END Chapter 17

141 4 7
                                    

Verina siedziała w swoim mieszkaniu czekając na Lukasa który miał ją odebrać i zawieść do mieszkania. Grace wraz z Ricky'm wyszli momentalnie za Kają po której śladu już nie było. Nie chciała nikogo widzieć, a próby dodzwonienia się do niej były tylko stratą czasu. Blondynka była załamana, ale jednakowo kamień spadł jej z serca ze świadomością tego że Kaja już poznała prawdę. Obawiała się tylko jej głupich pomysłów na które mogła wpaść.

-- Chodź --Odezwał się Lukas wchodzący do środka podał jej rękę. Wiedział co się stało od razu dostał telefon od Veriny z niezwłocznym przyjechaniem i tak zrobił. Zależało mu na dziewczynie, a ona nigdy nie była świadoma jakie były uczucia Lukasa do niej. Zakochał się w niej od momentu kiedy ją zobaczył i choć Verina nadal stała murem za Jamesem, teraz kiedy chłopak był w więzieniu Luke miał szansę.-- Zabiorę cię w jedno miejsce w którym odpoczniesz choć na chwilę --Powiedział łapiąc dziewczynę za rękę. Po krótkiej drodze samochodem kompletnej ciszy dojechali do miejsca gdzie stała mała ławka z której było widać całe LA. Wysiedli z samochodu siadając na ławeczce.

-- Więc po co mnie tu wziąłeś? --Spytała patrząc chłopakowi głęboko w oczy.

-- Posłuchaj już dawno chciałem o tym z tobą porozmawiać. Ale nie dawałaś szansy...Wiecznie byłaś zapatrzona w kogoś innego...Ale, chce żebyś wiedziała że, bardzo mi na tobie zależy, jesteś piękna mądra i szalona po prostu od razu kiedy cię zobaczyłem mi się spodobałaś --Wyznał nieśmiało.

-- Naprawdę? --Spytała zaskoczona. Nie spodziewała się takiego wyznania, nie w tym momencie kiedy właśnie podzieliła swój los.

-- Nie żartowałbym z uczuć --Powiedział wdychając ciepłe powietrze

-- Posłuchaj mnie po prostu ja... --Nie mogła dokończyć zdania bo chłopak ja pocałował jak w filmie o zakochanych parach które razem wpadają w kłopoty i z nich wychodzą tak właśnie poczuła się w tym momencie. W tym momencie brakowało tutaj świętego słowa która zawsze mówiła ,,zmieńcie kanał plz'' Verina i romans? Z tego nie mogło wyjść nic dobrego.

***

Leżała na swoim łóżku wpatrzona w ścianę od kilku dni nie wychodziła z domu, urwała całkowicie kontakt ze światem i nawet jej się nie śniło do niego wracać. Pogrążyła się w cierpieniu, nikt nie dał jej możliwości pożegnać się z bratem. Każdy ją oszukiwał i teraz uświadomiła sobie jak bardzo była manipulowana przez wszystkich. Słodkie słowa i czułości były tylko złudnym teatrem który każdy odgrywał. Każdy był fałszywy i zakładał maskę. Już od kilku minut do mieszkania ktoś próbował się dobić dźwięk pukania i dzwonienia na dzwonek powoli doprowadzały dziewczynę do szaleństwa, w pewnym momencie nie wytrzymała. Podniosła się i z rozmachem otworzyła drzwi, jak szybko je otworzyła tak szybko chciała je zamknąć jednak uniemożliwiła jej to ręka nie proszonego gościa

-- Kaja --Odezwał się Ricky ze zmęczeniem w głosie  -- Pogadaj ze mną -- Dodał uderzając ręką w skrzydło

-- Nie mamy o czym gadać. Jesteś u mnie skreślony -- Warknęła siłując się z drzwiami które w dalszym ciągu trzymał dłonią 

-- Kaja takie jest kurwa życie! -- Odpowiedział popychając drzwi do przodu. Momentalnie odsunęła się będąc prawie pewna że dostanie zaraz w głowę. Wszedł do środka ilustrując ją wzrokiem. Była w okropnym stanie jej potargane włosy były związane w kucyka oczy zaczerwienione od wiecznego płakania. 

-- Życie? Zaufałam ci jak nikomu innemu, a ty się mną kurwa bawiłeś! -- Krzyknęła ze łzami w oczach --  Wykorzystaliście mnie żeby go znaleźć! -- Krzyknęła z oczekiwaniem patrząc na kamienną twarz chłopaka. -- Co mu zrobiłeś? -- Spytał załamanym głosem

Los Angeles |Fallen Angels|Where stories live. Discover now