&24&

127 4 0
                                    

Cały miesiąc nie wiem kiedy minął, bo dla mnie święta zawsze oznaczały jednak koniec grudnia. Obudziłam się pierwszy raz od kilku dni z uśmiechem na twarzy. Za cztery dni wracamy do Nowego Jorku, cieszyłam się z tego, ale byłam przerażona tym że muszę tu zostawić Maćka. Bardzo go polubiłam, stał się dla mnie członkiem rodziny i odpycham jak tylko mogę myśl o tym, że ja wyjeżdżam i ta znajomość się wkrótce zakończy. Nie rozmyślając już za długo ubrałam swoje ciepłe zimowe kapcie i zeszłam na dół. W kuchni mama już wsadzała drugą blachę ciasta do piekarnika, co akurat wcale mnie nie dziwiło. W tle leciała muzyka świąteczna, co tworzyło z zapachem wspaniałą atmosferę. Wszystko wydawało się piękne, jedynie brakowało śniegu, ale ja już nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam śnieg na święta. Zaparzyłam sobie kawę, zrobiłam kanapkę, ubrałam się w luźne dresy i zabrałam się do pomocy mamie. Niedługo wstał Oliwier i razem z tatą musieli poodkurzać i powycierać kurze. Ja za to gotowałam barszcz, lepiłam uszka, potem pierogi z kapustą i grzybami, a na koniec swoje popisowe ciasto czekoladowe. Chłopaki skończyły dość szybko i mieli czas wolny. Prosiłam Oliwiera, żeby nam coś pomógł, ale on stwierdził że skoro zaraz wracamy do Nowego Jorku, to ostatnie chwile musi spędzić z kolegami. Wolałabym, żeby nam pomógł w klejeniu pierogów, czy nakrywaniu do stołu, ale nie miałam serca zabronić mu spotkania z kolegami, bo sama nie wiedziałam kiedy kolejny raz odwiedzimy Polskę, a szczerze mówiąc nieprędko. Koło 16 skończyłam smażyć rybę i w wielkim pośpiechu wszystko rzuciłam, żeby mieć chociaż 10 minut na ogarnięcie się i przebranie w coś bardziej eleganckiego nim przyjdą goście. Ubrałam elegancką granatową sukienkę do kostek, a włosy upięłam w wysokiego koka. Wyciągnęłam z szafy prezenty i zwinnie podstawiłam je pod choinkę. Nie zdążyłam jeszcze dobrze zaświecić świeczki na stole, a już zadzwonił dzwonek.

- Ja otworzę- krzyknęłam ze zrezygnowaniem, bo wiedziałam że i tak nikt nie kwapi się do otwierania drzwi

- Nie wierzę własnym oczom- zobaczyłam uradowaną ciocię Lucynę i wujka Mańka, ciocia mnie ucałowała, że aż miałam problem żeby złapać oddech

- Jestem, jestem- głupio się zaśmiałam

- Myślałam, że Twoja mama robi sobie żarty, a Ty naprawdę przyleciałaś, nie mam pojęcia kiedy Cię ostatnio widzieliśmy, a teraz już jesteś piękną, dorosłą kobietą- miałam wrażenie, że się wzruszyła

- Też się cieszę ciociu, że udało nam się spotkać i że razem spędzimy święta- uśmiechnęłam się pogodnie i wzięłam płaszcze od cioci i wujka

Po chwili przyszła ciocia, wujek z kuzynem, potem moja kuzynka, która była ode mnie 10 lat starsza. Przyszła ze swoim partnerem, z którym w całym swoim życiu zdążyła się rozstać z kilkanaście razy. Nigdy z Magdą się nie lubiłyśmy, wywyższała się i zawsze znalazło się coś, co jej nie odpowiadało. W tym roku postanowiła zostać atrakcją rodziny, bo w wieku 36 lat zdecydowała się na dziecko i na prawo i lewo wszystkim mówi jak się czuje, że jest w ciąży, choć każdy o tym wie i nikt jej o to nie pytał. Partner z kolei ma to wszystko w dupie i jedyne co robi to gapi się w swój najnowszy model telefonu. Nie wiem gdzie oni się poznali i czemu ciągle są razem, ale nie cierpię Magdy. Coś mnie bierze jak tylko ją widzę, a ona jak na złość musi być chrześnicą mojej mamy. Już mieliśmy zasiadać do stołu, by podzielić się opłatkiem, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Odruchowo spojrzałam na stół i znajdywały się na nim dwa nakrycia, a nie jedno, jak zawsze dla niespodziewanego gościa. 

- A no tak zapomniałam wspomnieć, że będzie z nami jeszcze jedna osoba- moje serce zaczęło szybciej bić, a moja podświadomość wręcz pragnęła, żeby tą osobą być Maciek. Wpatrywałam się jak zaczarowana w korytarz i czekałam na moment aż mama wejdzie z nim do pokoju. Wielkie było moje rozczarowanie, gdy zobaczyłam z mamą jakąś kobietę, która wyglądała na zawstydzoną.

Moja GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz