Erixa podróżowała przez doliny Federacji. Jazda z wioski do wioski powoli zaczynała jej się nudzić. Ona, Mówczyni srebrnego Palca, zdegradowana do roli zwykłej rekruterki! Na domiar złego nie wiedziała nawet kogo szuka. Polecenie brzmiało: "Jedź w granice Federacji, znajdź dziewczyne która włada ogniem.". Na cholerę? Przecież piromantów mają w dłoni od groma, ona sama była Piromantą w randze małego złota. Ale rozkaz to rozkaz. Nawet małe złoto nie dyskutuje z naczelną Dłoni. Nie zmienia to faktu, że powitanie w którejś wiosce z kolei przyniosło jej równie wiele radości co w poprzednich. Ludzie z Federacji prawdopodobnie pierwszy raz w życiu widzieli kogoś z jej ludu. Dragonborni mieszkali prawie po drugiej stronie Osi i nie zapuszczali się aż tak daleko ze swoich Gór. Jednak ta wioska była inna. Rezydowała tu jakaś dziwna energia. Erixa sprawdziła raz jeszcze dokumenty dla pewności. Nie, nie ma tu żadnego zarejestrowanego maga ani druida. Najbliższy czarodziej miał siedzibę dwa dni drogi dalej, jego wieża nie mogła generować aż takiej energii. Wniosek nasuwał się sam: znalazła wreszcie poszukiwaną piromantkę. Teraz tylko zakwaterować się gdzieś i spokojnie przeskanować okolicę.
Nagłe krzyki i erupcja magicznej energii wywołały drastyczną zmianę planów. Erixa popędziła wierzchowca. Na centralnym placu wioski ludzie właśnie uciekali od klęczącej na środku dziewczyny. Tuliła ona do siebie chłopaka, chyba bliźniaka, wyraźnie nieprzytomnego. Er widziała krew spływającą mu po skroni i skapującą na ziemię. Kątem oka zauważyła rośliny chciwie nachylające się w stronę tej krwi. Ważniejsze było to co działo się obok. Stał tam człowiek zamknięty w ognistej klatce. Trzymał się za poparzoną dłoń, na ziemi leżała metalowa rurka. Klatka powoli się zacieśniała.
Erixa nie marnowała ani chwili. Momentalnie rzuciła zaklęcie paraliżujące i spróbowała zgasić klatkę. Ku jej zaskoczeniu wymagało to ogromnego wysiłku. Kim była ta dziewczyna, która bez żadnego treningu opierała się ósmemu piromancie świata? Już zrozumiała powód "degradacji". Jednak na zgaszeniu klatki się nie skończyło. Dziewczynie zaczęły świecić się oczy, ogień zaczął rozprzestrzeniać się od niej we wszystkich kierunkach. Teraz rozpoczęła się prawdziwa walka. Wola Dragonbornki starła się z wolą dziewczyny. Tuż przed zwycięstwem, na krótki moment Erixa zobaczyła ogniste skrzydła rozpościerające się za dziewczyną. Następnie wszystko zgasło, a dziewczyna osunęła się na ziemię.
Piromantka szybko podbiegła do nich. Po upewnieniu się że oboje żyją mogła sobie pozwolić na chwilę ulgi. Szybko jednak zebrała się w sobie. Wyciągnęła komunikator i wybrała aurę Naczelnej.
- Mów.
- Pani, znalazłam tą piromantkę. Jednak musisz coś wiedzieć...
- Mów.
- Dziewczyna nosi w sobie Ducha Ognia. Co najmniej 10 klasy. Wiesz Pani co to oznacza.
- Tylko ktoś z Dziesiątki będzie mógł ją szkolić.
- Zgłaszam się do tego zadania.
- Jesteś Ósma. Szybko cię przerośnie.
- Byłabym Szósta gdybym była w tym roku w Cytadeli, wiesz Pani.
- Zgoda. Cała odpowiedzialność spoczywa od tej chwili na tobie. Prześlę ci portalem klucz do Rezydencji Piromantów. Od tej chwili jesteś jej zarządcą i opiekunką. Zakres obowiązków dostaniesz przez posłańca. Potraktuj to jako awans. Rezydencja ma zasięg praktycznie na cały znany nam świat. Jak dostaniesz klucz zadokuj ją niedaleko cytadeli, ale raczej gdzieś nad wodą.
- Ja... Dziękuję, Pani.
- Nie dziękuj. Jeszcze mnie za to znienawidzisz. Posłaniec będzie w ciągu pół godziny. Zaopiekuj się tymi dziećmi Erixo. Naucz tą dziewczynę kontroli. Jeśli jest tak jak mówisz...
- Ona może roznieść Cytadelę na strzępy w niekontrolowanym wybuchu...
- Dokładnie. Dlatego dostaniecie Rezydencję. Jest w innym wymiarze, więc w razie katastrofy zginiecie tylko wy.
CZYTASZ
Opowieści Świata Obrotu
FantasyŚwiat Obrotu. Wielu neguje jego istnienie, mimo to jest on gdzieś tam, hen daleko. I istnieje na nim życie. A nawet magia. No bo jakże inaczej mógłby funkcjonować świat w kształcie wielkiego dysku? Jednak tam gdzie jest magia są też magiczne zagroże...