Miałem wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Nie mogłem unormować oddechu, a nogi same się pode mną uginały.
Moje oczy zarejestrowały tylko idealnie piękną szczękę bruteta i bardzo umięśnione nogi.
To musiał być on.
Był jeszcze piękniejszy niż na nagraniach.
Chwila, tak się w ogóle da?
- Trzymasz się tam? Chyba już po wszystkim - wyszeptał mi do ucha Changbin.
- N-nie... Nie za bardzo... Słabo mi trochę... - Changbin zaśmiał się, powoli odsuwając się ode mnie.
- I co? Widziałeś go? Jak wygląda z bliska? - przyjaciel zasypał mnie pytaniami.
- No... Tak... Chyba...
- Jak chyba? Skręcił wcześniej gdzieś?
- Nie no... Przeszedł... Patrzył się przed siebie. Nie widział nas...
- To dobrze... Przynajmniej tyle - przyznał, wychodząc z waskiej alejki.
- Był naprawdę... Nieziemsko przystojny... Muszę jakoś do niego zarwać.
- Co? Ty?? - zaśmiał się wrednie.
- Yyy, no na pewno szybciej poleci na mnie niż na ciebie - zgasiłem przyjaciela, który w krótce już się nie odzywał - A wiesz... To przytulenie mnie, nawet było miłe. Mógłbym to wziąć pod podrywanie, ale ze względu na to że to ty i że zrobiłeś to też dla swojego dobra, żebyś nie wyszedł a frajera, nie uznaje tego za romantyczny czyn - uśmiechnąłem się do starszego, który chyba się na mnie obraził.
Kiedy w końcu wróciłem do domu, wziąłem się za sprzątanie pokoju.
Co jak co, ale mój pokój to czarna dziura.
Tu jest wszystko i nic.
Stare zabawki z dzieciństwa, pełno nie otwartych, zakurzonych książek, a nawet moja legendarna kolekcja kamieni.
Bardzo lubię to moje barachło, co nie zmienia faktu, że moja mama nie.
Czasem mam ochotę jej powiedzieć, że "jeżeli ci coś nie pasuje, to nie wchodź tutaj i wszyscy będą zadowoleni".
Ale wiem, że ona chce dla mnie jak najlepiej i gdyby nie przypominała mi o tych kubkach po kawie, lub talerzu po zupkach chińskich, to zamiast mnie, mieszkałoby tu stado robali.
W każdym razie, nie lubię sprzątać, ale końcowy efekt czystego pokoju jest jednak bardzo satysfakcjonujący.
Po ciężkiej pracy, miałem już ochotę tylko legnąć na łóżko i rozmyślać o dzisiejszym wspaniałym dniu.
Tego dnia zobaczyłem osobę, której nawet nie zdążyłem pomarzyć aby być tak blisko.
Kiedy pomyślałem o tajemniczym tancerzu, od razu serce zabiło mi szybciej, a ręce zaczęły się pocić. W brzuchu czułem dziwne motyle, a w głowie burze myśli.
Postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce i znaleźć chłopaka, który zaprząta mi wciąż głowę.
Wszedłem na profil tego wkurzającego chłoptasia, kliknąłem na "obserwowanych", po czym zacząłem uważnie przeglądać wszystkie konta.
Szukałem po nazwisku.
"Hwang".
Niestety był tylko jeden Hwang, który był kolegą ze starszych klas.
Nikogo innego o takim nazwisku nie znalazłem.
Wróciłem do początku i w takim razie zacząłem przeglądałem konta, które nie mają w nazwie nazwiska.
"jeonginnnnnie.uwu"
"kookie09"
"minhoe.l"
"Jim_Jim"
"young_jin."
Kurna, to może być każdy.
Jeszcze na dodatek, niektórzy mają konta prywatne, żadnych postów albo mają same posty nieba, drzew i słodkich kotków.
O nie, tak szukać nie mogę.
Trzeba pomyśleć nad innym sposobem.
Już wcześniej miałem taki jeden pomysł, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jestem tak blisko, mojego celu.
Postanowiłem nie rezygnować, bo przecież niecodziennie zdarza się być tak blisko, tak pięknych i idealnych, sławnych osób.
Teraz jestem przekonany, że mój plan się uda.
Tajemniczy tancerz, w krótce będzie mój.
Niestety również, z minuty na minutę, z sekundy na sekundę, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że...
...chyba się poważnie w nim zakochałem.
* * *