~~~
Na tym spotkaniu będzie też Ethan.
~~~
To jedno zdanie wciąż chodziło mi po głowie. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś go spotkam. Po tym, gdy nieświadomie złamał mi serce, zaczęłam go unikać. Ben był na niego wściekły, ale to nie była jego wina, bo w końcu serce to nie sługa. Tak też powiedziałam Benjaminowi. Skoro ja to zaakceptowałam, to on też musi. Widziałam to, jak bardzo się o mnie martwił i byłam mu za to bardzo wdzięczna, ale nie chciałam, żeby przeze mnie stracił najlepszego przyjaciela. Po kilkunastu dniach odpuścił Ethanowi, który nie miał pojęcia, co się dzieje. Nie chciałam, żeby obwiniał się za coś, na co nie miał wpływu, więc wytłumaczyłam mu całą sytuację. Niestety po tym dniu już nic nie było takie jak kiedyś. Między mną, Jane a blondynem dało się wyczuć niezręczne napięcie. Z czasem przestaliśmy się spotykać. Ja i moje głupie uczucia zniszczyły naszą paczkę. Dałabym wszystko, żeby zmienić przeszłość.
- Dobrze. Spotkajmy się z nimi. Trzeba jakoś naprawić błędy przeszłości i odbudować to, co zniszczyłam.
- Kochanie, nie mów tak. To nie twoja wina. Pamiętasz? Sama powiedziałaś mi, że serce to nie sługa. Nie obwiniaj się za nic, dobrze? - powiedział ze zmartwieniem w głosie. Czym ja zasłużyłam na takiego cudownego mężczyznę? - To jesteś pewna, że chcesz tam iść?
- Jestem pewna. - spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechając - a teraz jedz śniadanie i zmykaj do pracy, bo się spóźnisz.
- Tak jest szefowo! - zasalutował, po czym dał mi buziaka w policzek i poszedł do łazienki z resztą tosta w dłoni.
Zaśmiałam się cicho pod nosem, obserwując jego działania. Sama również skończyłam jeść swoją porcję i zaczęłam zbierać naczynia ze stołu, by zanieść je do zlewu. Dodatkowo musiałam zmienić plan całego dnia z powodu tego spotkania, bo wiedziałam, że teraz nie skupię się na pracy. Komputer i maile od kontrahentów muszą zaczekać, jeśli mam dobrze wykonać swoją robotę.
~~~
11:35
Zegar nieubłaganie zbliżał się do godziny umówionego spotkania. Oznaczało to, że muszę zacząć się szykować. Nie chcę w końcu wejść do restauracji w puchatej piżamie, grubych skarpetach i nieumytych włosach. Ruszyłam w stronę mojej sypialni, a konkretnie szafy, która tam stoi. Po chwili przydreptałam na miejsce. Uchyliłam wielkie drzwi i wyjęłam kilka sztuk ubrań. Po kilku minutach zastanawiania się, lecz na szczęście chwilę przed zwątpieniem, że nie mam się w co ubrać, moja 'kreacja' była gotowa. W końcu zdecydowałam się na ciemnoszare jeansy oraz koszulę w kwiaty i kolorowe skarpetki. Z wybranymi rzeczami pokierowałam się w stronę łazienki, po drodze zahaczając o komodę, z której wyjęłam bieliznę.
~~~
Po niecałej godzinie byłam gotowa. Ubranie prezentowało się moim zdaniem całkiem nie najgorzej. Włosy postanowiłam upiąć w wysoką kitkę, zrobiłam delikatny makijaż, a cały mój strój postanowiłam dopełnić malutkimi kolczykami z białym kamieniem i wisiorkiem w tym samym stylu.
Benjamin już czekał na mnie w kuchni, gotowy od piętnastu minut. Gdy w końcu się mnie doczekał, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i podał rękę.
- Wyglądasz przepięknie niedźwiadku - powiedział, patrząc mi w oczy, na co się zarumieniłam. Wciąż działał na mnie tak samo.
- Dziękuję kochanie. Ty też wyglądasz bardzo atrakcyjnie. Będę musiała na ciebie uważać - zaśmiałam się, a mój mąż mi zawtórował, po czym pocałował mnie delikatnie w usta. Chwilę później ruszyliśmy w stronę samochodu.
~~~
Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Stres, który odczuwałam, sięgał już zenitu. Zresztą nie tylko u mnie tak było, bo Benjamin też się denerwował. Prawdę mówiąc, wcale nie dziwię się temu, że nasze emocje tak buzują. W końcu nie widzieliśmy naszych przyjaciół od końca liceum. Teraz jesteśmy już dorosłymi ludźmi i wiele się w naszych życiach pozmieniało. Ja z Benem spodziewamy się dziecka, a z tego, co wiem, Jane i Ethan się zaręczyli. Mimo wszystkiego, co przeżyłam, patrząc na związek mojej najlepszej przyjaciółki z chłopcem, który mi się podobał, to jestem bardzo szczęśliwa, że udało im się dojść do porozumienia, którego tak długo szukali. Jednak nie mogę ukryć tego, że gdy usłyszałam jego imię po tylu latach, moje serce znów przyspieszyło. I to mnie właśnie zaniepokoiło.
- To, co niedźwiadku? Jesteś gotowa na spotkanie po latach? - zapytał, łapiąc mnie delikatnie za dłoń.
- Bardziej gotowa nie będę - uśmiechnęłam się do niego - chodźmy zanim stres mnie zje.
Ruszyliśmy w stronę restauracji. Gdy tylko drzwi się otworzyły, do moich nozdrzy doleciały przepiękne zapachy przyrządzanych tamtego dnia potraw. W jednej chwili mój brzuch dał o sobie znać. Nagle poczułam delikatne stuknięcie w ramię i cichy szept mojego męża.
- Spójrz Camille, stolik przy oknie. To chyba oni.
Szybko odwróciłam głowę we wcześniej wskazanym kierunku i ujrzałam moich starych przyjaciół. O ile Jane wyglądała tak samo, jak po skończeniu liceum, tak Ethan zmienił się nie do poznania. Jego jasne włosy nie były już takie długie jak kiedyś. Teraz na głowie miał krótko obciętą fryzurę. Kolejną rzeczą, jaka się w mim zmieniła, a w zasadzie dopiero pojawiła to okulary w czarnych oprawkach i delikatny zarost na twarzy. Wyglądał dobrze. Nawet bardzo dobrze. W brzuchu poczułam dziwne uczucie, które nie mogło zwiastować niczego dobrego. Czy to możliwe, że ja wciąż coś do niego czułam?
Po chwili zdałam sobie sprawę, że gapiłam się na nich zbyt długo. Jane musiała mnie zauważyć, bo uderzyła Ethana w ramię, by się odwrócił i oboje zaczęli do nas machać. Gdy spojrzenie moje i chłopaka spotkało się, potwierdziła się moja obawa.
On wciąż nie był mi obojętny.
Nagle poczułam uścisk na mojej dłoni i delikatne pociągnięcie w przód. W jednej chwili stanęliśmy przed stolikiem pary.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
~~~
Po trzech godzinach rozmów, plotek i śmiechów, nasze spotkanie dobiegło końca. Tuż przed wyjściem wymieniliśmy się numerami telefonów, żeby mieć ze sobą stały kontakt. Samo spotkanie było bardzo przyjemne i cieszyłam się z niego, ale z drugiej strony, kosztowało mnie wiele stresu. Przez cały ten czas czułam wzrok blondyna, który przeszywał mnie na wskroś. Jeśli mam być szczera, to byłam o tyle przed powiedzeniem Ethanowi, żeby przestał się na mnie gapić. Jesteś pewna, że ci się to nie podobało?
Do domu dotarliśmy przed godziną siedemnastą, więc miałam sporo czasu na przemyślenie wszystkiego i dokończenie papierkowej roboty. Zaczęłam włączać komputer, aż nagle usłyszałam sygnał mojego telefonu.
Ethan?
Szybko chwyciłam urządzenie i odblokowałam je.
Hmm? Pusta wiadomość? Bardzo zabawne. Ktoś postanowił chyba ze mnie zażartować.
Westchnęłam cicho, patrząc na ekran telefonu. Na co ja liczyłam? Że będzie do mnie pisał, podczas gdy jego dziewczyna jest w szóstym miesiącu ciąży? Z pewnością ma teraz lepsze rzeczy do roboty. W mojej głowie kłębiła się teraz tylko jedna myśl.
- Chciałabym cofnąć czas i naprawić naszą przyjaźń...
Nagle usłyszałam wołanie z kuchni.
- Kochanie! Chodź mi, proszę pomóc! - to Ben. Ciekawe co znów wymyślił - Jak się nastawia piekarnik?
Gdy to usłyszałam, wybuchnęłam śmiechem, odłożyłam telefon i poszłam mu pomóc.
~~~
*ekran telefonu*
...cofnąć czas...
~~~

CZYTASZ
• Rewind • [Zakończone]
RomanceOn wrócił. A wraz z nim wszystkie moje wspomnienia, o których tak bardzo chciałam zapomnieć. • - Chciałabym cofnąć czas i naprawić naszą przyjaźń... • - Gdzie ja jestem? - • - Znów mam szesnaście lat?! • - Nie martw się Cami, będzie fajnie. • To n...