- Idiotka - jęknąłem, wywracając oczami, patrząc z politowaniem, jak Jamie szuka w lodówce czegokolwiek, co dałoby się zjeść.
- Spadaj - wymamrotała, kiedy zamknąłem drzwiczki chłodziarki przed jej nosem.
- Idź się ubierz - poleciłem i musnąłem wargami czubek jej nosa.
- To chyba nie działa w tę stronę - przedrzeźniła mnie, nieumiejętnie udając mój głos. Pisnęła, kiedy zacząłem ją łaskotać. - A! Przestań! - zaśmiała się, wierzgając nogami w taki sposób, że właściwie tylko moje oplatające ją ramiona ratowały ją przed upadkiem na posadzkę. Zacisnąłem uścisk, przytrzymując ją nad zemią i wtuliłem głowę w zagłębienie jej szyi, lekko muskając ustami jej skórę.
- Bądź grzeczna i idź się ubrać w coś ładnego - szepnąłem, odstawiając jej ciało na podłogę.- Wyglądasz słodko - uśmiechnąłem się i cmoknąłem jej policzek, odpalając samochód.
- Jestem w tym co wczoraj, idioto, bo matka zabrała resztę - zauważyła kąśliwie, wywracając oczami.
- Chciałem brzmieć tak uroczo, jak w tych wszystkich filmach na disney channel - westchnąłem zawiedziony, wywołując jej śmiech. Sam też po chwili wybuchnąłem śmiechem i ruszyłem.
- Jesteś głupi, Lucas - prychnęła, trącając moje ramię, po czym sięgnęła ręką i podkręciła głośność jakiejś piosenki lecącej w radiu, śpiewając ją na cały głos, przy okazji co chwilę się śmiejąc.
Pokręciłem głową z rozbawieniem i zaparkowałem przed McDonald'sem, który był tak blisko mojego mieszkania, że równie dobrze mogliśmy się przejść.
- Naćpałaś się czegoś? - spytałem, wysiadając.
- Nie - odparła radośnie, pojawiając się u mojego boku i razem ze mną wchodząc do środka. - Nie ma to jak śniadanie w Macu...
- Nie marudź. - Cmoknąłem jej policzek, podchodząc do kasy. - Co chcesz, Jam?
- Wszystko jedno. - Wzruszyła ramionami, więc zamówiłem nam dwie kawy i jakieś kanapki.
- Chodź. - Pociągnąłem jej ramię w stronę tego ciemnego stolika, przy którym siedzieliśmy na pierwszej randce.
Jamie usiadła naprzeciwko mnie i przez dłuższą chwilę analizowała sytuację z dziwnym uśmiechem na ustach. W końcu sięgnęła po łyka swojej kawy i parsknęła uroczym śmiechem.
- Jesteś tandetny, Luke. Ale i tak cię kocham.________________________
Epilog krótki, denny i bez sensu.
JAKE JEST BEST i trudno mi się z nim rozstawać ale moja wena ulega powoli wyczerpaniu i chyba skończę z pisaniem na ever forever (KIDDING)
KOCHAM WAS BEJBS <3