Siedziałam na kanapie między Daphne, obok której siedział Mike, a Blaise'm który właśnie wlewał mi ognistą do szklanki.
- Zabini, tłumaczę ci ze ja nie pije! - krzyknęłam do Blaisa bo muzyka była tak głośno ze ledwo co słyszałam swoje myśli.
- Tylko trochę, przecież nic się nie stanie. - Merlinie... nie przetłumaczysz. W sumie ma racje, przecież odrobina alkoholu mi nie zaszkodzi. Wzięłam szklankę w której nalana była whisky i upiłam duży łyk, który przyjemnie drażnił moje gardło. Po kilku następnych łykach, zawartość szklanki zniknęła. Postawiłam ją na stolik machając do Blaisa ręką, żeby nalał jeszcze więcej. Ten uśmiechnął się od ucha do ucha pokazując rząd swoich białych zębów i wlał alkohol do szklanki, przesuwając ją bliżej mnie.
Po kilku kolejnych szklankach, a przynajmniej wydawało mi się że kilku, wzięłam ciemnoskórego za rękę i pociagnęłam na parkiet, o ile wielki zielony dywan można nim nazwać. Brunet trzymał mnie za ręce, energicznie stawiając kolejne kroki. Śmiałam się do łez, kiedy Blaise wziął mnie na ręce i kręcił się w okol własnej osi. Alkohol mocno buzował w moich żyłach, przez co nie zbyt byłam świadoma co robię. Po szalonym tańcu z Zabinim, usiadłam na zieloną pikowaną kanapę i oparłam głowę o podłokietnik. Chwilę później ktoś się do mnie dosiadł. To był Mike, nieźle wstawiony Mike.
- Witam piękną panią. -powiedział z zalotnym uśmieszkiem. - Jak mija impreza?
- Świetnie się bawię, jak widać ty tak samo.- zaśmiałam się pod nosem, widząc jak ledwo utrzymuje szklankę.
Chłopak oparł głowę o moje ramię, chowając twarz w moją szyję, którą zaczął delikatnie całować.
- Mike, jesteś pijany... - Powiedziałam do chłopaka, odsuwając się na bezpieczną odległość.
- Że niby ja?! Nigdy... - Przekręcił oczami. Matko jedyna...
- Gdzie jest Daphne? - zapytałam oglądając się w okół, szukając dziewczyny.
-Nie jest nam potrzebna... - Powiedział, patrząc się na mnie pijanym wzrokiem. - Chodź. - wystawił rękę w moją stronę, wstając z kanapy. Chwyciłam jego dłoń z myślą, że pójdziemy tańczyć. Nie poszliśmy tańczyć.
- Gdzie mnie tak ciągniesz?! - zapytałam, dosłownie biegnąc za chłopakiem, który ewidentnie bardzo chciał mnie gdzieś zabrać.
Cisza.
Chyba się nie dogadamy. Brunet otworzył drzwi opuszczonej łazienki, ciągnąć mnie do środka. Po co mnie tu zabrał?
- Jesteśmy tutaj tylko ja i ty. -Mike zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Odruchowo zaczęłam stawiać kroki w tył, chwile później stykając się z brudną ścianą.
Świetnie, nowa sukienka.
- Co ty robisz? - spytałam nerwowo się śmiejąc. Chłopak przysunął się do mnie jeszcze bliżej i musną płatek mojego ucha swoją wargą.
- Nikomu ani słowa... - szepnął mi do ucha na co przeszedł mnie niekontrolowany dreszcz.
- Co? O co ci chod... - Mike brutalnie wbił się w moje usta, trzymając mnie za szczękę. Szybko się oderwałam odchodząc na bok.
- Zwariowałeś?! Co to miało być?! - Krzyknęłam na tyle głośno ze ktoś napewno nas słyszał. Podszedł do mnie i złapał za biodra jeszcze raz całując. Znowu się od niego oderwałam.
-Mike, kurwa! Jesteś moim przyjacielem, a co najważniejsze masz dziewczynę! - krzyknęłam, odwracając głowę w bok.
-Dalej możemy być przyjaciółmi, a moja dziewczyna się o tym nie dowie. - Złapał moje nadgarstki trzymając je nad moją głową, co uniemożliwiało mi jakąkolwiek ucieczkę.
CZYTASZ
𝑵𝒊𝒆 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒘𝒊𝒂𝒋 𝒎𝒏𝒊𝒆|| Draco Malfoy
Fanfiction16-letnia Veronica Greengrass, siostra Daphne i Astorii. Wręcz idealna czarownica czystej krwi, lecz za tą perfekcyjką kurtyną znajduje sie tajemnica która moze skomplikować łatwe, dotychczas życie naszej głównej bohaterki. Czasami warto odpuścić...