12.Co się dzieje Liz?-34

995 35 10
                                    

Lily wyglądała jakby dostała z liścia.

-No dalej. Nazwij mnie szmatą. Odbiłam Ci frajerko faceta. Kto jest przegrywem? I wiem o wszystkim. Trevor mi powiedział. Nie jestem Diana. Rozumiem Twój ból po jej stracie, ale jeszcze raz powtórzę jakbyś nie zrozumiała za pierwszym razem. Nie jestem nią! Nigdy nikogo nie chciałam Ci odbić! Ale wiesz co? Czuje dziką satysfakcję z tego, że się z nim przespałam. Twoja mina mówi więcej niż tysiąc słów. A teraz sorry, zejdź mi z drogi, bo idę poszukać przyjaciółki.

Minęłam ją i weszłam do szkoły. Mam wyjebane co mówią ludzie.
Zaczynam nienawidzić tego miasta.

Weszłam do toalety i zobaczyłam Ane siedzącą na podłodze.

- Co się dzieje?-podeszłam i przytuliłam ją.

-Możliwe, że jestem o niego zazdrosna?-zapytała wycierając łzę spływającą jej po policzku

Wiem o kim mówi.

-Och myszko. Serce nie sługa.

Siedziałyśmy w milczeniu.

-Nigdy nic do niego nie czułam. Jednak po Twoim zniknięcia spędziliśmy dużo czasu razem i chyba się zakochałam.

Uśmiechnęłam się. Pasują do siebie.

- To co Ty tutaj robisz? Walcz o niego!-podałam jej rękę, by pomóc jej wstać.
Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła do lustra się poprawić. 

-Kim są Ci nowi?-zapytała malując sobie usta różową pomadką. 

-Nie mam pojęcia. Jednak czuję, że będą przez nich kłopoty.

~~~~

Dzień w szkole dłużył mi się niemiłosiernie. Przerwy spędzałam ze Scottem, Ana, Caroline i Phlilipem. Z każdej strony widziała oceniający wzrok zupełnie obcych mi osób. Nie znają mnie, lecz tak szybko przychodzi im wydawanie opinii na mój temat. Po lekcjach miałam wrócić z brunetem do domu, bo zostawił u mnie motor.

~~~~~~~~

-Scott powiedz mi czy coś zmieniło się między Tobą, a Ana gdy mnie nie było?

-Nie wiem. Dlaczego pytasz?

-Po prostu wydaje mi się, że coś was łączy.

Chłopak wyglądał na zamyślonego.

-Nie wiem. Jest dla mnie jak przyjaciółka. Mogę jej powiedzieć wszystko. Nie wiem czy jestem gotowy stworzyć jakiś związek jeśli o to Ci chodzi.

-Spoko.

Szliśmy ulica zamyśleni, byliśmy w swoich światach myślami każdy z nas zupełnie gdzieś indziej. Mam nieodparte wrażenie, że co jakiś czas mija nas ten sam wóz.

-Scott...

- Chyba wiem o co Ci chodzi. Też to zauważyłem.

Rozumieliśmy się bez słów. Po chwili po raz piąty minęło nas czarne sportowe audi.

- Jak myślisz? Chcą mnie zabić?-spojrzałam na niego.

-Dawno by to zrobili-popukał się w czoło.

Weszliśmy do marketu. W sumie dobrze się składa, muszę wziąć karmę dla Budzika i coś dla siebie. Chodziłam z koszykiem po sklepie pakując psie przysmaki i kilka puszek.

-A Ty co dietę zmieniasz?-zaśmiał się Scott

- Tak.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Kurwa naoglądałaś się jakiś durnot na internecie. Nie rób wiochy-zaczął wypakowywać mi puszki.

-Zostaw! Żartowałam!-zaśmiałam się-Mam psa.

Pamiętaj o mnie małaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz