Rozdzaił dedykuję Patka1999, mojej dobrej koleżance, która bardzo motywuje mnie do pisania, czasami nawet zamaskowanymi groźbami ;)---------------------------------------------------------------------------------------------------
„Nic tak nie podnosi na duchu, jak niespodziewane słowa wsparcia płynące z ust osoby, której byśmy o to nie podejrzewali."
- Nie mogę uwierzyć, że This Moment odwiedzili mnie w szpitalu - powiedziała rozanielona Danielle, która zajmowała zajmowała łóżko obok Sophie.
- Dani, oni przyjechali by spotkać się z nami wszystkimi, a nie tylko z tobą.
- A przez tego głupiego holtera nie mogłam cieszyć się tym jak powinnam - narzekała nastolatka, nie zważając na słowa koleżanki.
- Mam rozumieć, że te „cieszenie się jak powinnaś" oznacza krzyczenie, piszczenie, skakanie, błaganie o autograf itp.? - zapytała z uśmiechem Sophie.
- No oczywiście, że tak. Co ty z Księżyca się urwałaś? A tak w ogóle to gdzie zniknęłaś po południu? Nie widziałam cię nigdzie.
- E...
Od odpowiedzi na pytanie Sophie uratował skrzyp otwieranych drzwi i pani oddziałowa, która zaraz się w nich pojawiła.
- Dziewczęta już po dwudziestej drugiej. Pora spać. Możecie rozmawiać, ale bardzo cicho. Dobranoc. - oznajmiła i wyszła, wcześniej gasząc światło. Jedynym oświetleniem były teraz lampy na korytarzu.
- Dobrej nocy życzę - powiedziała szybko Sophia i odwróciła się twarzą do ściany, modląc się gorączkowo w duchu o to by Danielle zapomniała o swoim wcześniejszym pytaniu lub po prostu dała się jej wyspać.
Niestety niebiosa nie okazały zbytniej łaskawości, gdyż jak tylko dziewczyna wypowiedziała słowa pożegnania, Dani powiedziała:
- Nie odpowiedziałaś na pytanie.
- Po prostu jakoś dziwnie się poczułam i wróciłam do pokoju.
- To ciekawe, bo kilka minut po tobie z biblioteki wyszedł także Nicholas. Czyżbym miała coś podejrzewać? - zapytała z uśmiechem sugerującym, że w jej głowie zaczynają przewijać się obrazy tej dwójki w dość ciekawych sytuacjach.
- Nie to pewnie tylko zwykły zbieg okoliczności. - odparła Sophie, ale poczuła, że jej policzki oblewa rumieniec zażenowania.
- Ta ta ta. A jestem królowa Bona. No już Sophie mów co się wydarzyło. Przecież nic nikomu nie powiem.
- Okey. Przyszedł do mnie do pokoju i zaczęliśmy rozmawiać i tyle.
- Ale tak sam z siebie postanowił cię poznać? Wpadłaś mu w oko. Czyżbym miała przed sobą przyszła panią Miles?
- Nie no co ty. Poznaliśmy się wczoraj na ich koncercie.
- O rany. Nie mogłam na niego iść, bo jestem tutaj - westchnęła sfrustrowana Danielle - Ciekawe czy przyjdzie cię jutro odwiedzić?
- Pewnie nie. Przecież są w trasie koncertowej.
- Ty na serio nic nie wiesz? Występ w Londynie był ich ostatnim w tym roku. Od dzisiaj mają oficjalnie wolne. Znaczy nie licząc pracy nad nową płytą, wywiadami w telewizji i takich tam.
- No widzisz. A do tego po co miałby przychodzić? Zobaczył chore dzieci, poczuł litość i przytulił pokrzywdzoną przez los nastolatkę i koniec. Zapomni o tym po miesiącu i wróci do swojego normalnego życia. To była pewnie jednorazowa akcja.
CZYTASZ
Pozwól sobie pomóc
Teen FictionCo zrobić kiedy nie jest się do końca zdrowym i sprawnym? Może iść na koncert ulubionego zespołu i na m&g zachwycać się, że jeden z członków czyta tą samą książkę co ty? Nie? Cóż... Ona tak zrobiła. Tylko jaki był tego efekt? Wyrzucenie z areny...