Rozdział 4

10 1 0
                                    


Pierwsze, co poczuła, gdy powróciła do niej świadomość, to ból w lewej dłoni. Delikatnie poruszyła palcami i wyczuła pod nimi miękki materiał. Nie potrafiła jednak przypomnieć sobie, kiedy owinęła nim rękę. Stwierdzając, iż nie jest to przecież wcale takie istotne, odwróciła się na drugi bok, mocniej naciągając na siebie koc. Dziwne uczucie niepokoju dawało jednak o sobie znać coraz bardziej, wyrywając ją ze stanu pomiędzy jawą a snem. Ostatecznie, z niemałym trudem, otworzyła oczy. Nie rozpoznała pomieszczenia, w którym leżała. Usiadła więc zdezorientowana. Zrobiła to niestety zbyt szybko, przez co zakręciło jej się w głowie. Potrzebowała kolejnej chwili, by dojść do siebie.

Znajdowała się w dość przestronnym pomieszczeniu, które, wbrew zasłonom naciągniętych na dwa duże okna, było zaskakująco jasne. Mimo swoich rozmiarów, pokój urządzony był w minimalistycznym stylu. Oprócz łóżka, na którym obecnie siedziała, dostrzegła jedynie mały stolik z dwoma krzesłami, pod którymi znajdował się dywan, rzeźbione biurko stojące pod ścianą, szeroką szafę przeznaczoną do przechowywania ubrań i butów oraz regał wypełniony książkami. Mebli nie było więc dużo, a jednak po ich wykończeniach poznała, iż na pewno kosztowały właściciela niemałą sumę pieniędzy. Wydało jej się to trochę dziwne, lecz nie zastanawiała się nad tym zbyt długo, gdyż jej uwagę przykuło dwoje drewnianych drzwi.

Annabell, do której wspomnienia minionej nocy zdążyły już powrócić, postanowiła na razie zdusić w sobie uczucie przerażenia i najpierw upewnić się, w jakiej dokładnie znalazła się sytuacji. Z głośno bijącym sercem odrzuciła koc, którym wcześniej ktoś ją przykrył i boso udała się w kierunku jednych drzwi. Ku jej zaskoczeniu, udało się je otworzyć. Jej radość nie trwała jednak zbyt długo, gdyż okazało się, iż prowadziły one do łazienki. Chwyciła więc za klamkę kolejnych. Te jednak, tak jak podświadomie już przypuszczała, nie ustąpiły. Annabell westchnęła z rezygnacją. Po chwili jednak, z jeszcze bardziej bijącym sercem, podeszła do najbliższego okna. Gdy odsunęła jedną z zasłon i przez nie wyjrzała, resztki nadziei opuściły ją całkowicie, a wzbierające uczucie przerażenia na chwilę odebrało oddech. Oprócz jasnego nieba oraz rozległej, spienionej tafli wody nie zobaczyła nic innego. Zdała więc sobie sprawę, iż jest uwięziona na statku. Oznaczało to, że nie miała żadnej możliwości ucieczki – oczywiście może poza śmiercią w morskich odmętach.

Zrezygnowana usiadła na podłodze i oparła się plecami o ścianę. Nie była w stanie myśleć, w głowie miała pustkę. Chyba po raz pierwszy w życiu była aż tak przerażona i bezradna. Spojrzała na swoją zabandażowaną dłoń. W jej umyśle pojawił się wizja Cassie – przyjaciółki, będącej dla niej prawie jak siostra – która zajmowała się nią, gdy się skaleczyła, albo źle się czuła. Zaraz potem jej obraz zastąpiła wizja matki, która na pewno odchodziła od zmysłów, martwiąc się o swoje jedyne dziecko.

Pogrążona we własnych myślach, Annabell dopiero po chwili uświadomiła sobie, że po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Pozwoliła ona jednak jej się ocknąć. Zawstydzona dziewczyna szybko otarła policzki i oczy wierzchem dłoni. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec. Dopóki się całkowicie nie podda zawsze będzie nadzieja. W końcu to nie pierwszy raz, kiedy ktoś ją porwał. W tym momencie Annabell postanowiła, iż zrobi wszystko, by się wydostać. Bez względu na to, jaką cenę będzie musiała za to zapłacić. Z nową motywacją zaczęła więc rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za ewentualną broń. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, gdzieś niedaleko rozległ się odgłos zbliżających się kroków. Speszona nagłą zmianą sytuacji, z powrotem wróciła do łóżka i naciągnęła na siebie koc, udając, że wciąż śpi.

Chwilę później usłyszała przekręcany w zamku klucz, a następnie skrzypienie otwieranych i zamykanych drzwi. Ktoś wszedł do pomieszczenia i postawił coś na biurku lub stoliku. Ta sama osoba zrobiła jeszcze parę kroków, po których zapadła cisza. Annabell nie odważyła się poruszyć, nie wiedząc, co robi intruz. Mogła jedynie czekać na dalszy jego ruch z mocno bijącym sercem. Wsłuchana we własny oddech, który mimo strachu starała się kontrolować, niemalże się wzdrygnęła, gdy nagle czyiś spokojny głos przerwał panujące milczenie.

Piracka opowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz