( Trzydzieści dwa )

278 49 10
                                    

Labirynt.

W środku znajdował się cholerny labirynt! Władca dobrze to przemyślał...

Ja mieliśmy pokonać go w tak szybkim czasie? Było to niemal niemożliwe.

Pozostałe osoby, które wkroczyły za mną i za Ashtonem, były równie zdziwione. Nasze szanse na zwycięstwo szybko zmalały. Możliwe, iż informacja, że wtargnęliśmy na teren już krążyła w pałacu.

Nie mieliśmy czasu do stracenia. Trzeba było działać.

Labirynt składał się z bardzo zaliścionych drzew, jednak nie był to duży żywopłot na szczęście. Od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zrobili wielki błąd sądząc te drzewa...

- Szybko! - krzyknęłam - Asekurujcie mnie a ja spróbuję się jakoś wspiąć na drzewo.

Większość od razu zrozumiała o co mi chodziło. Luke i Ashton podsadzili mnie, a ja dalej jakoś sobie poradziłam. Postawiłam nogi stabilnie na pniu, przytrzymując się gałęzi. Rozejrzałam się wokoło. Pałac wyglądał "cicho", nie było śladu alarmu ani nic z tych rzeczy. Natomiast labirynt również nie był duży. Wzruszyłam ramionami i oznajmiłam im wszystko co zobaczyłam oraz moje przemyślenia.

- W pewnym sensie wygląda to tak, jakby był to tylko jeden korytarz zrobiony z liści. Ale nie jestem pewna.

- Nie traćmy czasu i chodźmy. Co będzie to będzie. - powiedziała Miranda.

Od razu ruszyliśmy. Labirynt faktycznie okazał się zwykłym korytarzem pomimo kilku skrótów, które prowadziły na ślepy zaułek. Korytarze były zrobione na całą szerokość labiryntu, dlatego trzeba było iść na przód potem skręcić w prawo, na przód, w lewo i tak w kółko, powoli poruszając się w kierunku wejścia do pałacu.

Na przodzie szło dwóch chłopaków. Ja razem z Ashtonem oraz Nelly i Harry'm szliśmy nieco dalej. Za nami Luke i Lucy rozmawiali o czymś z Mirandą, a na końcu cała reszta. Przede mną szła Denise. Nie widziałam jej twarzy, ale miałam wrażenie, że jest skupiona i zdeterminowana. Nie chciałabym się na nią natknąć podczas takiej wojny.

W końcu dotarliśmy przed wielkie białe drzwi. Wokół były zdobione ramą, prawdopodobnie ze złota.

- Kiedy dostaniemy się do środka - zagadnęła Miranda - Będziemy musieli zdobyć mapę budynku. Z moich informacji wynika, że ma ją każdy strażnik i inna osoba w środku. Wygląda jak grubszy tablet.

Po tym, gdy skończyła zdanie, ku naszemu zdziwieniu drzwi same się przed nami otworzyły.

- Dlaczego się same otworzyły? - ktoś zapytał.

- Nie wiem. - rzekł Luke.

- Spokojnie to tylko ja. - usłyszałam Denise. - Z boku był wielki guzik, więc go nacisnęłam.

Gdyby nie powagą sytuacji, to zapewne zaczęlibyśmy się śmiać.

Pierwsi przekroczyli próg dwaj chłopcy, którzy szli przodem. Niespodziewanie usłyszeliśmy głośny.

- Roger, Felix! - ktoś wrzasnął, prawie pisnął.

Przepchnęłam się naprzód. Zobaczyłam sporą dziurę zaraz za drzwiami.

- To zapadnia! Musieli tam wpaść. Uważajcie, musimy przeskoczyć! - powiedziała Denise.

- A co z chłopakami? - zapytał ten sam głos, co chwilę wcześniej pisnął.

- Nie ma czasu. Oni napewno już nie żyją. - zimny głos Denise przeszył wszystkich. Niestety miała rację.

Każdy po kolei przeskakiwał zapadnię. Nie była szeroka, ale była bardzo głęboka. Nie widać było dna.

Last 10 to survive ✔Where stories live. Discover now