pov Cheryl
Toni jeździła mi palcem po mokrym udzie. Leżałyśmy wtulone w siebie. Najlepsze uczucie świata...Po cudownej kąpieli z Toni, przyszedł czas na spotkanie z Ronnie.
- Kochanie, muszę na chwilę gdzieś jechać. Poczekasz tu na mnie?
- Jasne, umówiłam się z Peaches na spacer przy rzece. Dawno się z nią nie widziałam, a byłam jej najlepszą przyjaciółką. Jestem jej to winna. A ty gdzie jedziesz?
- Do Ronnie, muszę z nią pogadać.
- O leczeniu...?
- Tak. Jutro mam w planach spotkać się jeszcze z matką. Wiem, że chce się poprawić, ale nie zgodziłam się na spotkanie w domu, bo się trochę boję... ale jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko, to pójdzie ze mną jutro do lekarza.
- Czyli ja nie mogę iść?
- Możesz! Oczywiście. Potrzebuję cię.
- To dobrze, bo już się przestraszyłam. - powiedziała i dała mi szybkiego buziaka w usta.Podjechałam pod Pembroke. Wybiegła do mnie Ronnie i mnie przytuliła.
- Ja wiem, że nie znamy się aż tak długo, ale uważam cię za moją najlepszą przyjaciółkę i muszę z tobą porozmawiać. - już płakałam. Weszłyśmy do środka. Zdjęłam buty i usiadłam na kanapie.
- No to opowiadaj wszystko od początku kochana.
- Mam dwie opcje. Podjąć ciężkie leczenie, które zakończy się operacją, którą mogę przeżyć tylko na 50%. Albo mogę przez rok bawić się na całego i cieszyć się życiem. Co ja mam robić? - rozpłakałam się bardziej.
- Cheryl... ja naprawdę nie wiem. Obie opcje są okropne. Ale nie możesz się poddać. Wszyscy cię kochamy i nie przeżyjemy bez ciebie. Musisz chociaż spróbować.
- Ale Ronnie, a co jeżeli operacja się nie uda? Spędzę moje ostatnie miesiące w szpitalu, a potem umrę. Cała męka będzie na nic. - Veronica mnie przytuliła.
- Cheryl... ja naprawdę nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu... chyba... bym wolała dobrze zapamiętać moje ostatnie miesiące. - złapałam się za głowę. - Co się dzieje?
- Nic, trochę mnie głowa boli. Mogę pójść sobie nalać wody?
- Przyniosę ci kochana. Zaczekaj tu. - Veronica poszła do kuchni, a ja zostałam sama w pokoju. Chciałam wstać, ale po jednej próbie osunęłam się nieprzytomna na ziemię.pov Veronica
Usłyszałam jakiś hałas w pokoju, ale się tym zbytnio nie przejęłam. Nalałam wody dla Cheryl i wzięłam jakieś przekąski.
- Aaaaaa Cheryl - wrzasnęłam po tym jak weszłam do salonu i zobaczyłam leżącą tam Chers. Podbiegłam do niej i położyłam ją na kanapie. Zrobiłam jej zimny okład na czoło i zadzwoniłam do Toni.ROZMOWA Z TONI
- Hej Ronnie, co tam? - spytała skowronkiem głosem.
- Musisz przyjechać! - mówiłam roztrzęsiona.
- Co się stało?!
- Cheryl zasłabła. Toni. Co ja mam robić.
- Zaraz będę z lekami.
''rozłączyła się"Pozostało mi tylko czekać.
pov Toni (od razu po rozmowie)
- Peaches, muszę jechać. Moja dziewczyna zasłabła. Muszę jej zawieźć leki.
- Nie ma sprawy. Rozumiem. Podwieźć cię? - spytała.
- Jeżeli masz czas...
- Dla ciebie zawsze. - uśmiechnęła się.Przed podróżą do The Pem zatrzymałyśmy się jeszcze w domu. Wbiegłam szybko, żeby zabrać małe pudełeczko z tabletkami i wsiadłam do auta.
- Hej Toni... - powiedziała.
- No mów. Tylko proszę już jedźmy. Nie ma czasu do stracenia.
- Uważasz, że jest sens tracić czas na Cheryl?
- Co ty w ogóle pieprzysz?!
- No bo... ona pewnie i tak umrze. A ty możesz się po tym nie pozbierać. Za niecały miesiąc jedziemy na studia do Francji. Zostaw przeszłość za sobą. - zbliżyła się do mnie, żeby mnie pocałować, ale ja dałam jej z liścia.
- PEACHES!! Co ty robisz?!
- Wiem, że coś do mnie czujesz. - wysiadłam z samochodu, a ona dalej krzyczała. - Nie ukryjesz tego!!
Wsiadłam na motor. I podjechałam do jej samochodu. Kazałam jej spuścić szybę, żebym mogła coś do niej powiedzieć.
- A jednak? - spytała z uśmieszkiem.
- Chciałam ci powiedzieć, żebyś się stąd wynosiła i więcej nie wracała. - odjechałam.Zapukałam do drzwi domu Veronici. Otworzyła mi.
- Gdzie ona jest?!
- Cześć Toni - specjalnie podkreśliła słowo „cześć", żeby pokazać mi, że to było niegrzeczne.
- Cześć. - odburknęłam.
- Cheryl się już obudziła i mówi, że czuje się dobrze.
- Nie nauczyłaś się, że nie można jej wierzyć w takich sprawach? Ona bardzo dobrze ukrywa emocje. - poszłam za V do pokoju, gdzie na kanapie leżała moja miłość i oglądała program o nazwie ,,rolnik szuka żony" (😂).
- Hej kochanie, przywiozłam ci leki.
- Veronica!!
- Co?! - dziewczyna podniosła ręce w geście poddania się.
- Po co dzwoniłaś do Toni, przecież już wszystko dobrze. - powiedziała Cheryl.
- Przestraszyłam się. Nie wiedziałam co robić.
- Dobrze, spokojnie Veronico. Możesz zostawić mnie na chwile samą z moją dziewczyną?
- Tak jasne. - V poszła.- Czy ty już kompletnie oszalałaś?! Co ty wyprawiasz. Od kiedy chcesz zatrzymywać dla siebie takie rzeczy ja ZEMDLENIE?!
- Oj nie przesadzaj Toni. Przecież dobrze wiesz, że ta choroba mnie ,,zjada'' od środka! Tak już będzie.
- Kochanie - usiadłam koło niej. - Wiem, że to jest trudna sytuacja, ale jak już mówiłam. Zrobimy to razem, tak? - pokiwała głową na tak.
- TT, mogę zostać dzisiaj na noc u Veronici?
- Czemu? - zasmuciłam się.
- Chcę z nią jeszcze pogadać, bo dawno się z nią nie widziałam. A jak tam twoje spotkanie z koleżanką?
- Nie najlepiej, pokłóciłyśmy się, ale nie ważne o co. Stare sprawy. Dobrze to ja już pojadę, ale weź te leki proszę.
- Dobrze kochanie. - dała mi szybkiego całusa.
- I dzwoń gdyby coś się działo.
- Oki.Dawno nie miałam tak złego dnia. Sprawa z Peaches i rak Cheryl. Doprowadziło to do rzeczy bardzo głupiej, a nawet najgłupszej jaką mogłam teraz zrobić. Zamiast siedzieć teraz przy Cheryl, poszłam...
CZYTASZ
Choni-always and forever
FanfictionCześć nazywam się Cheryl Blossom. Mam 16 lat i właśnie jestem zajęta pakowaniem. Pewnie zastanawiacie się po co. Moja rodzina postanowiła wyprowadzić się do jakiegoś starego, głupiego miasteczka zwanego Riverdale... *jakiś czas później* Kocham cię i...