4.

102 8 6
                                    

Musiałem poważnie się zastanowić.
Jak ja mam się zachowywać do Harry'ego.
W jaki sposób mam dominować.
Trzeba to było dobrze przemyśleć.

- Po prostu... - powiedziałem. - Masz spełniać moje rozkazy. Nie sprawiać kłopotów. Masz być moim sługą. Masz być uległy. Przynajmniej ja tak odebrałem ten pomysł. Nie wiem...Zayn i Liam nie określili się zbytnio co do tego. I przede wszystkim masz się mnie bać.

Pokiwał zrozumiale głową.

- Wydaje się być łatwe. - odezwał się.

- Tak. Dokładnie. To tylko jakieś dwa tygodnie i później będziesz miał spokój. - miałem nadzieję, że po tej akcji będę miał kontakt z Harry'm. - Nie jestem pewien czy nie zostaniesz przeniesiony do zwykłej celi, ale będę negocjował aby zostawili cię tutaj. - uśmiechnąłem się.

- A to nie tak, że miałeś być władczy? Miałeś być przecież prawdziwym gangsterem. - zachichotał.

- I będę. - odpowiedziałem. - Ale to jeszcze nie jest pora na gwóźdź programu.

- Tak myślisz? Okej. - rozłożył ręcę i poprawił sobie włosy.

Teraz był taki rozpromieniowany i  biło od niego tętno życia.
Nie wiem dlaczego jego zachowanie ulegało tak szybko zmianie.

Hormony? Przecież był dorosłym facetem.
Popytam się go później.

- To może poćwiczymy? - zapytałem.

- Ale...co chcesz ćwiczyć? - zarumienił się.

- Sam nie wiem. Może po prostu wstań i przejdź się? - zawołałem groźnie, a przy okazji założyłem okulary. - Musisz wyglądać wypoczęcie! A może...pobiegaj. Tak, to dobry pomysł.

- Ale... - przerwał mi Harry.

- Żadnych "ale", wiesz dobrze, że nie przyjmuję sprzeciwów. - mruknąłem, ale mrugnąłem porozumiewawczo do niego. - No raz,dwa. Bez żadnego ociągania!

- Już, już... - westchnął.

Harry biegał z jednej strony na drugą. Widziałem, że był wysportowany, ale teraz zauważyłem, że szybko się zmęczył.

- Wszystko w porządku? - szepnąłem. - Może na chwilę usiądziesz?

Pokiwał głową.
I podałem mu trochę wody.

- Dzięki... - odpowiedział po chwili. - Dawno nie biegałem.

Zdziwiłem się.

- Nie wyglądasz na takiego. - odpowiedziałem. - Myślałem, że nawet coś trenujesz.

- Tak jakoś...czasu nie mogę znaleźć na sport, wiesz? - uśmiechnął się. - Ale przy twoim oku to zaraz będę mógł wziąć udział w jakimś maratonie.

Zaśmiałem się.

- Sam nawet nie wiem czy mam taką kondyncję. - odpowiedziałem. - Ale z chęcią później z tobą poćwiczę.

- Nie ma to jak osoba, która motywuje cię do ćwiczeń tylko i wyłącznie tym, że z tobą ćwiczy. - odpowiedział.

- W każdym razie przeszedłeś próbę! - zawołałem. - Świetnie się spisałeś.

- Oh, ty też. Na początku się trochę przestraszyłem, bo tak nagle zmieniłeś zachowanie...Ale przypomniałem sobie po co to wszystko. - odpowiedział.

Ty robisz dokładnie to samo...

- Uda nam się, a oni nawet się nie skapną, że my mamy własny plan w ich planie. - powiedziałem twardo. - Nic ci się nie stanie. Przyrzekam.

Love Is Only For The BraveWhere stories live. Discover now