Praca w mediach od kensendra_ ❤️❤️
Po ostrym treningu w sobotę postanowiłam się położyć. Wróciłam do domu dopiero koło piętnastej, ponieważ Dylan uparł się na to lodowisko, choć nie miałam na nie najmniejszej ochoty. W zasadzie nie miałam ochoty absolutnie na nic. Z nikim się nie kontaktowałam. Quentin do mnie dzwonił, nawet przyjechał pod dom, ale tata go nie wpuścił. Pisał do mnie także i Jack, pytając co się działo, ale zignorowałam to pytanie i odpisałam jedynie, że wszystko w porządku i potrzebuję wyciszenia. Już sama gubiłam się w tych kłamstwach i nie wiedziałam nawet, co komu naopowiadałam. Wciąż w myślach odbijały mi się słowa Thomasa, ale stwierdziłam, że nie będę się nimi martwić. To nie miało najmniejszego sensu, a ja jedynie pragnęłam chwycić się tej swojej upartej obojętności i rutyny. Tylko to się dla mnie liczyło i naprawdę nie chciałam myśleć jak egoistka, ale Dylan na pogrzebie, jak i dzisiaj, miał rację. Musiałam wyłączyć emocje, bo to by mnie przytłoczyło.
– Masz chwilkę? – zapytał tata, wchodząc do mojego pokoju. Skinęłam głową, więc wszedł w głąb pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Przysiadł na brzegu łóżka, na którym uczyłam się hiszpańskiego.
– Coś się stało? – Zeskanowałam go czujnym spojrzeniem, choć mój głos brzmiał mocno obojętnie.
– Wpadłem zapytać jak się dzisiaj czujesz – wyjaśnił, spoglądając na zegarek na szafce nocnej. – Jest sobota wieczór, a ty siedzisz sama, ucząc się. To nie wygląda zbyt dobrze.
– Mówisz o tym swetrze? – Próbowałam zażartować. Nawet się nie uśmiechnął. – Wiem, ale czuję się dobrze sama.
Kłamstwo.
– Jakim cudem młody Frighton żyje? – rzucił ojciec, przechodząc do meritum sprawy. Oczywiście, że chciał wiedzieć. Był równie zdziwiony, co ja.
– Upozorował swoją śmierć. – Wzruszyłam obojętnie ramionami. – Przecież trumna była zamknięta, a ludzie wyglądali na naprawdę smutnych.
– Więc wiedzieli wszyscy – stwierdził gorzko. – Byliśmy pionkami, żeby przejąć się jego śmiercią, a tak naprawdę żył i mógł na nas patrzeć – prychnął. – Byłem na tym pogrzebie, choć nie powinienem. On był... jest przestępcą, a mimo to zignorowałem rozsądek i pojechałem. Naraziłem reputację i respekt swoich znajomych siedzących w prawie dla kogoś, kto miał w dupie, co się dzieje. – Tak na to nie patrzyłam, ale miał rację. Miał swoją dumę i ją nadszarpnął tylko po to, żeby mnie wesprzeć.
– Masz rację – powiedziałam.
– Potrzebujesz czegoś? – spytał troskliwie. Uśmiechnęłam się lekko.
– Nie, wszystko w porządku.
– Może powinnaś sobie kogoś zaprosić, żeby nie być sama? – podsunął. Zamyśliłam się na moment.
CZYTASZ
Escape from the dark
RomanceThe second part of the ''Darkness'' trilogy ~ Próbowaliśmy wypłynąć z ciemności, która wciągała nas w ten mrok. Nie chcieliśmy cierpieć, choć żadne z nas nie umiało pływać w ciemnościach. Tylko wiara pozwalała nam przetrwać. Wiara i my sami. W czel...