Always and Forever

By AngelOfMusic_

64.1K 4.1K 4.8K

Co się stanie, kiedy najbardziej samotny i wycofany z życia chłopak, spotka na swojej drodze wyjątkową osobę... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34

Rozdział 31

1.6K 56 81
By AngelOfMusic_

Chciałam tylko przypomnieć, że Always, od wieki wieków jest opowiadaniem +18, także wiecie! Nie żebym coś sugerowała, tak tylko mówię xD. No... ale zgodnie z obietnicą, nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Aaaaaa, i w dalszym ciągu nic się nie zmieniło co do ilości komentarzy. Nadal lubić spam, także nie krępujcie się ^^ <3.


W tamtej chwili Alec nie myślał za dużo. Chyba po raz pierwszy. Jedyne myśli jakie do siebie dopuszczał, to te, które przepełniał Magnus całym swoim lśniącym, brokatowym jestestwem. I to Alecowi wystarczyło. Dlatego w dalszym ciągu zatracając się w czułym, lecz z każdą chwilą nabierającym na sile pocałunku, delikatnie popchnął Magnusa w stronę domu. Śnieg wirował wokół nich, całkowicie pokrywając białą powłoką ich włosy i koc, którym w dalszym ciągu byli okryci. Nad ich głowami nieustannie rozbłyskiwały magicznie iskrzące się fajerwerki, choć wystrzały dobiegały do ich uszu jakby z oddali. Nie liczyło się nic, poza nimi i ich rozpalonymi ciałami złączonymi w jedność. Nawet jeśli sceneria była iście romantyczna, niczym jak z filmu...

Kiedy niemalże po omacku przekroczyli próg domu, Alec natychmiast zrzucił z nich koc i kurtkę z Magnusa. Na wejściu zdążyli skopać z nóg przemoczone buty. Przez ten czas nawet na chwilę nie oderwali się od swoich ust. Serce jak oszalałe waliło Alecowi w klatce piersiowej, a w głowie wirowało. Magnus nie był w lepszym stanie. Pomiędzy kolejnymi pocałunkami spazmatycznie łapał powietrze, wydając przy tym ochocze pomruki, co tylko jeszcze bardziej nakręcało Aleca. Gdzieś w oddali, pomiędzy kolejnymi odgłosami ocierających się o siebie ust, słychać było pojedyncze i zapewne ostatnie wystrzały fajerwerków.

Z początku plan był taki, żeby skierować ich w stronę salonu i kanapy, gdzie Alec do woli mógłby zachwycać się gładkim, karmelowym ciałem oświetlonym przez ogień padający z kominka. Oczami wyobraźni widział już wijące się, lekko spocone ciało, reagujące w ten sposób na niezliczoną ilość pocałunków opadających na nagą klatkę piersiową. Ale Alec był w gorącej wodzie kąpany, a emocje kompletnie przyćmiły mu umysł. Dlatego zamiast do salonu, popchnął Magnusa w kierunku schodów.

Bane był zbyt zszokowany zachowaniem Aleca, by w jakikolwiek sposób zareagować. Bez zbędnego gadania podporządkował mu się, pozwalając sobą kierować. Przez tę zachłanność chłopaka, jego rozpalający dotyk i zaborczość pocałunków całkowicie stracił kontrolę nad tym, gdzie się znajduje. Dopiero w chwili, gdy między łopatki wbił mu się róg poręczy, zrozumiał, dokąd się kierują.

Alec w dalszym ciągu pozostawał nienasycony, jakby nieustannie było mu mało i mało drugiego ciała. Sprawiał wrażenie, jakby miał się zaraz rozpaść w drobny pył od zbyt małej dawki bodźców, w postaci dotyku ukochanego. Szarpnął Magnusem niezbyt delikatnie, popychając go w stronę stopni. Bane po raz pierwszy w swoim życiu potknął się o własne nogi, tracąc częściowo kontrolę. Gdyby nie silny uścisk Aleca, zapewne z głuchym łoskotem wylądowałby na ostrych stopniach. Ale chłopak trzymał go w stalowym uścisku, pilnując, zresztą jak zwykle, żeby nic mu się nie stało.

Oboje zachichotali sobie nawzajem w usta, przerywając na chwilę zażartą sesję pocałunków.

- Gdzie mi uciekasz? - szepnął Alec, owiewając gorącym oddechem szyję Magnusa. Złożył na niej rozpalający, mącący umysł, pocałunek.

- To mnie nie popychaj! - fuknął Bane roztrzęsionym głosem.

Zacisnął zęby, kiedy Alec z szyi, przesunął się na płatek ucha, przygryzając go. Serce zadudniło w magnusowej klatce piersiowej, chcąc z niej niemalże wyskoczyć. Co to było za uczucie! Nie dało się go porównać do niczego innego, ponieważ przez całe swoje życie, Magnus nigdy nie doświadczył czegoś tak dobrego - przepełnionego miłością i pożądaniem. Alec był zachłanny w swoich poczynaniach, ale jednocześnie dawał mu poczucie swobody i bezpieczeństwa. Wszystko to sprawiało, że Magnus nie chciał, aby to kiedykolwiek się skończyło.

Na słowa Bane'a, Alec zaśmiał się krótko i niebywale drażniąco. Ponownie wbił w miękkie, wilgotne usta, rozchylone zapraszająco. Nie mógł się powstrzymać. To było jak nałóg! Był uzależniony od ust Magnusa i ani przez jedną sekundę tego nie żałował, ani się nie wstydził. Bo kto by nie chciał mieć takiego wspaniałego nałogu, gdzie jedynym "minusem" były spuchnięte usta i płytki, roztrzęsiony oddech?

Bez zbędnego gadania i myślenia, Alec pociągnął Magnusa na szczyt schodów. Z siłą większą, niż była konieczna, przygwoździł mężczyznę do ściany, przywierając do niego, jakby chciał scalić ich ciała w jedno. Pod palcami wyczuwał silne, naprężone mięśnie klatki piersiowej, falujące pod cienkim materiałem koszuli. Lightwood syknął, gdy na swoim podbrzuszu wyczuł twardego penisa Bane'a, wbijającego się w jego skórę przez materiał spodni i wywracającego wszystkie wnętrzności do góry nogami.

- Ktoś jest bardzo niecierpliwy - wypalił Alec. Jeszcze bardziej naparł na ciało mężczyzny, celowo go drażniąc.

- Zamknij się! - syknął Bane, próbując zebrać myśli, choć marnie mu to wychodziło. Każda najmniejsza komórka w jego ciele przepełniona była Aleciem, jego obecnością i zapachem.

Lightwood zaśmiał się zadziornie, ciągnąc ich w stronę sypialni. Gdy tylko usłyszał za sobą cichy trzask, ponownie przyszpilił Bane'a, tym razem do drzwi. Plecy mężczyzny twardo uderzyły o drewno, wydając przy tym tępy odgłos.

- Zrób tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie! - warknął gardłowo Magnus.

Chciał wyglądać na groźnego, ale nie był w stanie ukryć swojego podniecenia.

Przygryzł wargi, które nabiegły krwią i jeszcze bardziej niż zwykle kusiły Aleca do ich posmakowania. Mimo wszystko chłopak oparł się pokusie, skupiając wzrok na ciele ukochanego. A było co podziwiać! Oj, tak. Magnus był jak brzoskwinia - piękny i rumiany na zewnątrz, a soczysty w środku. Kiedy się go posmakowało, tudzież pocałowało, odkrywało się nieznane dotąd Alecowi smaki, choć bywały również te znajome - przepełnione troską i nieokiełznaną miłością.

Po dokładnych oględzinach, Alec wreszcie powoli zbliżył się do twarzy Magnusa. Malinowe, lekko rozchylone usta skupiały na sobie całą jego uwagę, prosząc się, by wreszcie ich posmakował.

Porażający swą delikatnością pocałunek, spowodował, że Magnus sapnął cicho, oddając go z największą czułością. Jego ciało rozpływało się pod dotykiem Aleca. Od żarliwych ust i dłoni krążących po jego ciele, pozostawiających po sobie parzące ślady, zapierało mu dech w piersi.

Z każdą kolejną chwilą pocałunek przeradzał się w namiętną walkę ocierających się o siebie ust i ciał. Alec pieścił językiem podniebienie Magnusa, przyprawiając go o gęsią skórkę i zawroty głowy. Serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, dudniąc, jak jeszcze nigdy dotąd. W tej chwili Bane dziękował, że jest przygnieciony drugim ciałem do drzwi, bo sam prawdopodobnie nie byłby w stanie ustać.

Ręce Aleca były wszędzie. Sunęły po długich, zgrabnych nogach, odzianych w ciasne spodnie, zatrzymując się na chwilę na wrażliwym pośladku i niezbyt delikatnie go ściskając. Ten niespodziewany ruch spowodował, że Magnus mruknął gardłowo w jego usta. Palce minęły skórzany pasek, zahaczając od niechcenia o jego klamrę i wsunęły się pod koszulę, z czcią przejeżdżając po rozpalonej skórze. Pod wpływem czułego dotyku mięśnie zadrżały, nie wytrzymując już napięcia.

Magnus nie pozostawał bierny. Natychmiast zarzucił ramiona na szyję Lightwooda, zanurzając dłonie w miękkich i puszystych włosach, bezwiednie za nie ciągnąc, na co Alec zamruczał zadowolony, pogłębiając pocałunek. Co jakiś czas, przez ciało Magnusa przechodziły rozkoszne dreszcze, które tylko jeszcze bardziej go nakręcały.

Alec doskonale czuł pod sobą drżące ciało. Nawet w pewnym momencie chciał zaprzestać tego, co właśnie robił, lecz śmiałe ręce Magnusa mocno zaciskające się na jego ramionach, sprawiły, że natychmiast porzucił ten pomysł.

Bane z całej siły pociągnął za sweter Aleca, na którym chwilę wcześniej zaciskały się jego dłonie, niwelując tym zbędną odległość między nimi. Alec z głośnym sapnięciem zaskoczenia, przywarł mocniej do drugiego ciała, wbijając je jeszcze bardziej w twarde drewno. Kiedy chciał się oddalić, by chociaż minimalnie uchronić Magnusa przed zmiażdżeniem, ręka Bane'a ciasno oplotła się wokół jego szyi, uniemożliwiając mu odsunięcie się, a druga błądziła pod swetrem, drapiąc wrażliwą skórę na plecach.

Stopniowo zaczynało brakować im powietrza, ale żaden ani myślał oderwać się od drugiego. Między długimi, pełnymi utraty tchu pocałunkami, łapali krótkie, spazmatyczne oddechy, umożliwiające im zatracenie się w rozkoszy.

Magnus był do tego stopnia zajęty błądzeniem dłońmi po ciele Aleca i próbami ściągnięcia z niego swetra, że nawet nie zauważył, kiedy jego własna koszula została rozpięta. Dotarło to do niego dopiero w momencie, gdy poczuł na swoim brzuchu parzącą dłoń Aleca, niemalże z czcią gładzącą rozpaloną skórę. Opuszki palców drażniły wrażliwe miejsce wokół pępka. Z pedantyczną dokładnością Alec dotykał każdego zagłębienia, każdej wypukłości, nie pozwalając sobie na pominięcie żadnego fragmentu skóry.

Bane jęknął głośno, kiedy Alec przestając bawić się w delikatność, zassał się dużo mocniej, niż poprzednio, na już i tak zaczerwienionej i podrażnionej skórze. Słysząc reakcję Magnusa, uśmiechnął się drapieżnie, zadowolony ze swoich poczynań i uzyskanych efektów.

- Uwielbiam, kiedy tak jęczysz – wyszeptał Alec gardłowo, niemalże uwodzicielsko, dobierając się do płatka ucha ukochanego i lekko za niego ciągnąc.

Magnus słysząc to, przełknął głośno ślinę, zapominając na kilka sekund, jak się oddycha.

– Kiedy jęczysz, wzdychasz, krzyczysz moje imię... - kontynuował chłopak, nie zaprzestając swojej wędrówki. Teraz sunął nosem wzdłuż nabrzmiałej żyły, ciągnącej się przez całą długość szyi Magnusa. Żyły, w której już od dłuższego czasu szalała burza w postaci ścierających się ze sobą krwi, adrenaliny i nieopisanej ilości emocji. – Kocham mieć to... ciebie... dla siebie... - wyznał z szaleńczą determinacją.

- Alexander! – jęknął Magnus, z wyczuwalną desperacją w głosie, kiedy Alec mocno docisnął swoją nogą do jego nabrzmiałego krocza.

Co się właściwie teraz działo? Magnus nie miał pojęcia. Jego wszystkie myśli wyparowały. Jedyne do czego w tej chwili był zdolny, to jęczenie i wydawanie z siebie bardzo nieprzyzwoitych odgłosów.

- Właśnie tak – sapnął Alec, wbijając się bez ostrzeżenia w usta Magnusa, odcinając mu tym dopływ tlenu.

To było dużo silniejsze od Magnusa. Szarpnął za materiał swetra, zmuszając Aleca do oderwania się od jego ust choć na chwilę. Kiedy mu się to udało, jeszcze mocniej pociągnął, przeciągając sweter przez uniesione w górę ręce i głowę chłopaka, pozbywając się nareszcie zbędnego materiału. Z głośnym pomrukiem zadowolenia, przyciągnął Aleca do siebie, na nowo złączając ich usta i całując do utraty sił. Wykorzystując chwilową dekoncentrację chłopaka, obrócił ich wokół osi, tym razem to Aleca przygniatając do drzwi. Ich ciała z głośnym plaskiem uderzyły o siebie, mocno ocierając, zwłaszcza w dolnych partiach.

Lightwood pisnął w usta Magnusa, kiedy penis mężczyzny z całych sił wbił mu się w podbrzusze doprowadzając do wrzenia już i tak huczącej w jego żyłach krwi. To było uczucie, jakiego Alec jeszcze nigdy dotąd nie doświadczył. To samo pomyślał Magnus obdarzając twarz Lightwooda przesadną ilością słodkich i romantycznych pocałunków. Każdy ich dotyk był jak porażenie prądem, przechodzące przez całe ciało. Zaczynało się od nasady głowy, a kończyło na czubkach palców u stóp. Magnus był wręcz naelektryzowany miłością, żarliwością i pożądaniem.

Przesunął dłoń z ciepłego policzka Aleca na jego szyję. Pod palcami wyczuwał szalejący puls w nabrzmiałej żyle chłopaka, co tylko jeszcze bardziej pobudzało wyobraźnię Magnusa. Jakiż on musiał być piękny, taki rozpalony i namiętny. Bardzo się to Magnusowi podobało i łechtało jego ego, a jednocześnie dawało sygnał ostrzegawczy. Powinien być bardziej rozważny, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Przecież nie chciał spłoszyć Aleca, przez swoje gwałtowne i niekontrolowane poczynania.

Ręka Magnusa zjeżdżała coraz niżej, badając skórę Aleca - miękką i pachnącą, o czym przekonywał się podczas każdego pocałunku. Gdy opuszki palców przejechały po obojczyku chłopaka, za nimi podążyły usta. Magnus zniżył się, składając na gorącej skórze niemalże motyli pocałunek; tak delikatny i czuły, że Alecowi ciężko było złapać oddech. Lightwood przygryzł wargi, już i tak nabiegnięte krwią, lecz głośne westchnięcie podniecenia i tak znalazło spomiędzy nich ujście. To był tak piękny odgłos, że Magnus powtórzył czynność, tym razem zagryzając się na obojczyku, aby zdwoić odczucie. Na reakcję nie musiał czekać. Alec zajęczał jeszcze głośniej, jednocześnie przeklinając soczyście. Ten chłopak był tak prosty w obsłudze... Niewiele było trzeba, aby doprowadzić go do granicy wytrzymałości.

Magnus pogratulował sobie odnalezienia nowego czułego punktu erogennego na ciele Aleca, odnotowując go w myślach. Ręka zwinnie przemknęła niżej, poznając kolejne szczegóły na ciele chłopaka. Gdy tylko palce zaczęły swobodnie płynąć wzdłuż mostka, po silnej i prężnej klatce piersiowej, jego dłoń została powstrzymana. Palce Aleca owinęły się wokół szczupłego nadgarstka Magnusa.

Bane zamarł, a jego serce zmroził strach.

- Zaczekaj - wysapał Alec zdławionym głosem. W głowie mu się kręciło, a oczy nie potrafiły złapać ostrości. Serce boleśnie obijało się w klatce piersiowej, do której przyciśnięta teraz była dłoń Magnusa. Nie było wątpliwości, że Bane doskonale czuł te uderzenia.

- Jeśli zrobiłem coś nie tak... - Magnus natychmiast chciał się wycofać, ale Alec tak mocno przyciskał do siebie jego dłoń, że nie było mowy o odsunięciu się.

- Zwariowałeś? - obruszył się Lightwood, przyciągając mężczyznę do siebie za szlufki spodni. - Wszystko jest idealnie, rozumiesz? Wszystko! Ty jest idealny i... taki cudowny, wspaniały, j-ja... - zająknął się, ogarniając wzrokiem lekko spiętą twarz Magnusa. - Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego chłopaka. Ani tego, że właśnie w taki sposób spędzę Sylwestra - zaśmiał się, opierając czoło, o czoło Magnusa.

Po tym wyznaniu Bane oniemiał. Nie był w stanie odetchnąć, ani nic powiedzieć. Alecowi najwyraźniej to nie przeszkadzało, ponieważ po chwili dalej kontynuował.

- To nie chodzi o ciebie. Nie zrobiłeś nic złego - zapewnił go Lightwood, delikatnie głaszcząc ciepły policzek. - Po prostu, ja... - zagryzł wargę, przymykając oczy. - Mam tutaj bliznę po operacji - wyszeptał, odrobinę zniżając ich splecione na jego klatce dłonie. - I to nie jest nic ładnego, a pozostanie ze mną do końca życia. Przestraszyłem się trochę, że... ci się nie spodoba i że będzie ci przeszkadzać. A ja uwielbiam twój dotyk...

Ostatnie zdanie Alec wyszeptał tak cicho, że jego głos był ledwo słyszalny w pokoju. Był to głos smutny, z nutą żałości i rozczarowania.

Magnus zachłysnął się powietrzem ze złości. Położył dłoń na karku Aleca, nawijając sobie na palce kilka kosmyków puszystych, lekko wilgotnych i poskręcanych włosów.

- Nigdy więcej tak nie mów! - wycedził Bane przez zęby, ocierając nosem o policzek Aleca, który następnie pocałował. - Nie ma w tobie nic brzydkiego - powiedział już znacznie łagodniej. Przybliżył usta do ucha chłopaka i wyszeptał: - Ja cię kocham takim, jakim jesteś. Kocham cię całego, również z bliznami, bo one są częścią ciebie. I nigdy w to nie wątp, ani we mnie, bo ja w ciebie nigdy nie zwątpię. Jesteś dla mnie wszystkim... Jesteś wszystkim, najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Alec musiał zagryźć wargi, żeby nie załkać. Jeszcze nigdy, w całym swoim życiu nie usłyszał takich słów skierowanych w jego stronę. To było piękne, obłędne, niemożliwe, a jednak naprawdę się działo. Położył rękę na karku Magnusa, a drugą na jego talii. Stanowczym ruchem przyciągnął mężczyznę do siebie, zamykając w ciasnym uścisku. Usta same odnalazły drogę do miękkich warg Magnusa. Alec włożył w ten pocałunek całe swoje zaangażowanie i miłość, jakie gromadziły się w nim od samego początku ich znajomości.

Lightwood zadrżał na całym ciele, gdy dłoń Bane'a powoli zaczęła zsuwać się po jego klatce piersiowej wzdłuż mostka, zahaczając o lekko różową bliznę - jedynym śladzie przypominającym o przebytej operacji. Miękkie i delikatne opuszki palców Magnusa z troską pogładziły wrażliwy fragment skóry, wprawiając tym gestem ciało Aleca o jeszcze większe drżenie.

- Kocham cię - wyszeptał Alec prosto w usta ukochanego.

Magnus zdążył tylko się uśmiechnąć, nim wargi chłopaka przykryły jego własne, odcinając dopływ powietrza. W tamtej chwili nie potrzebował tlenu, wystarczył mu Alec. Może i było to przesadnie romantyczne i idylliczne, ale na pewno było szczere i prawdziwe. Magnus nigdy nie był typem romantyka i przeważnie śmiał się z tych wszystkich "romantycznych rzeczy", ale może właśnie tego było mu potrzeba? Czułych, pełnych uniesień pocałunków, przyprawiających o dreszcze i bzdurne, przereklamowane motyle w brzuchu? Może tak naprawdę w głębi serca potrzebował uroczych gestów w postaci kwiatów, zaproszeń na randki i tych wszystkich ckliwych rzeczy, które przeważnie robiło się w związku? Choć tak naprawdę to Alec był wszystkim, czego Magnus od zawsze pragnął. To on wprowadził w jego życie spokój i harmonię, którą nie wiadomo kiedy i gdzie zgubił.

Alec był wszystkim.

Miłością. Harmonią. Zagubionym spokojem. Odnalezionym marzeniem, tak bardzo od lat poszukiwanym.

W tej chwili, Magnus w swoich ramionach trzymał wszystko, czego pragnął. Wystarczyło tylko znaleźć tę jedną osobę, aby zyskać tak wiele.

- A ja ciebie, Alexandrze - wymruczał Magnus, przytulając się do chłopaka.

Lightwood westchnął głośno z ulgą, jakby wreszcie zrozumiał, że to co się dzieje wcale nie jest snem, a uczucia Magnusa względem niego są prawdziwe i co najważniejsze odwzajemnione.

Alec odepchnął się od drzwi, popychając mężczyznę w tył. Magnus pozwolił na to tylko dlatego, że sam nie był w stanie poruszyć się z miejsca, obezwładniony słowami, które właśnie padły. Ich nagie, lekko spocone klatki piersiowe ocierały się o siebie przy każdym najmniejszym ruchu. Nie zaprzestając pocałunków opadli z głośnym jękiem na łóżko, omal z niego nie spadając. Magnus sapnął zdezorientowany, kiedy masywne ciało Aleca przygniotło go do materaca, a kolano wbiło pomiędzy jego nogi. Teraz chłopak był tak blisko, że Bane wyraźnie czuł jego napięte mięśnie na plecach i udach. Ale i nie tylko, bo przy każdym pocałunku Alec napierał na niego i ocierał swoim nabrzmiałym kroczem o jego własne, powodując, że Magnus tracił zmysły, a erekcja z każdą chwilą powiększała się.

Jakby tego wszystkiego było za mało, w momencie kiedy Bane chciał pochwycić w swoje dłonie kuszące go od zawsze pośladki chłopaka, Alec przerzucił go ponad sobą, lądując pod nim. Teraz to Magnus miał całkowitą kontrolę nad tym słodkim chłopcem i naprawdę chciał wykorzystać tę okazję jak najlepiej. Zaczynając od pieszczotliwych pocałunków.

- Magnus - jęknął Alec, gdy usta mężczyzny zaczęły przesuwać się po jego szyi. Był rozpalony, a podniecenie i emocje przyćmiły mu umysł do tego stopnia, że przestał się kontrolować. Nie tylko w czynach, ale i w słowach. - Tak bardzo cię pragnę. Weź mnie. Chcę się z tobą kochać.

Magnus zamarł z ustami przyssanymi do obojczyka Aleca, wstrzymując powietrze. Oderwał się od miękkiej skóry i uniósł na rękach.

- Powtórz... - poprosił cicho, siadając Alecowi na biodrach.

Lightwood pokręcił się pod nim nerwowo, oddychając gwałtownie. Magnus wyglądał na oszołomionego oraz zaskoczonego i Alec nie wiedział, czym to dokładnie było spowodowane.

- J-ja... - zająknął się, przełykając głośno ślinę. - Przecież doskonale słyszałeś! - prychnął w obrończym geście, choć w środku dosłownie płonął z kłębiących się w nim emocji.

- Słyszałem - odparł Magnus zgodnie z prawdą, przytakując przy tym głową. - Ale chciałbym usłyszeć to jeszcze raz. Powtórz - poprosił raz jeszcze. Przesunął palcami po skórze Aleca, odnajdując jego gorący policzek. Pogładził go czule, zahaczając o nabrzmiałe od pocałunków wargi.

Alec by skłamał, gdyby sam przed sobą nie przyznał, że ten gest podniecił go jeszcze bardziej. Magnus najwyraźniej to wyczuł, bo uśmiechnął się zadziornie i ponownie przejechał kciukiem po dolnej wardze chłopaka.

- No więc? - zamruczał, pospieszając Aleca.

- Pragnę cię - wypalił Lightwood unosząc się na rękach. - Już od dawna chciałem to zrobić, ale nie miałem na tyle odwagi, żeby ci o tym powiedzieć. Nie wiedziałem, jak ty zapatrujesz się na... - zawahał się - na te sprawy - dokończył, czując się jak napalony dzieciak, błagający swoją pierwszą miłość o seks.

Nie dane było mu powiedzieć nic więcej, ponieważ Magnus przylgnął do niego całym ciałem wgniatając w łóżko. Wargi, chwilę temu skrupulatnie i pieszczotliwie badające szyję i obojczyk Aleca teraz wylądowały na ustach chłopaka, miażdżąc je w zachłannym pocałunku. Zaskoczony Lightwood objął Magnusa. Pogładził karmelową skórę na plecach, przeciągając palcem wzdłuż kręgosłupa - od dołu w górę, zahaczając o wystające łopatki.

- Jesteś pewien? - zapytał Magnus szeptem, drżąc delikatnie od tego rozpalającego dotyku.

- Jak nigdy niczego innego - odparł Alec, pocierając swoim nosem o policzek ukochanego.

Bane uśmiechnął się czule, przygryzając dolną wargę. Nie mógł wyjść z podziwu tą nagłą zmianą w zachowaniu Aleca. Na co dzień taki nieśmiały i nie potrafiący wyrazić swoich emocji, a teraz jasno i otwarcie wyrażał swoje myśli i pragnienia. Ta nagła zmiana wywoływała u Magnusa dreszcze pożądania.

- W łazience, w szafce przy lustrze jest wszystko czego potrzebujemy - wymruczał Magnus. Złożył ostatniego krótkiego całusa na ciepłym policzku Aleca i uniósł się na rękach, umożliwiając chłopakowi wydostanie się.

- Mam iść? Teraz? - zapytał Lightwood z ogromnym niezadowoleniem, którego nawet nie próbował ukryć.

Tak, ten zadziorny Alec niesamowicie pociągał Magnusa.

- Uwierz mi, zrobisz to szybciej ode mnie.

Alec nadął policzki, jakby zamierzał coś jeszcze powiedzieć. W zamian tego prychnął wściekle i wyczołgał się spod Magnusa. Tupiąc głośno stopami ruszył w stronę łazienki. Bane nie mogąc się powstrzymać gruchnął na pościel i zachichotał w poduszkę. Pachniała Aleciem, zresztą, jak chyba już wszystko w tym pokoju.

Korzystając z tego, że Alec chwilowo mierzył się ze swoim zadaniem, Magnus pogrążył się w myślach, które niczym tornado zapętlały się w jego głowie. Od kilku miesięcy miał wrażenie, że żyje w śnie i to jeszcze nadwyraz wyidealizowanym, w którym nie ma żadnych problemów, jest za to szczęście i sielanka. To było piękne uczucie, ale jednocześnie sprawiało, że Magnus miał przeczucie, jakby zaraz miało stać się coś okropnego. To było przesadne myślenie i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale nie umiał pozbyć się z głowy tych myśli. Nie chciał stracić Aleca. Za wszelką cenę, pomimo okropnych wspomnień z przeszłości i niepewnej przyszłości, chciał tkwić u jego boku. Potrzebował go, jak nikogo dotąd.

Propozycja chłopaka bardzo zaskoczyła Magnusa. Nie żeby sam tego nie chciał, bo bardzo pragnął bliskości i złączenia. Nawet w myślach już od jakiegoś czasu przygotowywał się do tej chwili, ale nie sądził, że nastąpi tak szybko. Za każdym razem, kiedy Alec pojawiał się w zasięgu, Magnus czuł od niego przypływ emocji i wibracji, będących jawnym dowodem na to, co chłopakowi chodziło po głowie. W normalnych okolicznościach, przy najbliższej okazji Bane rzuciłby się na niego, dając im tego, czego obaj pragnęli. Ale normalnie nie było i właśnie to spędzało mu sen z powiek.

- Nie rozmyśliłeś się, prawda? - zapytał Alec, stając koło łóżka.

Magnus drgnął, wyrwany ze swoich myśli. Uśmiechnął się pocieszająco, słysząc w głosie Aleca obawę. Czyli nie tylko on się denerwował... Przesunął się na łóżku robiąc dla niego miejsce.

- Chodź do mnie - mruknął, wyciągając rękę.

Alec posłusznie położył się, odkładając obok na łóżku przyniesione rzeczy. Magnus momentalnie przylgnął do jego boku obejmując go w pasie. Na drugiej ręce podparł głowę, opierając ją na poduszce. Nie chciał niczego ukrywać przed Aleciem, a w tej pozycji jego twarz była świetnie widoczna.

- Nie rozmyśliłem się. Pragnę cię równie mocno - odpowiedział czule Magnus, gładząc policzek chłopaka.

- To o co chodzi?

Magnus westchnął, przygryzając wargę. Nie wiedział, jak najdelikatniej ubrać w słowa to, co właśnie chciał powiedzieć. Chyba po raz pierwszy nie potrafił znaleźć odpowiednich słów na określenie tego co czuł i myślał.

- Bo widzisz... - zaczął Magnus, zataczając kciukiem niewielkie kółeczka na policzku Aleca. - Od momentu wypadku, kiedy straciłem wzrok nie byłem z nikim na poważnie i... raczej stroniłem od uprawiania seksu. Boję się, że wyszedłem z wprawy i nic z tego nie będzie.

Alec słuchał uważnie każdego słowa, oczekując ciągu dalszego, albo chociażby jakiejś puenty. Jednak, kiedy zapadła cisza, a ciąg dalszy nie nastąpił, zmarszczył brwi, obrzucając twarz Magnusa niezrozumiałym spojrzeniem. Kilkukrotnie zamrugał, starając się przyswoić to, co właśnie usłyszał, ale jakoś szło mu to bardzo opornie i nijak się miało do jego pytania.

- To wszystko? - Alec prychnął wściekle, przewracając oczami. I to był ten niby powód? - Przecież to nie ma żadnego znaczenia...

- Właśnie, że ma! Bo nie wiem, jak się zachowam! To dla mnie nowa sytuacja i nie chcę zrobić czegoś niewłaściwego. - Magnus przygryzł wargę. - Nie chcę, żebyś czuł się dziwnie przez to, że nie widzę.

Alec przeklął soczyście pod nosem. Przekręcił się na brzuch, wciskając Magnusa w poduszki.

- Taki z ciebie brutal? - mruknął Bane zaczepnie, uśmiechając się zadziornie.

Tyle że Alec chwilowo nie był w nastroju do żartów. A już na pewno nie po tym, co właśnie usłyszał.

- O to chodzi? Że nie widzisz? Przecież rozmawialiśmy o tym i powiedziałem ci, że mi to nie przeszkadza!

- Wiem! - Magnus jęknął, zakrywając twarz rękami. - Ale to takie upokarzające - mruknął stłamszonym głosem.

- Co takiego? - zapytał Alec miękkim głosem, odciągając mu dłonie od twarzy. Położył rękę na jego policzku i skierował głowę w swoją stronę. - Co jest tak bardzo dla ciebie upokarzające, że nie możesz przestać o tym myśleć, hmm? - zapytał ponownie, pocierając kciukiem delikatną skórę pod okiem.

- Wiesz jakie to poniżające, kiedy podczas stosunku musisz prosić partnera, żeby ci w czymś pomógł, albo podał, bo sam nie możesz tego zrobić? Kiedy nie widzisz jego reakcji, ale czujesz, że leży jak kłoda, więc zachodzisz w głowę, że może już mu się tak bardzo nie podoba, jak zapewniał cię na początku, może się tobą brzydzi...

- I myślisz, że jestem taki sam? - zapytał sucho Alec, ściskając rękami twarz Magnusa po obydwu jej stronach.

- Nie! Oczywiście, że nie! - zapewnił go twardo.

- Więc przestań, bo kiedy tak mówisz, łamiesz mi serce. - Głos Aleca zadrżał. - Jestem z tobą, bo cię kocham. Jesteś wyjątkowy, miły, zabawny, uczciwy i masz swoje wartości. A tamci, to jakieś dupki nie warci wspomnienia. Nie zasługiwali na ciebie, skoro potrafili cię zostawić przez coś takiego. Jeśli nie chcesz tego robić, bo nie jesteś gotowy, uszanuję to i poczekam. Ale jeśli rezygnujesz, bo boisz się mojej reakcji, to zapewniam cię, że nie musisz. Wiem co czuję i czego chcę. A przynajmniej teraz.

- Wiesz co? - zagadnął go poważnie Magnus po chwili ciszy. - Wygrałem na loterii wpadając wtedy pod ten głupi samochód - powiedział wesoło, szczerząc się. Zaśmiał się, kiedy Alec połaskotał go po szyi, miotając się po łóżku.

- Jak ty już powiesz coś mądrego... - zadrwił Alec, choć szeroki uśmiech pojawił mu się na twarzy, a oczy błysnęły psotnie. Pozwolił Magnusowi przyciągnąć się bliżej, lecz nim ich usta złączyły się w gorącym pocałunku, zdążył mruknąć jeszcze jedno słowo: - Głupol.

- Ale twój - odpowiedział mu Magnus po pierwszej fali namiętnego przypływu.

Alec zdołał tylko mruknąć potakująco, ponieważ usta zajęte miał czymś znacznie przyjemniejszym, niż gadaniem. Dłonie Magnusa krążyły po jego skórze, tworząc sieć palących ścieżek. Ciało Aleca płonęło i żarliwie pragnęło jeszcze więcej przyjemności, którą niebawem miał otrzymać. Gdy ręce Magnusa zsunęły się na jego pośladki, podciągając go wyżej, a krocza otarły o siebie, Lightwood westchnął nieprzytomnie.

- Magnus... - wymruczał cicho Alec w jego usta, choć tak naprawdę sam nie wiedział, co chce powiedzieć. Oddech mu drżał niekontrolowanie, a do niego powoli dołączało ciało pragnąc całkowitego spełnienia.

- Przyniosłeś wszystko? - zapytał Magnus, przenosząc się z pocałunkami na jego szyję.

Alec całą swoją siłą woli musiał się skupić, aby w ogóle zrozumieć pytanie, a dopiero następnie zebrać odpowiednie słowa składające się na odpowiedź. Przytaknął głową.

- Obok ciebie leżą - wydusił, gdy Bane przestał maltretować jego szyję. Ponownie wbił się w nabrzmiałe wargi, będące epicentrum wszystkiego.

Pewnie jeszcze przez jakiś dłuższy czas rozkoszowałby się smakiem magnusowych ust, gdyby nie nagły chichot ukochanego. Magnus zamiast go całować, chichrał się w najlepsze, uniemożliwiając Alecowi powyższą czynność. Nikt nie będzie zabierał mu takiej chwili i czerpania radości z przyjemności!

- Możesz przestać? - warknął Lightwood gardłowym, ostrzegawczym tonem. Pochylił się, by ponownie złączyć ich usta, lecz zamiast napotkać na miękkie, wilgotne, lekko nabrzmiałe wargi, uderzył w górną linię zębów. - Magnus, nooo - jęknął błagająco.

Bane zachichotał jeszcze głośniej, ocierając palcami kąciki oczu.

- Wytłumacz mi coś, Alexandrze...

- O bosz... - stęknął Alec, siadając prosto na biodrach Magnusa. - No co znowu? - mruknął, robiąc nadąsaną minę.

Po co ta głupia rozmowa w ogóle miała miejsce? I to jeszcze teraz! Alec nie chciał rozmawiać, ani trochę. W zupełności wolał się całować i rozbierać, a najlepiej robić te dwie czynności w jednym czasie. Ten uścisk w spodniach stawał się nie do zniesienia.

- Dlaczego przyniosłeś trzy butelki nawilżacza i całą paczkę prezerwatyw? Czyżbyś zamierzał szaleć całą noc?

Magnus zdawał się drwić z Aleca, ale Lightwood wiedział, że mężczyzna w ten właśnie sposób uwielbiał się z nim droczyć. Nigdy mu to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, aż do teraz... Alec spłonął rumieńcem, kiedy wzrokiem powędrował w stronę wyciągniętej dłoni Magnusa, zaciskającej się na paczce prezerwatyw. Nagle w pokoju zrobiło się jakoś dziwnie gorąco.

- Nie moja wina, że masz taki wybór. Nie umiałem się zdecydować! - odparł butnie Alec, zaplatając dłonie na klatce piersiowej. - Po co ci ich tyle? - zapytał prychając.

Magnus uśmiechnął się zaczepnie, podpierając na łokciach.

- A czytałeś etykiety?

- N-nie... - odparł Alec z lekkim wahaniem w głosie. Buta sprzed chwili zniknęła, jak za pstryknięciem palca. - A co to ma do rzeczy?

- A to, że jakbyś przeczytał, to byś wiedział, dlaczego mam taki wybór.

Lightwood spojrzał na niego z powątpiewaniem. Niezbyt przekonany jego słowami sięgnął w stronę butelek i zaczął czytać. Po chwili prychnął.

- I co, chodzi tylko o smak? Czy ty to jesz, czy co z tym robisz? - mruknął odrzucając dwie buteleczki i sięgając w stronę ostatniej.

- Naprawdę mam ci odpowiedzieć na to pytanie? - zapytał Magnus, uśmiechając się szeroko.

Alec zlekceważył jego słowa, nie komentując ich w żaden sposób. No chyba wiedział do czego służy lubrykant! Aż tak niewinny nie był, jak mogłoby się wydawać. Spojrzał na ostatnią etykietę i uśmiechnął się pod nosem.

- Ooo! Ten jest fajny! - powiedział Alec przerzucając w dłoniach niebieską buteleczkę. - Dobry poślizg daje i pachnie jak guma balonowa - mruknął, kiwając głową. Otworzył buteleczkę, wąchając zawartość. Nie mylił się, znany zapach gumy z dzieciństwa rozszedł się po pomieszczeniu.

Cisza jaka zapanowała w pokoju nieco wytrąciła Aleca z rytmu. Spojrzał na Magnusa i zamarł. Bane miał tak zaskoczoną minę, jakby co najmniej w jego pokoju zmaterializował się Hagrid, mówiący, że jedzie do Hogwartu. Lightwood zbladł. Czy on właśnie powiedział to, co wydaje mu się, że powiedział?

- A ty skąd wiesz takie rzeczy? - zapytał Magnus, powoli otrząsając się z szoku.

Alec zagryzł wargę. Odrzucił buteleczkę z wypiekami na policzkach.

- Słyszałem gdzieś - odparł obojętnie, a przynajmniej tak to miało zabrzmieć. Głos zadrżał mu, jakby właśnie przyznał się do morderstwa. - To co, idziemy spać? Już po pierwszej w nocy! - wykrzyknął z udawanym przejęciem, zsuwając się z bioder Magnusa.

Nim jednak zdążył uciec, leżał już przygnieciony przez ciało Bane'a do materaca. Stęknął, zaskoczony tą nagłą zmianą miejsc.

- No co ty no... - jęknął Alec, wyciągając spod pleców kolorową buteleczkę, której brzeg boleśnie wbił mu się w skórę przy przewrocie.

- Gadaj natychmiast, bo inaczej cię nie puszczę - zagroził Bane, przyciskając mu nadgarstki przy głowie. - Skąd wiedziałeś?

- Rany nooo - jęknął Alec, kręcąc się pod Magnusem. - A skąd mogę wiedzieć? No chyba jestem gejem, prawda? Używałem raz, czy dwa, to wiem.

- Doprawdy? - zdziwił się Magnus, uśmiechając cwaniacko. - Któż by pomyślał, że jesteś takim znawcą seksualnym.

Lightwood prychnął, już nawet nie próbując się wyswobodzić z mocnego uścisku.

- A co, może nie mogę? - zaoponował chłopak, nadymając policzki. - Już nie rób ze mnie Dziewicy Orleańskiej! Może i nie mam takiej praktyki jak ty, Dziki Banie, ale bez przesady!

Magnus zachichotał szaleńczo, kręcąc przy tym głową.

- Och, Alexandrze, jakże łatwo cię podejść - zacmokał, palcem wskazującym jeżdżąc po klatce piersiowej chłopaka. - A do Dzikiego Bane'a wrócimy, bo to określenie bardzo mi się podoba...

Alec z fascynacją śledził smukły i długi palec mężczyzny krążący po jego skórze. Musiał kolejny raz przyznać, że patrzenie na palce Magnusa było niebywale zajmującym zajęciem, wywołującym dreszcze na całym ciele.

- Czyli nie jest to twój pierwszy raz? - zagadnął Bane, jeszcze bardziej się nad nim pochylając.

- Nie będę o tym rozmawiał! - zaparł się Alec. - A przynajmniej nie teraz!

- Ale dlaczego? - mruknął Bane, składając mokry pocałunek na odsłoniętym obojczyku.

Lightwood wyprężył się, gdy niespodziewane dreszcze przeszyły jego ciało, kumulując się w podbrzuszu. Ich krocza otarły się o siebie, pobudzając na nowo penisa uwięzionego w ciasnych spodniach. Magnus starał się zachować całkowity spokój, choć i on nie był w stanie całkowicie ukryć swojego pożądania. Alec był niezmiernie z tego faktu zadowolony. Przynajmniej cierpieli wspólnie.

- Bo to zawstydzające, to raz - wycedził Lightwood przez zaciśnięte zęby. - A dwa, nie ma o czym mówić. Za każdym razem, kiedy zabierałem się do roboty, tak się stresowałem, że w sekundzie wszystko się waliło i do niczego nie dochodziło.

Alec przełknął ślinę, patrząc w sufit. Po co oni w ogóle ciągnęli tę rozmowę. Nie było się czym chwalić.

- Zabierałeś się do roboty? - powtórzył po nim Magnus, ściągając brwi. Już kilka chwil temu zaprzestał molestowania i gryzienia klatki Aleca, skupiając się na jego słowach. - Chcesz mi powiedzieć, że byłeś na górze?

- To nie jest powód do drwin!

- I nie drwię - odparł zgodnie z prawdą Magnus. - Tylko się dziwię, bo nie pasujesz mi do tej roli.

- Bo jestem zbyt uroczy, żeby dominować? - odgryzł się Alec.

Powoli zaczynał czuć się nieswojo. Ta rozmowa zmierzała w kierunku tematu, którego Alec, z różnych względów nie chciał poruszać. Nie po to poruszał temat seksu, żeby teraz rozpamiętywać jego dawnych partnerów.

- Nie, nie dlatego - odpowiedział poważnie Magnus, łącząc na kilka sekund ich usta w słodkim pocałunku. - Bo zasługujesz na to, aby to właśnie tobą się zaopiekować i spełnić wszystkie twoje fantazje. I to już moje zadanie! Twoją jedyną rolą jest czerpanie, jak największej przyjemności.

Alec westchnął rozczulony.

- Wow - szepnął, ciągnąc Magnusa ku sobie. - Ty to masz gadane.

- A no, jasne, że mam - zaśmiał się Bane, pozwalając chłopakowi przyciągnąć go do kolejnego słodkiego pocałunku. - A teraz pozwól, że twój Dziki Bane się tobą zajmie - zachichotał, unosząc się na rękach.

Alec tylko burknął coś niewyraźnie pod nosem, rumieniąc się do granic możliwości.

- Ale nim przejdziemy do czynów, musisz mi obiecać, że będziesz ze mną szczery i mi pomagał - zastrzegł go Magnus, opierając się na dłoniach rozmieszczonych po obydwu stronach głowy chłopaka.

Lightwood przeanalizował w głowie usłyszane słowa. Zmarszczył brwi, zezując na wiszącego nad nim Magnusa.

- Mam ci pomóc założyć prezerwatywę? - zapytał cicho z lekki wahaniem w głosie.

Alec oczekiwał każdej reakcji, ale na pewno nie takiej. Magnus zaśmiał się melodyjnie, kilkakrotnie jeszcze pod koniec parskając śmiechem.

- Alexandrze, jeśli chcesz dotknąć mojego penisa, to po prostu powiedz, a nie robisz jakieś dziwne insynuacje...

- Cooo! J-ja nie robię żadnych insynuacji! To w ogóle nie tak. O nie... - Alec zaczął się motać, tworząc to coraz bardziej niezrozumiałe zdania. - To mów normalnie, tłumacząc wszystko dokładnie, bo wychodzę znowu na napastliwego zboka, który myśli tylko o penisie swojego chłopaka!

- A myślisz? - podpuścił go Magnus, uśmiechając się cwaniacko.

- Nie odpowiem! - zaparł się Lightwood. - O co ci chodziło z tą pomocą?

Bane mruknął niczym kociak, uśmiechając się chytrze. Jedną z rąk przeniósł na klatkę piersiową Aleca, kręcąc na niej dziwne wzorki. Dłoń z każdą chwilą zjeżdżała coraz niżej i niżej... Magnus zaczął mówić, gdy jego palce dotarły do linii, gdzie zaczynały się spodnie.

- Pierwszą kluczową zasadą jest zaufanie - przemówił wreszcie gardłowym głosem. Zaczepił palcem wskazującym o czarny pasek Aleca, ciągnąc mocno za klamrę.

- Ufam ci - wypalił Lightwood bez zbędnego zastanawiania się.

Magnus w odpowiedzi pokiwał głową. Zniżył się, składając krótki, ale niezwykle elektryczny pocałunek na bladej skórze. Alec wyprężył się, przygryzając sobie wargę niemalże do krwi. Starał się nie zakwilić z powodu tego niespodziewanego dotyku, co było niebywale trudne. Jak się okazało, Magnus był niebywale sprawny i zwinny. Jedną ręką odpinał pasek, który po chwili z głuchym łoskotem wylądował na podłodze, a druga sunęła po boku Aleca, zostawiając za sobą ścieżkę gęsiej skórki.

- Dobrze - powiedział wreszcie Magnus, owiewając gorącym oddechem sutek Aleca, na którym sekundę później zacisnęły się jego wargi. Usta mężczyzny wędrowały po ciele chłopaka, co jakiś czas zostawiając po sobie mokre ślady, powodując kolejne ciche (za ciche) westchnięcia Aleca. - Ale zaufanie to nie wszystko. Musisz dawać w zamian całego siebie. Rozumiesz, Alexandrze?

- Yhy - wydukał Alec. Miał wrażenie, że krew ścina mu się w żyłach, co byłoby wytłumaczeniem jego otępienia i nieumiejętnością złożenia prawidłowego zdania. Dotyk Magnusa rozpalał go od środka, pobudzając każdą komórkę w jego ciele.

- Musisz zrozumieć, że nie zrobię nic więcej, jeśli będziesz siedział cicho. Dlatego musisz mi pomóc, mówiąc, co się z tobą dzieje. Potrzebuję jawnych oznak twoich uczuć i emocji. Nie możesz niczego w sumie tłumić, bo wtedy nie będę wiedział czy ci się podoba, czy jest właśnie wręcz odwrotnie. A nie chcę zrobić ci krzywdy, przecież wiesz...

Alec pokiwał głową, choć Magnus nie mógł tego zobaczyć. Prawda była taka, że Lightwood nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Krew huczała mu w uszach i żyłach, a każdy kolejny dotyk mężczyzny tylko potęgował to doznanie, zagłuszając nawet myśli.

- Alexandrze? - wymruczał Bane, przybliżając się do jego ucha i niezbyt delikatnie gryząc płatek.

- O Boże, tak! - jęknął Alec w odpowiedzi, kiedy dłoń mężczyzny rozpięła guzik jego spodni i wsunęła się do środka, pobudzając do życia już i tak pobudzonego członka.

- Ale co? - wymruczał mu Magnus do ucha, nie zaprzestając pocierania penisa Aleca przez materiał bokserek. - Zgadzasz się z tym co powiedziałem, czy tak bardzo ci się podoba to co właśnie robię?

I choć Alec nie widział jego twarzy, wiedział, że Bane właśnie się uśmiecha. Czuć było po nim, że jest niezmiernie zadowolony ze swoich poczynań, które doprowadzały Aleca do szaleństwa. Magnus miał prawo być z siebie dumny. Alec miał wrażenie, że dojdzie od samego dotyku, a przecież trwało to dosłownie chwilę.

- Wszystko na raz - wysapał Alec pomiędzy kolejnymi posuwistymi ruchami dłoni mężczyzny.

Magnus zaśmiał mu się krótko do ucha, całując piekący policzek.

- W takim razie sprawdźmy twoją wytrzymałość - powiedział Bane wyzywającym tonem, chwytając za brzeg spodni i ciągnąc je w dół.

Alec uniósł biodra umożliwiając Magnusowi szybsze pozbycie się tych wstrętnych spodni. Westchnął z ulgą, gdy materiał bez problemu zsunął mu się z nóg, lądując po chwili na podłodze tuż obok paska. Nim Alec spostrzegł się, co się dzieje, ten sam los podzieliły jego bokserki, a on leżał całkowicie nagi w pościeli. Nie zdążył nawet porządnie się zawstydzić, kiedy wilgotne wargi zassały się na jego podbrzuszu w okolicy pępka pozostawiając po sobie czerwony ślad. Usta zjeżdżały coraz niżej, a Alec z każdym pocałunkiem miał wrażenie, że zapada się w erotyczną otchłań. Nawet nie wiedział, że właśnie tego w życiu mu brakowało. Może i nie samego seksu, ale tej intymnej, niepowtarzalnej bliskości z osobą, którą kochał ponad wszystko.

- Magnus - jęknął, czując na swoim członku znajome ciepło.

Bane obdarzał jego członek motylimi pocałunkami doprowadzając go do szaleństwa. Penis Aleca drgał w takt uspokajających ruchów rąk Magnusa na jego udach. Miał wrażenie, że zaraz dojdzie, choć do pełnego spełnienia czekała go jeszcze długa droga, pełna przyjemności i nieokiełznanej miłości.

- Jesteś wspaniały - wyszeptał Magnus w jego pachwinę, wdychając piżmowy zapach. Tak niepowtarzalny i zmysłowy, że do końca życia miał przypominać mu o tym momencie. - Daj lubrykant - powiedział, wyciągając rękę, w dalszym ciągu nie odrywając się od wrażliwego miejsca.

Alec sięgnął po wspomniany przedmiot. Kiedy wyciągał rękę w kierunku ukochanego z niebieską buteleczką zamarł w miejscu, mrużąc gniewnie oczy.

- Nie dam, dopóki masz na sobie ubranie - zawyrokował Lightwood głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Najwyraźniej groźba ta podziałała na Magnusa jak marchewka na osła, bo kilka dłuższych sekund później Bane wisiał nad nim całkowicie nagi. Jego sztywny penis prężył się i ocierał o gorące ciało Aleca domagając należytej uwagi.

- Czy teraz jesteś zadowolony? - zamruczał, wisząc nad Aleciem w imponującej pozycji. Jego mięśnie tańczyły pod karmelową skórą, oświetloną cienkim snopem światła padającym z niewielkiej lampki.

Magnus wyglądał tak kusząco, że Alec naprawdę nie potrafił już nad sobą zapanować. Złapał go za przedramię, przyciągając do siebie. Bane jęknął zaskoczony, całym ciężarem opadając na chłopaka. Alec nawet na to nie zwrócił uwagę. Teraz liczyły się ich ocierające się ciała splecione w ciasnym uścisku i usta pogrążone w żarliwym pocałunku.

- Nawet bardzo - wysapał Alec, odrywając się od magnusowych ust.

Jego ręce krążyły po miękkiej karmelowej skórze, raz za razem zaciskając się na bardziej kluczowych miejscach. Po omacku chłopak odnalazł wspomnianą chwilę wcześniej buteleczkę z lubrykantem i wcisnął ją bezczelnie Magnusowi w dłoń.

- Jaki niecierpliwy - mlasnął Magnus, schodząc z pocałunkami na szczękę chłopaka. Skóra w tym miejscu była lekko chropowata, poznaczona kilkudniowym zarostem, co tylko jeszcze bardziej go podkręcało.

- Mhm... - wydusił tylko z siebie Lightwood, kiedy chciwe dłonie Bane'a przejechały po obydwu stronach jego pachwiny, trącając jakby totalnie przez przypadek penisa.

Alec westchnął głośno, wypychając biodra do góry. Za wszelką cenę, rozpaczliwie, szukał kontaktu z drugim ciałem, a tylko Magnus wiedział czego tak naprawdę mu trzeba.

- Tak bardzo niecierpliwy - szepnął Magnus, owiewając gorącym oddechem czubek penisa chłopaka. I kiedy Alec był gotowy na pogrążenie się w otchłani rozkoszy, Bane wycofał się.

- Jakie prostactwo! - zaprotestował natychmiast Lightwood, prychając groźnie.

Magnus zachichotał, otwierając buteleczkę z lubrykantem. Spora jej zawartość wylądowała mu na dłoni. Alec patrzył na ten obrazek z ogromnym zainteresowaniem, choć w głębi serca był bardzo urażony i dotknięty sytuacją sprzed chwili.

- Jesteś gotowy? - zapytał Bane, przysuwając się bliżej.

Alec w odpowiedzi prychnął obojętnie.

- Och, nie dąsaj się tak... Chciałem się tylko z tobą podroczyć.

Chłopak nawet nie zdążył się odezwać, gdy dłoń mężczyzny pochwyciła jego penisa, naciągając wrażliwą skórę. Głośny jęk wydobył się z ust Aleca, wypełniając ciche pomieszczenie. Jego ciało na dotyk Bane'a zareagowało pełną euforią i gamą niewyobrażalnych mu dotąd emocji. Biodra same, bez jakiejkolwiek kontroli wystrzeliły w górę, jeszcze bardziej napierając na silną dłoń, poszukując większego tarcia. Magnus idealnie odczytał intencję chłopaka, ponieważ wzmocnił uchwyt i kilkukrotnie, bardzo stanowczo poruszył dłonią owiniętą wokół nabrzmiałego członka. Dzięki sporej ilości lubrykantu ręka sunęła niczym złoto doprowadzając Aleca do piekielnej rozkoszy.

- Nie bądź zły. Wynagrodzę ci wszystko - powiedział Magnus, drugą ręką gładząc udo Lightwooda.

Chłopak przytaknął nie będąc zdolnym do powiedzenia czegokolwiek. W tym momencie był w stanie uwierzyć we wszystko, nawet w Świętego Mikołaja, czy Wróżkę Zębuszkę. Bo każde słowo Bane'a było święte.

Alec musiał przyznać, że i sam Magnus był niecierpliwy i nie tracił czasu na zbędne gadanie. Kolejna tura lubrykantu wylądowała nie tylko na rękach mężczyzny, ale i jego znaczna część ozdobiła brzuch i nabrzmiałego penisa Aleca. Lightwood zadrżał, gdy chłodna ciecz zaczęła zsuwać się po jego kroczu. Wraz za nią sunęły palce Magnusa, badając każdy zakamarek jego ciała.

- Podłóż sobie poduszkę.

Głos Magnusa dobiegał do Aleca z oddali. Był przytłumiony i lekko drżący, jakby dochodził zza tafli wody. W tamtej chwili wszystkie zmysły Lightwooda były pobudzone do granic możliwości i działały na najwyższych obrotach. Wszystkie, najwidoczniej z wyjątkiem słuchu... Alec na oślep sięgnął w stronę pierwszej z brzegu poduszki wpychając ją sobie pod dolny odcinek pleców. Podczas unoszenia bioder zderzył się z ciałem Magnusa, bezwiednie ocierając się o jego prężącego się penisa. Jęknął, wyczuwając drżenie członka spowodowany jego dotykiem. Bane przygwoździł go do łóżka, wprawiając w ruch swoje biodra.

- Nie drażnij się ze mną - syknął Alec obawiając się, że jeśli Magnus nadal będzie się tak wił między jego nogami, to długo nie wytrzyma. A tego nie chciał. Nie tak szybko.

- Dlaczego? Nie lubisz jak cię dotykam?

Na dowód swoich słów zaczął obsypywać klatkę piersiową Aleca mokrymi pocałunkami. Ręka błądziła w niższych partiach, drażniąc opuszkiem palca wrażliwą skórę u wejścia Aleca.

Lightwood wypiął się jeszcze bardziej, wciągając ze świstem powietrze.

- Lubię! I doskonale o tym wiesz - zgromił mężczyznę, zaciskając palce na jego przedramieniu. Jeśli zostawi siniaki, to Magnus będzie miał problem, a nie on. Mógł się tak prostacko i bezczelnie nie droczyć.

Alec chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przeszkodziły mu w tym palce Magnusa, przedzierając się przez pierwszy opór mięśni. Nawilżony kciuk wdarł się do jego wnętrza rozpychając ciasne ścianki, zaciskające się na palcu mężczyzny. Głośne westchnięcie wyleciało z ust Aleca, łechtając ego Bane'a. Z początku było to dziwne uczucie, ale Magnus już się o to postarał, żeby przemienić to doznanie w rozkosz.

- Chciałeś coś jeszcze powiedzieć? - zapytał mężczyzna z dzikim uśmiechem na ustach, nie zaprzestając swoich poczynań przygotowujących chłopaka na więcej wrażeń.

- Chciałem. Ale zapomniałem - wymamrotał Alec, skupiając się na rytmicznym ruchu palców.

To się nie mogło dziać! Swoją drogą, to samo pomyślał Magnus rozciągając chłopaka. Ciepło Aleca otaczało go z każdej strony i porażało swoją mocą. Mięśnie bezlitośnie zaciskały się na jego palcu przy każdym pchnięciu, doprowadzając do granic rozkoszy. Magnus był już tak bliski szaleństwa, że natychmiast chciał znaleźć się w środku chłopaka. Przepełniające go obawy już dawno temu odleciały w zapomnienie, pozostawiając tylko i wyłącznie czyste pożądanie i kryjącą się za tym ciekawość.

Magnus powodował, że Alec nie wiedział na czym ma się skupić. Na ustach krążących po jego ciele? Na palcach, rytmicznie wbijających się w jego odbyt? Czy może na dłoni Bane'a raz za razem zaciskającej się na pulsującym członku Lightwooda? Alecowi od nadmiaru wrażeń kręciło się w głowie, a w płucach brakowało powietrza. To... to wszystko było nieziemskie!

- Magnus! - jęknął desperacko Alec, kiedy jeden z palców Bane'a prześlizgnął się w pobliżu prostaty, drażniąc ją opuszkiem.

Ów jęk miał być wskazówką dla Magnusa, drogowskazem, że właśnie oto w tym miejscu znajduje się punkt rozpusty, zapalnik wszelkich rozkosz i podniet. Jeśli Alec myślał, że mężczyzna pójdzie tym śladem, to bardzo grubo się mylił. Oznaczało to, że podniecenie całkowicie przysłoniło mu zdrowy rozsądek, nie zostawiając nawet najmniejszej zdrowej komórki umysłowej.

Nic! Była tylko chęć rozkoszy i spełnienia. Jakże to było prostackie zachowanie z jego strony, choć w chwili obecnej ani trochę mu ono nie przeszkadzało. Mógł być prostakiem tak długo, jak długo Magnus się nim należycie zajmował. Czyli na pewno nie tak, jak w tej chwili!

- Przestań, do cholery! - syknął Alec, kiedy mężczyzna po raz kolejny ominął wrażliwy punkt. - Bawi cię to? - warknął przez zaciśnięte zęby słysząc cichy śmiech Magnusa.

- Bardziej zadziwia twoja stanowczość - przyznał Bane chrapliwym głosem, wbijając się zębami w brzuch ukochanego. - Wiesz, że robisz się coraz bardziej roszczeniowy? Chcę to, chcę tamto.. - przedrzeźniał chłopaka, uśmiechając się przy tym przebiegle.

Alec jeszcze nie wiedział co go czeka. I kiedy gromadził w płucach odpowiednią ilość powietrza, a w głowie szukał idealnego bluźnierstwa opisujące brutalność mężczyzny, Magnus wykonał gwałtowne pchnięcie ręką. Pokryte potem ciało wyprężyło się, a krzyk rozkoszy wypełnił pokój.

Świat zawirował. Czas się zatrzymał.

- Czy właśnie o to ci chodziło?

Pytał, jakby nie wiedział!

To właśnie Alec zamierzał odszczeknąć Magnusowi, ale słowa jakoś nie chciały opuścić jego ust. Zamiast tego pojawił się spazmatycznie łapany oddech, jakby był to ostatni dech w jego życiu. Chwilę to potrwało nim rozum wrócił na swoje miejsce, a on znowu otrzymał władzę nad własnym ciałem.

- Już. Wystarczy. Już jestem gotowy - wycharczał Alec, nie mogąc już dłużej znieść tego przeciągania. Wystarczająco czekał.

- Ech - westchnął dramatycznie Magnus, wyciągając palce z odbytu chłopaka.

Teraz było jeszcze gorzej! Tak... pusto i nieswojo. W pierwszym odruchu Alec chciał złapać Magnusa za dłoń i skierować ją tam skąd właśnie wracała, choć w głębi duszy wiedział, że za chwilę będzie jeszcze lepiej. A przynajmniej tak mu się wydawało.

- Kurwa - syknął pod nosem, już samemu nie wiedząc czego chce. Był napalony, jak jeszcze nigdy dotąd i nie bał się do tego przyznać.

Nie czekając na ruch mężczyzny wyciągnął z niewielkiej paczuszki prezerwatywę i wcisnął ją Magnusowi w rękę, tą samą, której palce chwilę temu penetrowały jego odbyt. To było takie niestosowne, a mimo wszystko przyprawiało Aleca o dreszcze pożądania. Zresztą pieprzyć niestosowność. W tej chwili nie było mowy o czymś takim. Teraz wszystko było stosowne i należało mu się, jak nikomu innemu.

Wyczuwając pod palcami śliskie kwadratowe opakowanie Magnus uśmiechnął się cwaniacko, ale nie powiedział nic. W zamian pokręcił głową, wzdychając głośno. Rozwalała go ta bezpośredniość Aleca. Przecież z reguły był taki nieśmiały i plątał się we własnych wyznaniach, zwłaszcza jeśli chodziło o uczucia, a teraz pokazywał swoją zupełnie inną twarz. Okazywało się, że podczas seksu i doznania rozkoszy wychodziło z niego rozdrażnione, zaczepne zwierze.

Magnus przez chwilę obracał srebrne opakowanie między długimi palcami, po czym zbliżył je do swoich ust. Białe zęby zacisnęły się na rogu folijki, ciągnąc ją i otwierając w niemożliwie powolnym tempie. Alec patrzył na to niedowierzającym wzrokiem, wstrzymanym powietrzem w płucach i sercem kołatającym się w klatce piersiowej. Były dwie opcje tego, jak skończy tego wieczoru. Każda z nich zakładała ten sam bieg wydarzeń, tylko z różnych powodów. Albo zemdleje z braku tlenu, albo od widoku Magnusa klęczącego pomiędzy jego nogami z prężącym się członkiem i napiętymi mięśniami pod karmelową lśniącą od potu skórą, rozrywającego zębami prezerwatywę. Innej opcji Alec nie przewidywał.

- Długo jeszcze? - warknął na bezdechu nie potrafiąc oderwać wzroku od tego ponętnego widoku. To było za dużo jak na jego nerwy! Nie miał w sobie tyle samozaparcia, żeby nie rzucić się na tego karmelowego boga i samemu sprawić, że znajdą się wreszcie w świecie rozpusty i rozkosz. A Alec uwielbiał karmel! I rozpustną rozkosz. A już zwłaszcza rozpustną rozkosz o smaku karmelowym! O tak...

- Co mnie w tym momencie interesuje, że lubisz karmel! - prychnął Bane, wydobywając wreszcie z opakowania prezerwatywę.

Lightwood zaskoczony wybałuszył oczy. Czy on to naprawdę powiedział na głos? Zresztą, co mu szkodziło? Żadna tajemnica to nie była.

- Ty wyglądasz jak karmel - wyznał Alec, oblizując przesuszone, zaczerwienione wargi. - Taki pyszniutki...

- Chyba nie chcę się teraz zastanawiać nad tym, dlaczego uważasz mnie za pyszniutki karmel. Porozmawiamy o tym. Później! - odparł Magnus, kładąc nacisk na ostatnie słowo.

Alec entuzjastycznie pokiwał głową, po raz kolejny zawieszając oko na penisie mężczyzny. Nie mógł się powstrzymać, zwłaszcza, gdy smukłe palce mężczyzny przemykały po członku naciągając prezerwatywę. Nie wiedział, czy podchodziło to już pod jakieś chore zboczenie, ale Alec uwielbiał tę czynność. Zwłaszcza w wykonaniu mężczyzny.

- Teraz już nagle nie chcesz mi pomóc? - zadrwił Magnus, opadając na Aleca. Dłonie krążyły po ciele chłopaka, zatrzymując się na dłuższą chwilkę na wrażliwszych częściach.

- Sam sobie świetnie poradziłeś - wystękał Lightwood czując na sobie przyjemny ciężar drugiego ciała. Jęknął jeszcze głośniej, gdy kolejna dawka lubrykantu spłynęła po ich ciałach. - Kiedy ty to...

- Mam bardzo zwinne ręce.

- Doprawdy? - prychnął Alec, odgarniając z czoła mokre od potu włosy. - A jeszcze przed chwilą mówiłeś, że wyszedłeś z wprawy - zadrwił.

- A ja myślałem, że znalazłem sobie słodkiego chłopaka, a nie pyskatego!

- Jestem słodki - zaoponował Alec nie pozwalając Magnusowi dokończyć zdania. Albo to Bane nie pozwolił dokończyć jemu.

W sumie nie było to istotne kto i co komu przerwał i czego nie pozwolił powiedzieć. W tym momencie znacznie ważniejsze było to, co działo się w dolnych partiach ciała Aleca. Najpierw bez ostrzeżenia Magnus pociągnął jego biodra w dół, wywołując tym ruchem dziwne mrowienie w podbrzuszu chłopaka, a następnie coś niebywale twardego zaczęło dobierać się do niego.

- Kurwa! - jęknął, kiedy główka penisa Bane'a przedostała się swobodnie przez pierwszy pierścień mięśni. - Kiedy ty to wszystko robisz? - stęknął bezradnie, zaciskając dłonie na pościeli już i tak wymiętej i mokrej od ich potu i niezliczonej ilości lubrykantu.

- Widzisz, kochanie... To moja ukryta umiejętność - wyznał Magnus, jeszcze bardziej dociskając biodra Aleca do materaca. Długie palce bezlitośnie wbijały się w śnieżnobiałe ciało, pozostawiając na niej czerwone ślady.

- Czyżby? Ciekawe od kiedy!

Nie było to pytanie, na które Alec koniecznie musiał znać odpowiedź. Wręcz nie chciał, ponieważ miał znacznie lepsze zajęcie w tym momencie. Tego samego zdania był Magnus wprawiając w ruch swoje biodra, rozpychając chłopaka. Lightwood musiał zagryźć wargi, żeby nie krzyknąć. Ból nie był silny, ale nienaturalny dyskomfort sprawiał, że cały się spiął, choć w głębi duszy wiedział, że po chwili powinno być już lepiej.

- Alec... mów do mnie - wyszeptał Magnus, bardzo powoli i ostrożnie wypychając swoje biodra do przodu. Nie wiedział, na ile może sobie pozwolić. Nie chciał wyrządzić mu krzywdy nagłymi ruchami, a jednocześnie tak ciężko było mu się kontrolować w towarzystwie chłopaka. Chciał mu sprawić tyle przyjemności, ile tylko zdołał.

- Zaczekaj - wypalił nagle Alec, kładąc roztrzęsioną dłoń na spoconej klatce piersiowej. - Daj mi chwilę odetchnąć.

Bane natychmiast zatrzymał się, o mało co nie wycofując się.

- Co się dzieje? Coś z sercem? Dobrze się czujesz?

Magnus wyglądał na bardzo przejętego i zmartwionego. Trudno było mu się dziwić. Lightwood powiedział to takim głosem, jakby miał zaraz skonać w tej skotłowanej od ich miłosnych igraszek pościeli, z kutasem w dupie.

- Teraz się pytasz? Jak już wlazłeś! - odpowiedział mu Alec obrażonym tonem, prychając pod nosem. - Nic mi nie jest - dodał, uspokajając mężczyznę. - Po prostu musiałem chwilowo... odetchnąć i uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

Magnus zrobił właśnie to, czego spodziewał się po nim Alec. Uśmiechnął się czule. A na ten widok serce chłopaka zadudniło szaleńczo.

- Nie wierzysz? To co mam zrobić, żebyś uwierzył?

- Pocałuj mnie - odpowiedział natychmiast Alec.

O ile to było możliwe, Magnus uśmiechnął się jeszcze czulej. Zniżył się, aby wykonać jego życzenie, a Alec wykonał już resztę. Przyciągnął go w swoją stronę, łącząc ich usta w pocałunku takim, jakiego jeszcze do tej pory nie mieli. Były już pocałunki namiętne, szaleńcze, przepełnione rządzą i pragnieniami oraz pocałunki czułe, delikatne, w których przekazywane były wszystkie uczucia. Ale jeszcze nigdy nie było pocałunku takiego, jak właśnie ten - łączącego w sobie powyższe cechy.

- Teraz możesz kontynuować - wysapał Alec rozłączając ich usta.

Magnus zachichotał, całując chłopaka w szczękę.

- To najlepszy seks jaki w życiu miałem - wyznał kilka centymetrów od twarzy Aleca.

Na to szczere wyznanie, Lightwood oblał się rumień.

- Przecież nic jeszcze się nie zadziało!

- Jeszcze... - Magnus poruszył dwuznacznie brwiami, nie przestając się uśmiechać. Podparł się na rękach po obydwu stronach głowy Aleca i wykonał ostatnie głębokie pchnięcie.

Alec kompletnie się tego nie spodziewał, o co właśnie chodziło Magnusowi wykonując ten zwinny ruch. Lightwood krzyknął, wbijając paznokcie w plecy mężczyzny. Ów krzyk nie był spowodowany jakimś wybitnie ogromnym bólem, ale niespodziewanym atakiem na jego prostatę, w którą Bane wbił się w punkt, niczym zawodowy strzelec w sam środek tarczy.

- Niech cię cholera! - warknął Alec przez zaciśnięte zęby, wypuszczając ze świstem powietrze.

- Jak weźmie, to za chwilę będziesz chciał, żeby oddała mnie z powrotem, więc lepiej dobrze zastanów się nad tym życzeniem...

Lightwood westchnął, wpijając się w miękkie wargi.

- Nie chcę nikogo innego, tylko ciebie. Zawsze i wszędzie. Na zawsze! - wyznał bezpośrednio w usta Magnusa.

- I teraz mówisz do rzeczy - przyznał Bane, owijając rękę wokół umięśnionego uda chłopaka. - Mogę? - zapytał, przysuwając się bliżej.

Alec pokiwał głową, ocierając się nosem o policzek Magnusa. Choćby bardzo chciał, nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Ale najwyraźniej Magnusowi to nie przeszkadzało, ponieważ natychmiast wcielił swój plan w życie. Wycofał się, by następnie gwałtownie i z niezwykłą, godną pochwały precyzją wbić się po same jądra w odbyt chłopaka. Jęk Aleca i przyspieszony oddech Magnusa wypełniły cichą przestrzeń.

Bane poruszał się jak dziki bóg seksu, raz za razem trafiając w prostatę Lightwooda. Nie tyle co się o nią ocierając, ale wciskając do samej głębi, wywołując mroczki przed oczami. Przy każdym coraz to mocniejszym pchnięciu Alec szerzej rozkładał nogi chcąc poczuć w sobie prawdziwy armagedon. Jądra Magnusa głośnymi plaśnięciami obijały się o jego pośladki, przypominając wiwaty i oklaski tłumu. A to z kolei było najdziwniejsze skojarzenie jakie Alecowi w życiu przyszło do głowy.

Magnus w swoich poczynaniach był niezwykle delikatny i czuły, jednocześnie nie szczędząc sobie i Alecowi ogromnej przyjemności. Pomimo wielu jego obaw z każdą kolejną chwilą Magnus był coraz to pewniejszy, a jego ruchy mocniejsze. Ta chwila powodowała, że odkrywał siebie na nowo, swoje emocje, pragnienia... Wszystko to, co do tej pory ukrywał, tłumił, bądź jeszcze nie odkrył. Było to tak wyzwalające uczucie, że po tylu latach cierpień i zmagań z samym sobą i własnymi słabościami, Magnus nareszcie poczuł ulgę.

- Kocham cię, Alec - wysapał w dzikim szale, całując pożądliwie spocone ciało ukochanego.

- A ja ciebie kocham - wydusił Lightwood, czując, jak powoli przybliża się do słodkiego spełnienia. - Mocniej! - jęknął, całkowicie tracąc nad sobą kontrolę.

Magnus spełnił jego stanowcze żądanie, przyspieszając do maksymalnej prędkości. Jego biodra w szaleńczym tempie wbijały się w Aleca, molestując jego prostatę. Nabrzmiały członek chłopaka, ściśnięty pomiędzy ich mokrymi ciałami drżał i prężył się z niecierpliwości, oczekując na jeszcze więcej przyjemności. Alec już dłużej nie mógł znieść tego napięcia. Sięgnął w stronę dłoni Magnusa opartej na poduszce przy jego głowie i skierował ją w stronę swojego krocza. Zdecydowanym ruchem położył rękę mężczyzny na swoim penisie, dociskając ją stanowczo do organu.

To wystarczyło. Magnus zajął się resztą. Jego długie i zwinne palce owinęły się wokół w dalszym ciągu mokrego (na całe szczęście!) od lubrykantu członka Aleca. Magnus miał wrażenie, że wszystko wokół pokryte jest lubrykantem, ale w obecnej sytuacji było to bardzo przydatne. Z całych sił jakie jeszcze mu pozostały, starał się zapanować nad swoim chaotycznym, rozdygotanym ciałem i zsynchronizować ruchy bioder i ręki. Było to niezmiernie trudne, zwłaszcza, kiedy jego penis wysyłał mu do mózgu ostrzegawcze znaki, że jest już bardzo blisko magicznego spełnienia. Jednocześnie wiedział, że taka zsynchronizacja była kluczem do osiągnięcia sukcesu. Gdy wreszcie mu się to udało, gdy na rozdygotanych nogach biodra wystrzeliły do przodu, a dłoń miarowo zaczęła przesuwać się po rozgrzanym do czerwoności członku, z ust Aleca wydobył się niebywały jęk rozkoszy.

To było to!

Ostateczna szaleńcza gonitwa nie trwała długo. Żaden z nich nie miał już na tyle w sobie samozaparcia, aby przeciągać to w nieskończoność. Pierwszy nie wytrzymał Alec. Orgazm ogłuszył go, omamił i zawładnął jego ciałem. Lightwood zdołał tylko krzyknąć wbijając palce jednej z dłoni w plecy Magnusa; drugą zacisnął na prześcieradle, gniotąc je jeszcze bardziej. Ręka owinięta wokół jego penisa rozluźniła uchwyt, ale ciało przyspieszyło. Magnus wykonał trzy ostatnie zdecydowane pchnięcia, samemu uzyskując spełnienie. Orgazm uwolnił jego ciało, pozwalając nareszcie na przeżycie rozkoszy, jaka jeszcze nigdy dotąd nie była mu dana.

Magnus ostatkiem sił wysunął się z Aleca i opadł na jego klatkę piersiową, opierając na niej głowę. Silne ramiona Lightwooda objęły go, zamykając w szczelnym, ale czułym uścisku.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Mags - powiedział Alec, składając pocałunek na jego włosach.

Magnus uśmiechnął się przy jego szyi.

Tak, zapowiadał się naprawdę szczęśliwy rok.

***

- Która godzina?

Alec spojrzał na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Cienki stop światła padał na niego z niewielkiej lampki nocnej.

- Prawie trzecia - odpowiedział Alec, układając się wygodniej. Leżał między nogami Magnusa, wsparty plecami i głową na jego klatce piersiowej. Było mu tak wygodnie, a ciepło drugiego ciała dawało ukojenie i napawało spokojem.

- Powinniśmy iść spać - wymruczał Magnus Alecowi do ucha, pocierając nosem o jego płatek ucha.

Lightwood zadrżał w ramionach Magnusa, kuląc się. Łaskotki przebiegły po jego ciele, wywołując dreszcze.

- To idź - odpowiedział mu krótko Alec, zamykając oczy i rozkoszując się znajomym dotykiem.

Odkąd zalegli w tej pozycji, Magnus zaczął bawić się jego włosami. Potargane kosmyki miękkimi kaskami przelewały się przez palce Bane'a, łaskocząc opuszki palców. Drugą dłonią błądził po klatce piersiowej Aleca, muskając ją delikatnym dotykiem.

Oboje doskonale wiedzieli, że po tym, co wydarzyło się między nimi kilka minut temu, raczej o spaniu nie było mowy. Pomimo zmęczenia, ich serce nadal waliły w szaleńczym tempie, a oddech był ciężki i urywany. Mimo wszystko ani Alec, ani Magnus niczego nie żałowali. Ba! Chętnie by to powtórzyli. Może nie tak od razu i nie teraz, ale na pewno za kilka godzin, kiedy ochłoną i trochę odpoczną.

- Podobało ci się? - zapytał Alec, wykręcając się w ramionach Magnusa.

Jego twarz była spokojna i zarumieniona na policzkach. Malinowe usta rozciągnięte były w kuszącym uśmiechu. Cały Magnus dokładnie w takiej postaci, wyglądał, jak wyciągnięty nie z tego świata.

- A czy moje jęki nie były dla ciebie wystarczającym dowodem?

Alec uśmiechnął się szeroko słysząc odpowiedź Magnusa. Powrócił do swojej poprzedniej pozycji, wygodnie opierając się na klatce piersiowej ukochanego.

Wzruszył obojętnie ramionami, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Mimo wszystko wolałby to od ciebie usłyszeć...

Bane westchnął głośno. Jego ręka, która błądziła po torsie chłopaka, zatrzymała się na jego podbrzuszu, tuż nad wrażliwym w dalszym ciągu penisie. Alec musiał wykorzystać całą swoją silną wolę, żeby nie zakwilić i nie wyprężyć się pod tym dotykiem.

- Bardzo mi się podobało - wyznał szczerze Magnus, przenosząc dłoń na policzek Lightwooda. Pod tym dotykiem jego policzek zapałał jeszcze większym rumieńcem.

- Podobało? - Powtórzył głucho po Magnusie Alec, nawet nie zwracając na to szczególnej uwagi.

A Bane już naprawdę nie wiedział, jak ma ubrać w słowa to, że ten seks był zajebisty i najlepszy w całym jego życiu. Może właśnie w ten sposób? Bezpośrednio...

- Alexandrze... - westchnął Magnus ciężko. - Czy ty chcesz coś na wymóc?

- Nie! Absolutnie - zaoponował nagle Alec chcąc oderwać się od torsu ukochanego, ale nie pozwalały mu w tym ręce trzymające go w ciasnych uścisku.

- To dobrze, bo przeważnie źle to się kończy - mruknął, jakby bardziej do siebie. - A teraz mnie posłuchaj! Seks z tobą jest najlepszym seksem, jaki kiedykolwiek miałem. I gdyby nie fakt, że jestem wykończony, to ponownie bym się na ciebie rzucił. Choć sam fakt, że nie jestem w stanie wstać z łóżka również powinien cię zadowolić.

- To ja nie umiem wstać. Wszystko mnie boli - dociął mu Alec złośliwie, groźnie zezując na Magnusa.

- Boli, dlatego, że bardzo cię kocham - odparł radośnie Bane, klepiąc Aleca po klatce.

Lightwood parsknął śmiechem, już nic więcej nie mówiąc.

Przez kilka następnych minut panowała między nimi nieskrępowana cisza. Magnus miział Aleca po włosach, twarzy, czasami schodząc na jego wolno unoszącą się klatkę. Było tak dobrze, wręcz idealnie, że Alec przymknął powieki, ufnie wtulając się w drugie ciało. Stopniowo odpływał w krainę snów. Głowa i ciało stawało się coraz lżejsze, a dotyk Magnusa lekki, niczym muśnięcia motylich skrzydeł.

Alec nie miał pojęcia ile czasu upłynęło. Może było to pięć minut, a może pół godziny... Ale kiedy Magnus się odezwał, jego głos nie brzmiał głośniej od szeptu. Jakby liczył na to, że Alec zdążył już zasnąć, żeby móc wyrzucić z siebie ciążące mu fakty. Prawda była taka, że Lightwood nigdy w życiu nie wybaczyłby sobie, gdyby w tym momencie usnął, tracąc jednocześnie szansę na poznanie kolejnej tajemnicy Magnusa, z którą zmagał się od lat.

- Wiesz czego żałuję? - Głos Magnusa zabrzmiał sucho, jak trzask podpałki. - Że nie mogę zobaczyć twojej pięknej twarzy. Że nie mogłem głęboko spojrzeć ci w oczy, kiedy doprowadzałem cię do orgazmu. Że nie mogłem przyciągnąć cię do pocałunku i szeptać ci do ucha czułych słów na temat twoich pięknych oczu. Nie masz pojęcia, jak bardzo o tym marzę - wyznał zduszonym, zbolałym głosem, od którego Alecowi pękało serce.

Słuchał tego wyznania z rosnącym żalem i złością. Jedna i druga emocja brała się u niego stąd, że nie potrafił pogodzić się z faktem, ani zrozumieć, czemu to wszystko musiało spotkać właśnie Magnusa. Przecież nie zrobił w życiu nic złego! Jak każdy, chciał spełniać w życiu swoje marzenia. Miał rodzinę, która go kochała nad życie, a on ją. Dlaczego nie mógł żyć spokojnie i szczęśliwie?

- Myślałem, że przez te wszystkie lata pogodziłem się z losem, który mnie spotkał - ciągnął dalej, tym samym rozgoryczonym głosem. - Ale tak naprawdę okłamywałem samego siebie i bliskich. Myślałem, że jeśli pokażę im, że zaakceptowałem obecną sytuację, to przestaną się o mnie martwić. Że jeśli każdego dnia będę powtarzał im, że wszystko jest dobrze, to w końcu sam w to uwierzę. Ale nie ważne, jak bardzo bym się nie starał, to nigdy nie zapomnę tego, jak było przed wypadkiem. Po prostu nie mogę... - Głos mu się zatrząsł, uniemożliwiając dokończenie zdania.

Pościel zaszeleściła, kiedy Alec z trudem wyswobodził się z objęć Magnusa, siadając obok niego po turecku. Spojrzał mu w twarz dostrzegając to, czego się obawiał; zobaczył przeraźliwy smutek i ból po stracie czegoś najważniejszego w życiu. Serce boleśnie ścisnęło się w piersi Aleca. Pochwycił dłonie Magnusa w swoje, ściskając je czule. Nabrał powietrza w płuca, oblizując spierzchnięte wargi.

- Czy naprawdę nic się nie da zrobić? - zapytał przytłumionym głosem. - Jest teraz tyle metod, niekonwencjonalnych sposobów wynalezionych przez lekarzy na całym świecie. Może... - zawahał się, nie chcąc Magnusowi niczego narzucać, choć chęć ulżenia mu i odebrania chociaż części bólu była silniejsza. - Może jest jakiś sposób, żeby ci pomóc?

Serce Magnusa drgnęło. Poruszyło go to wyznanie Aleca i jego szczera chęć pomocy. Niemalże czuł we własnych żyłach zapał chłopaka do natychmiastowego działania. Między innymi właśnie dlatego tak bardzo go kochał. Alec był bezinteresowny i dla ważnych dla siebie osób, był w stanie zrobić naprawdę wszystko i cały się temu poświęcić. Myśl ta spowodowała, że Magnus był już na granicy wyznania mu czego, o czym wiedział już od dawna.

Ale... Zawsze było jakieś ale.

Czy to by cokolwiek zmieniło? Czy te informacje ulżyłyby im? Cofnęły bieg wydarzeń, zmieniły przeszłość?

Nie. Tylko nieustannie by do tego wracali, w kółko i w kółko rozmawiając o tym, czego Magnus ze strachu mieć nie mógł. Dlatego lepiej było do tego nie wracać.

- Nic nie można zrobić - odpowiedział Magnus, starając się brzmieć naturalnie, choć słowa te zakłuły go, niczym setka ostrzy wbijanych w ciało.

Tak będzie lepiej, powtarzał sobie w głowie.

- To co mogę zrobić? - zapytał Alec, przełykając głośno ślinę. - Bo coś muszę...

- Ależ robisz, cały czas! - zastrzegł Bane, uśmiechając się ciepło. Zdawał się, jakby całkowicie zapomniał o rozdzierającym go przed chwilą bólu, choć Alec widział go ukrytego za tym uśmiechem. - Jesteś przy mnie i mnie wspierasz. To w zupełności wystarczy.

Alec bardzo chciałby w to uwierzyć, ale obawiał się, że tym razem jego wsparcie nie wystarczy, żeby ukoić rozerwaną i cierpiącą duszę. I chyba nic nie było w stanie uśmierzyć tego bólu.

Continue Reading

You'll Also Like

304K 10.3K 59
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
11K 293 29
Jak wykorzystałam Ciebie, Ty wykorzystałeś mnie. Ty byłeś pijany, a ja zawsze tego chciałam. Ja zapomniałam, a Ty?
45.9K 2.4K 65
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
150K 11.3K 59
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...