Harry zasnął po prawie siedmiu godzinach lamentu. Draco poszedł odprowadzić gości i odebrać lekarza z dworca. Poprosił kuzyna, aby przypilnował Pottera. Abraxas siedział na krawędzi łóżka. Wpatrywał się w bruneta. Wyglądałby jak popękana lalka, gdyby nie wielkie wory pod oczami i suche usta. Spał na boku w pozycji embrionalnej z lekko rozchylonymi wargami. Przynajmniej w krainie Morfeusza mógł uciec od strasznej klątwy.
Blondyn przyłożył dłoń do czoła Wybrańca, gdy zauważył, że twarz chłopaka powoli oblewa rumieniec. Gorączka. Nastolatek poprawił kołdrę i wyszedł z pokoju. Wrócił po paru minutach z ziołową herbatą. Postawił kubek na szafce nocnej. Już miał obudzić zielonookiego, gdy Harry przez sen złapał jego dłoń. Abraxas spojrzał na bliznę, która została po karze z Umbridge.
Nie będę opowiadać kłamstw
Kłamstwa... Malfoy uśmiechnął się ponuro. Czy zatajanie prawdy mogło być zaliczone do kłamstwa? Wiedział, że Potter i Draco są ze sobą szczęśliwi, a mimo to młody Gryfon nie mógł ukryć rosnącej powoli z dnia na dzień niechęci do kuzyna. Zauważał szybko jego błędy i myślał, co zrobiłby na miejscu Ślizgona. Często z zadowoleniem stwierdzał, że byłby lepszy. Draco został brutalnie skreślony z listy autorytetów Abraxasa.
Blondyn zaczął delikatnie potrząsać Wybrańcem. Harry uchylił powieki. Oczywiście niczego nie zobaczył. W jego wyblakłych oczach odbijało się słoneczne światło. Pierwszy raz od paru miesięcy rozsunięto zasłony w pokoju Draco. Brunet miał okazję na krótką chwilę cieszenia się ciepłem promieni.
- Wypij herbatkę- powiedział spokojnie Malfoy, gdy Potter usiadł i przetarł dłońmi twarz.
Jego czarne włosy sterczały na wszystkie strony, a policzki zdobił rumieniec spowodowany podwyższoną temperaturą. Kiwał się lekko na boki, będą jeszcze jedną nogą we śnie. Abraxas uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał widzieć takiego Wybrańca, a mianowicie nieogarniętego, zaspanego, nieuczesanego, ubranego w luźną koszulkę służącą jako piżamę. Wyglądał wtedy dużo młodziej.
- Jaka herbata?
- Ziołowa. Na gorączkę.
- Z cukrem?- spytał Harry.
- Nie dodaje się cukru do ziołowej, ale jest naprawdę smaczna- oznajmił Malfoy i podał powoli kubek brunetowi.
Zielonooki zacisnął palce na ciepłym naczyniu. Czuł się źle. Stracił nogi akurat wtedy, gdy już nauczył się w miarę bezpiecznie poruszać po domu i stawał się coraz bardziej samodzielny. Niestety teraz nie ma nawet mowy o zejściu na parter po wodę z kuchni. Miał chociaż tyle szczęścia, że mógł zawołać skrzaty.
Był ciężarem. Dobrze wiedział, że Draco ma własne problemy związane z wampiryzmem i mimo podejścia do tego z humorem wciąż cierpi. Oczywiście powoli przyzwyczajał się do swojej przypadłości, a picie krwi już praktycznie go nie brzydziło. Niestety nie mógł się skupiać na własnym zdrowi i psychice, ponieważ musiał praktycznie cały czas zajmować się Wybrańcem.
Harry miał świadomość tego, że Ślizgon go kocha i nie robi tego z listości czy konieczności. Każdy jego ruch ociekał delikatnością i miłością. Potter nie chciał być ciężarem, kulą, która zmusza Malfoya do siedzenia w domu. Narastał w nim gniew. Brunet miał już dość wszystkiego. Bał się, że kiedyś wybuchnie i powie coś niemiłego ukochanemu.
- Wypij nim wystygnie- poprosił Abraxas, wyrywając chłopaka z zadumy.
- Myślisz, że Draco będzie miał dość opieki nade mną?- spytał cicho Wybraniec i upił łyk herbaty.
- Nie wiem, ale jak będzie miał dość to ja chętnie go zastąpię. Jestem mądrzejszy, piękniejszy i mam więcej cierpliwości.
- Mhm... Zapomniałeś o skromności.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...