119. Dlaczego mnie atakujesz?

1.5K 101 132
                                    


Nawet nie zaczęłam jeść a już poszłam ubrać kurtkę i buty.
Wzięłam kluczyki do samochodu i chwyciłam za klamkę od drzwi wejściowych.
- Co Ty robisz?! - uniosła się matka.
- Jadę do tej nauczycielki sprawdzić co się dzieje.
- Oszalałaś, nic nie jadłaś. Wracaj tu!
- Daj mi spokój. Wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Wsiadłam do samochodu i wrzuciłam wsteczny bieg. Rozejrzałam się czy nic nie jedzie, wycofałam i następnie ruszyłam w stronę domu polonistki.

Pov. Buring

Siedziałam zmęczona w szpitalu na trzecim piętrze. Czekałam przed salą na której leżała Merch. Czułam że zasypiam. Co chwile zamykałam oczy i łapałam krótką drzemkę. Nagle z windy wyszedł mąż niskiej kobiety. Popatrzył się wpierw na numer drzwi a potem na mnie.
- To Ty jesteś Buring? - spytał.
Ja w tym momencie się ocknęłam i przytaknęłam.
- Co zrobiłaś mojej żonie?! - zaczął mną szarpać. Nieopodal stał jeden z lekarzy. Widząc zachowanie mężczyzny, podszedł i zainterweniował.
- Proszę się tu nie szarpać, to miejsce publiczne. Mam zadzwonić na policję? - spytał łysy okularnik.
- Tak, niech pan wezwie policję. Ta kobieta pobiła moją żonę! - krzyknął mąż Merch.
- Nie pobiłam jej. Po prostu zemdlała kiedy szła do domu. Uderzyła głową o chodnik, a teraz leży tu. - wyjaśniłam.
- Mnie nie oszukasz. Wiem że jej coś zrobiłaś! - krzyczał dalej.
- Jeśli pan się nie uspokoi to będę musiał wezwać policję, żeby to oni pana uspokoili. - znów odezwał się łysy lekarz.
- To na co pan czeka, przecież mamy tutaj prawie mordercę!
- Przecież ta kobieta jasno powiedziała że pańska żona poczuła się źle i zemdlała.
- Czyli pan też jej wierzy? Świetna służba zdrowia! Was też powinni zamknąć w więzieniu.
- Panie Merch, tak się składa że pana żona jest moją pacjentką. I to co mówi ta pani jest prawdą. Nie ma zdanych śladów bójki na ciele pańskiej żony.
- Skoro już pan powiedział że pani Merch jest pana pacjentką, to może pan nam powiedzieć coś więcej o jej zdrowiu? - spytałam spokojnie.
- Cóż, tylko bliskim mogę mówić o takich sprawach.
- Przecież ma pan tu męża pacjentki.
- Męża mam, ale czy pani jest rodziną pacjentki?
- Koleżanką. - odpowiedziałam.
- W takim razie mógłbym prosić o chwilowe odejście gdzieś na bok?
Wstałam i odeszłam. Łysy lekarz zaczął opowiadać o zdrowiu pacjentki. Mąż Merch ma twarzy zachował spokój, więc informacja jaką otrzymał nie powinna być zła. Spoglądałam na powieszone na ścianie rysunki małych dzieci. Na każdym z nich była scenka u lekarza. Dziecko trzymające matkę za rączkę. Pomyślałam nagle co gdyby tak zrobić sobie dziecko. Jestem już w takim wieku że powinnam je mieć, ale z kobietą jest to niemożliwe. Rozmarzyłam się głębiej i zaczęłam widzieć przed oczami jak Diana opiekuje się naszym dzieckiem. Byłaby z niej świetna i rozrywkowa mamuśka. Tylko że ona z kolei jest za młoda na dziecko. Jeszcze nie skończyła szkoły więc temat dziecko powinien zostać już zamknięty.
Szłam dalej wzdłuż korytarza. Dziecięcy płacz i krzyki sprawiały że coraz bardziej miałam wrażenie że jestem tu z własnym dzieckiem. Piękne i kolorowe wózeczki, nosidełka... Otrząsnęłam się i zawróciłam w stronę lekarza i męża Merch.
- Także proszę zachować spokój, sprawdzę jak się trzyma pańska żona i będzie pan mógł wejść dotrzymać jej towarzystwa. A teraz przepraszam państwa. - dodał lekarz po czym odszedł.
Mąż Merch usiadł na krześle i zaczął przecierać twarz dłonią. Usiadłam obok niego i spojrzałam się na niego pytająco.
- A więc co z nią? - zapytałam mężczyzny.
- Lekarz stwierdził że MyAnna trzyma się dobrze tylko teraz potrzebuje odpoczynku. To nic poważnego, jedynie co jej zostanie na jakieś 2 tygodnie to solidny siniak. Rana została zszyta. Wyjdzie za jakieś dwa może trzy dni.
- To bardzo dobra nowina. - dałam mu trochę pocieszenia.
- Po co wychodziłaś z moją żoną tego dnia kiedy mieliśmy rocznicę?
- Ja... po prostu... nie wiem co mam Ci odpowiedzieć. Po prostu tak wyszło że umówiłyśmy się tego dnia.
- Nie mogło to zaczekać?
- Niby mogło. Już sama nie wiem, czasu niestety nie cofnę.
- Gdyby nie to wszystko to nie musielibyśmy tutaj siedzieć.
- To ja... może już pójdę... - powiedziałam na koniec i pożegnałam się z mężczyzną.

Pov. Diana

Kobiety nie było w domu. Nawet nie było jej samochodu. Nie odbierała ode mnie telefonu. Nie wiedziałam co robić. A jak ktoś ją porwał? A jak ktoś ją zabił? Nie dawno co przeżyła jedno piekło... Mam nadzieję że nie stała się jej żadna krzywda. Postanowiłam pójść do samochodu i poczekać dopóki ona nie wróci. Zeszłam na dół i wsiadłam do pojazdu. Włączyłam ulubioną playlistę i starałam się zrelaksować nie myśląc o tych złych scenariuszach.

Po dobrych trzydziestu minutach czekania na kobietę, w końcu się jej doczekałam. Zaparkowała przede mną i wyszła wystraszona z samochodu. Spojrzałam na nią i się zlękłam. Szybko wyszłam z auta i poszłam w jej stronę.
- Co się stało, dlaczego masz taką minę? - spytałam kobiety i ją objęłam.
- Diana, nie pod blokiem gdzie wszyscy patrzą. - odsunęła mnie od siebie.
Wzięłam jej torebkę i pomogłam jej wejść do klatki.
Kiedy weszłyśmy do windy, zbliżyłam się do kobiety i delikatnie musnęłam opuszkami jej ramię.
- Co się dzieje kotek? - spytałam ponownie zmartwiona.
- Czemu nie odbierałaś kiedy dzwoniłam?
- Kotek, było późno a ja spałam.
- Twoja matka mnie wyrzuciła a ja potrzebowałam Twojego wsparcia.
- Słyszałam, mówiła mi że byłaś, ale powiedz mi co się stało?
Otworzyła się winda i kobieta poszła dalej.
Wyrwała ode mnie torebkę i szukała klucza do mieszkania. Wywaliła wszystkie rzeczy z torebki. Rzuciła torebkę na ziemie i odgarnęła włosy. Wzięła głęboki oddech chcąc się uspokoić. Kucnęła i wyjęła spod wycieraczki klucz zapasowy. Otworzyła drzwi i zabrała rzeczy z podłogi po czym weszła pierwsza do środka. Szybkim krokiem weszła do salonu i rzuciła wszystko na dywan w salonie.
- Kotuś... - powiedziałam zamykając drzwi do mieszkania. - powiedz mi co się stało? Martwię się.
- Merch zemdlała i rozwaliła sobie pół głowy. - odpowiedziała w końcu na moje pytanie.
- Że co!?
- Zemdlała, rozjebała sobie pół głowy.
- Byłaś przy tym?!
- Co?... Tak... Nie ważne. - zmieszała się.
- Czy wy byłyście razem?!
- Nie ważne... - stała wciąż za swoim.
- Kurwa kobieto, przestań być teraz jakaś niedostępna i mów mi jak to wszystko się stało! - uniosłam się. Kobieta usiadła na kanapie i spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.
- A więc, zależy Ci na niej?
- Skąd teraz to pytanie? O co Ci chodzi? Chce po prostu wiedzieć jak wyglądał przebieg zdarzeń i czy wszystko z nią w porządku.
- To dlaczego mnie atakujesz?
- Atakuje? - spytałam zdziwiona. - W jakim sensie Cię atakuje?
- Unosisz się.
- Bo jestem ciekawa i chcę wiedzieć jak do tego doszło a Ty mi mówisz w kółko nie ważne, albo w ogóle nie odpowiadasz.
- Po prostu przyznaj że Ci na niej zależy. - powiedziała z fałszywym uśmieszkiem.
- Wiesz co, odpierdala Ci ostatnio.
- Mhmm...
- Wyobraź sobie że kiedy ten pierdolony pedofil Cię porwał to Merch robiła wszystko co w jej mocy żeby Ci pomóc. Nawet się Tobą przejęła, a Ty? Nie masz grama uczuć!

Pov. Buring

Coś we mnie pękło. Wstałam i popatrzyłam się na nią z góry. Ona mi mówi że nie mam grama uczuć?! A to przecież moje serce krwawi kiedy dowiaduje się o kolejnej zdradzie, bo nie może jej przypasować jedna osoba.
- To nie ja nurkuje w inne dziury bo jedna mi wciąż nie odpowiada. - powiedziałam i poczułam jak do oczu nabierają mi się łzy.
- Przepraszam że co? - zapytała.
- Nie pojechałaś tamtej nocy do domu, tylko do Merch. Kochałaś się z nią. - odpowiedziałam.
- A więc jednak ona nie zemdlała tylko Ty ją pchnęłaś!
- Diana kurwa mać czy Ty siebie słyszysz?!
- Nie, czy to Ty siebie kurwa słyszysz!
- Wynoś się z mojego mieszkania!
- Z wielką kurwa przyjemnością, moja noga już tu nigdy więcej nie stanie.
- Świetnie! - odparłam.
- No wręcz kurwa zajebiście. - dodała na koniec i kierowała się w stronę wyjścia. W mojej głowie pojawiły się przeróżne głosy. Złapałam ją za rękę zanim wyszła. Zamknęłam drzwi od mieszkania. Przykułam ją do drewnianych drzwi i złączyłam nasze usta. Dziewczyna wyrywała mi się, lecz ja nie chciałam żeby ona jednak odeszła. To jest ta sytuacja gdzie serce mówi jedno a rozum drugie. Rozum mówił mi że powinnam być na nią zła, a serce mówiło mi że kręci mnie to kiedy jest tak zdenerwowana i nie mogę przestać jej kochać...

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz