Ze snu wyrwały mnie promienie słoneczne wdzierające się przez okno. Spojrzałam na zegarek w komórce, była 10:00. No tak, musiałam przyznać, że byłam strasznym śpiochem. Ubrałam się w zwykły dres i zeszłam na dół. Mama była w pracy, a siostra siedziała na kanapie i oglądała bajki. Darcy była 10-letnią dziewczynką o dużych brązowych oczach i czarnych włosach sięgających jej do ramion. Z wyglądu bardzo przypominała tate, ale charakter odziedziczyła po mamie. Ja natomiast byłam kserokopią babci w oby dwóch aspektach. Przynajmniej tak mówił mój tata. Niestety nie było dane mi jej poznać, ponieważ umarła młodo podobnie jak jej syn, a mój ukochany tata. Za każdym razem kiedy pomyślałam, że nie ma go wśród nas przepełniał mnie ból, ale naszczęście nie był już tak silny jak przedtem. Nie pozwalałam na to, nie mogłam znowu się załamać. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej siostry.
- No wreszcie wstałaś, już miałam iść sprawdzić czy żyjesz
- Nie narzekaj, przynajmniej miałaś telewizor dla siebie- zaśmiałam się głośno i szybko zabrałam jej pilota. Przełączyłam na 4fun.tv, gdzie leciała jedna z moich ulubionych piosenek I'm not the only one Sama Smitha. Od razu zaczęłam śpiewać, na co moja siostra się skrzywiła, a ja tanecznym krokiem przeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie dość późne śniadanie. Z racji tego, że byłam leniem postanowiłam zjeść płatki. Międzyczasie do kuchni weszła siostra.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że za pół godziny jadę z Amy i jej mamą na basen, a potem ona przyjdzie do mnie na noc.
- Okej, tylko zabierz klucze, bo mnie może nie być. Mama wie?
- Tak, jasne, pytałam się jej wczoraj
- Dobrze, to idź się lepiej spakować
Po tych słowach Darcy popędziła po schodach do swojego pokoju. Wcześniej wspomniana Amy jest najlepszą przyjaciółką mojej siostry. Była dobrze wychowana i świetnie radziła sobie w szkole. Przyjaźniąc się z Darcy miała na nią dobry wpływ, dlatego też była chętnie widziana w naszym domu. Po wyjściu siostry postanowiłam pójść pobiegać. Była piękna pogoda i byłoby grzechem siedzieć w domu. Poszłam do swojego pokoju i założyłam krótkie spodenki oraz sportowy top. Na nogi założyłam moje ulubione nike do biegania, a włosy związałam w koński ogon. Wychodząc wzięłam ze sobą pas do biegania, abym mogła wziąć ze sobą komórke i klucze. Moim celem był pobliski las, który był oddalony jakieś 700m od mojego domu. Biegnąc chodnikiem zauważyłam chłopaka, który do mnie machał. No ja to mam szczęście, że też musiałam go spotkać. Owym chłopakiem był Harry, jeden z tzw: "popularnej paczki" ze szkoły i zarazem najmilszy z nich. Może to dlatego, że był o rok młodszy. Jako jedyny czasem do mnie zagadał, albo sie uśmiechnął. Pozostali, albo nie zwracali na mnie uwagi, albo się ze mnie śmiali. Chłopak zmierzał w moją stronę, więc z grzeczności przystanęłam, żeby wymienić z nim parę zdań
- Hej, Lily, wpaniale wyglądasz, wow, zrobisz wrażenie w szkole- powiedział ciągle lustrując mnie wzrokiem
- Dzięki Harry, to naprawdę miłe z twojej strony- odpowiedziałam, lekko się uśmiechając. Cieszyłam się, że wywarłam na nim pozytywne wrażenie. Harry chyba jeszcze chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszęliśmy jak ktoś woła jego imię. Obróciłam się, żeby zobaczyć kto to. Po przeciwnej stronie szedł Niall Wchujwysokieego Horan. On też należał do tej paczki, ale był zdecydowanie mniej przyjazny. Kiedy mnie zobaczył szczena mu opadła. I dobrze mu tak. Mam nadzieję, że reszta szkoły zareaguje podobnie. Widząc, że Niall jest coraz bliżej trochę spanikowałam i szybko pożegnałam się z loczkiem. Oczywiście nie mogłam odejść z gracją tylko musiałam się potknąć o...w sumie nie wiem o co, chodnik wydawał się prosty. Biegałam 2 godziny, cały czas myśląc o zbliżającej sie szkole. Gdy wróciłam do domu, mamy jeszcze nie było. Postanowiłam wziąc szybki prysznic i zadzwonić do przyjaciółki. Chciałam wybrać się jeszcze na zakupy przed rokiem szkolnym. Umówiłyśmy się o 16. Żeby zabić czas zaczęłam oglądać nowy, 6 sezon, mojego kochanego serialu Glee. O 15 usłyszałam wołanie mamy, która wróciła właśnie z pracy. Szybko zeszłam na dół.
- Hej, mamo- przywitałam się
- Hej Lily, pomożesz mi zrobić obiad? Zaraz mają wrócić dziewczynki i chciałabym zdążyć.
- Jasne, mamo, tylko, że o 16 umówiłam się z Mel na zakupy. Moge iść?
- Tak, ale najpierw musisz mi pomóc
- Pewnie- zgodziłam się uśmiechając do rodzicielki. Postanowiłyśmy zrobić spaghetti, ale nie takie zwyczajne, sos zawsze robiłyśmy same, przez co potrawa była przepyszna. Gdy prawie kończyłysmy robić obiad, do domu weszła Darcy z przyjaciółką. Były tak pochłonięte rozmową, że nawet nie usłyszały, że mają siadać do stołu. Ja szybko zjadłam swoją porcję i zaczęłam szykować się na zakupy. Ubrałam krótkie, jasno jeansowe szorty i bluzke na ramiączkach z napisem I'm a princess bitch. To były moje ulubione typy bluzek. Włosy rozpuściłam, a rzęsy przejechałam tuszem. Na nogi założyłam czarne vansy. Po chwilii otrzymałam wiadomość od Mel, że czeka na mnie na dole. Pożegnałam się i wyszłam z domu. Postanowiłyśmy pojechać do Westfield London, była to ogromna galeriia handlowa, z mnóstwem sklepów. Na miejsce musiałyśmy się dostać autobusem, ponieważ było za daleko, żeby iść pieszo.
Po 3 godzinach nieustannego chodzenia po sklepach, musiałyśmy odpocząć. W tym celu wybrałyśmy się do Starbucksa. Uwielbiałam tą kawiarnie, za każdym razem kiedy piłam tu kawę czułam się jak w niebie. Odebrałyśmy swoje zamówienie i siadłyśmy przy pierwszym, lepszym stoliku. Przez chwilę przyglądałam się Melanie. Była naprawdę śliczna. Miała długie, czarne, proste włosy i duże czekoladowe oczy. Do tego malinowe usta i delikatne rysy twarzy. Nic dziwnego, że chłopcy ją uwielbiali. Może teraz też będe miała adoratorów, kto wie. Od rozmyśleń oderwała mnie przyjacióła zadając mi pytanie:
- I jak się czujesz przed szkołą? Zostały tylko dwa dni.
- Wiesz, trochę sie stresuje, nie wiem jak ludzie zareagują, może dalej wszyscy będą mnie olewać- wyznałam szczerze
- No co ty, chyba żartujesz, wszyscy będą zaskoczeni i napewno pozytywnie. Już nikt się nie będzie z Ciebie śmiał i napewno chłopcy będą sie za Tobą oglądać
- No nie wiem, przecież schudłam tylko 7 kg
- No bo tylko tyle miałaś nadwagi, ale tu nie chodzi tylko o to, ściągnęli ci aparat, masz teraz piękny uśmiech i wreszcie pozbyłaś się trądziku, ale przede wszystkim przeszłaś metamorfozę osobowości, już nie jesteś taka skryta. Powróciłaś dawna ty, oni nie mogą Cię przyjąć negatywnie. Po prostu się nie da.
- Dzięki Mel, dobrze, że cie mam, sama bym nie dała rady- uśmiechnęłam się do niej ukazując rząd białych(i już prostych) zębów. W tej samej chwili zobaczyłam Niall'a wchodzącego do kawiarnii ze swoją dziewczyną lub laską od dymania- Ashley. Szczerze jej nienawidziłam. To ona robiła ze mnie największe pośmiewisko. Nie chciałam żeby mnie zobaczyli. Skuliłam się troche i obróciłam twarz w drugą strone.
- Hej, Lily chyba się ktoś na Ciebie patrzy- powiedziała moja przyjaciółka
Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a stojącego przy kasie i świdrującego mnie wzrokiem. Ashley niczego nieświadoma składała zamówienie. To było strasznie krępujące.
-------------------------------------------------------------
Hej, mamy za sobą pierwszy rozdział, może nie był zbyt ciekawy, ale obiecuje, że następne będą lepsze. Bardzo bym chciała, żebyście komentowali i oceniali. Kolejna część niebawem :) Miłego czytania :*
CZYTASZ
Magic
FanfictionNastoletnia, na pozór zwykła dziewczyna uczęszcza do liceum w Londynie. Jest szarą myszką, niczym się nie wyróżnia. Nie jest popularna, a jej grono znajomych jest małe. Kiedy wraca po wakacjach odmieniona, jej życie diametralnie się zmienia.