Poznaliśmy się pod koniec wakacji. Spędzałam ostatni tydzień wakacji u babci i wtedy pojawił się on. Wesoły loczek o szmaragdowych oczach, który postanowił, że mnie nie opuści. Nasza znajomość rozwijała się szybko, już po miesiącu znajomości mieszkaliśmy razem czego moi rodzice nie mogli znieść - teraz już wiem dlaczego.
- A gdybyśmy zostali w domu? - wymruczał tuż przy moim uchu. - Nie lubię tłumów i one mnie też, więc może zakopiemy się w kocu i pooglądamy coś w telewizji?
- Harry, proszę cię, zawsze siedzimy w domu. - odwróciłam się jego stronę ze złożonymi dłońmi w błagalnym geście.
- Bella. - warknął, na co spuściłam wzrok. - Nie chcę żeby coś ci się stało, zapamiętaj.
Zawsze powtarzał, że nie może znieść myśli, że coś mi się może stać. Kiedy szłam do pracy czy nawet sklepu, który był kawałek od naszego mieszkania to przyłapywałam go na śledzeniu mnie. Ale za to go kochałam.
- Rozumiem, zostańmy w domu. - przytaknęłam by się nie złościł. - Może zadzwonimy po Lou?
Louis - dobry przyjaciel Harrego. Pojawił się trzy tygodnie później niż mój współlokator. Obaj zajęli pierwsze miejsce w moim sercu po tym kiedy rodzice zaczęli się za bardzo wtrącać w moje życie. Wiem, że dobrze robili, ale każdy jest mądry po szkodzie, prawda?
- Pytałem się już go właściwie, ale powiedział, że to zależy od tego czy ty tego chcesz. - uśmiechnął się i usiadł na krześle przy biurku.
- Jaki on jest niemądry. - mruknęłam i zawiesiłam kolejną koszulę w szafie. - Napisz mu żeby nie odwalał dramatów i przychodził śmiało.
- Pewnie sam się domyśli. - założył ręce za głowę i wyprostował kręgosłup. Uniosłam brew, ale wróciłam do dalszej pracy.
Wtedy tego nie rozumiałam, mimo, że powinnam się wszystkiego domyślić.
Będą to krótkie rozdziały, ale to chyba pójdzie mi lepiej niż "I'm bored", bo tam już sam początek spierdoliłam.
Jeśli ktoś to czyta to czy domyśla co będzie głównym wątkiem?
CZYTASZ
I'm real, and you...? | H.S
Teen FictionWpadłam na to późną nocą. Pomysł i całokształt wydaje mi się w miarę oryginalny, ale pewnie trafiło się już kiedyś coś takiego.