To najdłuższy rozdział książki. Mam nadzieję, że nic nie będzie się zacinać(!).
Zapraszam do czytania ):)
***
Trzynaście dni do końca
Obudziłam się jak każdego ranka, zażyłam poranne leki i zrobiłam inhalację. Następnie powędrowałam do łóżka i, o dziwo, udało mi się zasnąć. Nie musiałam dziś iść do ośrodka, więc praktycznie cały czas do południa spędziłam u siebie w pokoju, śpiąc. Chwilami jednak się budziłam, gdyż mimo oporów do głowy powracały słowa Mariusza. Tym razem myśli nie bolały mnie aż tak bardzo. Zdołałam już opanować rozpacz oraz smutek z nimi związany – dalej we mnie tkwił, lecz z mniejszą mocą – i teraz starałam się analizować wszystko ze spokojem. Momentami nawet na mojej twarzy gościł chwilowy uśmiech, gdyż pewna część mnie dostrzegała szansę. Szansę na coś nowego.
Myśląc, wędrowałam wzrokiem po pomieszczeniu. Moje oczy zatrzymały się na kalendarzu. Dalej tkwił przypięty do tablicy korkowej znajdującej się nad biurkiem. Każdego poranka szłam w ten kąt mojego pokoju i z zadowoleniem zakreślałam kółko wokół bieżącej daty. Robiłam to automatycznie od razu po otworzeniu oczu. Dziś jednak mi się do tego nie śpieszyło. Nie umiałam stwierdzić dlaczego. Wpatrywałam się w aktualną datę i... ciągle powtarzałam w myślach słowa Mariusza; „nieważne ile dni w twoim życiu, ważne ile życia w twoich dniach". Nie umiałam odpędzić od siebie tego stwierdzenia, lecz jednocześnie nie umiałam go dobrze zinterpretować, aby wprowadzić go w życie. Wiedziałam, co oznacza, a siła tych słów była dla mnie olbrzymia, ale... w pewnym stopniu dalej było to zbyt ciężkie.
Co powiedziałby Mariusz, widząc kalendarz na mojej ścianie, który służył do wiadomego celu? Rzekłby kolejne słowa, które sprawiłby, że jasno wiedziałabym, jak zmienić znaczenie moich przyszłych dni? Oczywiście, że Mariusz zawsze miał rację. Za każdym razem mówił samą prawdę. Prawdę, której sama nie potrafiłam dostrzec. A z kolejnymi jego stwierdzeniami otwierała się przede mną jakby inna droga... Może powinnam przestać zakreślać kółka wokół dat i z niecierpliwością czekać, aż nadejdzie dzień z narysowanym pytajnikiem? Choć również moja niecierpliwość stopniowo malała... Z tym też czułam się dziwnie. Wiedziałam, że przyczyną wszystkich zmian są wywody Mariusza oraz jego słowa, które obijają się bezustannie echem w mojej głowie... jednak jaki powinien być tego skutek? Co dokładnie powinnam zrobić? Na te pytania dalej nie miałam stanowczej odpowiedzi.
W pewnej chwili energicznie zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. Pewna część mnie dalej opowiadała się za moimi starymi poglądami – bądź raczej starym punktem widzenia, ponieważ poglądów nie zmieniłam, jednie zaczynałam dostrzegać inną ścieżkę – więc należało również wykonywać stare zadania. Chwyciłam kolorowy mazak i z uśmiechem – który wynikał z przyzwyczajenia – zakreśliłam piękne koło. Jednak o dziwo nie sprawiło mi to tak olbrzymiej radości jak dawniej. Moc kalendarza słabła. Nie umiałam już patrzeć na niego w ten sam sposób, co na początku.
Prześlizgnęłam wzrokiem po dniach, które mi zostały, a było ich już coraz mniej. Pod tym względem jednak nic się nie zmieniło i nie przyprawiło mnie to o smutek. Sądziłam, że zostanie tak już do samego końca. Czy warto smucić się sprawami, na które nie mamy wpływu? Nie. Cieszyłam się z tego – mojego punktu widzenia – lecz przykre było, iż nie wszyscy umieli się z tym utożsamić. Całe szczęście mój realizm pozostanie ze mną do końca i nigdy mnie nie opuści. Na to przynajmniej liczę, ponieważ to on pozwolił mi wytrwać.
– Lenka!!
Odwróciłam się szybko na wołanie. Nikt nie wszedł do pokoju, ale chyba z niecierpliwością oczekiwali mnie na dole. Momentalnie zakryłam kalendarz innymi kartkami, aby przypadkiem rodzice go nie zobaczyli. Wiedziałam, że zareagowaliby na niego olbrzymim płaczem – a może nawet pretensjami. Aktualnie nie było mi to ani trochę potrzebne. Nie miałabym siły tłumaczyć im wszystkiego. Poza tym nawet nie wiedziałabym jak. Sama przecież nie byłam pewna moich zamiarów, które nagle zaczynały się zmieniać.
CZYTASZ
Klepsydra życia
RomanceKażdy dzień zbliża nas do końca. Każda godzina może być tą ostatnią. Jednak nigdy nie wiesz, kiedy wszystko się skończy. Żyjesz chwilą, bo możesz. Lecz nie wszyscy otrzymali tę możliwość. Niektórzy muszą trzymać się innych zasad, a Lena jest właśni...