Cześć, umiejętności społeczne aktywacja, chciałabym podziękować za towarzystwo w tej wędrówce po Detroit. Oczywiście, jak widać nie ma epilogu więc tak, będzie część druga.
Wczoraj gdy pisałam ostatni rozdział dużo myślałam co chciałabym tu napisać. Wiecie, jako dziecko miałam wiele marzeń, nie konieczne realnych, jednak zawsze, od samego początku chciałam coś znaczyć. Chciałam zostawić po sobie ślad, zapisać się gdzieś na kartach historii, choćby na małym, zamazanym marginesie na samym końcu. Odkąd nauczyłam się czytać spędziłam większość życia w książkach. Moje poważniejsze czytanie zaczęło się gdy w pierwszej klasie założyłam się z koleżanką z ławki kto pierwszy przeczyta "Dzieci z Bullerbyn", choć tak naprawdę nigdy nie mieliśmy tego za lekturę. I mimo iż przeczytałam pierwsza, okazało się iż ona przestała na początku. Pamiętam że kochała czytać książki.
Czytaliście kiedyś całą sagę Narni? Ja nie, zatem zaryzykuję i zaufam mojej koleżance, która opowiadała mi ich treść z zapałem na lekcjach jakieś osiem lat temu.
Uwaga, tu mogą być spojlery !
Zatem opowieści z Narni zakończyły się w stosunkowo specyficzny sposób. Słyszałam że wszystkie dzieci spały w łóżkach na statku, który niedługo potem wybuchnął a całe rodzeństwo obudziło się jak gdyby nic w swoim pokoju. A cała historia stała się zaledwie snem.
Nie wiem, czy naprawdę takie miała ona zakończenie w rzeczywistości, jednak w takie ja wierzę. Ta rozmowa o tyle zapadła mi w pamięci iż nawet dziś, zastosowałam coś podobnego tutaj. Jednak w pewnym sensie jest ono całkowicie inne.
Całe moje życie do 14 roku życia spędziłam w książkach, do tego stopnia iż nie znałam nawet ludzi i okolicy w której mieszkałam. Czasami nadal się czymś zaskakuję, jednak zdołałam do tego przywyknąć. Po tamtym zakładzie zaczęłam czytać więcej i więcej, w pewnej chwili wypożyczałam po sześć książek jednego dnia by następnie kolejnego je wszystkie oddać i wziąć kolejne. Od tamtej chwili znalazłam alternatywę dla mojego marzenia. Zapragnęłam napisać książkę. Nada chcę, mimo iż czytam znacznie mniej niż kiedykolwiek.
Ta książka była dla mnie często odskocznią. Miejscem gdzie mogłam wyrazić swoje zdanie, poopowiadać kilka śmiesznych sytuacji, wyrzucić swoją frustrację i odetchnąć. Czasami okropnie się męczyłam, czasami mogłam pisać dopiero gdy spadałam na dno, by móc sięgnąć szczytu. Podczas pisania często zmagałam się z własnymi, osobistymi problemami, temu też często w moim Connorze było więcej mnie niżeli samego Connora. I choć nie jestem pewna jak wyszedł mi ostatni rozdział (nie potrafię go jeszcze przeczytać) zdam się na intuicję.
Chciałabym podziękować wielu osobą oraz przede wszystkim, każdemu czytelnikowi, obecnemu jak i przyszłemu. Dziękuję z każdy pojedynczy komentarz czy gwiazdkę. Dziękuję również za czytanie moich ogłoszeń, tweetów oraz followy. Dzięki że właściwie ktoś to czyta. To naprawdę cudowne uczucie. Dziękuję za to iż wytrwaliście prze mnie i zostaliście do końca wbrew moim podłym odpowiedzią i traktowanie postaci. Wszystko co chcę powiedzieć to dziękuję. Wolę nie pisać tu listy wszystkich po kolei bo, broń boże, o kimś zapomnę, źle napiszę nick bądź diabeł wie co jeszcze. Myślę że każdy będzie wiedział gdy o nim wspomnę.
Mogę śmiało powiedzieć że w końcu uzyskałam odpowiedź na moje pytanie. Connor dokonał czegoś, czego ja nie mogłam przez wiele ostatnich lat. Mam nadzieję że i mi się to w końcu uda a wy będziecie mi przy tym towarzyszyć.
Spotkamy się jeszcze nie raz, w końcu obiecałam wam kontynuację oraz krótkie historie poboczne.
A do tego czasu, dziękuję jeszcze raz ponieważ, choć w pewnym stopniu, spełniłam swoje marzenie. I z wielką dumą mogę w końcu kliknąć "Ukończone".
- Hobbit
CZYTASZ
I'm ok || Detroit become human reverse au ||
FanfictionConnor powoli pogrąża się w cieniu swych porażek, podczas gdy w Detroit poziom przestępstw rośnie z dnia na dzień. Dochodzi do niewyjaśnionych porwań, a bordo znów wraca na czarny rynek. Życie ponownie wystawia na próbę detektywa Andersona oraz jeg...