Rozdział 1

1.5K 140 43
                                    



Powiew wiatru zmusza mnie do zmrużenia oczu, ledwo łapie oddech i praktycznie nic nie widzę. W końcu nie wytrzymuje i musze obrócić głowę w bok. Kątem oka zerkam w dół, przez wysokość na której się znajdujemy, aż zakręciło mi się w głowie, cholera. Przymykam oczy i wsłuchuje się w ciężki oddech Ashery i w szybki trzepot jego skrzydeł. Już po chwili, staje się to, co myślałem, że się stanie. Ashera wydaje z siebię jęk i przestaje machać skrzydłami, przez co lecimy w dół.

Lecimy w dół z taką prędkością, że mam wrażenie, że zaraz rozbijemy się o wodę niczym o beton. Jednak w ostatniej chwili Ashera rozprostowuje skrzydła i nadal z dużą prędkością, zaczynamy szybować nad wodą. Wzdycham cicho i klepie czarnego smoka po szyi.

- Nie było źle.- mówie rozbawiony. Ashera zerka na mnie ostro.

-" Nadal jest źle, jeżeli chodzi o te twoje durne igrzyska. Musimy wzbić się conajmniej 200 metrów z wyż!"- prycha wściekły.-" Jak na razie udało się nam jakieś... 120."- burczy niezadowolony.

Parskam cicho i kręce głową. Niebywałe jest to, że ambicja Ashery jest o wiele silniejsza i większa od mojej. Ja to traktuje, jako czystą zabawę, jednak smok pode mną chce wszystkim pokazać, jaki on to nie jest wspaniały. Nachylam się nad szyją smoka.

- Ale wiesz, jesteś ogniem, nie musisz się wzbijać na takie wysokości. - mówie z lekkim uśmiechem.- I tak jestem z ciebie dumny, po za tym jesteś za młody.- śmieje się cicho.

Ashera spogląda na mnie nieprzekonany i prycha cicho.

- I tak jesteś najlepszy.- mówie cicho i uśmiecham się.

Ashera mruczy rozbawiony i wywraca oczami, ale wyraźnie widzę, że się rozpogodził. Śmieje się cicho i nakierwouje Asherę aby wylądował, na mniejscu gdzie czeka Andy i Victor.

Gdy chłopcy nas zauważają Victor cmoka i kręci głową, przy tym roztrzepując swoje białe włosy. Najśmieszniejsze, że do niedawno były ciemnobrązowe, praktycznie czarne, jednak podczas zabawy zaklęciami ze swoim starszym rodzeństwem, poszło coś nie tak i Vic osiwiał. Ashera ląduje miękko.

- Oj chłopcy, chłopcy.- mówi chłopak patrząc na nas poważnie.- To był...- mówi i milknie na chwile.- Najlepszy lot jaki zrobiliście!- drze się głośno wyrzucając w powietrze swój podręcznik od zielarstwa.- Jesteście niesamowici!- drze się, a ja zanosze się śmiechem. Ashera spogląda sceptycznie na chłopaka, pewnie nie wiedząc jak zareagować, później spogląda na uśmiechającego się Andiego.

- Jak na razie to wasz rekord i było świetnie, ale to nie znaczy, że macie nie ćwiczyć.- zastrzerza chłopak i wraca do czytania swojej książki. Victor parska cicho i rozgląda się za książką którą wyrzucił.

- To było coś, panowie.- mówie zadowolony Vic.- Gdzie to cholerne, zmarnowane po nic drzewo?- pyta spoglądając na nas, a ja uśmiecham się tylko, udając, że wcale nie widzę, że Inferno, drze jego książkę na strzępy siedządz na drzewie.

- Nie mam pojęcia.- mówie spokojnie.- Co? Wracamy do szkoły?

Andy wzrusza ramionami.

- Fajnie tu się siedzi.- mruczy.

Schodzę z Ashery i klepie go w łopatkę.

- Zabierz dzieciaka i leć odpocząć.- mrucze rozbawiony.

Ashera tylko mruczy rozbawiony i parska cicho na Inferno. Ten spogląda na niego i do połowy zniszczoną książkę zrzuca na głowę Victora, który wydaje z siebie zduszony, przerażony krzyk, widząc jak bardzo zniszczona jest jego własność. Inferno śmieje się gardłowo i wzbija się w powietrze, okrąża mnie a w tym czasie Ashera wzbija się w powietrze i leci do szkoły, na co dzieciak podąża za nim.

Strażnicy Smoków IIजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें