— Dyskwalifikacja. — powtórzył Fred wściekły — Nic nie zrobiłem! — warknął Fred — Nic nie zrobiłem! – powtórzył.
— Ale oczywiście Malfoy mógł obrażać nasze rodziny! — dołączył do narzekań George.
— To było niesprawiedliwe! — zgodziła się Phoebe — Ale unikanie Shey nic Ci nie da.
— Nie unikam jej. — powiedział Fred.
— Och, oczywiście, że nie. — prychnął Lee.
— Po prostu Ci głupio, że wyleciałeś z drużyny. Przykro Ci z tego powodu i nie chcesz by Shey to oglądała. — powiedziała Phoebe.
— Ona tu znowu przyjdzie. — powiedział Lee — I wtedy nie będzie mógł zrzucić tego na to, że jesteś pod prysznicem. — dodał.
— Nie chcę z nią teraz rozmawiać. — powiedział Fred.
I jak na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi. Fred spojrzał w tamtą stronę i odwrócił się tyłem do drzwi.
— Fred! Chcę z tobą porozmawiać. — powiedziała Shey.
Phoebe podeszła do drzwi i się do niej uśmiechnęła. Po chwili Fred został sam w pokoju Shey, która nieśmiało do niego podeszła i pogładziła go po plecach.
— Przykro mi, że wyleciałeś. — powiedziała — Grałeś świetnie!
— I co mi to teraz da? — zapytał Fred — Po co w ogóle tutaj wracałem? — zapytał.
— Według mnie zachowałeś się cudownie. — wyznała siadając obok niego — Chciałeś stanąć w obronie kogoś kogo kochasz.
— Ten gnojek Cię obraził. Nie mogłem tego puścił płazem. — powiedział.
— Mówię o Twojej rodzinie, Freddie. — powiedziała Shey — Możecie się kłócić ile tylko chcecie, ty i George możecie na naśmiewać się z Rona, wasza mama może być zła za wasze wybryki, ale zawsze staniecie w swojej obronie. — odparła.
— Nie pozwolę jakiemuś idiocie obrażać moich rodziców i brata. — powiedział Fred — Miał by gorzej gdyby Ginny to usłyszała. Ona to dopiero by go skopała.
— Dziękuję, że stanąłeś w mojej obronie. — powiedziała.
— Nie myślałaś chyba, że po prostu tak to zostawię. — odparł — Za dużo dla mnie znaczysz żebym to po prostu odpuścił.
— Masz szczęście, że nikt z nauczycieli tego nie widział. — powiedziała.
— I tak wyleciałem z drużyny. — powiedział — To mój ostatni rok, moja ostatnia szansa by zagrać gdy jakieś wstrętne babsko tak po prostu postanawia nas zdyskwalifikować.
— To faktycznie niesprawiedliwe. — powiedziała.
— Jest jednak plus tego. — powiedział — Będę miał więcej czasu dla ciebie. — mruknął.
— Racja. — powiedziała Shey z uśmiechem — Ale powinieneś się skupić na sklepie. — dodała.
— Oczywiście. — powiedział Fred.
Shey pocałowała go w czoło, a on się do niej szeroko uśmiechnął przyciągając ją do siebie. Położyli się razem na łóżku, Fred gładził ją po ramieniu i zamknął na chwilę oczy. Rudowłosa leżała na jego klatce piersiowej wsłuchując się w jego bicie serca. Mógłby leżeć z nim tak całe dnie, bo przy nim czuła się najlepiej.
Niestety wieczorem musiała wrócić do dormitorium, oczywiście Fred próbował ją zatrzymać w swoim, ale w końcu odpuścił stwierdzając, że i tak niedługo będzie z nią mieszkał i będzie miał tylko dla siebie. Gdy wróciła do dormitorium zauważyła Annie siedzącą z lekko otwartymi ustami i Aidana i Hudsona kłócących się na środku pokoju. Nawet Maxime słuchała z ciekawością.
— Wciąż go kochasz! Widziałem jak na niego patrzysz! Widziałem jak on patrzył na Ciebie! — krzyczał Hudson — Nie możesz zaprzeczyć, bo to ja miałem być tym chłopakiem dzięki, któremu zapomnisz o nim!
— Hudson, porozmawiajmy jak normalni ludzie...
— Nie! Ty go wciąż kochasz! — powiedział Hudson.
— Na miłość Boską! Oczywiście, że go wciąż kocham! — powiedział Aidan — I możesz sobie teraz myśleć jaki okropny jestem, ale starałem się o nim zapomnieć i ruszyć dalej! Ale nie mogę. Nigdy nie będę z Tobą tak samo szczęśliwy jak byłem z nim. — odparł — I chciałbym powiedzieć, że czuję to samo, Hudson! Chciałbym odwzajemnić to uczucie, które czujesz, ale przykro mi, nie mogę.
— Kto normalny przyjaźni się ze swoim byłym? — zapytał Hudson..
— Ja! Ja się z nim przyjaźnię. — powiedział Aidan — I przykro mi, ale nie mogę nic z tym zrobić. Kocham go od pierwszej chwili gdy go zobaczyłem. — dodał — Kocham go tak bardzo, że walczenie ze sobą by o nim zapomnieć mnie boli! I możesz źle o mnie myśleć! Mam to gdzieś! Chciałbym tylko wrócić znów do Ashera.
— To może idź się z nim znów pocałuj! — zawołał Hudson — Widziałem! Widziałem Ciebie i go w składziku nią miotły. Zdradziłeś mnie!
Aidan otworzył usta, a oczy zaszły mu łzami. Shey szybko usiadła obok Annie.
— Kłócą się tak od godziny. — szepnęła.
— Przepraszam. — powiedział Aidan — Wiem, że nic nie usprawiedliwia mojego działania. — odparł.
— Mogłeś chociaż udawać, że ten związek coś dla ciebie znaczy. — powiedział Hudson.
— Przepraszam... — szepnął Aidan —...przepraszam.
— Mam gdzieś Twoje przeprosiny! — powiedział Hudson — Myślisz, że to sprawi, że poczuję się lepiej? Że to jest Twoje usprawiedliwienie? Ja się w Tobie naprawdę zakochałem a ty sobie robiłeś takie... żarty.
— To nie były żarty. — zaprzeczył od razu Aidan — Ale nie będę się dłużej bronił. Wiem, że źle zrobiłem. Rozumiem Twoją złość w stu procentach. Przepraszam, że Ci zabrałem tyle czasy, że pozwoliłem Ci się we mnie zachować, że nie powiedziałem od razu, że coś wciąż czuję do Ashera, przepraszam za moje zachowanie. — odparł.
Hudson już nic nie powiedział a tylko wyszedł. Shey wstała i położyła dłoń na plecach Aidana, który się odwrócił i objął mocno swoją przyjaciółkę. Rudowłosa pogładziła go po plecach i westchnęła głośno.
CZYTASZ
One Last Laugh | Fred Weasley
FanfictionFreda zawsze obchodziły tylko żarty, karta zabawnego chłopca sprawiała, że czuł się dobrze i nie sądził, że jakaś zwyczajna dziewczyna z obsesją na porządku i nauce oraz z ogromną pasją do pisania porwie mu serce. Tyle, że on pokochał ją naprawdę mo...