-Długo czekałeś?- rzucił na przywitanie rudzielec, na co brunet szeroko się uśmiechnął.- Jeśli tak to trzeba nie było przychodzić za wcześnie.- po tych słowach, wyższemu chłopakowi zniknął uśmiech.
-Lepiej być szybciej niż być spóźnionym.- wzruszył ramionami, ruszając przed siebie. A po chwili dołączył do niego niziołek.
-Nie będę stosować tej metody.- prychnął, przewracając oczami.- Tak wogóle gdzie idziemy?
-Yosano obiecała nam podwózkę, oczywiście nie wie o powodzie naszego wyjazdu.- odpowiedział, zerkając co jakiś czas na Nakaharę.- Wie tylko, że będziesz razem ze mną, tak aby nie zacząć niepotrzebnej walki już na początku.
-Rozumiem.- mruknął drugi chłopak. Druga część drogi nie zajęła im długo i już po chwili znaleźli się obok jakiegoś bloku.- To tutaj?
-Tutaj.- potwierdził.- Zaczekaj.
Po tych słowach, brunet szybkim krokiem wszedł do jednej z klatek, a Chuuya w tym samym czasie oparł się o ścianę i zastanawiał się czy aby napewno dobrym pomysłem jest wyjazd.
Osamu nacisnął dzwonek i nie musiał czekać długo, aż drzwi się otworzą. Kobieta odrazu otworzyła i już była gotowana na drogę, co mile zaskoczyło chłopaka.
-Tak jak już ci wspominałam, jestem wstanie was zawieźć jedynie na najbliższe lotnisko.- mruknęła, i upewniła się, że mieszkanie jest zamknięte więc ruszyli w kierunku wyjścia z klatki.
-Wiem.- uśmiechnął się cieple.- Większa pomoc nie będzie potrzebna.
Po kilku godzinach jazdy w ciszy, która była przerywana tylko kilkominutowymi sprzeczkami rudowłosego z brunetem, dotarli do celu ich podróży.
-Dzięki za pomoc.- brunet uśmiechnął się do fioletowowłosej, co ta odwzajemniła i odrazu po tym odjechała, aby na nic się nie narażać. Wiedziała, że lepiej nie zaprzątać sobie głowy problemami Dazaia lub mafiozy, którego życie było całkowicie jej obojętne, więc tymbardziej nie chciała myśleć co wymyślili.
-To teraz czeka nas dłuuga przygoda.- odparł Osamu, ruszając przed siebie. Chuuya tylko przewrócił wzrokiem i poszedł za nim.
—
-Załatwione.- odparł mężczyzna.- Wszystko jest gotowe, możemy wprowadzić nasz projekt w życie, choć uważam, że powinniśmy to jeszcze przemyśleć.
-Nie będzie potrzebne.- odparł drugi mężczyzna.- Chcę mieć tylko pewność, że Chuuya Nakahara zostanie zlikwidowany ze swojego obecnego stanowiska w Portówce.
-Zaniedługo trafi w pana ręce.- uśmiechnął się.- Oczywiście trzeba bedzie pozbyć się Dazaia Osamu, który również przybędzie. Jednak myślę, że to będzie łatwizna, można powiedzieć, że historia którą opowiedziałem temu rudzielcowi powinna być tak wiarygodna, że możemy mu wcisnąć jeszcze więcej fałszywych informacji i napewno sytuacja będzie tak niesamowicie niebezpieczna dla Dazaia, że się wycofa. Dla tego podłego człowieka nie jest ważne to czy kogoś straci, tymbardziej, że ta dwójka nie jest ze sobą wybitnie blisko.
-W takim razie powinno pójść szybko.
—
-Strasznie nudno się jedzie przez kilka godzin.
-Przestałbyś narzekać.- odpowiedział wpatrzony w widok za oknem Nakahara.- Możesz pooglądać widoki za oknem.
-Tu nie ma co oglądać.- spojrzał na okno, ale gdy stwierdził, że nic interesującego tu nie ma, wrócił wzrokiem na twarz Nakahary. Rudy mężczyzna skomentował śmiechem zachowanie Osamu.
-Chcę cię o coś spytać.
Ton Chuuyi brzmiał poważnie. Nawet rudzielec zwrócił swój wzrok na bruneta. Jeszcze chwilę między nimi trwała cisza, gdy Dazai pokiwał głową, że ten może mówić.
-To wszystko dzieje się trochę aż za szybko, nie uważasz?- zapytał niepewnie. A widząc zmartwienie na jego twarzy, Osamu złapał rudzielca za rekę, spodziewając się, że mężczyzna odepchnie rekę. Zszokowało go to, że jednak to się nie stało. Jednak nie skomentował tego żadnym docinkiem, mimo, że bardzo go korciło.
-Co masz na myśli?
-Chodzi o to, że nie spodziewałem się, że moja zdolność może kiedykolwiek zniknąć. Myślałem, że do końca swojego życia będę zależny od ciebie. Nie patrz na mnie z tym głupim uśmiechem.- waknął komentując głupi wyraz twarzy chłopaka.- Teraz niby wszystko ma wrócić do normy ale nie uważasz, że tak nie będzie? Nie wierzę w takie cuda.
-Przestałbyś gadać tak poważnie.- przewrócił oczami i zaczął powoli zbliżać swoją twarz do twarzy rudzielca.
-Nasza obecna sytuacja jest poważna więc jak mogę sobie z tego żartować?- zapytał i odwrócił swoją głowę znowu ku widokowi za oknem.
Dazai westchnął ciężko i odsunął swoją twarz.
-Tak czy inaczej praca w Mafii jest nudna, a teraz los dał ci szansę abyś z niej uciekł. Mógłbyś pracować w Agencji!- krzyknął żartowlibie.
-Nie przekonasz mnie do dołączenia do Agencji tylko po to aby robić twoją robotę. Wystarczy ci ten dzieciak, który pracuje u was już jakiś czas.
-Pasujesz do Portówki też jesteś nudny.- prychnął i przyjął pozę obrażonego, co Chuuya skomentował krótkim śmiechem.
-Dawno też ze sobą nie rozmawialiśmy.- powiedział po chwili rozmyśleń.- Chodzi mi o to, że cały czas się kłóciliśmy.
-Nie można tego nazwać kłótnią.- odpowiedział.
-Widzę, że już ci przeszło.- spojrzał na niego jak na dziecko.- Zmieniając temat..
-Cały czas go zmieniasz.- nie dał dokończyć Nakaharze i szybko wciął się w środek zdania, zanim drugi dokończył.
Dwójka mężczyzn jeszcze kilka razy zdążyła się posprzeczać, zanim ostatecznie przeszli do sedna. A ludzie z pociągu, w którym obecnie byli bali się wejść do ich przeciągu, aby ich uciszyć więc przez kilka długich minut słuchali najróżniejszych wyzwisk.
________________
Dobrze kochani! Niestety muszę zakończyć rozdział w tym miejscu. Przepraszam, że tak długo trzymałam was bez rozdziału jednak szkoła nieźle odebrała mi motywację do pisania. Ale udało mi się wreszcie coś napisać. No cóż, możecie się pochwalić swoimi planami na wakacje w komentarzach.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!
CZYTASZ
In his arms //soukoku// PL
RomanceCo może się wydarzyć podczas pewnej „misji" Nakahary oraz Dazaia? ---Książka jest lekko inspirowana tymi które udało mi się przeczytać. --Za jakiekolwiek błędy przepraszam i możecie poprawiać mnie w komentarzach^^ Zapraszam więc do czytania! Start-0...