30.

380 26 9
                                    

Nigdy nie sądziłam, że życie w związku mogło być spokojne. Owszem, czasami kłóciłam się z Gaylem, ale to były głupoty, po których kończyliśmy w łóżku, a następnego dnia się z tego śmialiśmy. Nie czułam się przy nim ograniczona. Nie musiałam tłumaczyć się z każdego wyjścia z domu, chociaż czasami to robiłam. Ciężko było pozbyć się dawnych przyzwyczajeń. Gayle nie wypisywał do mnie ciągle, gdy wiedział, że wychodziłam gdzieś ze znajomymi. Szanował, że chciałam spędzić trochę czasu z kimś innym. Nie bywał przesadnie zazdrosny, ale czasami dziwnie się patrzył na kolesi, którzy ze mną rozmawiali. Jednak nie zarzucił mi ani razu, że z nimi flirtowałam albo ich prowokowałam. Nie miał powodów do zazdrości. Byłam z nim szczera na każdym kroku.

Nie spodziewałam się, że Gayle mi się oświadczy. Tym bardziej że nigdzie mnie nie zabrał ani nie zaplanował uroczystej kolacji. Prosił, tylko żebym się odświeżyła i ładnie ubrała. Gdy wyszłam z sypialni wystrojona, klęknął przede mną z pierścionkiem w dłoni. Wiedziałam, co to znaczyło, ale nie byłam gotowa. Nie chciałam tego. Nie teraz. Myślałam, że Gayle o tym wiedział. Opowiedziałam mu jakiś czas temu, dlaczego zerwałam poprzednie zaręczyny i że nie planowałam zostać żoną. Zapewniłam również, że gdy będę gotowa to dam mu znać i razem to zaplanujemy. Powiedział, że jemu też się nie śpieszyło. Czemu więc podjął decyzję beze mnie? Miałam ochotę płakać. Kochałam go, ale nie chciałam pierścionka. Co miałam zrobić? Nie chciałam go zranić, ale cokolwiek teraz powiem, nie będzie zadowolony.

– Powiedz coś. - Wstał, przyglądając mi się dokładnie.

– Nie mogę. - Kręciłam głową, próbując powstrzymać łzy. – Nie mogę. Przepraszam.

Było mi go szkoda, ale nie mogłam przyjąć jego oświadczyn. Przerosło mnie to. Nagle powróciły wszystkie wspomnienia związane z Markiem i strach, że ktoś znowu mógł mnie skrzywdzić. Gayle wiele razy udowodnił mi, że byłam dla niego ważna. Czułam się przy nim dobrze, ale nadal gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że coś wkrótce się spieprzy. Bałam się, że znajdzie we mnie jakąś wadę, która sprawi, że znajdzie inną kobietę. Może dla facetów byłam jakaś wybrakowana, tylko nie od razu zdawali sobie z tego sprawę. Przecież sam wygląd nie sprawiał, że związek będzie idealny. Przykro mi, że nie mogłam teraz zadowolić Gayla. Nie byłam pewna, że mnie zrozumie. Nie musiała. Zraniłam go. Tym razem to ja wyszłam na tę złą, ale inaczej to sobie wyobrażałam. Chciałam podejmować każdą decyzję z Gaylem, a on sam uznał, że może zmienię zdanie, gdy przede mną klęknie z pierścionkiem, że mój strach minie.

– Ok – burknął, odchodząc ode mnie.

Był zły i miał do tego prawo. Zawiodłam go. Pewnie myślał, że go nie kocham, ale to nieprawda! Kochałam go i nie chciałam, żeby odszedł. Tyle że już nie byłam pewna czy Gayle chciał jeszcze ze mną zostać. Co będzie z nami dalej? Powinnam się wyprowadzić? Odrzucenie zaręczyn zazwyczaj oznaczało koniec związku, a ja tego nie chciałam. Musiałam zdać się na chłopaka. Pogodzę się z jego decyzją, ale to wcale nie znaczyło, że przestanę go kochać. Już zawsze będzie dla mnie ważny. Zmienił moje życie na lepsze. Zrobił dla mnie wiele dobrego i za to będę mu wdzięczna.

– Jesteś na mnie zły. - Zakryłam twarz w dłoniach.

– Trochę rozczarowany, ale to nic. - Spojrzał na mnie. – Nie przejmuj się tym.

Co? Nie potrafiłam udawać, że nic się nie stało. Naprawdę musiałam być jakaś popsuta, skoro odrzuciłam zaręczyny faceta, którego kochałam. Przecież to nie oznaczało, że od razu zaczniemy planować ślub. Tyle że miałam złe wspomnienia z poprzednim narzeczonym i nie wymazałam ich jeszcze na dobre. Już to, że zaufałam Gaylowi, było dla mnie wielkim krokiem, ale nie potrafiłam jeszcze zrobić kolejnego. Nie wiedziałam, co będzie dalej.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now