Czarny Anioł - Rozdział 8

6 0 0
                                    


  Wieść o zdobyciu Petersburga szybko obiegła całe Imperium, zmuszając do natychmiastowego działania obie strony przedstawienia. Lokalni komuniści nieśli rewolucję w głąb kraju, a przerażeni arystokraci organizowali wierne caratowi armie, próbujące obalić ogólnopaństwowy bunt chłopsko-robotniczy. Największe miasta, takie jak Moskwa czy Nowonikołajewsk szybko upadały, miażdżone wielomilionowymi rewoltami, które z dnia na dzień rozlewały się na kolejne obszary Rosji, zmieniając większość dogorywającego cesarstwa w anarchistyczne piekło krwawej masakry.

Po kilku tygodniach czerwona rewolucja pochłonęła całe Imperium, a wieść o niej dotarła również na spętany Wielką Wojną Zachód. Brytania, Francja i USA, przerażone ogromem rosyjskiej tragedii, postanowiły wysłać do niej korpusy wojska, mające pomóc w opanowywaniu sytuacji przez „białą armię" carskich generałów.

Cała ludność Rosji, od wielkich bojarów po zwykłych przedsiębiorców, od potężnych senatorów po niskich urzędników, od bogatych panów feudalnych po zwykłych chłopów z choć kawałkiem prywatnej ziemi, była zmuszona do ucieczki z kraju na zachód Europy, a ci z nich, którzy nie zdążyli, zginęli zarzynani prymitywnymi narzędziami jako „wrogowie ludu", a ich majątki grabiono doszczętnie.

Wiadomości te przychodziły do Uljanowa telegraficznie, jako raporty z frontu. Stał się dla komunistów wzorem i wręcz Bogiem, który poprowadził te zbłądzone owieczki po zwycięstwo i zemstę na caracie. Jego decyzje traktowano jak świętość i (zgodnie z anielską umową) zdobył nieograniczoną moc. Władzę, paradoksalnie większą nawet niż jakikolwiek car kiedykolwiek.

Zamieszkał nawet w prywatnej willi Mikołaja II, przy XIX wiecznych parkach i ogrodach różanych, które czerwony ogień szczęśliwie ominął. Miał więc wszystko. Wszystko czego zawsze pragnął.

A jednak, mimo wszelkich zalet tego cynicznego życia, wciąż trapił go fakt amoralnej natury jego sławy. Nocami, leżąc w egzotycznym łożu z baldachimem pary królewskiej, myślał o tym co zrobił i przypominał sobie widok rozrywanego na cztery części cesarza. Zamykając oczy widział płonące ulice Petersburga i słyszał krzyki ofiar rewolucji. Krzyki rozstrzeliwanych dzieci cara. Krzyki wrzuconego do wrzątku biskupa. Krzyki palonych żywcem polityków i mordowanych na dziedzińcu, niewinnych żołnierzy.

Jednakże mimo, iż wrzaski zabijanych rozbrzmiewały w głowie Lenina co noc, to najgorszym pozostawał pewien inny, straszliwy widok. Widok pełnych pierwotnego lęku, błękitnych oczu kapitana błagającego o litość. Litość, która nigdy nie nadeszła, albowiem Lenin kazał dobić go jakimś psychopatycznym oprawcom, byleby nie okazywać słabości. Patrząc mu w przerażone oczy kazał pozbawić go życia. Zabić dla swoich prywatnych celów. Zabić, dla pieprzonego Anioła!

Bo tak naprawdę jakie znaczenie mają te wszystkie luksusy, kiedy zatraciło się sens istnienia? Kiedy stajemy się zdolni odebrać ostatnią rzecz człowiekowi jaką tylko się da? Kiedy osiągnięty sukces powstał za cenę cierpienia i straconych dusz innych? Kiedy zwycięstwo wiąże się z nieustającymi koszmarami i wyrzutami sumienia? Jakie znaczenie mają te luksusy, gdy utopione są we krwi innych? Rozmyślał tak sobie Władimir, a do jego dworu wciąż przychodziły nowe depesze o ilości obciętych głów...


Pewnego listopadowego popołudnia do jego willi przybył jeden zagorzały komunista, przysłany z Pałacu Zimowego (przemienionego na główną siedzibę Komitetu Rewolucyjnego Rosji), ubrany w szary surdut i trzymający czarną teczkę w lewej ręce.

- Witam wielkiego towarzysza Lenina! – przywitał się w drzwiach.

- O, dzień dobry Trocki, dzień dobry. Zapraszam na kawę i papierosa – odparł Uljanow, po czym zaprosił gościa do środka potężnej willi, zaparzył świeżej kawy i razem wyszli na bogaty taras z widokiem na kryształowe jezioro i jesienny las.

Czarny AniołWhere stories live. Discover now