6

238 20 33
                                    

Pov Węgry

       Jechaliśmy do domu Rosjanina. Tak my. Za mną siedzi obrażony Ukraina którego siłą wyrwałem. Myśli że będzie mi przyjaciela wykorzystywał i jego nie obecność na swoich celów życiowych między innymi uciekanie od starszego brata. Może zanim pojadę trzeba zadzwonić na szefa i mu powiedzieć? Choć nie wiem czy ma coś z tym wspólnego... 

Zatrzymałem się na uboczu chwile przyglądają numery telefonu które posiadałem. Zauważyłem że osoba podpisana pod nazwą ,,wiedźma'' dzwoniła do mnie kilka razy. Niech spada. Chciałem odłożyć telefon na bok, jednak zaczął mi dzwonić. No tak kajzerka do mnie dzwoni.

-halo?

-Cześć mój ukochany pracowniku- powiedział melodyjnym głosem

-czego chcesz diable- to było pytanie retoryczne.

-Słuchaj ,sprawa jest. Po pierwsze czemu nie odbierasz telefonów twojej szefowej?-zapytał się

-A kto by odebrał- odpowiedziałem znudzonym głosem- od tej wiedźmy nikt  by nie odebrał.

-w sumie racja...-zgodził się ze mną- poczekaj, WAS?!-odchylił telefon od siebie zwracają się do osoby obok- nie, on po prostu mówił że jesteś piękna- zaczął uspokajać- no idź zanieść papiery pa!-krzyknął- i nigdy nie wracaj... jestem już- zwrócił się w moją stronę.

-widzę że masz ciekawe życie prywatne- zacząłem mu dokuczać.

-Spadaj, właśnie! Ta druga sprawa-nagle oświeciło go- wiesz gdzie jest Polen?

-... no właśnie zaginął, nie ma go w domu od dwóch, trzech dni-wytłumaczyłem mu- jedyne co to znalazłem robaka na kanapie- mogłem usłyszeć  ukraine który mówił ,,cześć to ja''- czyli nic nie wiesz?-zapytałem się lekko podejrzanym głosem. Czyli mogą ze sobą nie współpracować...

-oczywiście że nie-powiedział oburzony- mam nadzieję że mu nic nie jest, miał iść ze mną na spotkanie ale wezmę kogoś innego najwyraźniej -westchnął -chodź ci powiem że mam podejrzenia i chyba to sprawdzę-powiedział zły.

-yhym, Jeszcze coś?-zapytałem się upewniając się czy skończył.

- a tak!  O co chodzi z tymi ,,nieleg...-nie usłyszałem do końca co chciał powiedzieć bo się rozłączyłem. Odłożyłem na bok telefon.

Odpaliłem auto  i ruszyłem do przodu.

....................................

Pov Polska.

   Obudziłem się następnego dnia na ,,swoim'' łóżku. Analizowałem  zaspanym wzrokiem co się dzieje. Podarłem dłonią swoją twarz, klepiąc sobie policzki. Kolejny dzień w tym miejscu. Ja chce wyjść. W ogóle czy ktoś mnie szuka? Byłem miły dla krajów, nie moja wina że większość się do mnie nie odzywa bo ma ważniejsze sprawy. 

Wstałem z łóżka. Po tych myślach byłem trochę przybity tym faktem. Nie ważne jak bym chciał zadowolić innych  to zawsze będą nie zadowoleni. Idąc do lustra zobaczyłem siebie zaspanego ze smutkiem na twarzy. Zauważyłem także tą sukienkę co mam na sobie. Wole już ubrania z lat 20 niż sukienki nawet te jebane kalesonki.

Rozglądałem się po pokoju czy może ktoś zostawił mi jakieś ubrania. Jednak, nikogo a raczej niczego nie zastałem. Przecież nie wyjdę w sukience. Usiadłem na łóżku załamany. Niech ten jełop przyjdzie z tymi rzeczami bo na śniadanie tak nie wyjdę.

Ciekawe czy rzesza będzie na śniadaniu. 

Spojrzałem się na zegarek  na górze 6:56 rano. Najzwyczajniej śniadania u nas są o 8 rano. Z moich kalkulacji wynika że mam godzine nudny,smutku i egzystowania ,,dlaczego jestem idiotą''.

Usłyszałem jak ktoś idzie w stronę mojego pokoju. Znam za dobrze te kroki. Drzwi się otworzyły a w nich był on. Zauważyłem że coś niesie na dłoni niczym kelner z szmatą.

-Gute.... A co ty masz na sobie?- powiedział zdziwiony spoglądając na mnie. Widziałem po jego minie że chce brechać się ze mnie.

-No co? Tak o mnie dbasz Austria o Galicje-powiedziałem z ironią- w szafie zostały stare sukienki a spac nago nie będę.

-a szkoda. Podobno zdrowiej spać tak-uśmiechnął się, podchodząc obok mnie, położył  ubrania na łóżku- nawet bym skorzystał-powiedział rozmarzony

-Po pierwsze no chyba ochujałeś że będę biegać z gołą dupą po twojej posiadłości. A po drugie,- spojrzałem się na ubrania- nie dla psa kiełbasa.-uśmiechnąłem się cwanie.

-oh czyli mam zostać i sam mam zadbać o to zebyś to-pokazał palcem- założył.

- Przestań traktować mnie jak dziecko.-syknąłem zły

-oh, ale dla mnie będziesz dalej tym chłopcem co trafił tutaj cały mokry i zadyszany.-Oparł dłoń o swój policzek a łokieć oparł o dłoń drugą.-Ciekawe, kto tak cię do prowadził do takiego stanu.- Kiedy to wypowiedział przypomniały mi czasy młodości. Młodości? to ją w ogóle miałem? - Oj, nie smuć się tak- schylił się i mnie delikatnie przytulił, nie odwzajemniłem gestu- Te czasy nie wrócą.

-nie dobijaj mnie.-Westchnąłem- Wystarczy że tu wróciłem.

-pf-prychnął- czyli wolisz być w piwnicy?-zapytał się, poczułem jak się odsuwa ode mnie.

-nie-uciekłem wzrokiem od niego. Dla mnie to była strasznie żenująca sytuacja. Gra ze mną teraz na wspomnieniach ze przeszłości.

-gut-powiedział dumnie- a teraz ubierz bieliznę-podał mi pod ręce- resztę pomogę ci ubrać bo to trochę,  kłopotliwy strój-oznajmił.

Bez słowa udałem się do łazienki gdzie zabrałem za sobą bieliznę. Zamknąłem za sobą na klucz drzwi na wszelki wypadek. Jeszcze wejdzie mu do głowy coś głupiego. Zdjąłem sukienkę w której spałem i rzuciłem do kosza koło umywalki. Założyłem na siebie bokserki białe. Przedłużałem  specjalnie mój pobyt w pomieszczeniu ale wiecznie tu nie mogę siedzieć. W sumie on ma klucze do każdego pomieszczenia w tym domu. 

Otworzyłem drzwi. Siedział z spuszczoną głową. Po chwili ją podniósł i spojrzał się na mnie z uśmiechem. Zobaczyłem że naszykował już ubrania. Wziął biało koszule w ręce, kazał mi podejść do niego. Zrobiłem tak jak chciał bo nie miało sensu. Spotka mnie kara albo  coś gorszego. Po założeniu koszuli zaczął zapinać moją koszule. Nie patrzyłem się na niego. Odwróciłem wzrok od tej żenującej sytuacji. Potem tak było ze spodniami eleganckimi. On mnie ubiera na bal jakiś? Wziął jakiś mundur czarny z złotymi dodatkami na rękawach oraz przy zapięciach.

-Chyba cię Bóg opuścił, nie założę tego- powiedziałem zły

-założysz się-podniósł jedną brew do góry patrząc  na mnie. Kiedy zobaczył moje zakłopotanie, zaśmiał się -coś tak czułem. No dalej~- powiedział zachęcającym głosem.

Założyłem to z dużą niechęcią na twarzy. Po chwili dodawania dodatków do munduru oraz  wsuwanie  wsuwek  do włosów a dokładniej do mojej grzywki, kazał mi stanąć koło dużego lustra. Stał za mną trzymając moje ramiona.

- Widzisz, nie było tak źle-pocieszał mnie- chyba lepsze to niż sukienka dla dziewczyn czy tam dam-powiedział z kpiną w głosie. 

-Tia- powiedziałem ze smutkiem.

-hmm, a ty dalej swoje- westchnął- trudno. Zaplanowałem dla nas cały dzień- Złapał mnie za ramię i prowadził do wyjścia z pokoju- zobaczysz będziesz zadowolony.

-Zobaczymy- ten spojrzał się na mnie bez emocji. Ruszyliśmy do przodu do jadalni


Twierdza CnxPlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz