13.

1.3K 132 192
                                    

   Nawet jeśli czasem powoduje u mnie wiele łez, kocham go i nie ważne co się stanie, jestem w stanie mu wszystko wybaczyć.

   Szkoda tylko, że on mnie nie kocha. Myślę, że to nigdy się nie stanie. Muszę po prostu jakimś sposobem się odkochać i zapomnieć o uczuciach, jakimi darzę Skeppy'ego. Nie chce popsuć naszej przyjaźni, dlatego powinienem to zrobić jak najszybciej. Tylko pytanie, jak? Nie wiem czy to w ogóle jest realne, od tak kogoś odkochać.

   Kiedy tak leżałem, usłyszałem, że drzwi się bardziej otwierają. Nie spojrzałem na nie, ponieważ myślałem, że to Rat przyszła. jednak się myliłem. Okazało się, że Skeppy przyszedł. Popatrzałem na niego dopiero kiedy usiadł na łóżku obok mnie.

- Hej, chciałbyś wyjść z psami na dwór?- Nie zbyt mi się chciało, jednak miło mi się spędzało z nim czas, dlatego pomimo niechęci, postanowiłem się zgodzić.

   Przytaknąłem lekko, po czym wstałem z łóżka. On się do mnie ciepło uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Ja za to zacząłem się zastanawiać nad jedną rzeczą. Mianowicie chciałem go zabrać nad rzeczkę, gdzie dosyć często chodziłem, ale nie wiem czy nie przejść się tak po prostu. Wiedziałem, że jak już tam pójdę, to szybko stamtąd nie wrócę. Lubię tam spędzać czas, lecz nie chodzę tam za często.

   Wyszedłem z pokoju, kiedy usłyszałem, że Skeppy mnie woła. Poszedłem do przedpokoju, poprzednio biorąc ze sobą Rat. Założyłem buty, nie chciałem brać żadnej bluzy czy czegoś, ponieważ na dworze było dosyć ciepło i uznałem to za niepotrzebne. Zapieliśmy nasze psy i wyszliśmy. Gdy sobie powoli szliśmy, przypomniało mi się o moim wcześniejszym pomyśle.

- Skeppy? Moglibyśmy pójść w pewne miejsce?- Spytałem trochę niepewnie. On się na mnie popatrzał i uśmiechnął.

- Jasne! A gdzie chcesz iść?- Odpowiedział, zarówno zadając pytanie.

- Chciałbym pójść na pewną polankę.. Nikt tam nie chodzi, a więc byłoby spokojnie..- Mówiąc to, czułem się niezbyt pewnie. Z jednej strony, wiedziałem, że się zgodzi, ale z drugiej bałem się odmowy.

- No to prowadź- Lekko się uśmiechnąłem słysząc te słowa. Zacząłem powoli kierować się w stronę miejsca wyznaczonego wcześniej przeze mnie. Chłopak szedł obok mnie uśmiechając się

   Już idąc poczułem się trochę słabo, jednak kiedy dotarliśmy na miejsce, poczułem silny ból głowy. Nie chciałem jednak niepokoić Skeppy'ego, ponieważ myślałem, że mi przejdzie za chwilę.

   Usiadłem pod jednym z dwóch drzew stojących na polance. Oparłem się o nie, a chłopak usiadł po przeciwnej stronie. Chwilę sobie rozmawialiśmy, jednak po chwili poczułem się jeszcze gorzej, co chyba było po mnie widać, ponieważ brunet wkrótce spytał.

- Wszystko okej?- Spytał się z troską w głosie.

- Tak, a o co chodzi?- Byłem ciekawy przez co tak pomyślał.

- No, wyglądasz trochę blado i jakoś tak.. Zachowujesz się inaczej- Jego odpowiedź mnie zdziwiła. Zacząłem się zastanawiać czy nie powiedzieć mu prawdy. Nie chciałem mu jednak psuć wyjścia moim złym samopoczuciem.

   Jednak minuty mijały, a mój stan się nie polepszał. Wręcz przeciwnie, pogarszał się. Ból głowy był praktycznie nie do wytrzymania, a na dodatek, ledwo powstrzymywałem siebie od kaszlenia. Próbowałem sobie pochodzić chwilkę, ale to nic nie pomogło. Wreszcie postanowiłem wyznać chłopakowi prawdę i kiedy był blisko mnie, chwyciłem go za rękaw bluzy, tak żeby na mnie spojrzał, po czym zacząłem mówić.

- Skeppy.. Źle się czuję- Praktycznie wyszeptałem, jednak na tyle głośno, żeby on usłyszał.

- A co ci jest?- Odwrócił się w moją stronę oraz spojrzał troskliwie.

- Boli mnie główka i jest mi nie dobrze- Nie chciałem nic mówić na razie o kaszlu, ponieważ nie widziałem sensu.

- No to choć, pójdziemy do domu- Nie chciałem tego.  Odkąd jest jest u mnie, musi się cały czas mną zajmować, dlatego chcę żeby miał też trochę odpoczynku.

- Ale nie chcę ci psuć tego dnia...- Mówiłem to przyciszonym tonem głosu. On się na mnie poważnie spojrzał i wtedy już wiedziałem, że nie mam szans go przekonać.

- A ja nie chcę żebyś się rozchorował, choć- Mówiąc to, poszedł po smyczki psów, po czym je zawołał. Podszedłem do niego kiedy zapinał Rat, po tym od razu podał mi przedmiot i zaczął zapinać swojego psa. Podniósł się, kierując swoje kroki w stronę wyjścia z polanki. Poszedłem za nim. Przez całą drogę powrotną panowała cisza, a ja czułem wyrzuty sumienia, że już totalnie popsułem pobyt u mnie Zakowi.

   Kiedy byliśmy już przed domem, otworzyłem go i weszliśmy do środka. Skeppy od razu po zdjęciu butów kazał mi iść, położyć się na kanapie. Zrobiłem to, a on gdzieś poszedł. Nagle usłyszałem jak krzyczy coś do mnie.

- Gdzie masz apteczkę domową?- Naprawdę był tak leniwy żeby nie przyjść i się po prostu spytać?

   Wstałem  i poszedłem do kuchni. Z jednej z szafek wyjąłem pudełko z lekarstwami położyłem je na blacie, a  chłopak zaczął czegoś tam szukać. Po niedługiej chwili wyjął z niego termometr oraz leki przeciwbólowe.

- Potrzebujesz?- Powiedział podając mi to drugie. W sumie, postanowiłem wziąć jedną tabletkę. Przytaknąłem delikatnie, a brunet podał mi szklankę, do której wcześniej nalał wodę. Połknąłem przedmiot i popiłem cieczą. Po tym chłopak kazał mi wracać do salonu, leżeć na kanapę. Ponownie to zrobiłem, po chwili dołączył do mnie ze strzepniętym już termometrem rtęciowym.

- Może obejrzymy coś fajnego?- Mówiąc to, podał mi przedmiot. Zrobiłem to co powinienem z nim, po czym odpowiedziałem chłopakowi.

- Jasne, a co?- Odpowiedziałem, ale nie spodziewałem się, tego, co powiedział.

- Może My Little Pony?- Jego to chyba pogrzało. Ma 21 lat i chce oglądać bajki dla dzieci.

- Nie! Nie będziemy oglądać bajek! Wybierz coś innego- Powiedziałem na co on się podstępnie uśmiechnął. W tym momencie wiedziałem, że jestem skazany na oglądanie bajek.

- Czyli będziemy oglądać Muminki- Zmierzyłem go wzrokiem, po czym dodał - No co? To bardzo poważna bajka dla dorosłych dzieci- Po wypowiedzeniu tych słów zaczął się cicho śmiać i wziął pilota od telewizora. Zaczął szukać jej, a kiedy znalazł, odłożył przedmiot na stole i wyszedł z pokoju. Zacząłem się zastanawiać co on wykombinował.

   Po niecałych dwóch minutach, wrócił z kocem oraz psami. Okrył mnie kocem, usiadł i przytulił się, poprzednio biorąc pilota. Lekko się zarumieniłem.

- Ciepło ci?- Na jego słowa, delikatnie przytaknąłem głową i uśmiechnąłem się. W międzyczasie Rat i Rocco zdążyli położyć się obok nas. Moja suczka ułożyła mi się na kolanach, a pies Skeppy'ego leżał obok niego. Chłopak puścił bajkę i zaczęliśmy ją razem oglądać.

|×| Maska Szczęścia |×| SkepHalo |×|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz