snowballs

409 40 17
                                    

George w trakcie, gdy blondyn brał prysznic, oglądał ich sypialnie. Wszystko do siebie pasowało i komponowało się z kolorem ścian. Podszedł do komody, na której stały zdjęcia z nimi. Pierwsze było z plaży. Brunet miał zawieszone ręce na karku uśmiechniętego Clay'a, całując go w policzek. Drugie było z motylem, który siedział Brytyjczykowi na nosie. Ostatnie dwa były ze ślubu. Wziął jedno z nich, gdzie widniało jak się całują, patrzył się na każdy szczegół, przejeżdżając lekko palcem po szkle.

~Czemu akurat jego musiało to spotkać... wygląda ze mną tak szczęśliwie

Uśmiech, który widniał jakiś czas temu na jego twarzy, zniknął, a z oka ulotniła się łza. Nagle usłyszał zbliżające się kroki do pokoju.

- George, em... Jak coś, to zapomniałem koszulki i no... Wchodzę - usłyszał zza drzwi, które chłopak otworzył i wszedł do pokoju. Niższy nawet nie zakrył oczu, zdjęcie trzymane przez niego w rękach wprowadziło go w dziwny trans i nie mógł odwrócić od niego wzroku. Podciągnął cicho nosem, ocierając jedną dłonią oczy.

- Hej, co się stało motylku? - zapytał z troską w głosie jasno włosy i w sekundę znalazł się przy Georg'u. Z lekkim zawahaniem, lecz przytulił się od tyłu do chłopaka, patrząc co trzyma w dłoniach. Widząc ich ślubne zdjęcie nawet się uśmiechnął - Wyglądałeś wtedy tak pięknie - skomplementował jego ubiór widniejący na obrazku.

- A ty na tak szczęśliwego...

- Wiesz, że to nie była two-

- Ale przez ten wypadek zniszczyłem Ci psychikę, musisz się teraz zmierzać z tak dużą ilością chorób i problemów - powiedział odkładając zdjęcie na swoje miejsce i rozpłakał się jeszcze bardziej. Clay odwrócił go przodem do siebie i ujmując jego policzki w dłonie, zmusił go do patrzenia na siebie.

- Może jest w tym trochę prawdy, ale to na pewno nie jest Twoja wina i nie zrobiłeś tego specjalnie - zaprzeczył jego słowom - W tym momencie najważniejsza jest teraźniejszość i to, że ze mną już jesteś. Dzięki tobie wszystko może wrócić do normy. Już nie pamiętam kiedy spało mi się tak dobrze, niż dzisiaj z tobą. Jesteś jak moje lekarstwo i energia. Damy sobie razem z tym radę, obiecuję ci, że za jakiś czas wszystko będzie tak jak wcześniej - pocieszył go, na końcu wypowiedzi całując jego czoło. Brunet wtulił się w tors wyższego, mocząc jego koszulkę łzami - No już, nie płaczemy - powiedział zaczynając gładzić uspokajająco plecy bruneta, co po jakimś czasie zaczęło działać. Chłopak delikatnie zjechał dłońmi od bioder po uda drugiego i z niebywałą subtelnością podniósł Georg'a za nogi.

- Chodź, zrobimy razem śniadanie - zaproponował, spoglądając w oczy bruneta, ten w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. Chłopak z lekkim uśmiechem na twarzy skierował się w stronę kuchni, dalej trzymając przytulonego do siebie Georg'a - Na co masz ochotę? - zapytał podchodząc do blatu, aby ten sobie usiadł, zaczynając ruszać nogami jak dziecko.

- Na coś słodkiego - odpowiedział uśmiechając się lekko do wyższego.

- Gofry? - zaproponował, jednak odpowiedź była negatywna - Tosty z nutellą? - blondyn znowu usłyszał 'nie', zdziwił się lekko - budyń z owocami i kawałkami czekolady? - chłopakowi powoli kończyły się pomysły.

- Z owocami może być, ale nie budyń - odpowiedział uśmiechając się szerzej. Clay zaśmiał się lekko z jego wybrzydzaniem, lecz był do tego przyzwyczajony, gdyż brunet miał tak od zawsze.

- To może ryż ze śmietaną, cynamonem, malinami i nutellą? - oparł się dłońmi o blat po bokach nóg chłopaka odwzajemniając jego uśmiech, który tak bardzo uwielbiał.

- Trafiłeś w stówę - powiedział zadowolony I wystawił lekko swój język.

Wyższy zaśmiał się I zabrał za przygotowywanie dania. Najpierw wyciągnął ryż i wstawił go na mały gaz do rondelka z wodą. Z lodówki wyciągał różne owoce, pytając się Georg'a, które będzie chciał dodać do dania. Wybrał maliny i granata. Wziął śmietanę, cynamon i nutellę. W oczekiwaniu na ugotowanie się ryżu ci w ten czas rozmawiali na różne tematy, a w domu pojawił się Will z zakupami.

- Co robicie? - zapytał z ciekawości stawiając dwie siatki na stół. Wrócił się jednak do przedpokoju, aby zdjąć z siebie kurtkę, szalik i czapkę.

- Śniadanie - blondyn z brunetem odpowiedzieli w tym samym czasie, a zaraz wybuchli śmiechem.

- U, wesoło tu macie - zaśmiał się I usiadł przy stole, a Clay zaczął powoli rozpakowywać zakupione produkty przez okularnika - Dzisiaj wyjątkowo zimno, może w końcu jakiś śnieg spadnie - prychnąłem pod nosem na drugą część zdania.

- Słyszałem wczoraj, że po południu mają być opady śniegu - wypowiedział się jego brat.

- Czyżby bitwa na Śnieżki? - uśmiechnął się złośliwie do niego.

- Za długo na to czekałem, aby w końcu sprać Ci ten tyłek.

- Clay uważaj bo ryż się spali - poinformował go brunet, na co jego partner lekko przestraszony ściągnął rondelek z gazu.

- Dzięki. Will rusz dupę i poodkładaj, to co pozostało, na miejsce - powiedział, zaraz podchodząc do zlewu, by wylać zagotowaną wodę i zostawić na chwilę przygotowane jedzenie do ostygnięcia.

- I do końca dnia mam taryfę ulgową, nigdzie mnie już nie wyciągniesz - powiedział najwyższy chłopak udając zmęczonego.

- Czyli na Śnieżki też nie masz siły? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.

- - - - -

Tak jak powiedział Clay, tak po południu można było obserwować padający śnieg. Trójka chłopaków nie cierpliwie czekali aż nasypie go tyle, żeby dało się bić śnieżkami. I tak już po dwóch godzinach bez przerwy padających śnieżynek, ubrali się ciepło i wyszli z domu, kierując się do pobliskiego Parku.

Gdy się tam znajdowali, wybrali wolną przestrzeń od drzew i po chwili wszystko się zaczęło. Z ich buzi wylatywał śmiech. Zachowywali się jak dzieci, ale w ogóle im to nie przeszkadzało. Bitwa na Śnieżki to u nich tradycja. Nagle George poczuł jak dostał śnieżką w jeden z pośladków, popatrzył się wrogo na sprawcę i rzucił mu śniegiem tak, aby ten dostał się do kaptura. Chłopak parsknął śniegiem

- Clay, przypilnuj swojego męża - wymamrotał I zaczął jakoś wysypywać zimny i rozpuszczający się puch.

- To on zaczął! - obronił się, wskazując palcem na winnego, udając zdenerwowane dziecko. Blondyn tylko się zaśmiał I podszedł do niego, otrzepując tył jego spodni.

- Ale ty mi wsypałeś śnieg za kark! - powiedział Wilbur.

- Widać, że uczy się od najlepszych - stwierdził blondyn, uśmiechając się zwycięsko do swojego brata.

Memories | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz