Rozdział VIII

214 4 0
                                    

Leonard pov*

Zaniosłem małą do samochodu i zapiąłem jej pasy, po chwili usiadłem na miejsce kierowcy i ruszyłem.
-tatusiu, gdzie teraz jedziemy.
-w takie jedno miejsce, nie muszę Ci mówić bo Ty i tak zostajesz w aucie.
-rozumiem tatusiu
-spokojnie maluchu nie będę tam długo siedzieć, a poza tym puszczę ci bajkę na tylnym ekranie.
-jejjj. -powiedziałam uśmiechnięta.
Tak się składa że mam w samochodzie ekrany na tyle więc czemu by nie puścić bajeczki mojemu królisiowi.
Po chwili poszedłem zostawiając mojego szkraba w, aucie.

Lena pov*

w sumie trochę mi się nudziło bez tatusia, ale nie narzekałam. Tatuś zostawił mi soczek w kubku niekapku, a ja dodatkowo przytuliłam się do mojego misia i oglądałam bajki. Po dłuższej chwili wyplułam smoczek który teraz wisiał na zawieszce i z mojego plecaka wyciągnęłam gryzaczek który przyczepiłam do drugiej zawieszki i zaczęłam go rozciągać zębami, lubiłam swój gryzaczek czasami poprostu potrzebowałam sobie coś pogryźć i się odstresować czasami poprostu smoczek to było zamało. Po około 30 minutach wrócił tatuś więc szybko się ogarnęłam odpięłam gryzaczek z zapinki i schowałam go do plecaka, a na jego miejsce włożyłam smoczek. Tatuś przyszedł i powiedział.
-już jestem króliczku nie nudziłaś się chyba?
-troszkę tatusiu
-to dobrze skarbie
Po chwili pojechaliśmy w kolejne miejsce.
Naszczęście byliśmy tam tylko po jedną paczkę. Potem pojechaliśmy do biura tatusia.
-Tatusiu?
-tak króliczku
-a muszę iść z tobą tatusiu?
-tak musisz, a co się stało?
-bo ja się wstydzę trochę
-nie masz czego pójdziemy razem do mojego biura położysz się na kanapie, a potem pojedziemy do domu.
-no dobrze
Po chwili podjechaliśmy do niewielkiego biurowca i wysiedliśmy. Kiedy weszliśmy do środka skierowaliśmy się odrazu do windy. Starałam się chować smoczek pod bluzeczką bo trochę się wstydziłam przy obcych ludziach.
Po wejściu do pomieszczenia tatuś zamknął za sobą drzwi i siadł za biurkiem.
-tatusiu?
-tak króliczku
-a długo będziemy tu siedzieć?
-trochę musimy tu posiedzieć bo mam sporo pracy. Wyciągnij sobie jakieś kolorowanki i inne rzeczy z plecaczka i grzecznie się baw.
-no dobrze tatusiu.
Na początku rozłożyłam kocyk na kanapie a potem wyciągnęłam kolorowanki i piórniczek na sam koniec siadłam na kocyku i przytulając się do misia grzecznie kolorowałam. Po około godzinie podszedł do mnie tatuś i powiedział.
-misia musisz przenieść się do mojej kuchni biurowej bo zaraz przyjdzie taki pan z ważną sprawą a nie chcę żebyś przeszkadzała.
-ale ja się boję tatusiu.
-skarbie niemasz czego się bać ja będę za ścianą, nikt Ci nie będzie tam przeszkadzać, a i pamiętaj że jeżeli będzie coś nie tak to masz mnie wołać.
-no dobrze tatusiu.
Rzwawo przeniosłam się na kanapę do kuchni tatusia ponieważ nie chciała mu robić problemów i nie chciałam kary. Tatuś dodatkowo nalał mi soczku do mojego kubka niekapka i zamknął za sobą drzwi. Po chwili słyszałam dźwięk otwierania drzwi i jakąś rozmowę.

Leonard pov*

Do mojego biura zapukał gość od jednego interesu więc zaprosiłem go i zacząłem rozmowę. Po około pół godziny rozmowy wyszedł. Po chwili od wyjścia gościa zapukał mój kolega z pracy Wiktor.
-Część Leonard jak życie mija?
-Część, a wiesz otworzyłem teraz tą klinikę z Anią i mamy pierwszych pacjętów.
-no właśnie zauważyłem że dzisiaj przyprowadziłeś jakąś dziewczynę i to nie Paulinę.
-wiesz Paulina wyjechała na obóz więc ja mogę zająć się interesami.
-no rozumiem
-A jak tam Twoja little?
-Zuzia mi zaczęła ostatnio psocić więc nie fajnie.
-ugh to współczuję.
-a jak Twoja pacjętka?
-a wiesz narazie jest naprawdę super jest bardzo grzeczna i potulna.
-a mógłbym ją zobaczyć?
-pewnie
Po chwili zaprowadziłem Wiktora do kuchni gdzie siedziała Lenka na kanapie.
-Lena co ty tu robisz? -zapytał zdziwiony.
-Wiktor czego chcesz odemnie?
-Lenka zwarzaj na słowa. -odezwałem się.
-Co się mówi?-dodałem
-przepraszam -powiedziała
-Lena spokojnie nie bój się mnie. -powiedział Wiktor
-nie będziesz się śmiał ze mnie przez moją relacje z Leonardem.
-Misia pamiętaj kim dla ciebie jestem. -powiedziałem lekko zdenerwowany.
-dobrze przepraszam tatusiu.
-ja się nie będę śmiał z twojej relacji ponieważ nie jesteś jedyna.
-Ale jak to?
-Wiktor to może porozmawiasz z małą sam bo ja mam sporo roboty?
-spoko niema problemu.

Wiktor pov*

Leonard wyszedł z pokoju, a ja zacząłem rozmawiać z Lenką.
-jak to nie jestem sama? -zapytała
-Twój tatuś nie jest jedynym z naszego grona który ma little, ja też mam swoją little którą bardzo kocham.
-naprawdę Wiktor myślałam że niemasz dziewczyny, a co dopiero little.
-Lenka jak Twój tatuś się zgodzi to może kiedyś się poznacie.
-było by super.
-ale to nie koniec Lenka. Bo Paulina też jest little znaczy była.
-aaaa to dlatego Le.. Yyy to znaczy Tatuś tak o nią dbał. Ale zaraz jak to była?
-wiesz kiedy jest się little można zawsze zrezygnować.
I tak rozmawiałem z Lenką dopóki nie przyszedł Leonard.
-Dobra królisiu możesz się powoli pakować bo zaraz wychodzimy.
-jejjjj cieszę się.

Leonard pov*

Kiedy wychodziliśmy zapytałem się Wiktora.
-I co nie zanudził cię ten mój mały króliczek?
-nie no gdzieszby przecież ja lubię little.
-A jak ją oceniasz?
-bardzo miła, urocza i potulna. Ale widać że jest trochę nieśmiała.
-no wiem.
-ale w porównaniu do moje Zuzy to jest naprawdę grzeczna.
-noo
-ej Leonard może chciałbyś wpaść do mnie z Lenką wiesz dziewczynki by się poznały i tak dalej.
-powiem Ci że to dobry pomysł, ale narazie chcę ją bardziej otworzyć żeby niebyła taka skryta w sobie jak Pauliś na początku.
-okej rozumiem
-to my będziemy się zwijać, pa
- to pa pa
Po rozmowie wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu

Przygody Paulinki i jej tatusia 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz