POV: George
Dlaczego życie musi być takie okropne? Mam siedemnaście lat, jeszcze z trzy i koronacja, a moi rodzicie mają taką fazę jakby to oni zaraz mieli panować nad całym królestwem. Mi się nie chce, okej?
Jakieś pieprzone rady, zebrania, po co mi to wszystko? Adoptujcie mi starszą siostrę, niech ona sobie rządzi.Chociaż, póki co mam spokój. Noo może spokojem nie można tego nazwać. Matka i Ojciec cały czas chodzą zestresowani. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Chciałem się dowiedzieć o co chodzi, i długo nie musiałem czekać.
- Synu, musimy porozmawiać.
- Co się stało ojcze?
- Musimy być ostrożni. W wiosce przy pobliskim lesie ciągle są jakieś ataki.
- Jakie ataki...?
- Nie mamy pojęcia. Jakieś pobicia, bójki i dużo kradzieży. Ostatnio jeden z mieszkańców który w tym uczestniczył, zrelacjonował nam, że widział jak ktoś chodzi obok stanowisk z owocami, i kradnie je kupcom, gdy zwracają mu uwagę po prostu wyciąga nóż i im grozi.
- J..jak wygląda? - Zacząłem się martwić.
- Właśnie.. Nie wiemy.
- TO LUDZIE W WIOSCE SĄ ŚLEPI?
- Tłumaczą się że to się dzieje tak szybko, nie widzą tego człowieka. Wiemy jedynie, że mówią na niego "Clay".
- Clay?
- Dokładnie. A teraz przepraszam, muszę iść. Postawialiśmy też w wiosce mnóstwo straży na patrol. Ehh.. Dużo zamieszania - I odszedł.
Clay..No przecież, CLAY. Mama opowiadała mi o nim do 12 roku życia. Potem opowiadanie tego zaczęło mnie nudzić. Uświadomiłem sobie, że ten chłopczyk, ten słynny Clay co tyle przeszedł nie żyje. To nie może być on, jak miałby przeżyć w lesie 7 lat?
Muszę porozmawiać z mamą.
Udałem się do jej komnaty w której akurat przesiadywała.
- Coś się stało? - zapytała od razu gdy mnie zauważyła.
- Myślisz że to ten Clay?
- Nie wiem... Myślę, że taki mały chłopiec nie ma szans sam przeżyć.. Chociaż to może być logiczne. Te wszystkie kradzieże jedzenia...Miałby się z czego utrzymywać. Nie wiem sama co mam o tym myśleć.
- Dobrze mamo, dziękuję.
- Zajdź do salii tronowej, ojciec coś chciał.
- Dopiero go mijałem.. Okej.
Udałem się po krętych schodach na sam dół zamku i przeszedłem kawałek drogii korytarzem by skręcić w lewo i dojść do salii tronowej.
- O, jak dobrze ze jesteś - zawołał do mnie tata i kazał mi usiąść na tronie. Gdy to zrobiłem, strażnicy wprowadzili jakiegoś mężczyznę na salę.- On kradł nam róże z ogrodu. - Powiedział mi tata. Wymierz mu karę.
Aha, świetnie, znowu nauka "królowania".
- Masz coś do powiedzenia? - zwróciłem się do starca.
- Ja bardzo przepraszam.. Moja żona umarła, nie było mnie nawet stać na kwiaty na jej grób, proszę, darujcie mi życie!
Spojrzałem w okno, musiałem się zastanowić. Nagle zauważyłem jakąś sylwetkę która szybko potem zniknęła. Może jakiś strażnik przechodził.
- Zostawcie go w spokoju. - Zadecydowałem.
- Co? Tak bez kary?! Ja bym go zabił, przecież złamał zasadę ogólnego wejścia na teren zamku! - zirytował się mój ojciec.
- Kwiaty urosną nowe, żona mu nie zmartwychwstanie - powiedziałem.
Dopilnowałem, by puścili go wolno i udałem się do mojej komnaty.
~~~~~~~~~
Jakoś mało osób to czyta, ale obiecuje, że od następnych rozdziałów będzie ciekawiej kshkhsPapaa, i tradycyjnie miłego dnia/nocy <3
508 słów
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] 👑 Przyszły Król ~ DreamNotFound // DNF 👑
Teen FictionZJEBANE ZAKOŃCZENIE Ogólnie ksiazka nie dopracowana i brakuje wiele wątków za co przepraszam Młody, nieco niezdarny książe George, i Clay, znany jako największy postrach w lesie... Krążą plotki, że to psychiczny człowiek, na którym odbiła się stras...