała.

Neville był następny.

-Hej, Blaise. - powiedział delikatnie, podczas gdy, wyjmował mu knebel z ust.

Blaise patrzył na niego uważnie. - Hej.

-Pamiętasz, że się spotykaliśmy? - zapytał miękko Neville.

-Pamiętam.

-Teraz, czy jesteś świadomy tego, że jesteś pod wpływem eliksiru?

Blaise mrugnął i było widać, że walczy z samym sobą. - Tak.

-Ten eliksir pomoże.

Blaise pozwolił Neville'owi podać mu eliksir i też zemdlał.

Draco odwrócił się do Harry'ego. Czarnowłosy chłopak gapił się na niego.

Draco wyjął mu knebel. Harry syknął.

-Nawet o tym nie myśl. - wysyczał, próbując się wydostać z lin.

Draco chwycił go za biodra przytrzymując go w miejscu.

-Pomyślę o tym kochanie. - odpowiedział zimno, zanim zacisnął palce na nosie Harry'ego.

Jako, że nie miał innej drogi do nabrania powietrza, Harry otwarł usta, a Draco wlał w nie miksturę zanim położył rękę na ustach Harry'ego.

W oczach Harry'ego czaiło się wyzwanie. Nie udusisz mnie.

W oczach Draco czaiło się inne wyzwanie. Poddasz się czy zemdlejesz?

Harry się poddał. Połknął odtrutkę, przewrócił oczami i Draco zabrał swoje ręce. Harry wziął głęboki wdech zanim zemdlał.

-Zadziałało? - zapytał nerwowo Seamus.

Tabitha wzruszyła ramionami. - Nie mam pojęcia. Jedyny sposób, by się tego dowiedzieć, to zaczekać aż się obudzą.

____________________________________

Mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo rozdział jest długi. :D

Continue Reading

You'll Also Like

294K 5.5K 50
-to nie sen?- zapytałem nie dowierzając własnym oczom -nie skarbie- powiedziała kojącym głosem- teraz będziemy razem -już zawsze razem, ja i ty |...
96.7K 8.6K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...