"Jesteście sobie przeznaczeni"

1.2K 60 12
                                    

-Moi drodzy, dzisiaj będziemy ćwiczyć jedno z potężniejszych zaklęć, z którym wielu doświadczonych czarodziejów ma problem. Będziemy przywoływać naszego patronusa- oznajmiłam, stając z Harry'm na środku sali.

-Jak mamy tego dokonać, jeśli nawet potężni czarodzieje nie potrafią?- zapytał ktoś w tłumie.

-Ponieważ macie pasję i chęci do działania. Zależy wam na tym i wierzę, że każdemu z was się to uda- odpowiedziałam, wyciągając różdżkę.

-Musicie pomyśleć o najszczęśliwszym wspomnieniu, jakie tylko macie. Następnie wykonujecie taki ruch dłonią i wypowiadacie słowa "Expecto Patronum".- Potter zaprezentował wszystkim, jak należy to zrobić, a z jego różdżki wyleciało światło, które przybrało kształt jelenia. Wszyscy patrzyli na zwierzę zachwyceni.

-Forma patronusa zależy od waszego charakteru. Jest ona dopasowana do was samych- tłumaczyłam, ale zostało mi to przerwane przez Freda.

-A jaką formę przybiera twój patronus? Może chcesz nam zaprezentować?- Zaśmiał się cicho i zachęcił mnie gestem ręki.

-Jeśli tak bardzo was to interesuje...- Wzruszyłam ramionami i pomyślałam o chwilach spędzonych z George'em.

Mój poziom szczęścia przy nim był wystarczający, aby patronus przybrał cielesną formę. Już po chwili po sali przebiegł mały lis, który postanowił przewrócić Rona. Zaśmiałam się cicho, co udzieliło się wszystkim zebranym.

-To nie było śmieszne- mruknął.

-No już się nie obrażaj, braciszku.- Fred zmierzwił mu włosy i wszyscy zaczęli pracę nad zaklęciem.

-Niech to będzie najmocniejsze wspomnienie. Najszczęśliwsze, jakie macie. Niech was całkowicie wypełni- mówił Harry, chodząc po sali.- Próbuj dalej Seamus- dodał, przechodząc obok chłopaka.

-Teraz ty, George.- Podeszłam do chłopaka i posłałam mu ciepły uśmiech.

-Może jakaś zachęta?- zapytał, wskazując na policzek.

-Myślałam, że wolisz w usta, ale jak chcesz.- Wzruszyłam ramionami i złożyłam pocałunek na policzku mojego chłopaka.

-Ej! To ja cofam decyzję- powiedział szybko, a ja zaśmiałam się pod nosem.

-Za późno. Teraz zaklęcie- oznajmiłam i odsunęłam się kawałek.

Młodszy bliźniak wypowiedział zaklęcie i z jego różdżki wyleciał promień, który na początku był tylko tarczą, a następnie przybrał postać lisa. Uśmiechnęłam się szeroko, gdyż doskonale wiedziałam co to oznacza.

-Identyczny jak twój- zachwycił się rudzielec.

-Dosłownie jesteście sobie przeznaczeni- powiedziała Hermiona, podchodząc bliżej.

-W jakim sensie?- zapytał zdziwiony.

-Kiedy patronus przybiera formę taką samą, jak patronus innej osoby, to wtedy są oni sobie przeznaczeni. Patronus może oczywiście zmieniać swoją postać- wytłumaczyłam, a uśmiech George'a jeszcze bardziej się poszerzył.

-Tym bardziej jesteś na mnie skazana do końca życia- mruknął, składając na moich ustach pocałunek.

-Muszę iść pomagać innym, a wy ćwiczcie dalej- oznajmiłam, czując rumieńce na mojej twarzy.

-Świetnie wam idzie! Oby tak dalej!- powiedział Harry, gdy wszyscy potrafili wyczarować przynajmniej tarczę.

Nawet Neville z moją małą pomocą odnalazł szczęśliwe wspomnienie, które zadziałało. Wszystko szło dobrze, dopóki w pokoju nie pojawił się Zgredek.

Hi Georgie! [George Weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz