lisia oblubienica. inarizaki

By Kivana_

5.6K 503 339

โ€ข ๐Ÿ๐จ๐ฑ!๐ฉ๐ซ๐ข๐ง๐œ๐ž!๐ˆ๐ง๐š๐ซ๐ข๐ณ๐š๐ค๐ข ๐ฑ ๐ก๐ฎ๐ฆ๐š๐ง!๐ซ๐ž๐š๐๐ž๐ซ Inarizaki byล‚o niezwykle rozbudowanym i w... More

๐’“๐’†๐’‚๐’… ๐’‡๐’Š๐’“๐’”๐’•, ๐’‘๐’๐’†๐’‚๐’”๐’†
โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’•๐’˜๐’. โ€
โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’•๐’‰๐’“๐’†๐’†. โ€
โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’‡๐’๐’–๐’“. โ€
โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’‡๐’Š๐’—๐’†. โ€
โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’”๐’Š๐’™. โ€

โ”โ” ๐’„๐’‰๐’‚๐’‘๐’•๐’†๐’“ ๐’๐’๐’†. โ€

1K 81 24
By Kivana_

Inarizaki było niezwykle rozbudowanym i wpływowym królestwem, którego motywem przewodnim był lis. Na terenie państwa znajdowało się wiele świątyń poświęconych tymże zwierzętom, spośród których wyróżniały się cztery główne kierowane przez synów głowy kraju. Byli to Atsumu i Osamu Miya, Rintarō Suna oraz Shinsuke Kita. Żaden z nich nie odziedziczył nazwiska po ojcu, każdy został przy tym matki. Taka była tradycja, król miał przy sobie wiele kobiet, z niektórymi z nich miał dzieci, które dorastały na dworze obserwowane przez ich ojca. Kiedy osiągały pełnoletniość decydowano, który młodzieniec ma objąć tron i odziedziczyć nazwisko. Jeśli zaś urodziła się dziewczynka była ona wydawana za któregoś z księci zza morza. Było tak już od pokoleń.

W tym pokoleniu jednak pojawiło się jedno "ale". Aktualni książęta mieli pewien sekret dotyczący każdego z nich. Sekret, o którym wiedziała tylko rodzina królewska. Sekret o którym mogły dowiedzieć się jedynie ich wybranki.

No i co jeśli wybranka będzie tylko jedna?

❀ ━━ 𝒄𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝒐𝒏𝒆 ⇢ "𝑾𝒆𝒅𝒅𝒊𝒏𝒈?". ❀

- [Y/N] pośpiesz się! Zaraz wychodzimy!

Do uszu nastolatki zawiniętej w beżowy, puchowy kocyk dotarł głos jej rodzicielki oznajmiający o jakimś wyjściu. Skonfundowana wyłoniła głowę z kokonu i poczęła przetwarzać w myślach dokąd mieli się dzisiaj udać. Czy jej pamięć aż tak bardzo ją zawodziła? Doktor nie stwierdził u niej jeszcze demencji starczej; amnezji raczej też nie miała toteż zupełnie nie rozumiała dlaczego nie przypomina sobie nic o jakimkolwiek wyjściu. Zmrużyła oczy i w pośpiechu próbowała zobrazować sobie w głowie wszystkie jej rozmowy z mamą w których zawarte mogłyby być informacje na ten temat. Nic jednak nie przychodziło jej do głowy, a czas mijał. Nie mogłaby na spontanie udać się z kobietą w kompletnie nie znane jej miejsce, nie wiedziała czy ubranie dla przykładu bluzy byłoby dobrym pomysłem gdyby poszliby na jakieś przyjęcie, czy coś w tym rodzaju. Zawołanie o co chodzi byłoby najlepszym pomysłem, jednakowoż znowu spotkałaby się z rozbawioną reakcją ze strony babci, to nie pierwszy raz kiedy zapomniała o jakimś wypadzie. Staruszka zazwyczaj śmiała się wtedy z niej i wypominała, że najwyraźniej zamieniły się rolami i to młodsza z nich ma teraz zaniki pamięci.

[H/C] po cichu wyszła spod przykrycia i niczym ninja wyślizgnęła się z pokoju tylko po to aby kucnąć przy barierkach i zerknąć na ubiór mamy.
Niestety psie zabawki porozrzucane po całym domu i jej refleks gówna zniszczyły jej plany na panewce, a po całym korytarzu, schodach i przedsionku słyszeć można było przeciągły pisk z gumowej piłeczki. Głowa jej rodzicielki uniosła się w górę, a kiedy ujrzała swą córkę nadal ubraną w piżamę w jej ślepiach zapaliły się ogniki wściekłości. Pognała w jej kierunku z prędkością światła, kto wie skąd potrafi się tak szybko przemieszczać, najprawdopodobniej była to po prostu wprawa w wychowywaniu dzieci, w końcu czasami trzeba naprawdę błyskawicznie zjawić się przy małym delikwencie próbującym zdobyć coś z najwyższej półki zanim zdarzy się tragedia. [Y/N] zdążyła jeszcze zatrzasnąć drzwi do pokoju i przekręcić kluczyk kiedy usłyszała jak mama staje pod jej drzwiami.

Przerażona wskoczyła pod kocyk zostawiając na wierzchu jedynie czubek nosa i oczy, aby analizować sytuację. Kobieta po drugiej stronie drzwi doskonale wiedziała jednak jak poradzić sobie z nieposłusznym skrzatem toteż nastolatka nawet nie zdążyła zarejestrować kiedy, a wrota powoli otworzyły się wydając przy tym ciche skrzypienie. Dziewczyna cicho pisnęła słysząc stukot obcasów jej mamy wchodzącej do środka. Całkowicie schowała się pod pled, jednakże nie dało to zbyt wiele gdyż chwilę później został on z niej brutalnie zdarty i rzucony w kąt po drugiej stronie pokoju. Skulona [H/C] powoli spojrzała na twarz [M/N], a kiedy ujrzała jej wściekłość z cichym piskiem zwinęła się w kłębek i zakryła głowę ramionami, tak jak się to robi kiedy atakuje cię pies.

- Mogę wiedzieć dlaczego nie jesteś gotowa? - rozsierdzony głos jej rodzicielki obił się o wszystkie ściany sypialni powodując jeszcze większe przerażenie u jej córki. Dziewczyna przysiądz by mogła, że gdzieś tam w tle słyszała cyniczny śmiech swej babci i rodzeństwa. Wykrzywiła twarz w grymasie po czym postanowiła sprostać zadaniu jakim było wyjaśnienie kobiecie sytuacji w, której się znalazła. Wyprostowała się, ostrożnie zeszła z łóża i stanęła naprzeciwko matki obdarzającej ją nieprzychylnym spojrzeniem.

- Otóż, jest to sytuacja dość wstydliwa. - zaczęła powoli próbując poprawnie dobrać słowa, które chce wypowiedzieć.

- Miesiączka? - zapytała starsza z nich siląc się na milszy ton rozumiejąc jak dokuczliwy może być ten okres.

- Nie... - szepnęła widząc, że w jej ślepiach znowu pojawia się ta wściekłość i chęć usłyszenia wyjaśnień. - Ta sprawa jest naprawdę poważna, obawiam się, że potrzebna będzie wizyta u doktora.

Zmartwiona mama położyła dłoń na ramieniu [Y/N]. Instynkty rodzicielskie zawsze biorą nad nią górę, szczególnie w momentach kiedy jej dzieci mają jakiś problem.

Przez jakiś czas w pokoju panowała głucha cisza zagłuszana jedynie przez ich oddechy i brzęczenie muchy, która jakimś sposobem dostała się do środka i zakłócała spokój mieszkańca tej oazy.

- Zapomniałam. - jęknęła [Y/N] pochylając głowę do przodu. Jej matka słysząc to starała się zachować powagę, jednakże nie wytrzymała i wkrótce wybuchła śmiechem wprowadzając córkę w stan zażenowania. - Nie śmiej się. To poważna sprawa wagi życia i śmierci.

- Demencja starcza nie powinna cię jeszcze dopaść, co to za zaniki pamięci? - prześmiewczym tonem zapytała na co [H/C] jedynie wzruszyła ramionami nie wiedząc co powiedzieć. - Mieliśmy iść odwiedzić państwo Komori, ich córka szykuje się do zamążpójścia.

Usta nastolatki uformowały się w literkę "O". W myślach przeklnęła siebie kilka razy za swą zapominalskość po czym w kilku susach znalazła się koło szafy i wyjęła z niej [C] sweter, jasne jeansy i beżowy płaszczyk, w końcu pogoda na zewnątrz była dość wietrzna i co jakiś czas zdażały się przelotne deszcze. Dobrała do tego jeszcze bieliznę i zniknęła w odmętach łazienki. Teraz wiedząc już gdzie idzie mogła określić ile czasu potrzebuje na przygotowanie się, a nie potrzebowała dużo. Państwo Komori byli przyjaciółmi jej rodziny od zamierzchłych czasów. Spędziła z ich dziećmi i ich kuzynem całe swe dzieciństwo, byli więc naprawdę ważną częścią jej wspomnień. No i oczywiście, nie musiała zbytnio dbać o wizerunek kiedy tam przychodziła, Pani Komori wystarczająco dużo razy widziała ją umazaną błotem czy inną, dziwną substancją o niezidentyfikowanym pochodzeniu, barwie i zapachu.

Po rozczesaniu swych [H/L] [H/C] włosów i założeniu na siebie wybranych ubrań mogła wyjść z łazienki nie przejmując się wykonywaniem makijażu, było to zbędne, nie planowała spotkać się z kimś przy kim chciałaby wyglądać bardzo dobrze. Zeszła na dół gdzie czekała na nią już jej mama, usiadła na jednym ze schodów i po ubraniu butów wyszła z domu nie czekając nawet na kobietę. Była zbyt podekscytowana ponownym zobaczeniem przyjaciół.

Nie przeszkadzał jej porywisty wiatr rozwiewający jej włosy na wszystkie możliwe strony świata. Była zbyt zajęta własnymi myślami. [F/N] będzie miała ślub. Była to wiadomość tak nagła, że wydawała się być fikcją, była w końcu w jej wieku! Siedemnaście lat nie jest wiekiem w którym nie wolno wyjść za mąż, jednakże dla [Y/N] była to naprawdę przedziwna sytuacja. W sumie z czym do ludzi, [H/C] w życiu nie miała chłopaka, dla niej same związki były zupełnie innym światem. Nie była jakoś wyjątkowo piękna, inteligencją też nie grzeszyła. Nie pochodziła z żadnej wysoko postawionej rodziny, w ogóle ani trochę nie była interesującą partią dla kogokolwiek.

A [F/N]. Oh! Według [E/C] jej przyjaciółka była odzwierciedleniem piękna, zupełnie tak jak księżniczka Kiyoko z sąsiedniego królestwa. Komori pochodziła też z ważnej rodziny, była zapraszana na wszystkie państwowe bankiety toteż znała wiele wykwintnych, o ile tak można je nazwać, słów o których istnieniu [Y/N] nawet nie zdawała sobie sprawy.

Jej rówieśniczka codziennie dostawała masę listów miłosnych z których, kiedy były sam na sam, często żartowała. Choć [H/C] nigdy tego nie powiedziała to uważała to za niegrzeczne, ile ona by dała żeby dostać choć jeden taki list. Nie musiałby być nawet miłosny, gdyby ktoś zwyczajnie zwrócił na nią uwagę, to sprawiłoby jej niesamowitą radość i satysfakcję.

Nikt jednak do tej pory jakoś specjalnie nie zauważył jej istnienia. Znaczy się, oczywiście mówimy tu o obcych osobach. Mimo iż nigdy nie posiadała chłopaka to całe swoje życie spędziła w towarzystwie dwóch przedstawicieli płci przeciwnej. Tyle, że znała ich już tak długo, że byli dla niej jak bracia i doprawdy nie wyobrażała sobie siebie w związku z którymkolwiek z nich. Z resztą, Kiyoomi zawsze mówił jej, że nie ma nic przeciwko jej obecności, ale mogłaby się od czasu do czasu tu i ówdzie popsikać jakimś dezynfekującym sprayem, szczególnie jeśli miała w planach stać obok niego i, nie daj boże, go dotykać. Szkoda tylko, że to on był pierwszym który zawsze wpychał ją w jakieś rzeczki bądź błotne kałuże. Związek z nim nie miałby sensu właśnie z tego powodu, oprócz tego, że widziała go już w pełnej okazałości, co nie było zamierzone, ale się stało, czyli ujrzała już to co powinna zobaczyć tylko jego rodzina i partnerka, to Sakusa naprawdę bardzo, bardzo bał się zarazków. Konkludując, [Y/N] była dla niego chodzącym zarazkiem. Wirusem eboli, tyfusu, dżumy, jeden pies.

Motoya zaś... cóż, tu sprawa wyglądała podobnie jak z Kiyoomi'm. I dobrze tego momentu [Y/N] nie wspomina. Żeby jednego dnia w tak młodym wieku, miała bowiem wtedy 12 lat, szanujmy się, nie chciała tego widzieć, zobaczyć dwa, bądźmy szczerzy, mikrusy wielkości jej małego palca. Dobra, nie przesadzajmy. Ale dość rozmyślania na temat męskich genitaliów.

Twarz nastolatki zmieniła kolor na soczystą czerwień, przypominając teraz te pomidorki, które wsuwała wczoraj wieczorem.

Wracając do Motoyi. Zdecydowanie był dla niej jak brat. Niezwykle troskliwy i opiekuńczy swoją drogą, czasami 17-latka nazwać by go mogła uroczym, ale w życiu te słowa nie opuściłyby jej ust, zbyt się wstydziła. Wizja związku z nim... po prostu nie. [Y/N] zdecydowanie bardziej wolała go w wersji jej udawanego brata, znacznie lepiej spełniającego swe obowiązki od tego prawdziwego, który był casanovą znanym w całym miasteczku w którym mieli swe stałe miejsce zamieszkania.

Nie zauważyła nawet kiedy, a już stała pod willą z każdej strony obrośniętą dorodnymi roślinami, krzaczkami sprowadzonymi z różnych zakątków świata przez gospodynie domu. Za ogrodzeniem posesji ganiały się dwa wielkie bernardyny, zupełne przeciwieństwo jej kundelka żartobliwie przezywanego przez innych szczurem. Nie jego wina, że natura poskąpiła mu wzrostu.

Nie chcąc czekać na mamę postanowiła, zamiast bramą, wejść tą stroną, którą wchodziła zawsze za dzieciaka. Obeszła prawie cały dom dookoła zapuszczjąc się przy okazji w busz znajdujący się tuż obok pałacyku i przeszła przez niewielką dziurę w ogrodzeniu nie zauważoną do tej pory przez nikogo oprócz niej, Kiyoomi'ego i Motoyi. Ów dziura ukryta była za dość wysokimi i obszernymi tujami, więc wypatrzenie jej było wręcz niemożliwe.

Prześlizgnęła się pomiędzy drzewkami i wkroczyła na kamienistą ścieżkę na której od razu została zauważona przez czworonogi. Na szczęście psy te znały ją już od szczeniaka więc przybiegły jedynie w celu powitania. Podrapała je za uszami witając się z każdym z nich z osobna po czym truchtem podążyła do drabinki ustawionej przy ścianie i prowadzącej na niewielki daszek na którym niegdyś wraz z powyżej wymienionymi chłopakami urządzała sobie nocki pod gwiazdami. Wspięła się na nią, a będąc już na szczycie mogła na spokojnie zapukać do okna Motoyi.

Oparła łokcie o parapet i postukała parę razy w szybę, aż nie zobaczyła jak jej przyjaciel wyłania się zza rogu i z szerokim uśmiechem nie otwiera jej okna.

- Dzień dobry. - odparła szczerząc się jak głupia. Komori wyciągnął dłoń w jej stronę i pomógł jej wejść do środka, a kiedy już to uczyniła ujrzała Sakuse stojącego w rogu pokoju owiniętego po czubek nosa w koc i czekającego na nią ze środkiem dezynfekującym. - Daj spokój, nie roznoszę zakaźnych chorób.

Jęknęła na co jasno włosy cicho się zaśmiał. Koledze stojącemu w kącie nie było jednak do śmiechu.

- Łapska. Teraz. - mruknął zagłuszony nieco przez przykrycie. - Walisz psem. Dotykałaś ich.

- Jakim cudem potrafisz to wyczuć? - skonfundowana nastolatka wyciągnęła dłonie w jego stronę, a ten zaczął je psikać trochę dłużej niż powinien. Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony. Im więcej sprayu, tym mniej zarazków. Chyba.

- Psy Motoyi mają swój specyficzny smród.

- Mam to odebrać jako obrazę? - zapytał właściciel psów drapiąc się niezręcznie po policzku. W odpowiedzi Sakusa jedynie wzruszył ramionami.

- Odbieraj to jak chcesz. Powinieneś je wykąpać, roznoszą zarazki. - przestał opryskiwać dłonie dziewczyny i wreszcie wyszedł ze swego kokona siadając na podłodze.

- Mam łóżko wiesz?

- Są na nim twoje zarazki. - słysząc to [Y/N] i Motoya wybuchnęli śmiechem jednak chwilę później Komori zaczął ją uciszać.

- To nawet dobrze, że tu jesteś [Y/N]-chan. - zaczął, a ty zajęłaś miejsce niedaleko Kiyoomi'ego zostawiając między wami pewien odstęp aby nie czuł się niekomfortowo. Ostatni z trójki przyjaciół usiadł na przeciwko opierając plecy o łoże. - Jak już wiecie [F/N] wychodzi za mąż.

- Właściwie to kim jest ten mąż? Nie słyszałam, żeby ostatnio miała chłopaka. Chyba, że ma, a ja żyje w jaskini i nie mam o niczym pojęcia.

- Coż, sprawa wygląda tak, że właściwie z nikim nie jest, a cały ten ślub jest tak pewny jak zejście się twoje i [Y/N]-chan. - Komori wskazał głową na Sakuse, a na moich policzkach mimowolnie pojawiły się niewielkie wypieki.

- Nie.

- Nie ma mowy.

- Widzicie? Rodzice się strasznie podekscytowali tym "ślubem", a tak naprawdę nic nie jest pewne. - przy słowo "ślubem" zrobił cudzysłów palcami.

- Dalej nic z tego nie rozumiem. - [H/C] była conajmniej zagubiona. Nie sądziła, że idąc do państwa Komori dowie się takich faktów.

- Znacie króla Inarizaki? - dwójka pokiwała głową. Właściwie było to głupie pytanie. W końcu mieszkają w tym królestwie, jak mieli by nie znać jego władcy. - Aktualnie trwa nabór na żony dla jego czwórki synów. Zapraszane są młode dziewczyny z całego kraju. Będą mieszkać w zamku przez określony okres czasu, wtedy każdy z synów wybierze sobie tą jedyną.

- [F/N] została zaproszona prawda? - dopytał Kiyoomi choć tak naprawdę mało obchodziło go to co działo się z tą dziewczyną. Mimo iż była ich przyjaciółką to nigdy nie wychodziła z nimi na ich "przygody", na które nawet on szedł, a nie od dziś wiadomo przecież, że zarazki czają się wszędzie, a ten wolałby unikać ich jak ognia.

Bliźniaczka Motoyi niby była dla nich kimś ważnym, ale tak naprawdę mocno od nich odstawała. Nie ciągnęło ją do leśnych wędrówek czy też wpadania w różnorakie bagna. Wolała drogie kosmetyki i perfumy, ubrania znanych projektantów sprowadzane z różnych zakątków świata. Była jak księżniczka, jak pączek w maśle.

Dlatego właśnie Sakusa znacznie bardziej wolał [Y/N] od [F/N]. Mimo iż była dla niego chodzącym zarazkiem to znacznie bardziej wolał dziewczyny, które nie piszczą na widok myszy i które nie spędzają na pielęgnacji swej twarzy połowy dnia. Higiena higieną, ale nakładanie na siebie tyle makijażu ile robiła to Komori było dla niego conajmniej odrzucająca. Była taka nienaturalna.

- Yhym. - Motoya pokiwał głową po czym spojrzał w bok i wyszeptał. - Jest pewna, że rozkocha w sobie ich wszystkich, ale mam pewne obawy, że nie uda jej się z żadnym.

- Nie nazwałbym tego obawami. To dobrze gdyby tak się stało.

- Sakusa! - brat wybranki i [Y/N] wrzasnęli na niego ściągając na pomieszczenie w którym się znajdywali uwagę wszystkich domowników. Wścibskie pokojówki już były gotowe przystawić uszy do drzwi i podsłuchiwać gorących plotek młodych jednakże zostały stamtąd natychmiast odgonione przez pracującego tam od niepamiętnych czasów lokaja.

- Nie rozumiem o co wam chodzi.

- Właściwie to... nie wiem która opcja byłaby dobra, czasami mam ochotę pozbyć się jej z domu raz na zawsze, zaś z drugiej strony to moja siostra więc... - głos Motoyi z każdym słowem stawał się coraz bardziej przybity. [Y/N] położyła dłoń na jego ramieniu i uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. - Ostatnio nazwała mnie dzikusem.

Zaśmiał się i choć mogłoby się wydawać, że bawi go to przezwisko to było wręcz przeciwnie i pozostali w pomieszczeniu wiedzieli o tym doskonale. Co innego gdyby to oni go tak nazwali, miało by to zupełnie inny sens, w końcu też do normalnych nie należą. Jednak jeżeli słowa te padły z ust [F/N] miało to jedynie kontekst obraźliwy.

- Nie możesz pozwalać jej tak mówić. - westchnęła [Y/N].

Siostra bliźniaczka Motoyi zdecydowanie zachowywała się niewłaściwie. Nie miała żadnego powodu aby przezywać tak swego brata. [F/N] była jednak, przyznajmy, trochę rozpuszczona toteż nie znała słowa sprzeciwu. Nikt nie miał prawa powiedzieć jej, że nie może tak mówić. W ogóle nikt nie miał prawa powiedzieć jej niczego złego, wszystko co robiła i jak się wysławiała było nie tykalne, nikt nie mógł tego podważyć.

Nagle drzwi szeroko się otworzyły ukazując obiekt ich rozmowy.

W progu stanęła smukła dziewczyna, o bladej cerze, jej jasne włosy były teraz rozpuszczone pokazując całą swą okazałość. Widać było z jaką dbałością ich właścicielka się o nie troszczyła. Jej brązowe oczy skierowane na trójkę siedzącą na podłodze odbijały zapalone światło. Ubrana była w, można by zakładać, drogą suknię w beżowym kolorze z białymi dodatkami takimi jak falbanki.

- [Y/N]-chan, cieszę się, że cię widzę! - weszła wgłąb pomieszczenia i rozciągnęła ramiona chcąc się przytulić. [H/C] niepewnie wstała i do niej podeszła zostając od razu zamknięta w niedźwiedzim uścisku. - Słyszałaś? Wychodzę za mąż! Ba! Będę żyć w prawdziwym haremie z naprawdę przystojnymi mężczyznami. O wiele przystojniejszymi niż ci tu.

Ostatnie zdanie wypowiedziała ciszej kątem oka patrząc na płeć męska znajdującą się w pokoju. [Y/N] słysząc to nieznacznie się skrzywiła.

- Oi, [F/N]-chan... a to nie tak, że to oni muszą wybrać? - zaczęła nieśmiało bojąc się reakcji przyjaciółki. Ta słysząc jej słowa spojrzała na nią nieprzychylnym wzrokiem, zaraz jednak wróciła do swego firmowego uśmiechu.

- Oj [Y/N]-chan, [Y/N]-chan. Będę tam najlepszą partią, nie ma mowy aby ktokolwiek inny mnie pokonał. Oprócz tego, że całe swe życie praktykowałam na zostanie prawdziwą księżniczką, to jestem naprawdę piękna i nikt temu nie zaprzeczy. - Sakusa słysząc jej słowa miał ochotę parsknąć szyderczym śmiechem, w ostatniej chwili jednak powstrzymał się. - No, więc skoro już wiesz. Mam nadzieję, że będziesz moją druhną.

Uśmiechnęła się szeroko co nastolatka odwzajemniła, jednak ten jej był fałszywy.

Patrząc na nie dwie w głowach dwóch chłopaków zrodził się pewien plan, który pozwoliłby im utrzeć nosa siostrze jednego z nich. A głównym podpunktem tego planu była właśnie niczego nieświadoma [H/C], która nigdy w życiu nie miała styczności z kimkolwiek o statusie rodziny królewskiej.

Continue Reading

You'll Also Like

45.9K 2.4K 65
Faktem byล‚o to, ลผe Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeล„stwo dla Ninjago i jego mieszkaล„cรณw. Choฤ‡ Ninja robili wszystko, ลผeby powstrzym...
5.8K 664 27
Przychodzฤ… rozstania, powrรณt daily i wspรณlny czas tylko co przyniosฤ… ?
92.8K 6.6K 70
Severus i Elizabeth zostali rozdzieleni po tragedii, a w ลšwiecie Magii zapanowaล‚y mroczne i niepewne czasy.
53.3K 2.7K 93
PART I |Lina, cรณrka Tony'ego Starka, wprowadza siฤ™ do Avengers Tower, gdzie jej sฤ…siadem staje siฤ™ Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje siฤ™ skompli...