Rozdział 2

96 11 9
                                    

— Uspokójcie się! Przez was Malinka się boi! — wykrzyknął Burzowy Obłok. Malinka cała się trzęsła. Nie rozumiała, dlaczego ojciec mówił tylko o niej. Nie przejmował się resztą kociąt? Przecież byli jej rodzeństwem!

Spokojnie, nic ci nie zrobią...Powtarzała sobie cały czas w myślach. Jednak jak miała się nie bać, jeśli tydzień temu została podrapana przez Zatoczka do krwi? On był prawie dwa razy większy bała się, że jak dorosną to ją zabije. Po jego ataku na nią pozostała jej blizna na boku.  

W końcu była jednak w miarę spokojna, więc postanowiła przeprosić swoje rodzeństwo. To przez nią byli pomijani więc zasługiwali na wyjaśnienia.

— Wiem, ze mnie ne lubice...ale baldzo was pseplasam za to ze rodice was ne lubią!

Malinka nie wiedziała co dalej. Postanowiła się położyć i zasnąć. Tak też zrobiła. 

***

Minął księżyc, a dwa dni temu Zatokowa Łapa i Mirtowa Łapa mieli mianowanie. Byli pierwszymi nowymi uczniami od pięciu księżycy. Poza nimi szkolili się też Zjeżona Łapa, Kwiecista Łapa i Trzepocząca Łapa. Malinka od połowy księżyca jadła już tylko zwierzynę. W żłobku zamieszkały trzy nowe kotki. Liściasty Cień, Bluszczowa Sadzawka i jej matka Białe Skrzydło. Ale najgorsze było jedno - Burzowy Obłok z powodu choroby Muszego Wąsa został na kilka dni tymczasowym mentorem Zatokowej Łapy. Nie mogła w to uwierzyć. Dlaczego przywódca wybrał właśnie jego? 

Postanowiła dłużej o tym nie myśleć. W końcu nic jej oni nie zrobili. Przywódca podjął decyzję, a ona nie powinna jej kwestionować. 

Leżała w żłobku, gdy wyczuła dziwny zapach. Przybywał z daleka, wręcz z poza obozu. Czy tak pachnie jakiś inny klan? Co jeśli to atak? Może powinna wszystkim powiedzieć...Nie! Przecież i tak jej nie uwierzą! Po drugie co jeśli się myli? Co jeśli to coś zupełnie innego? 

Jej rozmyślenie przerwało pojawienie się w żłobku Burzowego Obłoka...z Zatokową Łapą. 

— Witaj, jedyne dziecko mojego mentora. – powiedział drwiaco uczeń i zasmiał się złośliwie. Tak samo jak rodzeństwo Malinki. Jedynie Płomyczek i Zięba oraz starsze koty nic nie zrobili. Bluszczowa Sadzawka zwróciła uwagę uczniowi.

— Tymczasowego mentora. — poprawiła go Stokrotka

— Bądź trochę bardziej miły. – mruknęła biało-szara kotka leżąca obok. 

Nagle do obozu wbiegły zdyszane Śliwkowy Kamień i Mirtowa Łapa, które rano poszli trenować. Ta młodsza, uczennica drugiej kotki, wyglądała na przestraszoną.

— Wiewiórczy Locie! — zawolała czarno-ruda wojowniczka.

— Tak? 

— Atakuje nas klan wiatru! Idą w stronę obozu! 

— Dobrze. Przygotujcie się do walki. Osłaniajcie żłobek. Powiem o wszystkim Jeżynowej Gwieżdzie. 

Po chwili do obozu dotarli wojownicy klanu wiatru. Malinka postanowiła zaatakować jakiegoś. Podeszła do niego i probowała coś mu zrobić jednak jej się nie udawało. Nagle kocur skoczył na nią i zaczął ją drapać. 

Jednak wtedy jakiś kot powalił wroga na ziemię. Malinka nie wiedziała co się dzieje. Nagle zamknęła oczy. Miała przed sobą tylko ciemność.

no to Malinka ma problem...Czy dobrze zrobiła atakując kota klanu wiatru? Kto ją uratował? Piszcie co myślicie, ja zdradzę że to na pewno kot z jej klanu...

SKR SE: Ucieczka Malinowej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz