-Wstawaj Lauro! - krzyknęła do mnie sąsiadka
Odkąd moi rodzice nie żyją czyli od jakiś 2 lat, pieczę nade mną sprawuję Elle. Przemiła sąsiadka, która zaraża każdego uśmiechem. Jej dzieci i wnuczęta nie mieszkają blisko więc postanowiła się mną zająć co dla mnie jest idealne bo w innym wypadku czekałaby mnie przeprowadzka.
-Tak, już wstaję - odpowiedziałam przecierając oczy.
-Przyniosłam Ci śniadanie, postawię na blacie, a ty postaraj się nie usnąć bo muszę wracać oglądać serial kochaneczko - powiedziała i wyszła z domu.
Jakoś zebrałam się w sobie i ruszyłam w stronę łazienki. Boże, wyglądam ohydnie. Jednak samotne oglądanie serialu do późna daję się we znaki nie tylko w samopoczuciu. Niestety samotne, wcześniej często zostawała u mnie Alice, po jej śmierci czas w domu spędzam sama. Nie potrafię się odnaleźć i pogodzić z tym co się stało. Nie potrafię porozumieć się z innymi bo nikt mnie nie rozumie. Wzięłam szczoteczkę, nałożyłam pastę i zaczęłam szorować zęby. W tym samym czasie na telefonie włączyłam jakąś playliste. Muzyka to chyba moja jedyna odskocznia od tego wszystkiego. Nie to, że nie mam znajomych, mam i to nawet grupkę jednak Al była ze mną najbliżej i mimo wszystko mnie to dotknęło najbardziej.
Po skończonym myciu zębów i jakimś wstępnym ogarnięciu się weszłam do kuchni w której unosił się cudowny zapach naleśników. Od razu się na nie rzuciłam jednak nawet nieziemski smak pancakes Elle nie jest w stanie ich uratować jeśli wcześniej myłam zęby. Poprzednio nie jadałam śniadań więc moje przyzwyczajenie do mycia zębów od razu powstaniu nadal nie poszło w niepamięć.
-Dasz trochę?- zapytała Vic przez otwarte okno, a ja się wzdrygnęłam.
Victoria była brunetką o brązowych oczach. Jej włosy sięgały do łopatek jednak często związywała je w kok i nie było to takie widoczne. Była wysoka, miała metr siedemdziesiąt trzy, a ja niewiele ponad metr sześćdziesiąt osiem.
-Czego nie rozumiesz w tym, że mnie straszysz jak tak robisz?- również zapytałam opychając się naleśnikami.
-A ty czego nie rozumiesz żeby zostawiać mi otwarte drzwi?- uśmiechnęła się.
Wstałam od stołu, przesunęłam zasuwkę i otworzyłam drzwi na oścież. Następnie ukłoniłam się i powiedziałam: - Przepraszam Pani Victorio za nie otworzenie drzwi, następnym razem nie popełnię tego błędu.
-Mam nadzieję - odpowiedziała i weszła nie patrząc na moją minę, która jasno dawała do zrozumienia, że to sarkazm i to mój dom.
Usiadłam, jednak Vic chodziła w kółko. Ewidentnie widać, że coś ją trapi i chce mi coś powiedzieć.
-Więc - zaczęła - To wszystko jest jeszcze świeże i dla nas również nie jest łatwe.
-Nie zaczynaj tego tematu - wyrwałam, nie lubię o tym gadać.
-Laura, musisz iść do przodu i przestań robić z siebie jakąś ofiarę losu. Myślisz, że dla nas jest wszystko w porządku. Myślisz, że nie myślimy o niej. Byłaś jej najbliższa jednak to nie znaczy, że my nie traktowaliśmy jej jak rodziny.- odparła ze smutkiem w oczach
-Kurwa, przecież wiem. Wiem, że ją kochaliście, ale ja w to nie wierzę, w to co się tu dzieje rozumiesz? Byłam tam, to nie wyglądało jak samobójstwo. Z resztą kto się zabija w taki sposób. - krzyknęłam
-Rozumiem Cię, ale nie możesz rezygnować ze swojego życia. Ona by tego nie chciała.
-Skąd możesz wiedzieć co by chciała? - zapytałam
CZYTASZ
Tellworks Town
Teen FictionTellworks- oaza spokoju. Kiedy dochodzi do morderstwa grzecznej Alice Parker, wszyscy zadają sobie jedno pytanie- kto zabił Alice Parker? Jej zabójstwo otwiera przed nastolatkami tajemnice, które nigdy nie miały wyjść na jaw. Czy Tellworks rzeczywiś...